You are on page 1of 144

Tytuł oryginału:

Moral. El arte de vivir


Luisowi de Moi

Projekt okładki:
Paweł Saramowicz

Redakcja:
Magdalena Swat

Redakcja techniczna:
Mariusz Sadowski

Patronat prasowy: ŻYCIE

FRONDA Sp. z o.o. APOSTOLICUM


ul. Reymonta 30/61 ul. Wilcza 8
01 -842 Warszawa 05-091 Ząbki

ISBN 83-911063-1-4

Druk:
APOSTOLICUM, ul. Wilcza 8; 05-091 Ząbki
OD AUTORA

Każda książka ma swoją historię, a czytelnik ma prawo się z nią


zapoznać, aby uświadomić sobie, co właśnie trzyma w rękach.
Niniejsza książka ma swój początek w pewnym wydarzeniu.
Kiedy prof. Luis de Moya, prowadzący kurs teologii moralnej na
uniwersytecie uległ poważnemu wypadkowi, który uniemożliwił mu
dalszą pracę, musiałem go zastąpić. Przygotowałem, jak mogłem,
krótki, ale w pewnej mierze kompletny kurs przedstawiający moral­
ność chrześcijańską. Wcześniej przemyślałem już zasadnicze punkty
i treści; pragnąłem pokazać, iż moralność ta nawiązuje do natural­
nego moralnego poczucia człowieka i może doprowadzić go do pełni.
Przeprowadziłem zajęcia, odpowiedziałem na pytania i zanotowa­
łem uwagi krytyczne oraz sugestie, z jakimi zwrócili się do mnie
studenci. Pomyślałem wówczas o możliwości spisania tego wszyst­
kiego. Chwila wydała mi się odpowiednia, na rynku bowiem oferuje
się wiele różnorodnych zarysów etyki, które usiłują z większym lub
mniejszym powodzeniem zastępować moralność chrześcijańską.
Przy jakiejś okazji przeczytałem jeden z wywiadów z amerykań­
skim reżyserem Georgem Lucasem, w którym powiedział on, iż sta­
ra się robić takie filmy, jakie sam chciałby oglądać. Przy pisaniu ni­
niejszej książki kierowałem się tą, jakże rozsądną, zasadą. Lubię,
kiedy książki są krótkie, pełne treści, uporządkowane i czytel­
ne; i wydaje mi się, że od książki o moralności należy wymagać, aby
OD AUTORA

ukazywała roztropność i piękno życia po chrześcijańsku; aby za­


chęcała do poprawy. O to mi właśnie chodziło. Wprowadziłem wie­
le poprawek, ponieważ sądzę, że w gruncie rzeczy książka jest dzie­
łem sztuki; nie jest jak magazyn, który stopniowo wypełnia się
materiałem, lecz raczej jak obraz przedstawiający pejzaż, gdzie trze­
ba przemyśleć najdrobniejszy szczegół. Każde pociągnięcie pędzlem
winno być położone w odpowiednim miejscu i potrzeba wielu retu­
szy, zanim obraz uznamy za ukończony.
Przy ograniczeniach narzucanych przez małą objętość i proste
ujęcie, ten niewielki wolumen nie poprzestaje na powtarzaniu rze­
czy znanych. Jeśli ma jakąś wartość, to dzięki temu, że skupia idee
PRAWDA
obecnie zajmujące tych, których troską jest zaoferowanie moral­
ności pozytywnej i odpowiedzialnej. Refleksja chrześcijańska na te
tematy była szczególnie żywa i bogata w ostatnich latach, a została
ukoronowana encykliką „Veritatis Splendor" Jana Pawła II. W końco­
wej nocie bibliograficznej wskazałem, w bardzo ogólnym zarysie,
niektóre źródła.
Taka jest historia i zamysł niniejszej książki, a także powód, dla
którego pragnąłem zadedykować ją, z wielką serdecznością,
Luisowi de Moi.
J.L.L.
W pięciu rozdziałach pierwszej części przedstawimy, czym jest
moralność 1 i jak zmysł moralny spontanicznie pojawia się i rozwija
w miarę jak człowiek dojrzewa; wyjaśnimy, czym są dobra i obo­
wiązki 2, które tworzą podstawę ludzkich wyborów; omówimy rolę
sumienia 3, które owe dobra i obowiązki wartościuje i porządkuje.
Mówiąc o słabości ludzkiej 4, przeanalizujemy tajemniczy i zadzi­
wiający dystans istniejący w każdym człowieku pomiędzy tym, kim
jest, a tym, kim być powinien; w końcu przestudiujemy temat wol­
ności 5, a także ram, w jakich istnieje i w pełni się realizuje.
Niniejsza część nosi tytuł PRAWDA, wszystkie bowiem elemen­
ty, jakie zostaną w niej omówione, służą poznawaniu prawdy i dzia­
łaniu zgodnie z prawdą; to znaczy, by „chodzić w prawdzie", jak po­
wiedziałaby św. Teresa, czy też „żyć w prawdzie", jak powiedzieliby
na przykład Vaclav Havel lub papież Jan Paweł II. Całe życie moral­
ne polega na wysiłku życia zgodnie z prawdą o tym, kim jest czło­
wiek i czym są rzeczy.
1
CZYM JEST I CZYM NIE JEST MORALNOŚĆ

CZYM NIE JEST MORALNOŚĆ


Taki tytuł może zaskakiwać, ale niezbędnym okazuje się wyjaśnie­
nie najpierw tego, czym moralność nie jest, aby z kolei móc wyja­
śnić, czym jest. Tak wiele narosło tu nieporozumień, że nie sposób
posunąć się naprzód, nie usunąwszy z drogi tego, co przeszkadza.
Nieustannie rozprawiamy o moralności: w rodzinie, wśród
przyjaciół, w kawiarni, na łamach prasy, w parlamencie... Wszyst­
kich nas interesuje ten temat, bo wszystkich nas dotyczy. Wszyscy
mamy coś do powiedzenia. Dlatego trudno, a zarazem łatwo jest
mówić o moralności. Łatwo, bo wszyscy możemy zabrać głos, ale
trudno jest sprawić, aby inni nas słuchali i zgadzali się z nami. Na ża­
den inny temat nie dyskutuje się tak wiele: opinie ścierają się i nakła­
dają na siebie, lecz uporządkowanie ich nie wydaje się możliwe. Dla­
tego rośnie odczucie, że moralność jest kwestią najbardziej ze
wszystkich uzależnioną od opinii; kwestią, w której każdy może i po­
winien posiadać swój własny pogląd; kwestią, w ramach której żad­
na opinia nie może być narzucana. Na pierwszy rzut oka można zgo­
dzić się tylko z jednym: że wszystko zależy tu od subiektywnych
opinii i że na gruncie moralności nie istnieje nic pewnego.

13
CZYM NIE JEST MORALNOŚĆ
PRAWDA

W nauce i technice, które przede wszystkim cechuje obiektyw­ przezwyciężone zostały przesadne ograniczenia, a w społeczeństwie
ność, mamy do czynienia z poznaniem pewnym; dlatego niewiele rozpowszechniła się mentalność dużo bardziej otwarta i nacecho­
tam miejsca na opinie: albo coś wiemy, albo nie. Ten zaś, kto wana swobodą. Postęp oznaczałby tu zatem uwolnienie się od ze­
poznaje - kto wie - mówi, jaka dana rzecz jest. Natomiast sztuka wnętrznych i kapryśnych norm, wymyślonych i zdefiniowanych, jak
i moralność wydają się odmienne: nie chodzi tu o rzeczy, ale o gusty można by sądzić, przez ludzi o ciasnej umysłowości, którym przy­
i preferencje, o zainteresowania i punkty widzenia: wszystko tu świecała myśl o podporządkowaniu sobie innych. Ową mentalność
subiektywne, a w konsekwencji podległe opiniom. ilustruje znany żart o kobiecie, która mawiała, że „wszystko co do­
Ponadto moralność wydaje się zmieniać w zależności od poglą­ bre tuczy albo jest grzechem"; mentalność o podłożu mniej lub bar­
dów określonych osób, kultur i epok. Potęguje to odczucie, że jest dziej masochistycznym, która zadowolenia szukała w zabranianiu
ona niestała i prowizoryczna. Dzisiaj odnosimy wrażenie, że żyjemy wszystkiego, zwłaszcza tego, co miałoby jakiś związek z triumfem,
w nowej - w stosunku do dawnej moralności - epoce. W krajach pieniądzem lub przyjemnością. Taka moralność wydaje się ostatecz­
zachodnich tradycyjna moralność, która miała podłoże chrześcijań­ nie przezwyciężona. I choć załamały się zakazy i zahamowania,pozor-
skie, wydaje się przezwyciężona. Obraz, jaki po niej pozostał, jest nie nic się nie wydarzyło: świat nadal spokojnie się kręci.
w pewnym stopniu negatywny i dziwny, choć nieco mglisty, bo wła­ Kiedy już udało się przełamać owo nagromadzenie reguł, jedy­
ściwie nie wiadomo już dokładnie, na czym w rzeczywistości owa ną zasadą moralną, jaka pozostała, jest dla większości dobra inten­
moralność polegała. Dla wielu tradycyjna moralność oznacza zbiór cja. Najwyższy wyraz tego, że dana osoba jest dobra i dobrze działa,
ustalonych i ścisłych norm czy przykazań, zwłaszcza w dziedzinie stanowi deklarowanie przez nią dobrych intencji. Jeśli się je dekla­
seksualności, których ludzie uczyli się w rodzinach, a które przez ca­ ruje, to już wystarczy. Potem każdy może robić i sądzić co zechce,
łe życie w mniejszym lub większym stopniu łamali, nie wiedząc, czy jeżeli tylko innym pozwala czynić podobnie.
skończą w niebie, czy też w piekle. Z kolei to, co ktoś pragnie uczynić ze swego życia, jest sprawą
W odniesieniu do tego typu mentalności moralność chrześci­ prywatną; należy do jego życia wewnętrznego i nikt nie ma prawa
jańską można by przyrównać do gry w nagrody i kary. Życie zaczy­ w nie wnikać bez jego zgody. Nikt też nie może ogłosić się sędzią
na się wraz z wpuszczeniem metalowej kulki do górnej części ma­ moralności kogoś innego. Każdemu wolno myśleć co mu się podoba
szyny, kulka toczy się, odbijając się to tu, to tam, zdobywając i tracąc dopóty, dopóki nie przeszkadza innym, a przynajmniej nie przeszka­
punkty. Na końcu sumuje się zdobyte punkty i, jeżeli pewna grani­ dza bardziej, niż inni jemu przeszkadzają. Nikt nie będzie miał pra­
ca zostanie przekroczona, otrzymuje się nagrodę, jeśli zaś wa narzucać innych ograniczeń niż te, które rodzą się z konfliktu in­
nie - przegrywa się partię. Tak samo miałaby wyglądać moral­ teresów. Do tego właśnie służy państwo, które bierze na siebie
ność chrześcijańska: na końcu sumuje się grzechy i pozytywne wy­ zbudowanie równowagi pomiędzy prawami jednostek, kiedy do­
niki; jeśli przekroczyliśmy określoną granicę, idziemy do nieba, jeśli chodzi między nimi do konfliktów. Ażeby współżycie było możliwe,
nie - dopiekła. niezbędne jest minimum uregulowań i znalezienie złotego środka.
Jeśli zachowamy w pamięci taki obraz jako punkt odniesie­ Co się tyczy wszystkiego, co poza te ramy wykracza, dobra intencja
nia, to może się wydawać, że dokonaliśmy znacznego postępu: powinna wystarczyć.

14
CZYM JEST MORALNOŚĆ
PRAWDA

CZYM JEST MORALNOŚĆ


Oczywiście są sprawy, które na pierwszy rzut oka wydają się złe
dla wszystkich, niezależnie od jakichkolwiek opinii oraz dobrych W rzeczywistości moralność nie ma z tym wszystkim nic wspólnego;
czy złych intencji. Na przykład, większość uzna za złe zabicie dziec­ albo, precyzyjniej, ma bardzo niewiele wspólnego. Niewiele ma
ka, uderzenie starca bez powodu, znęcanie się nad zwierzęciem lub wspólnego z opiniami, systemami norm, dobrymi intencjami i równo­
zatrucie rzeki. Trudno byłoby jednak uzasadnić taką ocenę, to zna­ wagą współżycia. Nie jest również czymś przeciwnym; po prostu jest
czy przedstawić argumenty, dlaczego miałoby to być złem. Naj­ czymś innym. Jednak nie zatrzymamy się nad tym, dlaczego jest
prawdopodobniej udałoby się nam jedynie osiągnąć zgodę co do czymś innym: zaprowadziłoby nas to zbyt daleko i nie na wiele by
tego, że wydaje się to złe; albo, jeśli wolimy argumentację utylitary- się zdało. Wystarczy w tym miejscu uprzedzić Czytelnika, że tym się
styczną, moglibyśmy powiedzieć, że działania te są złe, ponieważ tutaj zajmować nie będziemy. W ten sposób jest już przygotowany
jeśli rozpowszechniłby się taki sposób zachowania, współżycie na to, o czym będzie mowa, a co być może będzie dla niego pewnym
stałoby się nie do zniesienia. W tym sensie wydaje się złe, że ktokol­ zaskoczeniem.
wiek może źle traktować innego, kierując się po prostu kaprysem, Gdybym miał dać prostą definicję tego, czym jest moralność, te­
albo zatruć rzekę, bo akurat ma ochotę. Życie społeczne z pewnością go, co oznaczało owo słowo w chwili gdy powstało, powiedziałbym,
stałoby się trudne, gdyby ktoś mógł nas bić na ulicy tylko dlatego, że że moralność to sztuka życia. Nic więcej.
tak mu się podoba i uważa swoje zachowanie za prawidłowe. W taki Warto pokrótce wyjaśnić terminy tej krótkiej definicji. Moral­
sposób nie moglibyśmy żyć. Dlatego państwowy system prawny ka­ ność jest sztuką, tak jak sztuką jest malarstwo, pisarstwo, umiejęt­
rze tych obywateli, którzy bez powodu porywają się na innych. ność sprzedawania towarów, gry na fortepianie czy rzeźbienia
W takim przypadku zasada może być motywowana względami w drewnie. Jako sztukę rozumiemy tu zespół pewnych teoretycz­
praktycznymi, ale nie innymi. Trudno byłoby argumentować, dla­ nych i technicznych wiadomości, doświadczeń i uzdolnień, które są
czego złem jest maltretowanie zwierząt: dlaczego ktoś nie miałby niezbędne do uprawiania po mistrzowsku jakiejś działalności.
znęcać się nad swym psem, jeśli ma ochotę i nikomu nie przeszka­ Wiadomości teoretyczne i techniczne, doświadczenia i uzdol­
dza. Można by powiedzieć, że wydaje się to złem i że lepiej, żeby się nienia: wszystkie te elementy są konieczne w każdej sztuce. Aby na
nie przyzwyczajał do znęcania się nad zwierzętami, bo może go to przykład grać na fortepianie, potrzeba teoretycznej znajomości mu­
doprowadzić do złego traktowania ludzi. Jednak taki argument nie zyki; niektórych technik układania i poruszania palcami etc; włas­
jest zbyt solidny. Ponadto jest otwarty na niekończącą się kazuisty- nego doświadczenia podpowiadającego, kiedy i w jaki sposób pew­
kę: „a gdybym poznęcał się tylko trochę?..." ne rzeczy wykonywać; uzdolnień czy też fizycznej zręczności,
Otóż wszystko, co na tej płaszczyźnie możemy powiedzieć o moral­ nabytej na podstawie ćwiczeń (technika poruszania palcami, prak­
ności, to stwierdzenie, iż oznacza ona pewien minimalny zbiór norm tyka czytania nut etc).
ustalonych w celu umożliwienia współżycia ludzi; wydaje się, że Ażeby osiągnąć mistrzostwo, trzeba opanować wszystkie elemen­
dwa ostatnie wieki poszukiwań etycznych nie wykraczają poza takie ty teoretyczne i praktyczne danej sztuki: do niczego nie służy, na
ujęcie, choć mówi się o tym językiem piękniejszym, bardziej rozwi­ przykład, wiedza o tym, jak się gra na fortepianie, jeśli nigdy nie po­
niętym i złożonym. łożyło się rąk na klawiaturze; nie wystarczy też umieć odpowiednio
PRAWDA CZYM JEST MORALNOŚĆ

ułożyć ręce i nabyć pewną zwinność palców, jeśli się nie jest zdol­ znalezienia sobie pokarmu, którego potrzebuje: jest ślepy, brak mu
nym odczytać zapisu z pięciolinii. koordynacji ruchów, nie potrafi chodzić... Przez pierwsze miesiące
Moralność jest w takim znaczeniu sztuką; jednak nie sztuką gry trzeba wszystko za niego robić; potem wszystkiego trzeba go uczyć.
na fortepianie, rzeźbienia czy malowania, lecz sztuką dobrego życia. W porównaniu z wszystkimi gatunkami zwierząt instynktowna
Ale co oznacza tutaj dobre życie? Odpowiedź jest prosta: żyć dobrze spuścizna człowieka jest nieproporcjonalnie mała: nie umie on prawie
znaczy żyć tak, jak jest to właściwe człowiekowi, jak winna żyć istota nic i prawie nic nie potrafi zrobić. Jeśli nie zostanie pouczony, nie
ludzka. A zatem, podobnie jak malarstwo jest sztuką malowania, wie na przykład, co powinien jeść. Jeżeli małe dziecko - a nawet
moralność jest sztuką życia w sposób właściwy człowiekowi. osoba dorosła - zgubi się w lesie, nie umie rozróżnić, co może spo­
Sprawa może okazać się szokująca: mówimy oto, że konieczna żyć, a czego nie; nie wie, jak polować, ani gdzie w ziemi szukać po­
jest sztuka, aby żyć jak człowiek, podobnie jak potrzeba sztuki, aby żywienia. Skoro nie wie i samo nie potrafi się nauczyć znajdowania
malować. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie potrzeba niczego pokarmu ani przygotowywania go, ani obrony, ani nawet chodze­
szczególnego, aby żyć jak człowiek: wystarczy być człowiekiem i żyć nia, potrzebuje obecności i nauki innych, dorosłych ludzi, aby po­
jak dotąd; wystarczy spontanicznie pozwolić nieść się życiu. Jednak siąść te elementarne wiadomości i umiejętności.
to za mało, aby żyć dobrze czy też żyć w sposób właściwy Co więcej, potrzebuje także nauczyć się tego, co właściwe czło­
człowiekowi. To w sam raz dla zwierząt, ale nie dla ludzi. wiekowi: mowy, pisania, odnoszenia się do innych i zachowania
Zwierzęta żyją spontanicznie. I nie potrzebują, aby ktokolwiek właściwego międzyludzkiemu współżyciu. I jeszcze tysiąca innych
uczył je życia; one po prostu żyją. Być może uczą się od swych rodzi­ rzeczy. Jeśli człowieka się nie wychowa, nie rozwinie on swych
ców pewnych strategii związanych ze zdobywaniem pokarmu lub możliwości. Jeśli nie przebywa w środowisku, w którym się mówi,
obroną, ale niewiele więcej. Żyją w zgodzie z instynktami i żyją do­ nie nauczy się mówić; jeśli nie nauczy się go chodzić w postawie
brze. Nie potrzeba im przygotowania; nie potrzeba sztuki; wystar­ wyprostowanej, będzie chodzić pochylony; jeśli nie żyje w środowi­
czy, jeśli pozwolą się nieść. sku stymulującym w dziedzinie kultury, nie rozwinie żadnych zdol­
Jednakże człowiek jest bytem szczególnym, bytem wolnym. ności kulturalnych: ani gustu artystycznego, ani wrażliwości mu­
Wolny, to znaczy między innymi, że jest w znacznie mniejszym stop­ zycznej, ani nawet pewnego wyrafinowania gastronomicznego.
niu warunkowany swymi instynktami; jednak właśnie z tego powo­ Wszystko musi zostać mu przekazane, a może tego dokonać tylko
du musi nauczyć się rzeczy, które zwierzęta umieją instynktownie środowisko ludzkie wystarczająco bogate i pobudzające. Potencjal­
oraz wielu innych, których zwierzęta w ogóle nie znają, a które są ne możliwości człowiek otrzymuje niejako z natury, ale ich rozwój
właściwe człowiekowi. Człowiek musi zostać wychowany, aby wymaga wychowania.
mógł żyć jak człowiek. Jeśli nie odbierze wychowania, żyje jak źle Spośród potencjalnych zdolności ludzkich najważniejszą i naj­
przygotowane zwierzę. I to w najlepszym wypadku, bowiem w nor­ bardziej charakterystyczną jest wolność. Trzeba ją kształtować
malnej sytuacji bez wychowania nie może przeżyć. Dziecko rodzi się z jak największą uwagą. Wychować człowieka to nie tylko nauczyć
z natury tak zupełnie pozbawione ochrony, że niemal nic nie może go chodzić, jeść, mówić; nawet nie tylko wykształcić go i przeka­
samo dla siebie uczynić. Nowo narodzony nie jest zdolny nawet do zać wiadomości z dziedziny nauki i sztuki. Wychować człowieka
CZYM JEST MORALNOŚĆ
PRAWDA

Gdybyśmy byli tylko umysłami, wystarczyłoby pomyśleć ja­


oznacza przede wszystkim nauczyć go dobrego korzystania z wol­
ności; korzystania ze swej wolności w taki sposób, jaki jest właści­ kąś rzecz i podjąć decyzję, aby ją wykonać. Jednak codzienne do­
wy człowiekowi. świadczenie uczy, że takimi nie jesteśmy. Wiele jest rzeczy, które
Instynkt nie dyktuje dziecku, jak powinno korzystać z wolności. chcielibyśmy zrobić i postanawiamy, że je zrobimy, ale w końcu do
Wykazuje ono naturalną skłonność do dobrego z niej korzystania, tego nie dochodzi. Coś staje pomiędzy decyzją naszego umysłu
podobnie jak przejawia pewną skłonność do mówienia i chodzenia, a wykonaniem. Aby jakąś decyzję wprowadzić w życie, potrzebuje­
potrzebuje jednak wychowania. Powinno pomału uczyć się, co czło­ my tego, co zazwyczaj nazywa się siłą woli: jakby rodzaju pomostu
wiek winien robić, a czego unikać; co przystoi człowiekowi, a co jest czy pasa transmisyjnego, który nasze decyzje czyniłby skutecznymi.
dla niego niestosowne. Gdy brakuje owej siły woli, podejmujemy decyzje, ale nie wprowa­
Teraz możemy lepiej zrozumieć, czym jest moralność, co ozna­ dzamy ich w życie.
czało to słowo wtedy, kiedy zaczęto go używać. Powiedzieliśmy wła­ Doświadczenie uczy także, iż owa siła woli jest różna u różnych
śnie, że wolność jest zasadniczą cechą bytu ludzkiego. A zatem moral­ ludzi i w dużym stopniu zależy od przyzwyczajeń i nawyków, jakie
ność, która jest sztuką życia po ludzku można określić także jako każdy posiada. Można to dobrze zilustrować przykładem. Aby wstać
sztukę dobrego korzystania z wolności; sztukę, której każdy punktualnie, wraz z sygnałem budzika, nie wystarczy podjąć decy­
człowiek winien się nauczyć, ażeby żyć w sposób godny. zję, trzeba jeszcze mieć nawyk takiego wstawania. Zazwyczaj
Mówimy o sztuce, ponieważ wymaga ona, jak każda sztuka, zwykłe postanowienie nie jest tu wystarczające. Prawdą jest, że jeśli
umiejętności teoretycznych i praktycznych; umiejętności, które trze­ zaistnieją wyjątkowe powody, każda osoba wstanie punktualnie,
ba przejąć od innych oraz nawyków, które można nabyć tylko po­ choć nie posiada takiego nawyku. Jednakże zwykle osoba, która te­
przez osobiste ćwiczenie. Podobna jest ona, chociaż bardziej skom­ go w sobie nie wyrobiła, wielokrotnie nie stanie na wysokości zada­
plikowana i ważna, do sztuki gry na fortepianie: konieczne są nia, mimo że zakładała sobie, iż postąpi odwrotnie.
wiadomości i zdolności, teoria i praktyka, zasady i nawyki. Osoba, która od razu zaczyna pracować, nabywa zwyczaju,
Na początek niezbędne są pewne wiadomości: musimy od in­ który potem ułatwia jej pracę. Ten zaś, kto zwykł zwlekać, bo nie
nych ludzi nauczyć się, jak powinien zachowywać się człowiek. Nie­ chce mu się zacząć, także nabywa tyle że złego przyzwyczajenia,
odzowne są także nawyki, nie wystarcza bowiem teoretyczna wiedza które utrudnia mu pracę. Ten, kto ma dobry nawyk, posiada jak gdy­
o tym, jak należy się zachowywać; trzeba jeszcze przyzwyczajenia do by przełożenie pomiędzy tym, co się decyduje w jego umyśle, a tym,
takiego właśnie zachowania. Jak mówi stare powiedzenie, człowiek co realizuje: kiedy decyduje, że będzie pracował, pracuje. Tym­
jest zwierzęciem mającym przyzwyczajenia. Człowiek jest nie tylko czasem temu, komu brak przyzwyczajenia, brak też i właściwego
mózgiem, bytem, który myśli, dlatego też nie wystarczy myśleć przełożenia: przeważnie nie udaje mu się rozpocząć pracy, choć
o czymś i chcieć coś zrobić, aby owo działanie stało się rzeczywiste. sobie to zakłada. Z upływem lat różnica między posiadaniem bądź
Trzeba móc działać. Bardzo ważne jest zatrzymanie się na tym punk­ brakiem owego dobrego nawyku staje się ogromna: setki i tysiące
cie i rozważenie go. godzin pracy, owocność całego życia.

20
PRAWDA MORALNOŚĆ JAKO SZTUKA

„Człowiek jest zwierzęciem posiadającym przyzwyczajenia". MORALNOŚĆ JAKO SZTUKA


Przyzwyczajenia budują lub niszczą człowieka. Wzmacniają wol­ Moralność z pewnością jest sztuką. Na zajmującym nas polu moral­
ność lub ją ograniczają. Kto ma zwyczaj wstawać punktualnie, mo­ ności wydarza się to samo, co w obszarach innego typu sztuk. Jeżeli
że to czynić zawsze, kiedy tego pragnie: wstanie o godzinie, którą brakuje podstawy teoretycznej, nie można odpowiednio ukierunko­
sobie założy. Natomiast ten, kto takiego zwyczaju nie ma, pozba­ wać praktyki. A jeżeli brak praktyki, nie sposób dobrze działać. Nikt
wiony jest też wspomnianej wolności: choćby postanowił wstać nie jest w stanie dobrze grać na fortepianie jedynie za sprawą inten­
o określonej porze, nigdy nie jest pewny, czy rzeczywiście okaże się sywnego pragnienia. Nie można też namalować dobrego portretu
do tego zdolny. tylko po przeczytaniu wielu biografii Velazqueza. Potrzeba i teorii,
Dlatego formacja moralna polega na zdobywaniu niezbędnych i praktyki: wiadomości teoretycznych i technicznych, doświadczenia
wiadomości, a także przyzwyczajeń czy nawyków, które pozwalają i nawyków czy uzdolnień.
człowiekowi żyć dobrze, godnie, jak przystało istocie ludzkiej. Spra­ Nikt nie może dobrze żyć tylko dzięki pragnieniu. Potrzebne
wiają one bowiem, że spójne staje się to, czego pragnie, z tym, co jest najpierw uświadomienie sobie, na czym polega dobre życie,
może zrobić. Dają mu świadomość i wolność działania po ludzku. a potem nabycie nawyków niezbędnych do wprowadzenia
Dlatego moralność ma wiele wspólnego z nabywaniem i praktyko­ w życie owej świadomości. Dobre intencje nie wystarczą, aby po­
waniem dobrych przyzwyczajeń. siąść mistrzostwo w grze na fortepianie, a postanowienie bycia do­
Słowo moralność pochodzi z łaciny, od mos-moris, co znaczy brym lub nieczynienia krzywdy to również za mało, aby naprawdę
właśnie zwyczaj. W swym dawnym i nadal aktualnym znaczeniu być dobrym i rzeczywiście nikogo nie krzywdzić.
moralność jest sztuką dobrych zwyczajów, to znaczy takich zwy­ Moralność potrzebuje czegoś znacznie więcej niż dobre chęci.
czajów, które są dobre dla człowieka, zwyczajów dla niego odpowied­ W historii wiele było barbarzyństwa popełnionego bez złych inten­
nich, dających mu dojrzałość i doskonałość. cji, a nawet w przekonaniu, że wyświadcza się ludzkości wielką
Jeśli zestawimy teraz trzy definicje moralności, które do tej przysługę. Trzeba wiedzieć, na czym polega bycie dobrym i bycie
pory sformułowaliśmy, zobaczymy, że są one zbieżne. Po pierwsze złym, jak można drugiego zranić i jak sprawić mu radość. Potrzeba
zdefiniowaliśmy moralność jako sztukę dobrego życia, takiego ży­ pewnych wiadomości, które zdobywa się wraz z doświadczeniem
cia, jakie przystoi człowiekowi. Z kolei zobaczyliśmy, że tym, co cha­
i z pomocą innych. Dobre intencje mogą być pierwszym krokiem
rakteryzuje byt ludzki, jest wolność. Dlatego moralność można tak­
ku moralnemu postępowaniu, tak jak mogą być pierwszym kro­
że określić jako sztukę kształtowania wewnętrznej wolności.
kiem do nauki gry na fortepianie. Ale potem niezbędne są wiado­
I wreszcie dostrzegliśmy, że owo kształtowanie wolności polega
mości i praktyka.
przede wszystkim na nabywaniu dobrych przyzwyczajeń. Stąd moż­
Także praktyka, bo aby posiąść jakąś sztukę, trzeba systema­
na powiedzieć, że moralność jest poznawaniem, nabywaniem i prak­
tycznych ćwiczeń praktycznych. Dobry pianista potrzebuje codzien­
tykowaniem dobrych zwyczajów, które pozwalają człowiekowi żyć
nie wielu godzin ćwiczeń. A jeśli chce osiągnąć maestrię, jeszcze
po ludzku.
więcej. Nie wystarczy mu dobra intencja zostania mistrzem.
MORALNOŚĆ JAKO SZTUKA
PRAWDA

A ćwiczenia powinny być rzetelne, nie można ich wykonywać które rządzą duchem. To, co dzieje się ze sztuką gry na fortepianie
byle jak. Nic się nie stanie, jeśli początkujący pianista od czasu do i zdolnością szybkiego przebiegnięcia stu metrów podobne jest do
czasu źle położy palce na klawiaturze; ważne jest, aby poprawiał tego, co dzieje się na polu moralności.
się w stosunku do swej poprzedniej sytuacji. Natomiast niebez­ Aby móc godnie żyć po ludzku, podobnie jak w sporcie potrze­
pieczne byłoby, gdyby się przyzwyczaił do popełniania błędów: je­ ba wysiłku i treningu. Sztuka ta rozwija się, gdy ćwiczy się dobrze,
go udziałem stałyby się wady, których usunięcie kosztowałoby go a zanika, gdy ćwiczy się źle. Moralność - dobre zwyczaje - od­
wiele wysiłku; może nawet nigdy nie byłby zdolny ich przezwycię­ działują na każdą podejmowaną w wolności decyzję. Nagromadze­
żyć i skazałyby go one na zostanie pianistą przeciętnym. Mistrz nie nie słusznych bądź niesłusznych decyzji oraz częstotliwość ich podej­
może sobie pozwolić nawet na małe błędy. Każda pomyłka jest mowania pozostawiają z czasem ślad nawyków, za których sprawą
krokiem wstecz. Mistrz używa swej maestrii za każdym razem, człowiek jest coraz bardziej lub coraz mniej dojrzały i wolny.
gdy kładzie dłonie na klawiaturze. W każdym kolejnym działaniu Dlatego niezbędna jest praktyka, a także świadomość moralna:
poprawia się lub pogarsza. trzeba wiedzieć, co należy, a czego nie należy robić. W tym sensie
Takie jest wspólne prawo, właściwe wszelkiej działalności ludz­ sztuka dobrego życia jest w równym stopniu podległa opiniom, jak
kiej. Każdy świadomy czyn człowieka pozostawia mniej lub sztuka gry na fortepianie.
bardziej wyraźny ślad, w zależności od intensywności czynu Oczywiście nie można grać na fortepianie w jakikolwiek spo­
i jego częstotliwości. Jeśli jest to błąd, pozostawia ślad, który przez sób. Sztuka ta jest w wielkiej mierze uwarunkowana przynajmniej
powtarzanie może zmienić się w zły nawyk lub nałóg. Jeśli jest to dwoma czynnikami: fizyczną strukturą fortepianu i ruchliwością
działanie odpowiednie, przez ponawianie może stać się dobrym ludzkiej dłoni. Obydwa te elementy, zupełnie obiektywne, warun­
zwyczajem. Nawyki tworzą się i znikają zależnie od tego, czy czło­ kują pianistę, chociaż pozostawiają mu pewien margines swobody.
wiek działa odpowiednio, czy nie. Człowiek bez ustanku tworzy W obrębie tego marginesu sztuka podlega opiniom, poza
i niszczy siebie na najróżniejszych polach. Ta prawidłowość uwy­ nim - nie.
datnia się także w dziedzinie sportu, w obszarze wszystkich uzdol­ Działanie ludzkie uwarunkowane jest pewnymi rzeczywisto-
nień i sprawności fizycznych, w odniesieniu do wszelkich sztuk i, ściami zastanymi, a należy do nich sam człowiek oraz środowisko
oczywiście, moralności. osób i rzeczy, w którym rozwija on swoją działalność. Nie możemy
Niektórzy z zadziwiającą łatwością zakładają, że wszystko zapomnieć o tej elementarnej prawdzie: człowiek jest uwarunkowa­
w człowieku jest tą samą substancją, z wyjątkiem tego, co odnosi się ny - mocno uwarunkowany - przez swą naturę. Nie ukształto­
do moralności. Przyjmują, na przykład, że wszystko w człowieku waliśmy samych siebie: prawie wszystko, czym jesteśmy, było już
jest materią, ale potem utrzymują, że moralność nie ma nic wspól­ niejako założone, gdy przyszliśmy na świat. Zanim w ogóle mogli­
nego z tym, co dzieje się w pozostałych warstwach bytu ludzkiego, śmy użyć naszej wolności, już byliśmy ukształtowani i uwarunkowa­
że jest ona kwestią całkowicie podległą opiniom i poddaną jedynie ni w naszym sposobie bycia. Możemy zmienić się tylko w niewielkim
prawom naturalnym. To błąd. Przede wszystkim człowiek jest nie zakresie: pozostała pewna przestrzeń dla naszej twórczości, chociaż
tylko materią, lecz prawa, jakie rządzą materią mają związek z tymi, ograniczona.
PRAWDA MORALNOŚĆ JAKO SZTUKA

Pewna część nas samych jest owocem naszych wolnych W takim znaczeniu moralność jest w podobny sposób podległa
decyzji. Jednak większa część - nie: tę część otrzymaliśmy opiniom jak medycyna. Także lekarze wydają opinie, gdy nie wie­
i rządzi się ona swoimi prawami. Nie możemy decydować o tym, dzą, nie są pewni; są jednak świadomi, że ich opinie nie zmieniają
jak wygląda nasz proces trawienia ani w którą stronę ma płynąć na­ rzeczywistości. Nie podlega opiniom, na przykład, proces trawienia
sza krew. Cały nasz byt fizyczny funkcjonuje w zgodzie z prawami, ani to, jakie potrawy powinniśmy spożywać. Wydajemy opinie na te
których nie wymyśliliśmy i które w niewielkim stopniu możemy mo­ tematy tylko wówczas, gdy nie mamy pewności. W rozmowie wśród
dyfikować: możemy je tylko odkrywać. Wszystko, co dzieje się w śro­ przyjaciół możemy wyrazić zdanie, że coś jest trujące lub nie. Jed­
dowisku fizycznym zachowuje pewne odniesienie do tego, co dzieje nak nasza opinia nie zmienia tej rzeczy: jeśli jest trująca, pozostanie
się w środowisku duchowym, które jest polem działania wolności. taką pomimo naszej opinii, a jeśli nie jest, wciąż będzie taką. Nasze
Niemal całe nasze życie duchowe polega na rozwijaniu, zgodnie zdanie nie modyfikuje ani rzeczy, o której mowa, ani naszego meta­
z naszą wolą, pewnych zdolności, którymi zostaliśmy obdarzeni bolizmu. Musimy dostosować się do praw nimi rządzących.
z chwilą przyjścia na świat. Zdolności te mają przydane swe własne Moralność podlega opiniom właśnie wówczas, gdy nie umiemy
prawa, mimo że nieraz ich nie znamy. Nasza inteligencja, na przy­ odpowiedzieć jednoznacznie, jak powinniśmy postąpić. Wyrażamy
kład, ma swój własny sposób posługiwania się intuicją i rozumem, nasze zdanie, kiedy nie jesteśmy pewni, ale nie dlatego, że wszystkie
czego nie wymyśliliśmy; nasza wola także ma swe prawa i podobnie opinie są równoważne, lecz dlatego, że czasem brakuje nam światła,
rzecz ma się z wszystkimi innymi zdolnościami. Nie w naszych rę­ aby wyłonić to, co najsłuszniejsze.
kach spoczywa możliwość „wynajdywania" sposobu ich funkcjono­ Wiedza z dziedziny moralności jest trudna i delikatna. Trzeba
wania: nie możemy wymyślić, jak ma wyglądać wolność, miłość, zatem dołożyć wyjątkowych starań, aby ją zdobyć; warto jednak,
przyjaźń i szczęście. Możemy niekiedy wybrać je i rozwijać w wol­ jest to bowiem wiedza dla człowieka bardzo cenna, znacznie waż­
ności, ale nie tworzyć je. Możemy pragnąć dobrych przyjaciół, ale niejsza niż umiejętność gry na fortepianie czy malowania obrazów.
nie decydować, na czym polega przyjaźń. Możemy pragnąć być Chociaż jest to wiedza trudna, istnieją sposoby orientowania
szczęśliwymi i na różne sposoby usiłować osiągnąć szczęście, ale nie się w dziedzinie tego, co dobre, a co złe. Teraz pokrótce im się
możemy go wykoncypować. To, czy będziemy szczęśliwi zależy od przyjrzymy.
tego, na ile uda nam się żyć zgodnie z prawami, które rządzą ludz­ Natura dobrze przyjmuje wszystko, co jej odpowiada, a źle to,
kim szczęściem. co jest z nią niezgodne. To prawidłowość logiczna i może być przy­
Dlatego moralność nie zależy od gustów poszczególnych ludzi. datna przy rozróżnianiu tego, co dobre, i co złe. Podobnie jest na
Nie jest czymś, co każdy tworzy wedle własnych upodobań. Nie jest wszystkich polach, choć nie w taki sam sposób. Ktoś, kto je nieodpo­
kwestią opinii. Nie jest tym samym takie czy zupełnie odmienne za­ wiednią potrawę, odczuje to; możemy się o tym przekonać, nawet
chowanie. Może się zdarzyć, że w niektórych przypadkach nie bę­ patrząc z zewnątrz: zauważymy ból odmalowujący się na twarzy,
dziemy mieli pewności, jak powinniśmy się zachować, i wtedy jest konwulsje, a może także zwijanie się z bólu. Pomyłki lub słuszne de­
miejsce na opinię. cyzje w odniesieniu do fizycznej sfery egzystencji są odczuwalne
PRAWDA MORALNOŚĆ JAKO SZTUKA

fizycznie: czujemy się dobrze lub źle, w zależności od tego, czy na Oczywiście można utracić poczucie dobrego smaku. Doświad­
przykład pokarm był odpowiedni. czenie uczy, że zdarzają się ludzie, którzy jako dobre lub przynaj­
Sfera moralności jest całkiem odmienna. Błędy i słuszne decyzje mniej godne pożądania widzą to, co w naturalnym odczuciu więk­
w używaniu wolności nie mogą być odczuwane fizycznie; są jednak szości jest brzydkie i odrażające. Są tacy, którym sprawia przyjemność
w pewien sposób dostrzegalne. Dlatego mówimy, że ktoś czuje się męczenie biednego królika, oraz tacy, którzy odczuwają ją, torturując
dobrze, gdy działa dobrze i że czuje się źle, gdy działa źle. Nie jest człowieka. Nie znaczy to jednak, że podobne działania podlegają
to zbyt precyzyjne kryterium, działalność ludzka jest bowiem bar­ opiniowaniu z punktu widzenia moralności oraz że opinia sadysty
dzo złożona, może jednak służyć jako wskazówka. Dobre działanie znaczy tyle samo, ile zdanie wszystkich pozostałych; znaczy to zale­
zawsze pozostawia ślad szczęścia, podczas gdy złe działanie pozo­ dwie, że można wypaczyć dobry smak, naturalne poczucie moralne.
stawia odcisk niezaspokojenia i niesmaku. Nikt nie miałby wątpliwości, określając kogoś, komu znęcanie się spra­
Jest jeszcze inne bardzo ważne kryterium zewnętrzne. Dobre wia przyjemność, jako degenerata. A najmocniejszym argumentem
działania są postrzegane jako piękne i pożądane, kiedy zaś są bar­ będzie tu nie ten, który podsuwa nam utylitaryzm (tego typu zwy­
dzo dobre, wywołują podziw i pragnienie naśladowania. Wywołują od­ czaje mogłyby przeszkadzać społeczeństwu), ale brzydota samego
czucie przyjemności u tych, którzy się im przypatrują, podobnie jak czynu, którą postrzegamy spontanicznie: naturalne poczucie tego, co
przyjemnością jest podziwianie krajobrazu. Na przykład wszyscy podzi­ przystoi człowiekowi.
wiają piękno gestu osoby, która ryzykuje własne życie, aby ratować in­ Estetyka działań ludzkich jest bardzo ważna w wychowaniu mo­
nego, każdy normalny człowiek chciałby zachować się podobnie, choć ralnym. W pewnym sensie można by powiedzieć, że moralność to nic
być może nie czuje się na siłach. Gdy przyglądamy się jakiemuś bardzo innego jak estetyka ducha; poczucie smaku w tym, co odnosi się
dobremu - heroicznemu - działaniu, rodzi się w nas wewnętrzny do zachowań ludzkich. Dla Arystotelesa wychowaniem człowieka
impuls aprobaty, intuicyjnie wyczuwamy, że oto dzieło godne człowie­ było nauczenie go dobrego smaku w działaniu: kochania tego, co pięk­
ka, czujemy satysfakcję, że człowiek może być tak szlachetny. ne i nienawidzenia brzydoty. Chodziło o ukierunkowanie i wzmocnie­
Działania złe, przeciwnie, postrzegane są jako nieszlachetne, nie naturalnych reakcji wobec działań szlachetnych i nieszlachetnych.
nieodpowiednie i brzydkie. Wywołują spontaniczną reakcję odrzu­ Grecy sądzili, że piękno jest podstawowym mechanizmem wychowa­
cenia. Nie potrzeba żadnego rozumowania, aby zauważyć, że spra­ nia moralnego. Dlatego chcieli, aby ich synowie podziwiali i zdecydo­
wianie cierpienia zwierzęciu lub, co więcej, człowiekowi, jest złem. wali się naśladować heroiczne gesty z ojczystych dziejów, jakie prze­
Wywołuje ono instynktowną odrazę: jest postrzegane jako brzydkie, kazywała im literatura i historia. Faktycznie myśleli, że celem zarówno
jako coś, na co nieprzyjemnie patrzeć, czego lepiej byłoby nie oglą­ literatury, jak i historii winno być moralne wychowywanie młodzieży
dać, nie robić. W złym działaniu kryje się jakiś estetyczny zgrzyt, ni­ Oczywiście zakłada to bardzo wysokie pojęcie o tym, kim jest
by przenikliwy krzyk, choć fizycznie nie słychać głosu. To odczucie człowiek. Zakłada także przekonanie, że istnieje godny człowieka
brzydoty. Faktycznie dzieciom wskazuje się, że coś jest złe, mówiąc, sposób bycia oraz że wychowanie polega na pomaganiu dziecku
że jest brzydkie. Ich edukacja moralna oparta jest na nauczaniu od­ w tym, aby ów sposób bycia pokochało i nabyło zwyczajów pozwala­
czuwania odrazy do złych działań. jących zachowywać się w określony sposób.
PRAWDA MORALNOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA

Nasza cywilizacja niekiedy poddaje to w wątpliwość. Nie jest instynktownie ze względu na ich wygląd i zapach: jedne nas
pewna, czy istnieje moralny, godny człowieka sposób bycia. I z tego przyciągają, podczas gdy inne budzą odrazę. Jednakże w wielu
powodu nie umie wychowywać; umie kształcić, to znaczy informo­ przypadkach ani wygląd, ani zapach niczego nam nie sugerują,
wać dziecko o wielu kwestiach, o orbitach planet, działaniu chlorofi­ a niekiedy zwodzą nas (wystarczy pomyśleć o wywołującym mdło­
lu czy rewolucji francuskiej. Nie potrafi jednak powiedzieć mu, co ści zapachu kalafiora, który mimo to jest doskonałą potrawą).
powinno uczynić ze swym życiem. Jeśli wiemy, co jest jadalne, a co szkodliwe, zawdzięczamy to
Tymczasem język piękna, jaki odkryli Grecy, nadal jest ważny, doświadczeniu, jakie nam przekazano. Kultura gromadzi i przeka­
ponieważ człowiek nie przestał być człowiekiem. Nadal jest prawdą, zuje doświadczenie tych, którzy żyli przed nami. Dzięki niej otrzy­
że są działania piękne i szlachetne oraz brzydkie i nieszlachetne. mujemy wiele wiadomości i wiedzę, jakiej sami nie moglibyśmy
Pierwsze przekonują nas, że istnieje godność ludzka, a dru­ zdobyć. Byłoby czymś strasznym, gdyby każdy człowiek musiał
gie - także, jeśli bowiem możemy powiedzieć, że coś jest nieszla­ wszystko odkrywać sam: w kwestii odżywiania moglibyśmy się po­
chetne i niegodne człowieka, to właśnie dlatego, że mamy jakieś po­ mylić tylko raz; pierwszy trujący grzyb wpędziłby nas do grobu. Na
jęcie o tym, co jest szlachetne i godne. szczęście możemy posługiwać się doświadczeniem zgromadzonym
I prowadzi nas to do pewnego wniosku: skoro istnieje godny i przekazanym nam przez kulturę, a dotyczącym grzybów jadalnych.
człowieka sposób bycia, warto uczynić wszystko, aby go odnaleźć. Na terenie moralności także istnieje bogate, wciąż przekazywa­
Byłoby szkoda przepędzić życie, nie dowiedziawszy się o tym, co ne doświadczenie. Ci, którzy nas poprzedzili, zgromadzili pewną
najważniejsze, choćby nie było to łatwe. wiedzę na temat tego, co człowiekowi przystoi, a co nie. I to po­
mimo większych trudności niż w przypadku grzybów, gdyż chodzi
tu o bardzo delikatną materię. Propozycja doświadczeń moralnych
MORALNOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA jest mniej jasna niż ta dotycząca doświadczeń kulinarnych, ponie­
Jak się dowiedzieć, co jest godne człowieka? Jak nauczyć się życia waż trudniej je uchwycić. Skutki złych działań odnoszących się do
godnego człowieka? Pierwszym krokiem jest oczywiście skłonność człowieka nie są tak widoczne i natychmiastowe, jak oddziaływanie
do pięknych działań: podziwianie i naśladowanie tego, co piękne. trujących grzybów. Sfera ludzkiej wolności jest znacznie bogatsza
Taki jest pierwszy krok: pragnienie życia wypełnionego pięknem. i bardziej złożona niż sfera odżywiania się. Dlatego wiedza moralna
Umiłowanie piękna, godności życia ludzkiego, poczucia moralnego. jest trudniejsza od dietetycznej.
Ale poczucie moralne jest ograniczone. Naturalne poczucie te­ Nie może dziwić, że niekiedy pojawiają się wątpliwości albo że
go, co dobre, a co złe - swoista estetyka moralna - bardzo jasno tradycje przekazywane przez różne kultury różnią się od siebie. Do
wskazuje kierunki w sytuacjach ekstremalnych, ale nie obejmuje odczytywania doświadczenia moralnego, jakie przekazuje każda
całego obszaru zachowań ludzkich. Jeśli sytuacja jest skompliko­ kultura, potrzebna jest pewna metoda. Trzeba zapoznać się bardzo
wana albo pojawia się wiele czynników, mogą zrodzić się wątpli­ dokładnie z daną kulturą, aby pojąć znaczenie określonej praktyki
wości. Zdarza się to nierzadko. Podobnie jest na innych płaszczy­ moralnej. Popełniłby błąd ten, kto pracowałby tylko na powierzch­
znach doświadczenia ludzkiego. Na różne pokarmy reagujemy ni, ograniczając się do zewnętrznego porównywania zwyczajów
MORALNOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA
PRAWDA

moralnych różnych kultur. Każdy zwyczaj należy odczytywać proces jakby aklimatyzacji, który pochłonąłby pół życia, by napraw­
w całym jego kontekście: ma on swoją logikę, którą można docenić, dę wniknąć w znaczenie ich zwyczajów. Takie działanie miałoby tę
jedynie doskonale poznawszy całość danej kultury. Dlatego kon­ niedogodność, iż prawie nie pozostawiłoby nam czasu na dogłębne
cepcja stworzenia wspólnej moralności czy też otrzymania jak gdy­ poznanie innej moralności, na przykład ludów Bantu. Z drugiej stro­
by wspólnego mianownika wszystkich moralności okazuje się ny trudno byłoby poświęcać się rzeczywistemu wchodzeniu w moral­
sztuczna i niemożliwa do zrealizowania. ność Zulusów lub Bantu i nadal żyć w kulturze zachodniej.
Istotnym faktem wynurzającym się z różnorodnych doświad­ Nie jest też możliwe opracowanie jakby streszczenia wszystkich
czeń moralnych ludzkości jest istnienie wspólnej im troski moralnej. moralności: każda z nich ma własnego ducha i opiera się kompono­
A także to, że wszystkie ludy rozumiały, iż najważniejsza część wy­ waniu jej z innymi.
chowania polega na przekazywaniu owej troski, to znaczy na nau­ Przedstawiając tutaj moralność chrześcijańską, proponujemy
czaniu godnego życia już najmłodszych. moralność, którą już sprawdzono. Dzięki niej Zachód powstał i dzię­
Nie jest tajemnicą, że nasza obecna kultura znajduje się w sytuacji ki niej nadal żyje; jest to także najbardziej uniwersalna z wszystkich
pewnego zakłopotania: nie wie, co ma przekazać młodym. Nasza kul­ moralności, ponieważ dotarta do każdej części świata; żyły nią i żyją
tura wydaje się niepewna, gdy przychodzi jej nauczać, na czym polega przedstawiciele wszystkich kultur. Z tego względu jest to bez wąt­
bycie człowiekiem, podczas gdy może szeroko informować o najbar­ pienia najważniejsza moralność, jaka kiedykolwiek istniała. Oczywi­
dziej ukrytych strukturach materii. Utraciła część własnej spuścizny. ście nie wystarczy to, aby udowodnić, że jest ona moralnością praw­
Być może z tego powodu otrzymuje coraz liczniejsze, różne pro­ dziwą, choć jest to dobry argument przemawiający za zaproszeniem
pozycje moralne, docierające doń we fragmentach, jakby w czę­ do dogłębnego poznania jej (żadna historyczna moralność nie od­
ściach, których nie sposób złożyć w całość, ponieważ wielu brakuje. działała na kulturę w tak potężny i tak głęboki sposób).
Wobec różnorodności ofert nie wiadomo, co wybrać. Nasza kultura Doniosłości danej moralności nie da się udowodnić w sposób,
przypomina człowieka, który przychodzi do supermarketu, gdzie w jaki udowadnia się jakiś matematyczny wniosek. Pewność, że jest
zgromadzono zbyt wiele towarów. Jeśli są tylko trzy marki, decyzja ona prawdziwa pochodzi stąd, że odpowiada ona człowiekowi, że
jest łatwa, jeśli jednak na tej samej półce można ich znaleźć dziesiąt­ jest piękna, że wydaje owoce tak osobiste, jak społeczne. Można to
ki. .. Podobnie jak z wyborem w supermarkecie, ale w jeszcze więk­ ukazać w przypadku moralności chrześcijańskiej.
szej mierze, rzecz ma się z wybieraniem spośród systemów moral­ Ale trzeba zrobić pewne zastrzeżenie: moralność chrześcijańska
ności: nie można zwracać uwagi tylko na opakowanie i cenę. jest szczególna, jest moralnością objawioną. To znaczy: nie przed­
By wybrać spośród systemów moralności, należałoby zdobyć stawia samej siebie jako owocu nagromadzenia ludzkiego doświad­
doświadczenie każdego z nich i przekonać się, do jakiego stopnia są czenia, lecz jako owoc nauki skierowanej przez Boga do człowieka.
w stanie uczynić życie człowieka godnym. To jednak jest niemożli­ Chrześcijanie wierzą, że Bóg, Stwórca wszystkiego, zechciał odkryć
we, ponieważ każda próba wymagałaby całego ludzkiego życia. Nikt człowiekowi sposób bycia, jaki jest dlań odpowiedni.
nie może negować korzyści, jaką stanowiłoby poznanie, na przy­ Można powiedzieć, że moralność ta przypomina wskazówki
kład, moralności dawnych Zulusów; byłby tu jednak konieczny producenta, jakie towarzyszą kupowanym przez nas towarom.
PRAWDA

Producent, który doskonale zna sposób wykonania swego towaru


poucza o najodpowiedniejszym sposobie używania go. Powinniśmy
być wdzięczni za owe wskazówki, jeśli bowiem dobrze obchodzimy
się z tymi produktami, służą nam dłużej i lepiej. Oczywiście można
używać jakiegoś urządzenia, nie zadając sobie trudu zapoznania się
z instrukcją. W kulturze śródziemnomorskiej nie jesteśmy zwolenni­

2
kami instrukcji: czytamy je dopiero wtedy, gdy uda nam się zepsuć
urządzenie. Takie zachowanie nie jest jednak zbyt rozważne. Mając
instrukcję w ręce, warto się z nią zapoznać.
Moralność chrześcijańska przedstawia samą siebie jako wska­
zówki producenta. Wskazówki te uzupełniają i doskonalą wiadomo­ GŁOS NATURY
ści, jakie możemy zdobyć dzięki doświadczeniu, studiując bezpośre­
dnio sam produkt, którym w tym wypadku jest człowiek. Dlatego
moralność chrześcijańska przyjmuje ostateczną treść wszystkich BYT EKSCENTRYCZNY
moralności historycznych i łączy się z nimi poprzez poznanie głębi W poprzednim rozdziale rozwinęliśmy myśl mówiącą o tym, że moral­
ducha ludzkiego. ność jest po prostu sztuką życia po ludzku. I uświadomiliśmy sobie
Najpoważniejszym zarzutem, jaki stawia się moralności chrze­ znaczenie wolności.
ścijańskiej jest to, że pochodzi z innej epoki. C. S. Lewis nazywał to Właściwością człowieka jest bycie wolnym. Wolność w naj-
„przesądem chronologicznym": według tego przesądu wszystko, co oczywistszy sposób odróżnia go od zwierząt. Nie odróżnia go od
było niegdyś, ze względu na sam fakt, że jest starsze, zostało już nich żadna ważna charakterystyka ciała: ani uzębienie, ani umie­
przezwyciężone. To tak, jak by uznać za przezwyciężone zachody jętność biegania, ani wzrok. Pod niektórymi względami człowiek
słońca tylko dlatego, że mają miejsce od wielu milionów lat. został wyposażony lepiej, pod innymi gorzej. Przewyższa liczne
Niedobrze jest mylić się w tak ważnej kwestii czy dać się ponieść zwierzęta za sprawą posiadania dłoni, fantastycznego wręcz in­
snobizmowi. W supermarkecie systemów moralnych spotkamy strumentu, oraz ogromnie wyostrzonego poczucia równowagi,
wiele propozycji i produktów zastępczych, lecz nie znajdziemy real­ które pozwala mu chodzić w pozycji wyprostowanej. Natomiast
nej alternatywy. Kolory opakowań mogą zwieść, ale odrobina do­ ma gorszy węch i wzrok, jest mniej przygotowany do biegu i obro­
świadczenia natychmiast potwierdzi, że żaden produkt nie ma ny ze względu na brak pazurów i ostrych zębów, które posiada
podobnej jakości, żaden nie zapewnia takich gwarancji. Łatwo wy­ większość wyższych ssaków.
kazać, że moralność chrześcijańska jest najbardziej kompletna ze Tak naprawdę wyróżnia go jedynie wolność. Człowiek jest pa­
wszystkich, jakie kiedykolwiek istniały. Oświecała życie wielu milio­ nem samego siebie; robi to, co chce; działa po rozeznaniu, jakiego
nów ludzi i wydała wspaniałe owoce: człowieczeństwa, heroizmu, dokonuje dzięki swej inteligencji; jest panem swoich czynów; nie rzą­
autentyzmu i piękna. Przejść obok obojętnie byłoby szaleństwem. dzą nim instynkty. Prawdą jest, że może dać się ponieść instynktom

35
PRAWDA BYT EKSCENTRYCZNY

i w danej chwili ulec im (kiedy na przykład owładnie nim panika okno, z którego widać jeden tylko cel - pokarm; wszystko inne
w obliczu niebezpieczeństwa), ale zazwyczaj kieruje się własną inte­ mogłoby nie istnieć. Jeśli zwierzę jest głodne, szuka pokarmu i nic
ligencją i w wolny sposób decyduje o swoim zachowaniu. innego go nie interesuje, i nie może interesować.
Zwierzęta w swym zachowaniu są zdominowane przez instynk­ Jeżeli wygłodniały lew zobaczy gazelę, patrzy na nią wyłącznie
ty. Te ostatnie działają tak, jak by były skomplikowanymi mechani­ jako na pokarm. Nie dostrzega piękna jej kolorów ani elegancji ru­
zmami psychologicznymi. Każde zwierzę charakteryzują właściwe chów; dla niego - przynajmniej w takiej mierze, w jakiej możemy
mu sposoby zachowań - w wielkiej części wrodzone, w niewiel­ wczuć się w psychikę lwa - widok gazeli oznacza jedno: pożywie­
kim stopniu wyuczone - którymi odpowiada na zewnętrzne bodź­ nie. I tylko tego od niej oczekuje. Nie można wymagać od drapieżni­
ce. Nie decyduje ono o swym zachowaniu; każdemu bodźcowi od­ ka rozważań estetycznych ani ekologicznych. Zgłodniały lew pożarł­
powiada pewien typ reakcji według bardzo złożonych, ale w dużej by ostatnią gazelę jakiegokolwiek gatunku. Znana jest historia
mierze stałych wzorców. o psach ciągnących sanie poważnej ekspedycji naukowej na Syberii,
Mimo że instynktowne dziedzictwo każdego gatunku jest bar­ które rzuciły się na zamrożone mięso dopiero co odkrytego mamu­
dzo rozległe, można powiedzieć, iż ogólnie rzecz biorąc instynkty ta: nie zatrzymały się na rozważaniach o naukowym znaczeniu od­
mają zagwarantować przetrwanie jednostki i całego gatunku. Właści­ krycia; dla nich było to po prostu mięso.
wie najsilniejsze instynkty działają w tym kierunku: odpowiedź na Jeśli człowiek zdolny jest wyjść z zamkniętego i koncentryczne­
zagrożenie (atak, obrona lub ucieczka), odżywianie i reprodukcja. go świata instynktów, dzieje się to za sprawą inteligencji. Póki inteli­
Instynkty rządzą całym zachowaniem się zwierząt: całą ich psy­ gencja się nie rozwinie i nie ujawni, zachowanie człowieka jest dość
chologią i związkami ze środowiskiem. Warto zatrzymać się nad podobne do zachowania wyższych zwierząt. Podobnie jak zwierzęta,
tym. Zwierzę interesuje się środowiskiem jedynie w odniesieniu małe dzieci zdominowane są przez swe instynkty i wchodzą w rela­
do swych potrzeb. Interesuje je to, co mu służy lub co go dotyczy, cje z otoczeniem wyłącznie po to, by zaspokoić swe potrzeby Dlate­
nic innego; nawet nie zdaje sobie sprawy, że inne rzeczy istnieją. go są wielkimi egoistami. Działają dla samych siebie, szukając tylko
Nigdy nie zajmują go rzeczy jako takie, lecz wyłącznie jako źródło własnej korzyści. Chcieć na przykład, aby kilkumiesięczne dziecko
zaspokojenia potrzeb. Gdyby nie było to zupełnie naturalne, mogli­ było zadowolone, gdy zobaczy, że inne pije z jego butelki, to wyma­
byśmy powiedzieć, że zwierzęta są głęboko egoistyczne: żyją tylko gać zbyt wiele. Jeżeli zaistnieje taka sytuacja, a jest głodne, na pewno
dla siebie. tego nie zniesie. Małe dziecko nie może być naprawdę altruistyczne,
W rzeczywistości jednak nie może być inaczej. Natura jest mą­ ono żyje tylko dla siebie. Taka jest natura.
dra, a instynkty służą przetrwaniu. Kiedy pojawia się jakaś potrzeba, Jednakże kiedy zaczyna rozwijać się inteligencja, dziecko wy­
instynkt sprawia, że odczuwany jest impuls jej zaspokojenia. Zwie­ chodzi z tego zamkniętego i egoistycznego wszechświata. Zmienia
rzę, które potrzebuje pokarmu jest zdominowane przez instynkt za­ się jego relacja do środowiska: zaczyna je poznawać. Nie poznaje
spokojenia głodu: głód wprowadza napięcie i przygotowuje je do wyłącznie tego, co bezpośrednio je interesuje (pokarm, napój itp.),
tropienia, polowania itp. Gdy zaczyna odczuwać głód, w jego lecz odkrywa rzeczy, które są obok, bez względu na to, czy
zamkniętej „psychice" jak gdyby otwiera się okno na otoczenie: odpowiadają mu, czy nie. Jak ilustrują to badania Piageta, dziecko

36
PRAWDA DOBRA I OBOWIĄZKI

bardzo szybko zaczyna poznawać świat, który je otacza, w sposób ludzkie zachowanie i dlatego stanowi podstawę do zrozumienia, jaki
obiektywny; to znaczy poznając rzeczy takimi, jakimi są, nie wiążąc jest odpowiedni dla człowieka sposób życia; to znaczy - jaka jest
ich ze swymi potrzebami. Nadal jest ogromnie egoistyczne, bo takie moralność.
być musi, by przeżyć, ale zaczyna odkrywać, że świat jest niezależny
od jego potrzeb i gustów.
Rozwój inteligencji wprowadza ową relację obiektywną - nie DOBRA I OBOWIĄZKI
bezpośrednio interesowną - do rzeczy. W miarę jak dziecko po­ Każdy człowiek w miarę dojrzewania zdaje sobie w końcu sprawę,
znaje rzeczy jako «rzeczy», to jest jako byty różne od niego samego, że nie jest jedynym bytem na ziemi i że istnieją inne potrzeby i inne
odkrywa, że i one mają swe prawa i potrzeby. Ten krok jest funda­ wymagania niż jego własne.
mentalny w życiu intelektualnym i moralnym. Zwierzę i małe dziec­ Zgodnie z tym moglibyśmy powiedzieć, że na zachowanie ludz­
ko działają tak, jak by tylko one istniały na świecie: wszystko inne kie oddziaływują dwa różne wezwania natury: jedno pochodzi
widzą jedynie w odniesieniu do siebie. Rozwój inteligencji pozwala w głównej mierze z wnętrza, a drugie z zewnątrz. Jako że moral­
poznawać rzeczy takimi, jakimi są i stawiać siebie na ich miejscu. ność jest jedynie sztuką dobrego życia, sztuką zachowania się god­
Dziecko zdaje sobie w końcu sprawę, że jest bytem pomiędzy innymi nego człowieka, interesujące jest krótkie zatrzymanie się nad analizą
bytami; nie jest jedynym punktem odniesienia, nie jest jedynym owych dwóch głosów natury.
centrum rzeczywistości, istnieje wiele innych. A. Pierwszym jest wezwanie, jakie kieruje do człowieka jego
Lwa interesuje ze świata tylko to, co służy mu do przeżycia i re­ własny byt. Człowiek nigdy nie przestaje być bytem potrzebującym.
produkcji, ale w przypadku człowieka jest inaczej. Inteligencja po­ Nie może przestać odczuwać głodu lub pragnienia; dlatego nie po­
zwala mu kontemplować świat bez zamiaru pożarcia go. Może on trafi nie pożądać pokarmu i napoju, nie może przestać poszukiwać
poznawać rzeczy jako rzeczy; to znaczy, że poznaje prawdę, choćby ich w swym otoczeniu; to znaczy: nie może nie patrzeć na otoczenie
nie służyła mu ona do konsumpcji: może dowiadywać się, gdzie są w relacji do swych potrzeb.
rzeczy, jakie są, skąd pochodzą; może podziwiać ich wygląd, kolor, B. Drugie wezwanie kierują do człowieka rzeczy, które go otacza­
zapach, budowę, chociaż nie służy mu to do niczego. Jest zdolny do ją. Kiedy udaje mu sieje poznać, stawia siebie na ich miejscu i docho­
poznawania prawdy i podziwiania piękna. Nie żyje tylko po to, by dzi do przekonania, że inne byty także mają swe potrzeby, a w tej sa­
zaspokajać swe potrzeby. Dlatego Plessner wypowiedział udaną for­ mej mierze również prawa. Zdaje sobie sprawę, że sam jest bytem
mułę, że oto «człowiek jest bytem ekscentrycznymi; to znaczy, że pośród innych bytów i że nie może kierować się tylko tym, czego pożą­
nie jest skoncentrowany na sobie, że może w centrum swojej uwagi da lub co mu odpowiada. Inne rzeczy narzucają mu pewne obowiązki.
postawić to, co go otacza, może postawić siebie w sytuacji rzeczy. Pierwsze wezwanie to wezwanie dóbr, rzeczy, których potrze­
Można by mówić o prawdziwej przemianie, która jest jedno­ bujemy i które nas przyciągają. Drugie - to wezwanie obowiązków,
cześnie intelektualna i moralna: gdy inteligencja otwiera się na świat wymagań, jakie narzucają nam otaczające nas byty i rzeczywistości.
i poznaje go takim, jakim jest, człowiek ma możność przezwyciężenia Dobra i obowiązki są dwoma głosami natury, które warunkują zacho­
instynktownego egoizmu. Rzeczywistość ta całkowicie determinuje wanie człowieka. Przestudiujemy je teraz pokrótce.

38
PRAWDA DOBRA I OBOWIĄZKI

od razu uczymy się, na przykład, że dobrze jest gromadzić pokarm


A. Wezwanie dóbr. Już przed wielu wiekami Arystoteles okre­ lub pieniądze, choć chwilowo nie jesteśmy głodni.
ślał dobro jako to, co jest pożądane przez człowieka, do czego ma Dziecko dojrzewając, odkrywa, iż pole dóbr jest znacznie bar­
skłonność, co mu się podoba. Arystoteles definiował dobro jako dziej rozległe niż to, które obejmuje podstawowe potrzeby, i pra­
„to, czego wszyscy pragną i pożądają". gnienie wielu innych rzeczy zaczyna sprawiać mu przyjemność.
Jako że natura jest mądra, zdrowy człowiek, podobnie jak wszyst­ Zależnie od wychowania, jakie otrzymuje, uczy się doceniać dobra
kie zdrowe zwierzęta, spontanicznie pragnie tego, co mu odpowia­ mające związek z samorealizacją: uzdolnienia, talenty, wiadomości;
da: pokarmu, napoju itp. W zasadzie rzeczy, których pragnie, są pozycję, dobre imię i sukces zawodowy; międzyludzkie więzi przyja­
dobrami; choć nieraz może pomylić się w interpretacji tego, co jest źni i miłości; dobra estetyczne; zwyczaje moralne - cnoty - które
dobrem lub co do siły, z jaką go pragnie. Impulsy tego typu wzmac­ tworzą człowieka prawego i uczciwego.
niane są przez satysfakcję, jaką wywołuje osiągnięcie dóbr (przyjem­ Wszystkie te godne pożądania rzeczy nazywamy dobrami. Sta­
ność) albo przez uraz, jaki wywołuje pozbawienie dóbr (ból). nowią one dobra właśnie dlatego, że są godne pożądania; a są godne
Kolejne doświadczenia przyjemności i bólu kształtują i utrwalają pożądania, gdyż przynoszą nam taką czy inną korzyść.
zachowania instynktowne. Dlatego można tresować zwierzęta, W niektórych wypadkach pragnienie pochodzi bezpośrednio
posługując się systemem nagród i kar. z naszej spuścizny instynktownej: jedzenie, picie itp. W innych pra­
Rozwój inteligencji znacznie rozszerza możliwość gnienie jest wywoływane przez inteligencję, kiedy odkrywa ona uży­
odkrywania dóbr, to znaczy możliwość odkrywania rzeczy, które teczność niektórych dóbr (pieniądze). W jeszcze innych to względy
odpowiadają człowiekowi. Instynkt poszukuje dóbr, które gwarantu­ społeczne skłaniają nas do doceniania i ukochania pewnych dóbr
ją przetrwanie, inteligencja zaś sięga dużo dalej. Bardzo szybko uczy­ (pozycja, sukces zawodowy, sława). Natomiast w przypadku dóbr
my się pragnąć jako dóbr tych rzeczy, które służą osiągnięciu dóbr estetycznych, religijnych i moralnych konieczne jest bardzo staranne
podstawowych. Na przykład pieniądze nie są jadalne, mogą jednak wychowanie, które uczyłoby cenić piękno. Dobra tego typu są pożą­
służyć zdobyciu pożywienia. Aby to odkryć, potrzeba elementarnego dane tylko o tyle, o ile odkryliśmy ich wartość.
rozumowania: zwierzę nie jest zdolne do uchwycenia relacji pomię­ Jeśli idzie o dobra podstawowe, ocena jest automatyczna i do­
dzy pieniędzmi a żywnością, dlatego nie pragnie pieniędzy; dziecko konuje się instynktownie: czujemy, że są one dobre; tymczasem
natomiast bardzo szybko potrafi zrozumieć ową relację i zaczyna pra­ w odniesieniu do innych dóbr ocena dokonuje się dzięki inteligencji
gnąć pieniędzy jako dobra, choć nie można ich zjeść. Instynkt nie i wychowaniu. Najpierw dochodzimy do wiedzy, że są one dobre;
może odkryć tej relacji, wychwytuje ją inteligencja. a w miarę jak rozmiłowujemy się w tych dobrach, także
W ten sposób uczymy się pragnąć jako dóbr także innych rze­ odczuwamy, że są dobre: pragniemy ich całym naszym jestestwem,
czy, które są użyteczne dla zachowania wygody, bezpieczeństwa czy nie tylko wolą. Z tego powodu smucimy się, jeśli nam ich brakuje,
zdrowia. Ponadto, ponieważ inteligencja pozwala przewidzieć przy­ a cieszymy, kiedy je posiadamy. Dziecko - albo dorosły - które
szłość, odkrywamy, że dobrami są nie tylko rzeczy, które zaspokaja­ dowiaduje się, że pieniądze są dobrem, w końcu także będzie odczu­
ją aktualne potrzeby, ale także te, które mogą służyć kiedy indziej: wało, że nim są; zaczyna wyczuwać atrakcyjność pieniędzy i może

40 4i
PRAWDA D O B R A I OBOWIĄZKI

nawet czuć ją z taką samą siłą, z jaką odczuwa głód lub pragnienie. i poznajemy go najlepiej. Dlatego używamy naszego doświadczenia
Podobnie jest ze sławą, pozycją, pracą, sportem i pozostałymi rze­ dla zrozumienia innych rzeczy i pojmujemy je z perspektywy
czami, które mogą stać się naszym zamiłowaniem: przychodzi chwila, naszego osobistego doświadczenia. A zatem z podstawowego rozu­
kiedy zaczynają nas przyciągać, a my odczuwamy je jako dobra. mowania, które pojawia się, gdy zaczynamy używać intelektu,
Dojście do docenienia prawdziwych dóbr, to znaczy takich, wyciągamy wniosek, że to, co jest dobre dla nas, powinno być dobre
które naprawdę są dla nas stosowne, jest najważniejszą częścią wy­ dla pozostałych rzeczy, i przeciwnie: to, co złe dla nas, powinno być
chowania. I nie jest łatwe. Jeżeli człowieka nie nauczono kochać złe dla innych.
wszystkich dóbr, jego zachowanie może pozostać zdominowane Zwierzęta, które nie mają inteligencji, słyszą jedynie głos swych
przez dobra podstawowe: jedzenie, picie, wygodę, seks, bezpieczeń­ instynktów; my, ludzie, słyszymy także głosy bytów, które nas ota­
stwo, zdrowie itp. lub przez inne zamiłowania, jakich nabył: pienią­ czają. Odróżnia to nasze zachowanie od zachowania zwierząt:
dze, hazard itp. właściwe człowiekowi jest czuć się zobowiązanym przez owe
Dobra podstawowe mają oczywiście swe znaczenie i nie moż­ głosy. Słyszymy je właśnie dlatego, że jesteśmy wyposażeni w inteli­
na nimi pogardzać. Jednakże człowiek nie powinien poświęcać im gencję. Inteligencja przełamuje krąg psychologii instynktownej. Z te­
całego życia, bo jest to poniżej jego godności i może on zdziałać go samego powodu, dzięki któremu udaje się nam poznać, jakimi
znacznie więcej. „Primum vivere deinde philosophari", mówi rzeczy są, czujemy się zobowiązani traktować je z szacunkiem.
klasyczna sentencja: najpierw żyć, a potem filozofować. Natu­ Odkrywamy, że nie istnieją tylko w związku z naszymi potrzebami,
ralnie: nie możemy żyć tak, jak byśmy nie musieli jeść, ale również lecz że istnieją dla samych siebie i również mają potrzeby.
nie możemy żyć tak, jak byśmy musieli tylko jeść. Trzeba w upo­ W odróżnieniu od zwierzęcia człowiek czuje się zobowiązany
rządkowany sposób osiągnąć wszystkie dobra, które są właściwe przez rzeczy, które go otaczają, choć nie służy to niczemu, podobnie
pełni człowieczeństwa. jak niczemu nie służy kontemplowanie piękna. Taki jest świat.
Nauczenie się, jakie to są dobra ludzkie i pokochanie ich stano­ Normalny człowiek nie może spokojnie jeść, gdy ma obok siebie
wi część moralności, część ważną, ale tylko część: w moralności, jak innego, głodnego człowieka; wie, co odczuwa i czego potrzebuje ten
powiedzieliśmy, oprócz dóbr istnieją także obowiązki. drugi, którego obecność warunkuje go i zobowiązuje. Być może nie
ma chęci pomóc głodnemu, nie czeka go w związku z tym żadna
B. Wezwanie obowiązków jest głosem, jaki kieruje do nas korzyść, czuje się jednak zobligowany do podzielenia się swym
natura; głos ten dochodzi ze strony rzeczy, które nas otaczają. posiłkiem. Jest to właściwe istocie ludzkiej, i ten, kto nie odczuwałby
Inteligencja odkrywa, że nie jesteśmy sami na świecie, że podobnie, pozbawiony byłby ludzkich uczuć.
oprócz nas istnieją inne byty. Pozwala nam postawić się w sytuacji Także i w tym miejscu musimy zdać sobie sprawę z roli inteli­
innych bytów i zdać sobie sprawę, że one także, podobnie jak my, gencji. W miarę jak poszerzamy nasze własne doświadczenie oraz to,
mają swoje potrzeby. Takie porównanie jest elementarne i nieunik­ które otrzymujemy wraz z wychowaniem, poszerza się niepomiernie
nione. Obiektem, jaki znamy najlepiej na całym świecie jesteśmy również pole obowiązków: stajemy się bardziej wrażliwi na głosy
my sami. Stanowimy obiekt, który poznajemy jako pierwszy pochodzące z naszego otoczenia, na to, czego otoczenie od nas
OD EGOIZMU DO POCZUCIA OBOWIĄZKU
PRAWDA

oczekuje. Uformowana inteligencja szeroko otwiera się również na Podczas gdy tym, co charakterystyczne dla wieku dziecięcego
panoramę obowiązków. jest nieunikniony egoizm, właściwe dojrzałości jest pojawienie się
Są zobowiązania, które odczuwamy spontanicznie; na przykład poczucia obowiązku. Zachowanie przestaje być sterowane własny­
wołanie zranionego człowieka o pomoc, a nawet skowyt zwierzęcia mi gustami, aby pozostawić miejsce wymaganiom, jakie stawia
obliguje nas do udzielenia im pomocy. Wiele innych obowiązków rzeczywistość. Dojrzewanie oznacza, że obowiązki zajmują coraz
odkrywamy w miarę jak zdobywamy doświadczenie. W ten sposób poważniejsze miejsce. Natomiast znakiem niedojrzałości jest
zaczynamy dostrzegać, że żyjący wokół nas ludzie potrzebują, utrzymywanie się dziecięcego egoizmu, skoncentrowanie działań
oprócz jedzenia, ciepłego słowa, uśmiechu, towarzystwa. Rozumo­ wyłącznie na poszukiwaniu własnych dóbr.
we doświadczenie wzmaga naszą wrażliwość na obowiązki, na Egoizm dzieci jest nieunikniony i wybaczalny, jednakże egoizm
uświadomienie sobie tego, czego inni od nas oczekują... osoby fizycznie dojrzałej zakłada jakiś nieład w jej osobowości: jej
ciało dojrzało, duch zaś nie dojrzał wystarczająco, tak jakby inteli­
Podsumujmy teraz krótko to, o czym mówimy: jak przekonali­ gencja nie funkcjonowała całkiem prawidłowo, przynajmniej na
śmy się, zachowanie ludzkie jest warunkowane dwoma głosami na­ poziomie zachowań; jakby wlokła się za nią jakaś forma zachowania
tury. Pierwszy to głos dóbr, drugi - głos obowiązków. Dobra należąca do wieku dziecięcego. Żyć będąc skoncentrowanym na
przyciągają nas; obowiązki zobowiązują. Atrakcyjność dóbr jest samym sobie to żyć w niezgodzie z pozycją, jaka przystoi człowie­
odczuwana przede wszystkim w sferze wrażliwości; zobowiązanie kowi w świecie.
płynące z obowiązków jest postrzegane przede wszystkim w sferze Co więcej, z dziecięcego egoizmu wypływają też błędy. Zwykło
inteligencji. Czujemy się przyciągani przez dobra i zdajemy sobie się mówić, że „dzieci mają większe oczy niż apetyt", bo łatwo ulega­
sprawę z obowiązków. ją łakomstwu: jedzą więcej, niż potrzeba i nabierają więcej pokarmu,
Zachowanie ludzkie jest warunkowane przez dobra i obowiąz­ niż mogą zjeść. Wiek dziecięcy jest wiekiem niestrawności. Instynkt,
ki, trzeba więc umieć je łączyć, niejednokrotnie bowiem wzajemnie który prawidłowo pokazuje im obro - jedzenie - oszukuje je co
się ograniczają. Moralność, która jest sztuką dobrego życia, do ilości. Kiedy dziecko rośnie i jest zdolne myśleć i gromadzić do­
sztuką ludzkiego zachowania, jest także sztuką łączenia dóbr świadczenie, uczy się oceniać objętość jedzenia, jakiej mu potrzeba
i obowiązków, stawiania każdej rzeczy na właściwym miejscu, (chociaż nie zawsze łatwo mu ją respektować). Instynkt nie jest nie­
porządkowania miłości. omylny, jest dosyć nieprecyzyjny i potrzebuje uregulowania ze stro­
ny rozumu. Inteligencja pozwala ocenić, czy dobro, które proponuje
instynkt, jest rzeczywiście dobrem (czy winno być pożądane), i w ja­
OD EGOIZMU DO POCZUCIA OBOWIĄZKU kiej mierze.
Póki nie rozwinie się inteligencja, człowiek żyje zdominowany przez Dojrzałość wymaga autentycznej przemiany intelektualnej
instynkty, w poszukiwaniu podstawowych dóbr. W miarę jak inteli­ i moralnej. Zachowaniem nie powinny już kierować impulsy,
gencja się rozwija, zaczyna się obiektywne poznanie i dociera do czło­ powinien nim zacząć rządzić rozum. Trzeba nauczyć się regulo­
wieka pewne wezwanie ze strony rzeczy: zaczyna się życie moralne. wać tendencje instynktowne, egoistyczne i egocentryczne - świat
PRAWDA TRZY TYPY OBOWIĄZKÓW

upodobań i pragnień, aby pozostawić miejsce rzeczywisto­ o innych; odkrywania innych i traktowaniu każdej osoby i każdej
ści - światu obowiązków. Dojrzałość wymaga i zakłada zdolność rzeczy z szacunkiem, jaki im przysługuje; obiektywnego sytuowa­
do myślenia o rzeczach w kategoriach obiektywnych: wymaga na­ nia się w świecie, jako jeden z bytów wśród wielu innych,
wyku myślenia o tym, co nas otacza, zwłaszcza o podobnych nam, które go tworzą. „Fundamentalna postawa szacunku - powiada
myślenia o innych. von Hildebrand - jest podstawą zachowania moralnego wobec
Póki tego nie osiągniemy, nie przezwyciężymy egoizmu, a za­ naszych bliźnich i wobec nas samych" („Świętość i cnota w świecie").
chowanie nasze pozostanie praktycznie poza obszarem moralności, Należy wychowywać dziecko tak, aby ową postawę przyjęło:
co oznacza, że nie będzie czysto ludzkie, a raczej podobne do spo­ wspierać jego wrażliwość, by ceniło głos rzeczy; i wskazywać mu
sobu zachowań właściwych zwierzętom. Utrzymywanie się dziecię­ piękno i godność postawy, która nakazuje, by kierować się prawdą
cego egoizmu nie jest owocem jakiejś opcji: przeważnie nikt nie rzeczy, przezwyciężając egoizm: w ten sposób pokocha ją i przyj­
decyduje się być egoistą; egoizm przetrwa, jeśli nie wprowadzimy mie za wzór.
zasady kierowania się poczuciem obowiązku.
Psychika ludzka jest tak zbudowana, że absorbuje ją to, czym
akurat się zajmuje; nie może zwracać się ku wielu rzeczom na­ TRZY TYPY OBOWIĄZKÓW
raz. Jeśli pozostaje zajęta własnymi potrzebami i upodobaniami, Wszystkie otaczające nas rzeczy narzucają nam obowiązki. Dobrze
nie ma miejsca na nic innego. W ten sposób nie może naprawdę żyć oznacza ostatecznie umieć każdą rzecz traktować tak, jak na
wsłuchiwać się w głos rzeczy, nie dostrzega obowiązków. I nie to zasługuje. Teraz przestudiujemy obowiązki, jakie mamy wobec
powstaje nawyk myślenia o innych. Nie decydujemy, że nie bę­ różnych rzeczy, które nas otaczają.
dziemy myśleć o innych; po prostu o nich nie myślimy i żyjemy Możemy uporządkować je w trzech płaszczyznach: Bóg; ludzie,
tak, jak by nie istnieli. Wszystkie energie życiowe zostają po­ w tym społeczeństwo i jego kultura; natura w swej całości. Każda
święcone własnemu ja. z tych rzeczywistości zewnętrznych narzuca nam obowiązki. Zdefi­
Nauczyć się słuchania głosu obowiązków to zadanie na całe ży­ niujemy je, posługując się formułami, w których pomieściła je moral­
cie; jest to być może najważniejsza przemiana, która czyni z nas isto­ ność chrześcijańska. Wspomnimy je teraz pokrótce, w dalszej części
ty moralne. Egoizmu nie da się przełamać bez wysiłku, ma on ten­ bowiem każdej z nich poświęcimy cały rozdział.
dencję do ciągłego odradzania się, jeśli nawet został przezwyciężony
w innych okresach życia. Posiadamy stałą skłonność do koncentro­ A. Pierwszym bytem jest Bóg; i to Bytem bardzo szczególnym.
wania się na naszym ja, do uzależnienia od naszych własnych dóbr. Stąd logiczne jest, aby nasze obowiązki wobec Niego również były
Jeżeli nie podejmiemy nieustannego wysiłku obiektywnego szczególne. Skoro istnieje Bóg - a my, chrześcijanie, wierzymy, że
sytuowania się w świecie, nasze zachowanie łatwo zostanie zdomi­ istnieje - naturalne jest, że zajmuje On pierwsze miejsce w naszym
nowane przez nasze własne interesy. życiu. Jest to w doskonały sposób wyrażone w pierwszym spośród
Ważna część wychowania moralnego polega na pomocy dziesięciorga przykazań: „Będziesz miłował Pana, Boga twego, z ca­
w przezwyciężeniu dziecięcego egoizmu: na nauczeniu myślenia łego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich".

46
PRAWDA TRZY TYPY OBOWIĄZKÓW

Trzeba zwrócić uwagę na tę jakże prostą i stanowczą formułę. Tylko Bóg może być kochany miłością całkowitą. Może się
Trzykrotnie powtarza słowo cały. To logiczne. Jeśli Bóg jest Bogiem, wydawać, że nie pozostaje więc miejsca ani sił na inne miłości; tak
Najwyższym Bytem, to wymaga absolutnej uwagi: jeśli Bóg istnieje, jednak nie jest. Jako chrześcijanie wierzymy, że świat wyszedł
to w sposób spójny można Go kochać tylko całym sercem, ze z rąk Boga. Wszystko, co jest na nim dobrego, Bóg ukochał. A sko­
wszystkich sił, całą duszą. Tylko traktując Boga w taki sposób, ro Bóg kocha świat, i my winniśmy go kochać. W ten sposób, ko­
traktujemy Go tak, jak na to zasługuje. chając rzeczy na miarę tego, jak bardzo są dobre, jak bardzo na to
Porządek różnych rodzajów miłości wymaga postawienia Boga zasługują, kochamy również Boga, który jest Stwórcą rzeczy. A je­
ponad wszystkim. Niewierzącemu może się to wydać nadmiernym śli kochamy Boga, jesteśmy zobowiązani kochać także wszystkie
uzależnieniem. Ale to oznaczałoby złe zrozumienie kwestii: jeżeli rzeczy, na miarę ich dobra. I nie ma w tym żadnej sprzeczności.
Bóg istnieje - a istnieje - to owa zależność nie może być zbyt wiel­ Przeciwnie, właśnie taki jest porządek rzeczywistości, porządek
ka, ani arbitralna, ani zniewalająca. Być uzależnionym w ten sposób miłości.
od innego człowieka byłoby przesadą, ale od Boga - nie. Przeciw­ Dobrze kochać rzeczy oznacza kochać je według porządku, jaki
nie, być uzależnionym od Boga to zależeć od Bytu najlepszego, naj­ nimi rządzi, a który jest porządkiem chcianym przez Boga. Gdyby­
doskonalszego, najlepiej rozumiejącego, najbardziej zasługującego śmy kochali rzeczy poza Bogiem lub - co jeszcze gorsze - zamiast
na miłość, najgodniejszego: jedynego, od którego warto i trzeba być Boga, kochalibyśmy je źle. Miłość winna być uporządkowana.
uzależnionym w sposób absolutny. Porządek miłości jest porządkiem rzeczywistości. To, co najwięk­
Człowiek nie może od czegoś nie zależeć, jest bowiem bytem sze, wymaga największej miłości, a potem, w odpowiednim porząd­
ograniczonym, słabym i śmiertelnym, mającym jednak nienasycone ku, pojawiają się inne miłości.
pragnienie pełni i absolutu. Kiedy nie jest uzależniony od Boga, po­
szukuje Jego surogatów. Bardzo smutne byłoby zależeć od czegoś, B. W porządku bytów po Bogu pojawiają się nasi bliźni. Mi­
co nie jest Bogiem, w taki sposób, jak by Nim było. Taki stan nazywa łość, jaką winni jesteśmy ludziom, którzy nas otaczają, została wspa­
się idolatrią. niale wyrażona w przykazaniu, streszczającym resztę Dekalogu:
Idolatria (adorowanie idola, surogatu Boga) jest wejściem w ta­ „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego".
ką zależność od innej rzeczy, na jaką zasługuje tylko Bóg; poza Miłość ta jest inna niż omawiana poprzednio, bo ludzie nie są
Bogiem nic nie powinno być kochane w sposób absolutny, nie ma bogami. Miłość do Boga winna być absolutna, bo wobec Niego pozo­
bowiem nic, co byłoby absolutne. Idolatrią jest ukochanie samego stajemy w absolutnej zależności. Natomiast w miłości do ludzi zosta­
siebie do tego stopnia, że zostajemy zupełnie poddani własnym je nałożona pewna miara, choć jest to miara bardzo wymagająca:
upodobaniom i ambicji; idolatrią jest podporządkowanie się pienią­ trzeba kochać innych tak, jak kochamy samych siebie.
dzom, ambicji, seksowi, narkotykom czy jakiejkolwiek innej rzeczy. Nie można zaprzeczyć, że jest to szczęśliwe porównanie i że za­
Nic na ziemi nie zasługuje na całkowite uwielbienie, żaden tyran nie wiera ono mądrą pedagogię. Chodzi o to, by dla innych chcieć tego,
może się go domagać. czego chcemy dla nas samych i oszczędzać im tego, czego nie chcie­
libyśmy zaznać. Logiczne jest, że mamy kochać innych jak nas

48
PRAWDA TRZY TYPY OBOWIĄZKÓW

samych, gdyż są bytami tej samej kategorii co my, są ludźmi, jak my. Wszystkie one mają godność, którą powinniśmy szanować oraz na­
Dla Boga - wszystko; dla ludzi to samo, czego pragniemy dla sie­ rzucają nam obowiązki, choć nie są one tak poważne, jak te pocho­
bie. Moralność jest następstwem logiki rzeczy, ściśle wiąże się z po­ dzące od osób. Jednak często są ważne i pilne.
rządkiem rzeczywistości. Relacja człowieka do świata także została wyrażona w nader
Oczywiście nie możemy kochać wszystkich ludzi z tą samą inten­ trafnej formule: Człowiek jest zarządcą świata. Dano mu władanie
sywnością. Przekracza to całkowicie nasze realne możliwości. Na zie­ nad światem materialnym, aby go strzegł i posługiwał się nim dla
mi żyje wiele milionów ludzi; nie znamy większości z nich i nie mamy swych potrzeb. Człowiek jednak nie jest panem świata: jest po pro­
z nimi żadnego związku, żadnego kontaktu. Dlatego dano nam stu jego zarządcą. I jak od każdego zarządcy, będzie się od niego wy­
kryterium porządku: kochaj bliźniego; znaczy to: kochaj tego, który magać zdania sprawy z jego pracy. Może używać rzeczy i posługi­
jest najbliżej. Trzeba zajmować się tymi, którzy są nam najbliżsi ze wać się nimi, ale nie może źle ich traktować ani niszczyć zgodnie ze
względu na węzły krwi, przyjaźń, koleżeństwo; którzy są niedaleko. swymi zachciankami.
Ostatecznie chodzi o pewną realistyczną zasadę, która ma spra­ Prawo własności, które dotyczy rzeczy materialnych, jest, we­
wić, że nie poniesie nas wyobraźnia. Kochanie innych konkretyzuje dług tradycji chrześcijańskiej, ograniczone. Mimo iż rzeczy należą
się w kochaniu tych, których mamy najbliżej. Może jest nam łatwiej do mnie, nie mogę robić z nimi co mi się podoba: po pierwsze dlatego,
być miłymi dla osób, z którymi spotykamy się sporadycznie. Jednak że są na świecie inne osoby, które mogą potrzebować - w równej
zazwyczaj nie jest to prawdziwa miłość. Prawdziwa miłość lub jej mierze także mieć prawo - tychże rzeczy, a po wtóre dlatego, że
brak uwidacznia się w naszym stosunku do tych, z którymi współży­ same rzeczy nacechowane są godnością, której powinienem prze­
jemy. Nie sposób myśleć, że kochamy tych, którzy żyją z dala od nas, strzegać. Stąd niszczenie dobra tylko dla kaprysu jest niemoralne,
jeśli źle traktujemy żyjących tuż obok nas. Natomiast jeśli podejmu­ choćby to dobro należało do mnie. Równie niemoralne jest nie umo­
jemy wysiłek kochania żyjących blisko nas, jesteśmy także tywowane niszczenie natury i zadawanie cierpień zwierzętom; na­
zdolni kochać będących daleko, gdyż przyzwyczajamy się - wy­ wet niemożność docenienia piękna świata materialnego ma w sobie
chowujemy - do miłości. coś niemoralnego.
W ramy niniejszego rozdziału o obowiązkach wobec naszych Drugą część książki poświęcimy bardziej szczegółowemu roz­
bliźnich trzeba włączyć też wszystkie rzeczywistości kulturowe i spo­ ważeniu każdego z tych obowiązków. Na razie wystarczy zauważyć,
łeczne, które są owocem historii i współżycia społecznego: na przy­ że są trzy typy rzeczywistości zewnętrznych, które narzucają nam
kład osoby prawne, instytucje, tradycje, zwyczaje itp., a zatem całą obowiązki: Bóg, inni ludzie i natura w ogóle, rzeczy materialne.
ludzką spuściznę kulturalną, która istnieje naprawdę i dlatego także
narzuca nam pewne obowiązki. Będziemy mieli okazję odnieść się
do tego w odpowiednim miejscu.

C. Wreszcie na trzecim miejscu, po Bogu i innych ludziach


następują rzeczy, które nas otaczają: wszystkie, naturalne i sztuczne.

50
3
PORZĄDEK MIŁOŚCI

ŁĄCZENIE DÓBR I OBOWIĄZKÓW


Powiedzieliśmy, że zachowanie ludzkie jest warunkowane przez do­
bra i obowiązki. Dobra to rzeczy, których pragniemy, bo wydają nam
się odpowiednie lub reagujemy na nie instynktownie; obowiązki to
zobowiązania, jakie nakładają nam otaczające nas rzeczy. Teraz za­
stanowimy się, co ma pierwszeństwo, to znaczy co winniśmy kochać
najpierw. Jest to zarówno ważne, jak i trudne. Św. Augustyn określa
cnotę po prostu jako „porządek miłości" („De Civitate Dei", XV, 22).
Dobra i obowiązki nie są dwoma przeciwstawnymi głosami, jak
może się na początku wydawać, lecz łączą się: wywiązywanie się
z obowiązków jest dobrem, a dbałość o dobra jest obowiązkiem.
To pomaga w określeniu swej sytuacji. Omówimy to pokrótce. Naj­
pierw zajmiemy się tym, co najprostsze: że słuchanie głosu dóbr jest
obowiązkiem - A; potem zobaczymy coś przeciwnego: że słucha­
nie głosu obowiązków jest dobrem - B.

A. Słuchanie głosu dóbr jest obowiązkiem; to znaczy, że je­


steśmy zobowiązani dostarczać sobie dóbr, których potrzebujemy.
Natura jest świetnie skonstruowana. W zasadzie, jeśli pociąga nas
PRAWDA LECZENIE DÓBR I OBOWIĄZKÓW

jakieś dobro, to dlatego, że jest dla nas odpowiednie. Gdy odczuwa­ szanować i kochać wszystkie dobra, jednakże naturalne podłoże
my głód, nasze ciało potrzebuje pokarmu; gdy odczuwamy pragnie­ ludzkich skłonności jest dobre i na tym opiera się moralność.
nie, potrzebuje wody. U podstaw każdego wezwania dobra leży jakiś obowiązek. Posi­
Mamy obowiązki wobec samych siebie. To logiczne, bo i my łek jest dobrem, ale ponadto jest obowiązkiem: dlatego musimy jeść;
stanowimy część natury. Skoro wszystkie rzeczy winniśmy trakto­ musimy także pić i wypoczywać; powinniśmy czynić postępy i doj­
wać z szacunkiem, przeto i do samych siebie powinniśmy podcho­ rzewać w każdej dziedzinie, rozwijać się fizycznie i psychicznie;
dzić z uwagą i szacunkiem. „Dobrze pojęta miłość zaczyna się od sa­ doskonalić nasze wykształcenie i naszą kulturę, podnosić naszą
mego siebie ", mówi znane przysłowie. Może niesłusznie mówi się, pozycję społeczną i ekonomiczną itd. Skłonność do dobra pomaga
że miłość zaczyna się od samego siebie; może niekoniecznie zaczyna nam przetrwać i poprawiać się. Atrakcyjność dobra jest w zasadzie
się, ale niewątpliwie istnieje miłość do samego siebie, istnieje wskazówką, że coś jest dla nas odpowiednie i że jest zatem obowiąz­
miłość własna, która jest słuszna i dobra, a która prowadzi nas ku kiem, choć nie obowiązkiem absolutnym; to znaczy niekoniecznie
dobrom niezbędnym i dla nas pożytecznym. Gdyby nie ona, nie mo­ jest to obowiązek, który stałby ponad wszystkimi innymi.
glibyśmy żyć. Nie wszystko, co nam miłe jest rzeczywiście dobrem; to, do cze­
Deformacją byłoby myśleć, że wszystko, co nam się podoba lub go mamy większą skłonność nie musi być lepsze niż to, co nam mniej
sprawia przyjemność jest tym samym złe albo co najmniej podejrza­ odpowiada; nie musimy też poszukiwać tego przed wszystkim
ne. Natura jest dobrze zorganizowana i zasadniczo to, co jest nam innym. Co więcej, często mylimy się w ocenie, czy coś jest dla nas
miłe rzeczywiście jest dobrem, jest dla nas odpowiednie i, w takiej odpowiednie i w jakiej mierze (na przykład jedzenie). Trzeba tu
samej mierze, jest obowiązkiem. Dobra podstawowe przyciągają porządku i miary.
nas, bo ich potrzebujemy. Nie jest niczym złym odczuwanie siły przy­ Aby wezwanie dobra zamieniło się w obowiązek, winno przejść
ciągania, złem byłoby poddanie się jej bez uporządkowania. Zdarza przez sąd rozumu. Umysł powinien ocenić, czy owo wezwanie ma
się to także w przypadku impulsu seksualnego. To pragnienie czy być wysłuchane i porządkuje dobra, których pragniemy: określa, co,
impuls sygnalizuje pewną potrzebę natury ludzkiej, a mianowicie kiedy i w jakiej mierze. Pragnienie jest tylko wskazówką: wymaga
potrzebę utrwalenia siebie; idzie tu o coś, co jest dobre samo w so­ aprobaty świadomości, aby okazało się, czy poddanie mu się jest do­
bie, choć także posiada pewien porządek, któremu przyjrzymy się bre. Dobra stają się obowiązkami, kiedy przechodzą przez
później. świadomość.
Moralność chrześcijańska jest pełna szacunku wobec natury:
wychodzi od przekonania, że dobrym jest to, co Bóg stworzył oraz B. Teraz pozostaje nam przyjrzeć się przeciwnej propozycji, to
że dobrze jest żyć w zgodzie z prawdą rzeczy, które Bóg stworzył. znaczy tej, która mówi, że pójść za głosem obowiązków jest
Dlatego w odróżnieniu od purytanizmu, który zawsze istniał, a może dobrem bardzo dla człowieka pożądanym.
być przedstawiany jako zniekształcenie moralności chrześcijańskiej, To oczywiste. Właściwe człowiekowi jest słuchanie głosu
przyjmuje ona, że dobry jest także egoistyczny głos dóbr. Prawda to, obowiązków, odczuwanie ich, zdawanie sobie z nich sprawy.
że mogą zaistnieć błędy i potrzeba wychowania, aby nauczyć się To właśnie daje godność człowiekowi i odróżnia go od zwierząt.
PRAWDA ŁĄCZENIE DÓBR I OBOWIĄZKÓW

Człowiek jest tym godniejszy i bardziej dojrzały, im bardziej duszą i ciałem kochają swój obowiązek, głębokie uczucia wzmac­
wyostrzone ma poczucie obowiązku. niają zaś decyzję ich woli. Doszli do tej szczęśliwej sytuacji, kiedy
Aby żyć w sposób moralny, słuchając głosu obowiązków, potrze­ obowiązek jest kochany jako dobro. Ma to wiele wspólnego z peł­
bujemy sporo sił. Część tych sił bierze się z głębokiego przekonania, nią człowieczeństwa.
że taki sposób życia jest dobry i piękny. Moralne życie osiąga wyży­ Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, wszak nie tak łatwo
ny, kiedy stanowi przedmiot stanowczego pragnienia jako pewne przychodzi nam władać naszymi uczuciami. One także mają podsta­
dobro. Wtedy głos obowiązków i głos dóbr łączą się w pełni. wę cielesną i są warunkowane przez nie podlegające kontroli czyn­
Obowiązek nabierze potężnej siły, kiedy nauczymy się kochać go niki klimatu, zdrowia, żywienia itp.: podążają za naszą wolą tylko
jako dobro. Czymś całkowicie odmiennym od gorącego ukochania w pewnej mierze. I są powolne, trzeba im czasu, by upodobać sobie
obowiązku jest stoickie (albo kantowskie) wypełnianie obowiązku. jakąś rzecz i odczuwać ją jako dobro. Należy je kształtować, przy­
Człowiek pochłonięty rodziną i dziećmi wypełnia obowiązki rodzin­ zwyczajać do kochania naszych obowiązków.
ne z taką intensywnością i pełnią, że nawet nie wyobraża sobie kogoś, Wielokrotnie przychodzi spełniać obowiązek beznamiętnie,
kto nauczył się obowiązkowości z książki. Żadne teoretyczne rozwa­ a nawet z odrazą. Nawyk przezwyciężania się i robienia tego, co się
żanie nie może zastąpić siły odpowiednio ukierunkowanej pasji. powinno, z uczuciami lub bez nich, kształtuje te ostatnie i czyni
Burmistrz naprawdę zakochany w swoim mieście, by szukać dobra bardziej żwawymi w spełnianiu ustaleń woli. Ludzie prawi mają
publicznego, znajdzie siłę, która uczyni go zdolnym do wszelkich po­ w pełni uformowane uczucia i to daje im znaczną moc w chwili
święceń. podejmowania decyzji. Siła woli jest wspomagana przez mocne
Człowiek jest bytem cielesnym posiadającym uczucia: potrze­ uczucia, które decyzji woli przydają spoistości i pasji.
buje ich, aby działać z mocą, przekonaniem i wytrwałością. Sama Gdy podejmujemy decyzje o bardzo trwałych następstwach, po­
tylko decyzja zazwyczaj nie wystarcza do wypełnienia obowiązku, ciągamy za sobą nasze uczucia. A gdy je wielokrotnie ponawiamy,
który okazuje się trudny, kosztuje, wymaga długotrwałego wysiłku. tworzymy skłonności. Kiedy czujemy dumę ze spełnionego obowiąz­
Natomiast jeśli traktujemy ów obowiązek z całym przekonaniem, ku, skłonność rośnie. Rośnie także wówczas, gdy uważamy, że taki
nabywamy wyjątkowej siły do wypełnienia go. Wtedy pragnie cały sposób życia jest piękny. Uczucia odzywają się, kiedy w obowiązku
człowiek, ciałem i duszą. odkrywamy piękno.
Dobra matka jest zdolna do nieprawdopodobnej ofiarności na Właściwie ukształtowane uczucia podtrzymują życie moralne:
rzecz swych dzieci. Uczucia pomagają jej wypełnić obowiązki ocie­ nadają mu stabilność i trwałość. Dlatego fundamentalnym aspektem
rające się nawet o heroizm. Profesor z powołania lub rzemieślnik ko­ wychowania moralnego, wychowania prowadzącego do człowieczeń­
chający swą pracę potrafi rozwinąć energię i wielkiego ducha po­ stwa, jest formowanie uczuć: nauczenie się, ukochanie prawego postę­
święcenia ze względu na uczucie, jakim darzy swoje obowiązki. powania i wstręt do postępowania nieuporządkowanego.
Najszlachetniejsze jest to, że z powodu owych poświęceń nie czuje Sposobem kształtowania owej miłości i owego wstrętu jest uka­
się nieszczęśliwy; można by nawet powiedzieć, że znajduje upodo­ zywanie piękna prawego postępowania i brzydoty postępowania
banie w spełnianiu swych zadań i przekraczaniu siebie. Otóż oni przewrotnego. Piękne rzeczy przyswajamy sobie poprzez oczy

56
PRAWDA OSĄD SUMIENIA

znacznie wcześniej niż przez rozum. W ten sposób, powiada Platon, pewne warunki na głos pragnienia. Ma ustalić kiedy, jak i ile; ma łą­
młodzieniec „z entuzjazmem chwalić będzie piękno, które dostrze­ czyć głos dóbr z głosem obowiązków.
że, wprowadzi je do swej duszy, będzie się nim sycił i w ten sposób Jesteśmy ograniczeni: nasze siły i nasz czas jest ograniczony.
kształcił się będzie w cnocie; tymczasem w przeciwnym wypadku Wiele jest dóbr, które powinniśmy osiągnąć i wiele obowiązków,
będzie patrzył z pogardą i naturalną odrazą na to, co napotka szka­ którym mamy sprostać. Nie potrafimy robić wszystkiego naraz.
radnego; a jako że dziać się to będzie od najmłodszych lat, zanim Trzeba nałożyć miarę i porządek pierwszeństwa, tak w przypad­
oświeci go światło rozumu, gdy tylko się ono ukaże, zaraz zaleje ku spraw wymagających wielkich nakładów czasu i energii w na­
jego duszę i się z nią połączy" („Państwo", 402 A). C. S. Lewis napisał szym życiu, jak i w codziennych zajęciach.
na ten temat pamiętne stronice w „Abolicji człowieka". Najpierw potrzeba miary. Wiele dóbr jest dobrami wyłącznie
wtedy, gdy pragniemy ich z umiarem. Miary wymagają dobra podsta­
wowe: wygoda, zdrowie, jedzenie, picie itp. Także inne dobra, które
OSĄD SUMIENIA stają się absorbujące: pieniądze, prestiż, praca, zamiłowania. W rzeczy­
Ojciec rodziny lub jakakolwiek osoba, która jest odpowiedzialna za wistości wszystkie dobra z wyjątkiem najwyższych - miłości Boga
inne osoby, nawet jeśli znalazłaby się w sytuacji ekstremalnej, nie i miłości bliźnich - wymagają miary. Gdy jej brak, nadmiar rani nas,
może zaspokoić swego głodu, nie myśląc przedtem o głodzie tych, czy to fizycznie (jedzenie, picie itp.), czy dlatego, że trawi tak wiele
za których odpowiada; wówczas jego głód nie jest sprawą pierwszo­ energii i czasu, iż nie starcza ich na inne rzeczy.
rzędną, choćby był realny i bardzo wielki. Po drugie, potrzeba porządku pierwszeństwa, ponieważ nie
Odczucie głodu - potrzeby jedzenia - może być zwróce­ możemy robić wszystkiego naraz: należy wybierać to, co powinni­
niem uwagi, abyśmy zaspokoili tę podstawową potrzebę, bez czego śmy czynić w danej chwili. Dobra i obowiązki przychodzą jedne po
nie możemy żyć. Jednak nie zawsze trzeba iść za tym głosem. drugich i trzeba ułożyć je w odpowiednim porządku. Niekiedy do­
Nie jest konieczne spożywanie posiłku za każdym razem, gdy chodzi do konfliktu: nie możemy jednocześnie pracować i wypoczy­
odczuwa się głód. Zważywszy liczne względy praktyczne, higie­ wać; opiekować się chorym i oglądać filmu; odwiedzać w tym sa­
niczne, zdrowotne, związane z wykonywaną pracą, lepiej jest, na mym czasie całej naszej rodziny. Należy się na chwilę zatrzymać
przykład, ustalić sobie uporządkowany rozkład posiłków o określo­ i zastanowić, jak połączyć różnorodne dobra i obowiązki, które
nych godzinach. Niedobrze jest również dać się ponieść tylko wchodzą w grę.
gustom, dieta bowiem winna być zrównoważona, a to wymaga Robimy to spontanicznie: badamy rozumem możliwości działa­
pokarmów różnorodnych, wśród których oczywiście znajdą się nia i w danej chwili nasuwają nam się dobra, z których rezygnujemy
rzeczy, które lubimy, ale i takie, za którymi nie przepadamy. Nie po­ i obowiązki, których nie wykonujemy. Owo moralne wartościowa­
winno się też jeść aż do nasycenia, to znaczy do zupełnego zaspo­ nie, którego dokonujemy, niemal nie zdając sobie z tego sprawy, na­
kojenia głodu; zawsze rekomendowano coś przeciwnego: dla zywamy „głosem sumienia". Głos sumienia jest niczym więcej, niż
zdrowia dobrze jest wstawać od stołu z lekkim apetytem; inaczej naturalną zdolnością do rozstrzygnięcia konkretnie w każdym
często jemy więcej, niż potrzeba i tyjemy. Rozum powinien nałożyć przypadku, na jaki obowiązek lub na jakie dobro należy zwrócić

58
PRAWDA OSĄD SUMIENIA

uwagę najpierw. Sumienie ocenia, co ma pierwszeństwo, a także, wolnymi. Kto nie szanuje swego sumienia, przestanie w końcu wie­
w przypadku dóbr, jaka jest miara. dzieć, co jest sprawiedliwe, pozostanie na łasce swych irracjonalnych
Działanie sumienia polega na zdaniu sobie sprawy z tego, instynktów, skłonności czy zewnętrznej presji.
co powinniśmy uczynić. Nie jest to decyzja, jak mamy działać: de­ Sumienie jest naturalną i spontaniczną funkcją rozumu. Zaczy­
cyzja przychodzi później i polega na pójściu (bądź nie) za osądem na budzić się, gdy rozum otwiera się i dochodzi do dojrzałości wraz
sumienia. Sumienie nie decyduje wraz z wolą, ale uświadamia z nim. Kiedy zaczynamy poznawać świat, zaczynamy postrzegać
rozumowi. I nie ocenia, co bardziej się nam podoba, ale co powin­ dobra i oceniać, jak należy działać. Zwykło się uważać, że odpowie­
niśmy uczynić. dzialność pojawia się wraz z kierowaniem się rozumem, w wieku
Wobec nasuwających się danych, otwiera sobie drogę przeko­ około siedmiu lat.
nanie, iż określony sposób działania jest lepszy, bo bardziej odpo­ Sumienie jest w najwyższym stopniu osobiste: każdy we
wiada konkretnej sytuacji dóbr i obowiązków. Dlatego zwykło się własnym imieniu powinien odkrywać, jaki jest w danej chwili
mówić o głosie sumienia jakby chcąc zwrócić uwagę, że jest to coś, poprawny sposób działania. Możliwa jest pomoc z zewnątrz, ale nie
co słyszymy, co jest nam dane; że nie tworzymy czy nie wymyślamy przekazanie rozwiązania. W rzeczywistości to samo zdarza się we
go sami, lecz dochodzi do nas z sedna samej sytuacji. wszystkich procesach rozumowych. Nikt nie może rozumieć za dru­
Jest to akt wewnętrzny i właściwy człowiekowi, w którym łączą giego; nie mamy sposobu, aby przekazać mu, niczym za pomocą ka­
się rozum, odkrywający prawdę porządku oraz wola, która winna bla telefonicznego, naszych opinii czy naszych wiadomości. Dlatego
go kochać. Wartość życia każdego człowieka zależy od tych powta­ wychowanie jest tak trudnym zadaniem: uczyć się powinien sam
rzających się momentów, w których najpierw ocenia się, co należy uczeń z pomocą własnego rozumu; wychowawca tylko pomaga z ze­
zrobić, a później podejmuje decyzję. Człowiekowi prawemu właści­ wnątrz. Nie sposób za kogoś myśleć ani korzystać z czyjejś wolności.
we jest kierowanie się głosem swego sumienia; to znaczy: pragnie­ Nie można przemocą narzucać innym własnych kryteriów,
nie tego, co widzi sumienie. byłby to zamachem na naturalny sposób praktykowania ludzkiej
Osąd sumienia dokonuje się przed działaniem, ale powtarza wolności. Nie można nikogo zmuszać, aby działał wbrew swemu
się również po działaniu. Patrząc na skutki, oceniamy, czy działa­ sumieniu: oznaczałoby to zniszczenie jego życia moralnego.
liśmy dobrze oraz czy rzeczywiście poszliśmy za głosem naszego Oto jedna z najbardziej podstawowych zasad moralnych.
sumienia. Nie znaczy to jednak, aby wszystkie podejmowane w sumieniu
Gdy podejmowane są działania przeciwko sumieniu, zostaje za­ decyzje były słuszne. Nawet przy najlepszej woli każdy z nas może
atakowana najwrażliwsza i najbardziej intymna część naszego czło­ się pomylić z powodu braku wiadomości, jasności czy też dlatego, że
wieczeństwa: ów delikatny system, który czyni nas wolnymi, coś nie chce jasno postawić problemu. Inni ludzie, z zewnątrz, także
bardzo wewnętrznego zostaje w nas zerwane. Dlatego działania nie­ zdają sobie z tego sprawę i mogą - a niekiedy powinni - wskazać
zgodne z sumieniem pozostawiają pewien niesmak, który nazywamy nam, gdzie się mylimy i dlaczego. Nie mogą natomiast zmusić nas,
wyrzutami sumienia. Kiedy przyzwyczajamy się działać przeciw su­ byśmy to dostrzegli, bo taką sytuację można by porównać ze zmu­
mieniu, ono jakby niszczeje: tracimy światło, które pozwala nam być szaniem kogoś, aby zrozumiał jakiś problem matematyczny.

60
PRAWDA WYROBIONE SUMIENIE

Należy bronić wolności sumień: to znaczy szanować proces, aspektów nie sposób osądzić z zewnątrz. Przeto zazwyczaj nie mo­
dzięki któremu każdy dochodzi do przekonania, co powinien żemy i nie powinniśmy oceniać innych na podstawie ich działań. Nie
zrobić. Nie znaczy to, że wszystkie opinie warte są tyle samo ani że możemy zgłębić ich sumień. Interesująca jest czasem ocena działań
trzeba pozwolić wszystkim, aby robili to, co chcą. Intymności sumie­ w tym, co mają w sobie obiektywnego i zewnętrznego, bo nabywa­
nia nie można pogwałcić, ale można się przyjrzeć zewnętrznemu my przez to doświadczenia: możemy i powinniśmy natomiast osą­
działaniu. Możemy i powinniśmy przeszkodzić, na przykład, w po­ dzać nasze własne działania, bo często musimy za nie żałować. Jed­
pełnieniu zabójstwa lub samobójstwa, choćby osobie ich dokonują­ nak w gruncie rzeczy tylko Bóg może sprawiedliwie sądzić.
cej takie działanie zdawało się poprawne i choćby nie rozumiała na­ Bóg sądzi wewnątrz sumienia; ludzie mogą osądzać tylko z ze­
szych racji. wnątrz. Moralność czy etyka dostarczają nam kryteriów osądu, by­
Sumienie nie zależy od gustów lub decyzji osobistych, jest ono śmy nauczyli się oceniać to, co mamy zrobić, nie zaś po to, abyśmy
pewnym sposobem uchwycenia rzeczywistości. Sumienie wprowa­ osądzali innych; ich główną funkcją jest ukierunkowanie zachowań.
dza porządek rozumu w działanie. Chodzi zatem o porządek, który
da się rozumowo uzasadnić. Dlatego można abstrakcyjnie wyjaśnić,
co jest dobre, a co złe; jakie działania są uporządkowane, a jakie nie. WYROBIONE SUMIENIE
I jest to obiektywne, niezależnie od sposobu, w jaki postrzegają Ocena tego, co winno się zrobić, czyli osąd sumienia, w znacznym
poszczególni ludzie. stopniu zależy od zasobu posiadanych wiadomości związanych
Nieposzanowanie obowiązków, jakie mamy wobec Boga, bli­ z moralnością; to znaczy od poznania dotyczącego dóbr i obowiąz­
źniego, społeczeństwa lub natury jest obiektywnie złem. Pragnąć, ków; od miary i porządku w ukochaniu różnych dóbr oraz tego, na
straciwszy miarę, albo w sposób nieuporządkowany, dóbr własnych, czym winien się opierać porządek miłości.
jest obiektywnie złem. Niszczyć dobra innych także jest obiektywnie Istnieje spontaniczne poznanie tego, co uporządkowane
złem. Przedkładać dobro własne nad poważny obowiązek jest obiek­ i nieuporządkowane, dobre i złe. W gruncie rzeczy działanie do­
tywnie złem. Możemy się o tym przekonać i rozumować także na ze­ bre jawi się nam jako piękne, a złe jako odrażające. Wszyscy normal­
wnątrz sumienia. ni ludzie mają uznanie dla osoby, która się poświęca i wypełnia swój
I dobrze jest o tym wiedzieć, bo pomaga to kształtować sumie­ obowiązek, odrazę zaś żywią wobec czynów takich, jak zabójstwo,
nie i dodawać mu pewności w osądach. Pożytecznie jest wiedzieć, kradzież czy kłamstwo. Być może nie potrafilibyśmy tego wyjaśnić,
że zabójstwo, kradzież, wyuzdanie, złe myśli, oszustwo, zazdrość, ale wszyscy w spontaniczny sposób zdajemy sobie sprawę, że jest
przekupstwo, bluźnierstwo czy obelga są działaniami nieuporząd­ złem niedotrzymanie obietnicy (niewywiązanie się z obowiązku);
kowanymi i złymi. Dlatego widać miejsce i użyteczność rozumowej kradzież (szkodzenie dobru bliźniego); upijanie się (niezachowanie
nauki o tym, co dobre, a co złe. miary w pragnieniu dobra) czy bycie egoistą.
Możemy oceniać działania w abstrakcji. Tymczasem przeważ­ Jednakże owo uznanie lub odraza zależy w znacznym stopniu
nie trudno jest osądzać je konkretnie, gdyż działania ludzkie cechu­ od intuicyjnego uchwycenia uporządkowania bądź nieuporządkowa-
ją się często wyjątkową złożonością (choć nie zawsze) i niektórych nia danego działania. To znaczy, że zależy od tego, czy faktycznie

62
PRAWDA WYROBIONE SUMIENIE

zło wydaje się brzydkie, a dobro piękne. Jeżeli działania chowają z widowni bylibyśmy przyjaciółmi umierającego albo obserwowali­
się za pozory, poczucie moralne może się omylić. byśmy śmierć jego dzieci, ocenilibyśmy sytuację w inny sposób, bar­
Wyobraźmy sobie, że pewnego dnia mamy smutną okazję być dziej osobisty i ludzki.
bezsilnymi świadkami zabójstwa. Przebywamy w zamkniętym po­ Plaga, jaką jest aborcja, polegająca na czymś tak nienaturalnym
koju i, pozbawieni łączności ze światem, obserwujemy przez okno, i straszliwym, jak zabijanie własnego bezbronnego dziecka, rozsze­
jak zabójca morduje nożem niewinne dziecko. Widzimy krew, przy­ rza się coraz bardziej za sprawą presji społecznej i prostego faktu, iż
patrujemy się cierpieniu dziecka, słyszymy jego krzyk... Zgroza tej wielu nigdy nie widziało, jak się zabija. Nie widzieli porozrywanych
sceny nigdy nie zostanie wymazana z naszej wyobraźni: nie potrze­ ciał, przerażonych twarzy, poparzeń. Wystarczy zobaczyć to raz
bujemy żadnego rozumowania, aby osądzić, że takie działanie jest i mieć minimum wrażliwości, aby dojść do wniosku, że to potwor­
niewypowiedzianie złe. To całkiem oczywiste. ność. I właśnie dlatego dąży się do nieujawniania zgrozy tej prakty­
Wyobraźmy sobie teraz, że wśród ogromnego tłumu, krzyczą­ ki, maskując rzeczywistość; w ten sposób naturalne poczucie moral­
cego z entuzjazmu i zadowolenia w rzymskim cyrku, uczestniczymy ne nie reaguje: nie jest tym samym mówić, na przykład,
w zwyczajnym spektaklu. Między jednym numerem a drugim na o dobrowolnym przerwaniu ciąży, co o zabiciu czy zamordowaniu
arenę wypuszczono niewolnika, aby walczył z lwem; kiedy lew zaa­ nie narodzonego stworzenia. W pierwszym przypadku rzeczywi­
takował, niewolnik nie wiedział, co ma począć z trójzębem i zaczął stość pozostaje zamaskowana i odległa.
uciekać, wywołując śmiech tłumu. Zapewne, jeśli bylibyśmy kimś Aby sumienie mogło spontanicznie i prawidłowo oceniać, win­
z tamtej epoki, śmialibyśmy się jak wszyscy, podczas gdy lew dopa­ no stanąć jasno wobec faktów. I powinno intuicyjnie uchwycić po­
dał niewolnika. Dla tamtych ludzi był to zwyczajny spektakl. Byli rządek dóbr i obowiązków, jakie wchodzą w grę. Może się bowiem
oswojeni z twardym życiem. Widzieli, jak wielu innych niewolników zdarzyć, że wystarczająco poznaliśmy fakty, ale wymyka się nam
umiera w taki lub podobny sposób i nie wywierało to na nich wiel­ stawka, o jaką chodzi.
kiego wrażenia. Niewolnicy byli wówczas bytami innej kategorii Ocena społeczna wywiera na każdą jednostkę wielki wpływ,
i przy pracach domowych karano ich surowo. Bardzo niewielu zada­ który wielokrotnie modyfikuje naturalne poczucie tego, co dobre, a
wało sobie w ogóle pytanie, a zwłaszcza w cyrku, czy taka sytuacja co złe. Jesteśmy bytami społecznymi i trudno nam uwolnić się od tej
jest dobra. Wszyscy myśleli zapewne, że skoro ten nieszczęśnik zna­ presji, która przeważnie jest nieuświadomiona. Wszyscy ludzie da­
lazł się na arenie, stało się to z jakiejś przyczyny: może był groźnym nej epoki są podobni; mają skłonność do myślenia, ubierania się i za­
więźniem wojennym albo kradł w domu, w którym służył, może chowywania w podobny sposób; mają też skłonność do oceniania
upijał się i maltretował innych niewolników... rzeczy w taki sam sposób: podobnie rozkładając akcenty, ulegając
Aby zło wywoływało wstręt, a dobro przyciągało, musimy wyra­ tym samym przesądom. Dowodzi to wielkiego wpływu, jaki otocze­
źnie zobaczyć, co jest dobre, a co złe. Jeśli jesteśmy obywatelami nie wywiera na jednostki.
przywykłymi do widoku niewolników umierających na arenie cyr­ Wyobraźmy sobie, że nocą przychodzi do naszego domu ktoś,
ku, prawdopodobnie nie mamy odpowiedniej wrażliwości, aby do­ kto prosi, abyśmy zamordowali syna dozorczyni. Jeśli jesteśmy nor­
strzec, co w tym jest nieludzkiego. Jeśli zamiast patrzeć na spektakl malni, taka propozycja wyda nam się przerażająca. Wyobraźmy sobie
PRAWDA
DEKALOG

teraz, że siedzimy w biurze i otrzymujemy teczkę pełną dokumen­ DEKALOG


tów do podpisania. To ta sama teczka, jak co dzień, z dziesiątkami Wiedza dotycząca moralności jest trudna. Żaden człowiek nie może
dokumentów, które trzeba podpisać i przekazać innym, aby także sam z siebie osiągnąć jej pełni, nikt bowiem nie jest w stanie zgro­
podpisali. I gdy mechanicznie składamy podpis, nie czytając tych madzić niezbędnego doświadczenia. Każdy z osobna nie jest
wciąż takich samych lub podobnych dokumentów, nie myślimy na­ w stanie sam poznać znaczenia i doniosłości wszystkich działań
wet, że oto zgadzamy się na egzekucję kilku zdrajców, złoczyńców ludzkich. Potrzebuje doświadczenia moralnego innych ludzi,
i wrogów społeczeństwa - tak przynajmniej sądzimy - któremu aby ukształtować własne sumienie. Zazwyczaj wychowanie mo­
staramy się służyć jako urzędnicy Mamy wojnę, czasy są złe, życie ralne otrzymujemy zależnie od kultury, w której się poruszamy.
ciężkie, a żyć trzeba. Możemy spokojnie wrócić do domu, podpisaw­ Związane są z tym jednak pewne problemy. Zachowanie ludzkie
szy zgodę na zabicie syna dozorczyni. jest sprawą tak złożoną i delikatną, że często pojawiają się niepewność,
Potworność owego zabójstwa pozostaje ukryta, bo nie patrzymy niedokładność i błędy. Faktycznie istnieją, jak widzieliśmy, rozbieżności
nań z bliska, bo jest to przyjęta praktyka. Presja społeczna skłania nas w sformułowaniach moralnych pomiędzy różnymi kulturami.
do zaakceptowania jej jako rzeczy dobrej. Ale presja społeczna może Z tego powodu istnieje także moralność objawiona. Jako
zniekształcić poczucie moralne aż do niesłychanych granic. Stało się chrześcijanie wierzymy, że Bóg chciał przekazać najważniejsze zasa­
to już wielokrotnie w historii; trzeba wielkiej wrażliwości moralnej, dy moralne, aby były dostępne dla każdego, kto chciałby je posiąść:
aby nie popełnić błędów, które popełniło tak wielu przed nami. ażeby wielu, łatwo i bez popełniania błędów, mogło dojść do praw­
Jeśli jesteśmy osobami normalnymi, które żyją w cywilizowa­ dy o fundamentalnych zasadach, które rządzą życiem ludzkim.
nym społeczeństwie i słyszymy rozdzierające krzyki mordowanego W ogólnych zarysach owa nauka moralna została zebrana
właśnie człowieka, widzimy jego krew i wściekłość oprawców, zda­ w Dekalogu, to znaczy w Dziesięciorgu Przykazań. Mojżesz otrzy­
my sobie sprawę, że jest to bardzo złe. Ale jeśli żyjemy w społeczeń­ mał je od samego Boga, aby przekazać je narodowi żydowskiemu,
stwie zastraszonym przez przemoc i jeśli wielokrotnie wyjaśniano dla którego miały stanowić kodeks moralny i świadectwo przymie­
nam racje, dla których trzeba eliminować niektóre jednostki, a po­ rza z Bogiem.
nadto nie widzimy ich ani nie słyszymy, być może nie wyda się nam Może się jednak znaleźć ktoś, kto patrząc z nieodpowiedniej
to takie złe, a może nawet uznamy, że to wspaniałe. perspektywy, nie pojmie tego gestu. Ci, którzy myślą, że moralność
Według tego, co widzimy, naturalne poczucie moralne spontanicz­ jest sprawą prywatną, mogą traktować go jako niemożliwe do przyję­
nie wskazuje nam, co jest dobre, a co złe, ale tylko wtedy, gdy jasno cia mieszanie się, choćby nawet ze strony Boga. Byłby to jednak błąd
dostrzegamy racje dobra lub zła. W wielu okolicznościach nie jest to ujęcia. Moralność nie jest sprawą prywatną. Opiera się na prawdzie
takie proste. Ocena sumienia jest bardzo delikatna: zależy w wielkim rzeczy i polega na takim użyciu wolności, które jest godne człowieka.
stopniu od wychowania i doświadczenia. Sumienie potrzebuje delikat­ Nie jest obelgą przyjęcie pomocy w pracy nad poznaniem prawdy.
nego wychowania. Aby dobrze oceniać, potrzebuje ono pewnych Nauczanie prawa nie ogranicza sumienia, raczej oświeca je i po­
zasad, potrzebuje głęboko wniknąć w naturalny sens różnych ludzkich zwala mu sądzić szybko i pewnie. Powinniśmy być wdzięczni Bogu
działań: to znaczy poznać, jakie dobra i obowiązki wchodzą w grę. za to światfo, które nami kieruje. Bóg, który jest Stwórcą wszystkich

67
PRAWDA
DEKALOG

rzeczy i najlepiej zna ludzkie serce, może najlepiej nauczyć czło­ Jest to prosty kodeks moralny, przygotowany w taki sposób, by
wieka, co jest dla niego odpowiednie. Nie trzeba zapominać, że tamten naród mógł się go nauczyć na pamięć. Wszystko w nim jed­
chrześcijanin to uczeń Chrystusa: chrześcijanin uczy się od Chrystu­ nak jest. Całą moralność możemy streścić w tych dziesięciu naka­
sa. zach. A nawet zmieścić ją w dwóch. Jak opowiedziano w Ewangelii
W Dziesięciorgu Przykazań streszczają się podstawowe św. Mateusza (22,34), gdy pytano Jezusa o Dziesięcioro Przykazań,
zasady rządzące życiem ludzkim. Bóg chciał wyrazić je w sposób odpowiedział, że można je streścić tak: „kochać Boga nade wszyst­
odpowiadający ludowi, który miał przed sobą. Dlatego ich sformuło­ ko, a bliźniego jak siebie samego". „Kochać Boga nade wszystko" to
wanie jest bardzo proste, dostępne dla wszystkich. Jednakże w wy­ kwintesencja trzech pierwszych przykazań Dekalogu, a „kochać bli­
starczający sposób wyrażają one mądrość życia. źniego jak siebie samego" to kwintesencja siedmiu pozostałych.
Trzy pierwsze przykazania odnoszą się do Boga: 1. „Będziesz Wśród przykazań są nakazy sformułowane w formie twierdzą­
miłował Pana, Boga twego, ponad wszystkie rzeczy"; 2. „Nie będziesz cej i wyrażające to, co należy robić. Inne są sformułowane w formie
brał imienia Pana, Boga twego, nadaremnie"; 3. „Pamiętaj, abyś przeczącej i wyrażają to, czego należy unikać. Zdania twierdzące
dzień święty święcił". oświecają co do podstawowych obowiązków: jak kochać Boga czy
Ważne jest uwydatnienie wielkiej siły pierwszego i głównego dbać o rodziców; przeczące natomiast odrzucają zachowania czy­
przykazania, które jest osią całej moralności. Przykazania nie są, jak niące szkodę cudzym dobrom lub zakładające nieuporządkowanie
można zauważyć, zbiorem zakazów, ale ich przewodnikiem jest ten własnych dóbr.
jakże wzniosły i absolutny cel moralny: „kochać Boga ponad wszyst­ Nakazy negatywne zakreślają dolne granice obszaru moral­
kie rzeczy". ności. Jednak moralność nie polega po prostu na unikaniu zła; jest
Następnie pojawia się siedem pozostałych przykazań, w których to jedynie zakres minimum. Moralność polega przede wszystkim
zostały schematycznie wyrażone obowiązki, jakie mamy wobec in­ na czynieniu dobra i ma niezmierzone wymiary. Pozytywne nakazy
nych: 4. „Czcij ojca twego i matkę twoją": przykazanie to wskazuje nauczają, na czym polega ludzka doskonałość i pozwalają założyć
w swym najszerszym znaczeniu na szacunek, na jaki zasługują wszy­ ją sobie jako horyzont życia. Dziesięcioro Przykazań uczy nas, że
scy, którzy mają pewien autorytet oraz na cześć, którą jesteśmy winni realizujemy pełnię człowieczeństwa, gdy potrafimy kochać Boga
rodzicom; 5. „Nie zabijaj": wyraża zakaz czynienia jakiejkolwiek nade wszystko, a bliźnich jak samych siebie. Taki jest porządek ludz­
szkody fizycznej lub moralnej innej osobie; 6. „Nie cudzołóż": zabra­ kich miłości.
nia nieuporządkowanego używania seksualności; 7. „Nie kradnij":
wymaga sprawiedliwości w stosunkach z innymi; 8. „Nie mów fał­
szywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu": domaga się od nas
życia w prawdzie i mówienia zawsze prawdy; 9. „Nie pożądaj żony
bliźniego twego": zabrania nam złych pragnień i myśli; 10. „Nie po­
żądaj żadnej rzeczy bliźniego twego": zabrania pragnienia odebra­
nia bliźniemu jego dóbr albo ich nieuczciwego nabycia.

68
4
LUDZKA SŁABOŚĆ

DOŚWIADCZENIE SŁABOŚCI
„Moralności akceptowane przez ludzi mogą się różnić - chociaż
w swych podstawach nie takbardzojak się czasem twierdzi - zgodne
są jednak w tym, że zalecają reguły postępowania, do których ich wy­
znawcy się nie stosują. Wszyscy ludzie są potępieni nie przez obce ko­
deksy etyczne, lecz przez swój własny, i dlatego wszyscy mają świa­
domość winy" („Problem cierpienia", Wprowadzenie, przekł.
T. Szafrański). C. S. Lewis wyraża w ten sposób owo powszechne do­
świadczenie: wszyscy ludzie są grzeszni, wszyscy gwałcimy nasze
przekonania moralne; raz po raz nie czynimy dobra, które powinni­
śmy czynić, i nie unikamy da, którego powinniśmy unikać.
Oto jedna z najbardziej zaskakujących tajemnic psychiki ludz­
kiej. Sam fakt posiadania kodeksu moralnego lub ideału życia
nie wystarcza, aby go przeżywać. Nie wystarczy założyć go sobie
jako cel, choćby z największym przekonaniem. Każdy człowiek
w mniejszym lub większym stopniu zdradzi w końcu swoje zasady
i ideały: nikt nie pozostaje im w pełni wierny; każdemu zdarza się
większe czy mniejsze pęknięcie między tym, kim jest, a tym, kim
powinien być. „Wszyscy odczuwamy nasze realne życie - powiada
DOŚWIADCZENIE SŁABOŚCI
PRAWDA

Ortega y Gasset - jako pewną zasadniczą deformację, większą lub słabości. Chcemy i nie chcemy, nie chcemy i chcemy, tak jakby coś
mniejszą, naszego możliwego życia" („Goethe od środka", Obras się w nas złamało.
Completas, IV, 402). Taka jest ludzka słabość, która nie odbiera wolności, ale ją roz-
Posiadamy zwyczajne, bardzo wyraźne doświadczenie naszej straja. To słabość bytu, który pozostaje wolny. Dlatego, chociaż wszy­
wolności: myślimy, decydujemy, poruszamy się, chodzimy, dokąd scy ludzie są słabi, jedni dają się porwać w większym, inni w mniej­
chcemy. Jednak wiele razy zakładamy sobie coś, co nas nieco ko­ szym stopniu; jedni reagują natychmiast, inni nie. Nawet w życiu tej
sztuje, a potem tego nie czynimy. Ktoś z mocą planuje rzucić pale­ samej osoby mogą wystąpić okresy zaniedbania, kiedy często daje
nie lub wprowadzić dietę w swych posiłkach, albo poświęcać co­ za wygraną i wszystko idzie źle, oraz okresy, gdy zwalcza zaniedba­
dziennie pewien czas na trening, naukę języków czy inną nie i w pewnej mierze triumfuje, choć nigdy do końca.
działalność, a potem tego nie wypełnia. Zdarza się to często nam Słabość jest rzeczywistością, z którą trzeba się liczyć. Prawdo­
wszystkim. I nie jest tak, że zmieniliśmy zdanie i już nie chcemy podobnie gdyby istniał prosty sposób, aby jej uniknąć, wszyscy by­
robić tego, co przedtem. Lecz, choć niełatwo dowiedzieć się dla­ śmy go użyli. Owa powtarzająca się niemoc jest doświadczeniem
czego, po prostu nie robimy tego, co zaplanowaliśmy lub co po­ nieprzyjemnym, a nawet poniżającym. Jednak nie istnieje inne le­
winniśmy robić. czenie słabości, jak przezwyciężanie jej w każdym przypadku.
Nie tracimy wolności; wydaje się raczej jakbyśmy nie chcieli, by Jak już powiedzieliśmy, świadome życie człowieka jest zorgani­
działała w pełni, jakbyśmy nie pozwalali jej dokończyć. Doświadcze­ zowane w ten sposób, że wszystkie wolne czyny pozostawiają ślad.
nie bowiem wskazuje, że nie chodzi o to, iż nie możemy zrobić tego, Każde odstąpienie zwiększa słabość, a każde zwycięstwo ją zmniej­
co założyliśmy, ale raczej o to, że w jakiś mroczny sposób nie sza. Każda porażka powiększa poczucie rozpadu i niespójności do
chcemy do końca, że się cofamy. Nasze chęci zostają pozbawione tego stopnia, że ciąg powtarzających się porażek może doprowadzić
pierwotnej siły; lub, gdy idzie o to, co powinniśmy zrobić, niedosta­ nas do utraty wolności. Na niektórych polach jest to bardzo widocz­
tek chęci staje się zawsze sprzymierzeńcem odstąpienia. Nie jest to ne, jak to się dzieje w przypadku używania narkotyków lub alkoholu.
jednak doświadczenie braku wolności. Nie chodzi o to, że nie jeste­ Niekiedy nie jest to tak oczywiste, ale równie realne, gdy na przy­
śmy wolni. Są to, jeśli można się tak wyrazić, wolne doświadczenia kład ktoś przyzwyczaił się do życia próżniaczego.
niepowodzeń, do których dopuściliśmy. Słabość jest nieodłączną towarzyszką życia ludzkiego. Przypo­
W rzeczywistości ten, kto pali, postanowiwszy nie palić lub nie mina kornika toczącego wewnętrzną wolność, który, jak to jest
przestrzega diety, którą postanowił zachowywać, wie, że z własnej w przypadku źle przetworzonego drewna, towarzyszy meblom od
woli popada w sprzeczność. Z wyjątkiem patologicznych przypad­ samego początku. Pozbawia nas sił do czynienia tego, co powinni­
ków braku wolności, nie jest tak, iżby nie mógł dotrzymać swych za­ śmy, a jeśli pozwolimy, by się rozpanoszył, będzie nas powoli ni­
łożeń, ale raczej w pewnej mierze nie chce ich dotrzymać. Z własnej szczył. Cały dział moralności służy temu, by mieć nad tym kontrolę.
woli sami sobie przeczymy. Oto doświadczenie rozpadu, niespój­
ności, wewnętrznego rozłamu. To właśnie jest doświadczenie ludzkiej
PRAWDA

wielkich oczekiwań; uzależniają nas od siebie i mogą zawładnąć


TRZY ŹRÓDŁA SŁABOŚCI
Co sprawia, że nasza wolność nie funkcjonuje prawidłowo? Co czyni naszymi zdolnościami.
nas słabymi? Co prowadzi nas do tego, że czynimy coś, czego nie W niektórych przypadkach taką rolę odgrywają instynkty, które
chcieliśmy? Co uniemożliwia nam czynienie tego, co sobie założyli­ z nieodpartą siłą popychają nas ku dobrom podstawowym i sprawia­
śmy? Wystarczy wejrzeć w głąb samych siebie, aby dostrzec przyczy­ ją, że pragniemy ich w niewłaściwym czasie lub w sposób, w jaki nie
ny. Są one dla wszystkich ludzi takie same, z niewielkimi niuansami. powinniśmy ich pragnąć. Dobra takie, jak jedzenie, picie, seks,
Czynimy coś, czego nie chcieliśmy, ponieważ dobra pociągają wygoda, zdrowie mogą w określonych okolicznościach pociągać nas
nas bardziej, niż powinny; pozwalamy ponieść się i pragniemy ich w sposób niemal nie do odparcia.
w sposób nieuporządkowany: to znaczy wtedy, w taki sposób i w ta­ W innych przypadkach nieuporządkowanie rodzi się ze skłon­
kiej mierze, w jakiej nie powinniśmy ich pragnąć. ności, jakiej nabyliśmy do innych dóbr, jak na przykład: praca, pie­
Jeszcze łatwiej jest znaleźć wewnętrzną przyczynę drugiej sytu­ niądze, pozycja, sport. To dobra, do których mamy zamiłowanie
acji: dlaczego nie czynimy czegoś, co mieliśmy czynić. Przyczyną jest i które dysponują znaczną siłą w naszych uczuciach. Kochamy je
to, że nie lubimy wysiłku. Nazywamy to po prostu lenistwem. z pasją, a kiedy gra idzie właśnie o nie, nie jesteśmy w stanie sądzić
Przesadna miłość do różnorodnych dóbr i lenistwo są wewnętrz­ obiektywnie; wywierają nacisk na nasze sumienie i łatwo dajemy im
nymi przyczynami słabości. Ale jest też inna, zewnętrzna przyczyna, się ponieść.
którą jest presja, jaką wywiera na nas otoczenie. Presja ta warunku­ W ten sposób źle kształtujemy nasze uczucia. Każde poddanie się
je naszą wolność: przymusza nas i doprowadza do czynienia czegoś, nieuporządkowaniu wytwarza efekt wzmożenia: rośnie nieuporząd­
czego nie chcieliśmy, albo ogranicza nas w tym, co pragnęliśmy kowane zamiłowanie do owego dobra; zostaje wzmocniony zwyczaj
czynić. Presja społeczna ma w wielu przypadkach korzystny i wycho­ ulegania i mamy coraz mniej siły, by nałożyć mu miarę. Wzrasta zakła­
wawczy skutek: uczy nas zachowania zgodnego z zachowaniem manie: oczekujemy z coraz większą łapczywością na coś (pieniądze,
innych, tłumiąc postawy ekscentryczne i antyspołeczne; jednakże narkotyki, seks, jedzenie, dobrobyt), co za każdym razem przynosi
czasem wywiera zgubny skutek, kiedy narusza nasze sumienie lub mniej. Gdy rozważamy, co jest dobre, a co de, głos owych dóbr stara
zmusza do działania wbrew niemu. się zdobyć hegemonię: zagłusza pozostałe głosy, narusza sumienie,
Przyjrzymy się teraz z nieco większą uwagę owym trzem pociąga za sobą wolę i zmusza nas do działania w pośpiechu.
źródłom naszej słabości: A. złudnej atrakcyjności dóbr; B. lenistwu Wszystkie dobra, z wyjątkiem najwyższych, mogą być
wobec obowiązków; C. presji społecznej. kochane przesadnie, bez miary, jaką nakłada rozum. Można
nieuporządkowaną pasją obdarzyć prestiż, pracę, muzykę, sport,
A, Cechą właściwą dobrom jest przyciąganie; i dobrze, kolekcjonerstwo i jakiekolwiek inne dobro. Niektóre dobra posiadają
że tak jest, bo pomaga nam to poszukiwać dóbr, które sprawiają, szczególną siłę przyciągania, jak na przykład gry hazardowe,
iż stajemy się lepsi. Zdarza się jednak często, że pociągają nas one alkohol, narkotyki.
bardziej, niż powinny i wywierają nacisk na nasze sumienie; Ktoś, kto wyrobił w sobie skłonność do wina, wie z doświadcze­
oszukują nas w tym, co mogą nam zaoferować i są przyczyną zbyt nia, że nie może poprawnie rozumować, gdy stoi przed nim butelka.

75
TRZY ŹRÓDŁA SŁABOŚCI
PRAWDA

Gdy obraz ten wszedł już do jego wyobraźni i pojawiła się możli­ niespełnienia we wszystkich ludzkich zobowiązaniach, który trze­
wość picia, natychmiast staje się ona silna i napływając kolejnymi fa­ ba przypisać jadowi lenistwa. Wszystko, co kosztuje - a niemal
lami, bierze tego kogoś we władanie, tak że nie myśli on już o niczym wszystko kosztuje - wydaje się nam z czasem gorsze, niż przewidy­
innym. Wszystkie pozostałe głosy zmuszone są zamilknąć; sumienie waliśmy.
pogrąża się w ciemności, wola słabnie i ulega. W ten sposób pasja Lenistwo można odczuć, gdy pojawia się wysiłek, gdy zmniej­
bierze nas w posiadanie. sza się fascynacja nowością, gdy prace się przedłużają, gdy czujemy
Wolność decyzji, zdolność do podejmowania słusznych decyzji opór rzeczy. Atakuje, zwłaszcza kiedy wypełnienie obowiązku jest
może być zachowana, jeśli potrafimy panować nad złudną atrakcyj­ trudne, kiedy towarzyszy mu niewiele satysfakcji, kiedy okazuje się
nością dóbr, wszystkich tych nieuporządkowanych pasji. Do tego monotonne, kiedy się przedłuża.
potrzeba ścisłego zachowywania porządku wymaganego przy Wymaga wysiłku rozpoczęcie i wymaga wysiłku dokończenie
podejmowaniu decyzji. Wszystkie dobra winny zająć właściwe sobie tego, co się rozpoczęło. Oto dwa szczególnie ważne momenty.
miejsce na skali dóbr i obowiązków. Dla człowieka nie ma większe­ Powiada się, że zaczynając, doszliśmy już do połowy. A równie waż­
go dobra - już to mówiliśmy - niż osiągnięcie tej równowagi. ne jest umieć dokończyć, co się zaczęło.
Człowiek, który nie kontroluje swych pasji jest niczym marionetka Istnieje tu pewne stopniowanie: niektórzy ludzie są bardzo leni­
w rękach własnych pragnień. wi, inni mniej; zależy to od wielu czynników: budowy fizycznej,
Jak zauważyliśmy, zło leży w nieumiejętności zachowania miary klimatu i zwyczajów, ale w największej mierze od osobistej historii.
i porządku miłości. Ani pieniądze, ani seks, ani jedzenie, ani pomyśl­ Skuteczność życia człowieka jest uzależniona od zdolności
ność, ani gra, ani sport, ani kolekcjonerstwo, ani jakakolwiek inna przezwyciężenia lenistwa. Ważne rzeczy kosztują, a jeśli są bardzo
rzecz nie jest zła sama w sobie: to logiczne, bo nikt nie może pragnąć ważne, wiele kosztują. W tym życiu nie ma niczego wielkiego, co nie
zła samego w sobie. Te rzeczy są dobrami (niektóre, jak narkotyki, wymagałoby wysiłku. Tylko ten, kto jest w stanie się przełamać,
tylko w pewnym sensie, jeśli wytwarzają stany euforii itp.). Złe jest może dokonać czegoś wartościowego.
nieuporządkowanie, które towarzyszy naszemu pragnieniu: pragnie­ Często w sferze moralności nie przypisujemy lenistwu odpo­
nie ich w czasie, w sposób i na miarę, jaka im nie przysługuje. wiedniego znaczenia, ponieważ wydaje się nieszkodliwe. Nie zrobić
czegoś dobrego jest mniej poważne, niż zrobić coś złego. Lenistwo
B. Inną przyczyną wewnętrznej słabości jest lenistwo: tenden­ jest jednak źródłem wielkiego zła w życiu osób i społeczeństw.
cja do ucieczki od obowiązków; niechęć do wysiłku, jaki zakłada Prowadząc do ucieczki od własnych obowiązków, staje się przyczy­
wypełnienie obowiązków. To uczucia protestują i opierają się wysił­ ną bardzo wielu niesprawiedliwości. Za jego sprawą autorytet nie
kowi, którego wymaga od nich rozum. Obowiązek zbyt często interweniuje wtedy, gdy powinien, lub nie służy tak, jak powinien.
wzbudza w nas lenistwo; jest to przyczyną tak wielu usprawiedli­ Z lenistwa mistrz nie uczy tego, co powinien, ani nie poprawia tego,
wień, spóźnień, zaniechań, partactw. co powinien. Z lenistwa zarządzający państwami i wspólnotami są
Lenistwo jest zwyczajnym składnikiem naszego życia. Ujmuje nieskuteczni, procesy biurokratyczne trwają coraz dłużej, prawa
skuteczności wszelkim naszym pracom. Zawsze jest jakiś procent przestają działać, spada wydajność przedsiębiorstw itd. itd.
PRAWDA

TRZY ŹRÓDŁA SŁABOŚCI

Lenistwo wraz z nieuporządkowaniem pasji sprawia, że świat


jest tak różny od tego, jaki powinien być. A także, iż każdy człowiek osobistą korzyść, to tworzyć społeczeństwo na takiej samej zasadzie,
jaka panuje wśród szczurów.
jest inny niż ideał, jaki powinien zrealizować.
Skłonność do szukania własnych dóbr jest naturalna; jednak do
Lenistwo jest bardziej szkodliwe w tych sferach aktywności
tendencji tej trzeba dodać, za pośrednictwem wychowania, poczucie
ludzkiej, gdzie mniej jest powabów osobistej korzyści. Ambicja i oso­
obowiązku. Trzeba nauczyć spełniać obowiązek i przezwyciężać opór
bisty zysk, poszukiwanie własnego interesu skutecznie powściągają
lenistwa. Trzeba nauczyć kochać - jako osobiste dobro - taki ideał
lenistwo, choćby nie było to szlachetne ani moralne. Lenistwo obja­
życia.
wia się dlatego z większą siłą w tych działaniach, które powinny być
bezinteresowne: pomocy innym, nie wynagradzanych posługach
itp. Z tego względu wielu oddaje się w szczególny sposób aktywno­ C. Omówiliśmy dwa wewnętrzne oblicza słabości; ale jest je­
ści publicznej, administracji państwowej i biurokracji, gdzie otrzy­ szcze inne, zewnętrzne oblicze, które nazwaliśmy presją społeczną;
muje się płacę po prostu za zajmowanie stanowiska. Ci, którzy są można ją także nazwać ludzkimi względami, strachem przed śmiesz­
uzależnieni od satysfakcji klientów, są też stymulowani do pracy; nością. Owa presja pogłębia naszą nieśmiałość, która prowadzi nas
ci zaś, którzy przyjmują ich jedynie dlatego, że taki jest ich obowią­ do zachowania się według upodobań tych, którzy na nas patrzą;
zek, potrzebują większej motywacji do przezwyciężenia lenistwa. która sprawia, że boimy się tego, co może zostać źle przyjęte.
Środowisko ludzkie, opinie, sposoby myślenia, wzory, zwyczaje
Według doktryny liberalnej ta ludzka tendencja może być po­
naszego otoczenia mają ogromny wpływ na nasze zachowanie,
prawiona poprzez poszukiwanie osobistego zysku. Doświadczenie
prawdopodobnie znacznie większy, niż sobie wyobrażamy.
pokazuje, że jej zwolennikom nie brak racji. Faktycznie, użycie bodź­
Nie mówimy teraz o wpływie, jaki otrzymaliśmy w ramach wycho­
ca osobistego zysku może okazać się odpowiednie do podniesienia
wania ani o tym, który w naszym życiu świadomie akceptujemy,
wydajności każdego człowieka: dobrze opłacona usługa jest zazwy­
przyjmując pewien sposób myślenia albo działania, skoro chcieliśmy
czaj lepiej świadczona niż źle opłacona. W każdym człowieku jest
go przyswoić. Mówimy o presji, w przeważającej liczbie wypadków
umotywowane zainteresowanie osiągnięciem osobistych dóbr; jeśli
nie uświadomionej, jaką środowisko na nas wywiera, jak gdyby
się je skieruje na właściwą drogę, posłuży do przełamania lenistwa
chodziło o obcą i dziwną siłę.
i polepszenia działalności.
Częstokroć jest to presja bezosobowa i bliżej nie określona:
Moralność chrześcijańska utrzymuje jednak, że prawdziwym
nie jest tak, aby ktoś umyślnie chciał nam coś narzucić; jednak fak­
środkiem zaradczym - i jedynym naprawdę szlachetnym - jest
tycznie działamy w taki sposób, jak byśmy byli przymuszani przez
w przypadku lenistwa duch służby: stanowcza decyzja nakierowa­
jakąś nieodpartą siłę. Nie chodzi o strach albo o respekt dla prawa
nia własnej działalności na służbę innym. Nie roztrząsając tematu,
czy prawowitej władzy, które są zewnętrznym przymusem god­
czy osobisty zysk jest mechanizmem życia społecznego, który należy
nym pochwały, pozytywnym i zazwyczaj niezbędnym w życiu spo­
brać pod uwagę, sądzi ona, że społeczeństwo ludzkie winno rządzić
łecznym; chodzi o bezosobową przemoc, która pochodzi z niepisa­
się kryteriami moralnymi, właściwymi godności człowieka. Organi­
nych praw i od nie uznanych autorytetów, które niekiedy panują
zować społeczeństwo, przyjmując za podstawową zasadę jedynie
nad nami, a my nawet tego nie zauważamy.

78
PRAWDA WYSIŁEK PRZEZWYCIĘŻANIA

Mimo że zaledwie zdajemy sobie z tego sprawę, wszyscy ludzie po temu silne powody. Głupotą byłoby przeciwstawiać się z zasady.
pragną być synami swych czasów: myślimy podobnie, podobnie się Jednak niejednokrotnie takich powodów nie ma, są to tylko manie.
ubieramy, podobają nam się te same rzeczy; mamy te same manie, W takim wypadku nie można dopuścić, aby narzuciły się naszemu
tych samych idoli i te same demony. Mamy skłonność uznawać za sumieniu, bo to oznaczałoby poddanie się motywom irracjonalnym.
dobre to, co wszyscy uznają za dobre, a za złe to, co inni uznają za Należy bronić wolności własnego sumienia. Nie możemy pozwolić,
złe; odczuwamy instynktowny strach przed przeciwstawieniem się, aby to, co irracjonalne warunkowało naszą wolność.
przed zrobieniem czegoś, co byłoby źle widziane lub niezrobieniem
czegoś, co wywołałoby aprobatę. Nieraz nie ma innych racji dla wy­ Przyjrzeliśmy się już trzem przejawom słabości. We wszystkich
jaśnienia naszego sposobu myślenia lub działania, jak tylko to, że trzech trzeba dostrzec coś zadziwiającego. Jest coś oszukańczego
wszyscy to robią albo wszyscy tak myślą. Środowisko stosuje w głosach dóbr i obowiązków, bowiem obowiązki wydają się nam
wobec nas ogromny przymus. trudniejsze, niż są w rzeczywistości, a dobra nazbyt atrakcyjne;
Presji tej doświadczamy tak w wielkich, jak i małych grupach. a w dodatku niezbyt dobrze znoszą się z naszą wolnością: z jednej
Odczuwamy ją jako bezosobową przemoc, która nas ogranicza, aby strony dobra naciskają ją zbyt mocno; z drugiej zaś strony wrażli­
ukazać nasz prawdziwy byt i być może naszą wewnętrzną niezgodę wość opiera się decyzji wolności, która pragnie spełnić obowiązek.
na to, co otoczenie myśli lub czyni. Jest to na przykład przymus, Powstaje pewna wewnętrzna dysfunkcja. Na ową dysfunkcję wyda­
który popycha nas do wymuszonego uśmiechu z żartu, który tak na­ je się oddziaływać także presja środowiska społecznego, która popy­
prawdę rani nasze przekonania. To presja, która każe nam zamilk­ cha nas do miłowania tego, co wszyscy miłują; i paraliżuje nas, kiedy
nąć i wstydzić się naszych zasad, religii, rasy, pochodzenia, zawodu, powinniśmy się jej przeciwstawić.
rodziny czy przyjaciół.
To presja, która prowadzi nas do miłego ulegania kaprysom
przełożonego, mimo że zdajemy sobie sprawę, iż są one niesprawie­
dliwe bądź nieodpowiednie. To przymus, który powoduje, że boimy
się bronić opinii różnej od zdania większości, w sprawie, w której in­ WYSIŁEK PRZEZWYCIĘŻANIA
ni mogliby kpić z nas lub się z nas naśmiewać. To strach, by źle nie Słabość w swych trzech przejawach jest nieodłączną towarzyszką
wypaść, by nie wskazano nas palcem, by nie naznaczono jakimś pięt­ życia ludzkiego. Dlatego trzeba ją zwalczać, kontrolować i napra­
nem, by nie stać się przedmiotem kpiny lub pogardy, by nie pozostać wiać ślady tych zdarzeń, w których jej ulegamy, czy to małych, czy
samemu, w izolacji. dużych, a które gromadzą się w naszej osobistej historii.
To nieracjonalna przemoc, która warunkuje naszą wolność. Aby zwyciężać i opierać się, człowiek potrzebuje treningu, jak
Trzeba odkryć jej konkretne skutki w naszym życiu, aby z nią wal­ treningu potrzebuje sportowiec, by przebiec maraton. Maraton jest
czyć. Nie chodzi tu o przeciwstawianie się środowisku przez zwykłe trudną i długą próbą, trzeba nauczyć się panować nad bólem i chę­
zamiłowanie do wyróżniania się; byłoby to snobizmem. Przeciwnie, cią dania za wygraną. Życie w pewnym sensie także jest długie i po­
kiedy wszyscy skłaniają się w jakimś kierunku możliwe jest, że są trzeba nam stanowczości, aby wieść je z klasą.
PRAWDA WYSIŁEK PRZEZWYCIĘŻANIA

Do przełamania słabości w jej trzech przejawach potrzeba wytrwać. Ale czyni się tak z braku wystarczającego doświadczenia
klimatu sportowej walki: stałego wysiłku w przezwyciężaniu się, o tym, jak głęboka jest rysa ludzkiej słabości. Wszystkie środki mogą
poprawianiu wyników, naprawie uchybień. Aby być zdolnym do się okazać zbyt skromne, aby zwyciężyć.
czegoś więcej, należy ćwiczyć się na tym, co kosztuje mniej. Właśnie Aby żyć w sposób wolny i nie dać się ponieść
dlatego, że dobra niejednokrotnie przyciągają nas z nieodpartą siłą, nieuporządkowaniu namiętności, potrzeba wszystkich sił woli,
konieczne jest staranie, by narzucić im miarę i porządek. Niezbędne a także wszystkich środków rozumu, nawet podstępu. Kto nie
jest unikanie sytuacji, w których owa fałszywa atrakcyjność okłamu­ potrafi się trochę oszukać, aby wykonać to, co powinien, łatwo zo­
je nas: wprowadza się do naszej wyobraźni, ogromnieje i zdobywa stanie oszukany i zrobi to, czego nie powinien, albo nie zrobi nic.
władzę nad naszą psychiką. Siłę przyciągania nieuporządkowanych namiętności udaje się
Kto chciałby trzymać się diety, będzie musiał przestać myśleć przezwyciężyć, jeśli nie pozwala im się wzrastać, jeśli nie dopuszcza się
przez cały dzień o jedzeniu, będzie też musiał unikać okoliczności, do inwazji i zawładnięcia mechanizmami naszej psychiki (zwłaszcza
które jego postanowienie czynią trudniejszym do dotrzymania: głu­ wyobraźnią), jeśli sieje utrzymuje na granicy tego, co słuszne. Ale jako
pie byłoby próbować diety, stawiając na stole pudełko cukierków. że często przekraczają tę barierę i zalewają to, czego nie powinny, po­
Tę zdroworozsądkową zasadę nazywamy uciekaniem od okazji. trzebne jest odzyskiwanie terenu. Ustępstwa winny być skrupulatnie
A to, co dotyczy diety, dotyczy też wszystkich innych rzeczy. Kto wi­ naprawiane, jeśli pragnie się zachować wolność wobec tych impulsów.
dzi, że ma upodobanie w piciu, powinien dołożyć starań, aby ze­ Dlatego wielokrotnie wskazane jest odmówić sobie tego, czego
rwać z tą skłonnością, zapierając się wielokrotnie i unikając okazji domagają się uczucia, choćby było to dobre. W ten sposób ćwiczymy
do picia. Bardzo trudno jest oprzeć się, mając pod ręką butelkę. się. Na przykład: nie wypijać zawsze wszystkiego na co mamy ocho­
Kto zaangażował swą uczuciowość, zobowiązawszy się zawsze tę to skuteczne ćwiczenie, które wzmacnia wolę i chroni wewnętrz­
kochać jedną osobę - jak to jest w przypadku małżeństwa - powi­ ną wolność. To samo dotyczy wszystkich sfer: dobrze jest odmówić
nien opierać się poruszeniom uczuć, które wymykają się ku innym sobie jedzenia (jeść trochę mniej, zostawić coś, co lubimy, dokoń­
osobom. Trzeba umieć zredukować je, a także unikać okazji. Z nie­ czyć to, czego nie lubimy itp.); odmówić sobie ciekawości, wygody;
przerwanego i czułego obcowania z kimś może narodzić się namięt­ odmówić sobie kaprysów, niepotrzebnych wydatków; szanować po­
ność tak porywcza, że nie uda się jej opanować i stanie się ona naj­ rządek działań, który sobie wcześniej założyliśmy; robić najpierw to,
ważniejsza. Nie opanowana na czas namiętność może być źródłem co najważniejsze, choćby było bardziej uciążliwe itd.
poważnych niesprawiedliwości, wielkich nieszczęść i wyrzutów Nie chodzi o odmawianie sobie wszystkiego i zawsze, ale o szu­
sumienia; naiwny romantyzm może być przyczyną rozdzierającej kanie we wszystkim słusznej miary, a nieraz o zaciśnięcie zębów
tragedii. Myśleć inaczej to nie oceniać należycie rzeczywistych me­ właśnie dlatego, że w innych okolicznościach ulegliśmy. W gruncie
chanizmów ludzkiej słabości. rzeczy jest to postawa kogoś, kto chce zachować formę i nie przy­
Kiedy jest się młodym - i bardziej naiwnym - złym wzrokiem tyć: powinien o siebie dbać; zazwyczaj powinien jeść nieco mniej,
patrzy się na owo uciekanie i unikanie okazji. Wydaje się to postawą niż ma ochotę; i zmobilizować się, jeśli zdarzyło mu się zapomnieć
tchórzliwą i mało romantyczną. Myśli się - naiwnie - że lepiej się w jedzeniu. Wola także potrzebuje, aby o nią dbać, by nie obrosła

82
WYSIŁEK PRZEZWYCIĘŻANIA
PRAWDA

tłuszczem i zachowała formę, czyli wolność. Zwyczaj nakładania W taki sposób nabywamy zwyczaju przezwyciężania się: poko­
sobie odpowiedniej miary i mobilizowania się do odzyskania nywania nieuporządkowanych namiętności, lenistwa i presji spo­
tego, w czym się uległo, właściwie kształtuje uczucia i ochrania łecznej. Te stałe przyzwyczajenia przełamywania się w trzech
wolność. aspektach ludzkiej słabości są tym, co nazwaliśmy cnotami: właści­
Służy to formowaniu i kontrolowaniu nieuporządkowanych wie kształtują uczucia, chronią wolność i pomagają nam dobrze
namiętności do różnych dóbr; inne objawy słabości - lenistwo działać. Cnoty przynoszą życiu skuteczność i piękno, a człowieka
i nadmierna podatność na wpływy otoczenia - winny być trakto­ czynią dobrym.
wane podobnie. Trzeba ćwiczyć się w robieniu tego, w czym nie Cnoty czy też przyzwyczajenia, które prowadzą do powściąga­
znajdujemy upodobania; i aby zwyciężyć, nie możemy pozwalać nia się wobec atrakcyjności dóbr, łączą się w umiarkowaniu. Miar­
przeciwnikowi rosnąć w siłę, musimy w przemyślany sposób stoso­ kować oznacza tutaj wprowadzać miarę, równowagę, spokój. I rze­
wać środki, jakimi dysponujemy, a które zawsze są ograniczone czywiście osiągamy to, gdy porządkujemy świat uczuć i pragnień:
(naiwni w to nie wierzą). w ramach umiarkowania mieści się opanowanie, gdy umiemy za­
Bardzo trudno jest pokonać lenistwo i podatność na wpływy in­ chować miarę w jedzeniu i piciu; czystość, gdy potrafimy kontrolo­
nych, jeśli pozwalamy, aby zawładnęły nami ich argumenty, jeśli po­ wać pragnienie przyjemności seksualnej.
zwalamy im błąkać się w naszych głowach, jeśli pozwalamy, aby Jednak jest więcej rzeczy, które wymagają uporządkowania, bo,
osłabiały i zmieniały nasze decyzje. Potrzeba determinacji, by od ra­ jak powiedzieliśmy, wszystkie dobra, z wyjątkiem najwyższych, mo­
zu czynić to, co, jak uważamy, czynić należy, nie pozwalając sobie na gą pociągać nas z nieuporządkowaną siłą. Trzeba nałożyć miarę na
wykręty, ponowne zastanawianie się, nie rozgrzeszając się ze zwło­ pragnienie pracy, ambicję wybicia się, zamiłowania, gry, sport,
ki, chyba że ją przewidywaliśmy. skłonność do lektury lub studiów, zwyczaj oglądania telewizji itp.
W rzeczywistości można by streścić całą tę walkę ze słabością Wszystko wymaga miary rozumu, aby stało się naprawdę ludzkie.
w jednej tylko zasadzie: nie rozczulać się nad sobą. Nie chodzi o ir­ Żadne dobro nie jest dobrem, jeśli nie otrzyma od rozumu swej mia­
racjonalną twardość szalonego lub masochisty, lecz o surowość ra­ ry, formy i odpowiedniej pory.
cjonalną, przemyślaną, przestudiowaną, zrównoważoną, z jaką pod­ Cnota, która prowadzi do pokonania trudności tak wewnętrz­
chodzi do siebie zawodowy sportowiec, mając na celu odniesienie nych - lenistwa, jak zewnętrznych - pochodzących od środowiska,
zwycięstwa. Podobnie jak w sporcie zakłada się osiąganie coraz lep­ nazywa się mocą. Jest to umiejętność wymagania od siebie, aby być
szych wyników, zdobywanie kolejnych centymetrów w skokach zdolnym do stawienia czoła trudnościom i znoszenia ich. Gdy chodzi
w dal lub skokach wzwyż, czy też skracanie czasu biegu, chodzi o przezwyciężenie lenistwa, zazwyczaj nazywa sieją siłą woli, a kiedy
o wyznaczanie sobie małych celów, które za każdym razem są nieco o pokonanie przymusu zewnętrznego, strachu przed śmiesznością lub
trudniejsze. Umieć odmówić sobie, zadowalać się czymś niewiel­ nieśmiałości - męstwem. Poeta Max Jacob wskazuje, że „moc jest
kim, nie słuchać kaprysów itd.: utrzymywać się w formie, w napię­ podstawą wszystkich cnót. Jest też jedną z najbardziej użytecznych
ciu, ćwiczyć się bez przerwy. Walka to nieustająca, ale spokojna, cnót. Odwaga prowadzi właściwie do wszystkich celów: do doskona­
przyjazna i sympatyczna, jak walka w sporcie. łości, do sukcesu ekonomicznego, do świętości, do mądrości.

84
PRAWDA ŚLAD GRZECHU PIERWORODNEGO

Odwagę można okazać nie tylko w wyjątkowych okolicznościach. kilkoma receptami; pęknięcia nie można naprawić powierzchow­
Trzeba odwagi, aby wstać z łóżka, ubrać się, zachowywać czystość, nie nym zabiegiem. Niespójność trwa i nadal wydaje swe cierpkie
ustawać w introspekcji, zaangażować się w pracę. Odwagi potrzeba, owoce.
aby być dobrym, cierpliwym, gorliwym, miłosiernym i aby unikać te­ Jest ono niepokojącym skutkiem wewnętrznego nieporządku.
go, co nie podoba się Bogu" („Rady dla studenta"). Żaden człowiek go nie pragnął, a wszyscy nosimy je w sobie.
Trawić swe życie na wymaganiu od siebie może wydawać się Jest w nas coś, co nie przestaje funkcjonować: mamy przesadną
niewygodne lub męczące, idzie tu jednak o wspaniały i piękny łatwość oszukiwania się w tym, co dotyka naszego egoizmu: dobra
sposób życia. W rzeczywistości to jedyny sposób życia spójny podstawowe i nasze zamiłowania zyskują zbyt wielki oddźwięk
z samym życiem, które zawsze jest walką, wysiłkiem utrzymania w naszym wnętrzu, nazbyt mocno nas pociągają, nigdy nie wykorze­
się. Bez walki nie ma życia, a bez tej walki, którą tu opisaliśmy, nie nimy zupełnie owego lenistwa, które opiera się i powoduję ucieczkę
ma wolności. przed wypełnieniem obowiązku. Nieporządek pojawia się z uporem
W zasadzie, i oto odpowiednia chwila, aby to wyjaśnić, walka chwastu, którego korzenia nie udało się całkowicie wyplenić.
nie polega jedynie na tłumieniu zła - to jedynie podstawowy wa­ Umysł nie potrafi wyjaśnić, dlaczego jesteśmy tak różni od
runek. Fundamentalna walka życia moralnego ma doprowadzić tego, jakimi powinniśmy być. Wydaje mu się, że wszystko jest
do odkrycia i ukochania dóbr najwyższych. Ponieważ są one tak kwestią myślenia i podejmowania decyzji. Jednak doświadczenie
piękne, w miarę jak je odkrywamy, zakochujemy się w nich; stąd osobiste i zbiorowe wskazuje, że nie tylko. Jest coś więcej.
bierze się siła, która pozwala wydobyć i wykorzystać wszystkie Rozum nigdy nie zwycięża w sposób doskonały ani w życiu osobi­
energie wolności. stym, ani społecznym, ani w historii ludów. Nie jest to tylko kwestia
poznania i wychowania, jak utrzymywali oświeceni ostatnich wieków.
Chodzi tu o coś więcej. Oświeconemu umysłowi nie udało się usunąć
ŚLAD GRZECHU PIERWORODNEGO z ziemi - ani nawet z najbardziej rozwiniętych krajów - śladów
Słabość ludzka okazuje się nie tak powierzchowną raną, jak mogło­ absurdu. Historia ludzka splamiona jest irracjonalnymi konfliktami
by się w pierwszej chwili wydawać. Jest pęknięciem, które sięga głę­ i okropnościami. Nie myślmy tylko o surowości niektórych minionych
biej, niż można po prostu dostrzec: dotyka sfer najgłębszych. Można cywilizacji. Nasza epoka była świadkiem okrucieństw nie znajdujących
powiedzieć, że człowiek jest bytem wewnętrznie zranionym. Po­ porównania w całej historii ani pod względem liczby osób, które
wierzchowne naprawy nie dają rezultatu, podobnie jak odpryskuje dotknęły, ani intensywności. I to pomimo niezaprzeczalnego postępu
farba nałożona na szczelinę. Istnieje pewien brak spójności, który pod wieloma względami w kulturze, nauce, technice i ekonomii.
wydobywa się z samej głębi, a który sprawia, że żaden człowiek nie Dlaczego cywilizacji i kulturze nie udaje się wyrwać złych korzeni
jest taki, jaki powinien być. ludzkiego nieuporządkowania?
Pęknięcie owo powiększa się wraz z niepowodzeniami i waha­ Coś tutaj się nie zgadza. Coś zostało w nas złamane. Jest jakaś
niami, a może być pomniejszone dzięki owej sportowej dyscypli­ wewnętrzna rysa, która wciąż się odnawia, wywołując skutki osobi­
nie życia, o której mówiliśmy. Jednak problemu nie rozwiąże się ste, wspólnotowe i kulturalne. Z pomocą rozumu możemy jedynie

86
PRAWDA ŚLAD GRZECHU PIERWORODNEGO

zasygnalizować owo dziwne trwanie absurdu, ale nie możemy sobie że jest zbyt wyraźna lub dlatego że postrzegamy ją jako zbyt wyma­
z nim poradzić. gającą; jakaś obawa sprawia, że wolimy pozostawać w ukryciu,
Doktryna chrześcijańska idzie dalej. Mówi nam o pewnej taje­ w cieniu anonimowości. W Biblii, w opowiadaniu o grzechu pierwo­
mnicy: tajemnicy grzechu pierworodnego, o wadzie właściwej rodnym, mówi się, że Adam i Ewa po grzechu poczuli wstyd i ukryli
naszemu pochodzeniu, która rani naszą ludzką kondycję, a którą się przed Bogiem. To irracjonalna tendencja, która ponadto przeciw­
otrzymujemy wraz z tą ostatnią. Nasza natura, nasz sposób stawia się wewnętrznej skłonności człowieka ku pełni i szczęściu,
bycia - właściwy wszystkim ludziom - jest zraniony od samego które może napotkać jedynie w Bogu.
początku.
Ów początkowy grzech jest tajemnicą: czymś, co nasz rozum tak B. Wewnętrzne zerwanie człowieka objawia się na różne spo­
naprawdę może pojąć i zaakceptować tylko z trudem; jednak bez niej soby. Widać je na przykład w osobliwym i niskim zadowoleniu, z ja­
nie można wyjaśnić tego, co dzieje się w człowieku. Natomiast wraz kim sami się oszukujemy i pozwalamy się oszukiwać w tym, co od­
z nią odkrywamy pewne światła, które pomagają zrozumieć sytuację nosi się do naszych obowiązków. Także w tym braku łączności
i zaradzić jej. Jak powiedział Pascal: „Tak iż człowiek bardziej jest nie­ naszego ducha i naszych uczuć, o którym już mówiliśmy; w łatwo­
pojęty bez owej tajemnicy, niż tajemnica ta jest niepojęta dla ści, z jaką nasze uczucia niszczą porządek, dominują wolę i zaciem­
człowieka" („Myśli", 131 [434], in fine; przekł. T. Żeleński). niają sumienie; w słabości woli, jaką widać przy narzucaniu swych
Objawienie chrześcijańskie mówi o grzechu, bo nie idzie tu tyl­ decyzji i doprowadzaniu do ich realizacji. W naszej świadomości do­
ko o jakieś uchybienie techniczne, jakbyśmy na przykład urodzili się świadczamy wszystkich tych dysfunkcji. Wiemy, co oznacza niespój­
ze skrzywioną kością. To rana moralna, która dotyka relacji człowie­ ność: okłamywanie się; nasz byt ciągnięty w różnych kierunkach;
ka do prawdy i dobra; to zadziwiająca i uporczywa skłonność ku nie­ nierobienie tego, co jednocześnie chcielibyśmy robić.
spójności, ku złu: ku nieczynieniu tego, co powinniśmy i czynieniu
tego, czego nie powinniśmy. Coś absurdalnego, bo nielogicznego C Grzech pierworodny przejawia się także w podziałach między
i dlatego nie do pomyślenia, a jednak realnego i trwałego. ludźmi. Wraz z posiadaną przez nas zdolnością do porozumiewania
Tradycja chrześcijańska porządkuje trwałe skutki grzechu pier­ się występuje uporczywie, niczym chwast, wielka łatwość pojawiania
worodnego i układa je w cztery zerwania: A. z Bogiem; B. z samym się nieporozumień. Tę tendencję potęguje jeszcze bliskość.
sobą; C z innymi ludźmi; D. z całością natury. Stosunki pomiędzy ludźmi, którzy często się widują - rodzina,
sąsiedzi - z łatwością mogą zostać zatrute: ogarnia nas duch plotkar­
A. Zerwanie z Bogiem objawia się w trudności kontaktowania ski, który sprawia, że znajdujemy dziwną (i wypaczoną) przyjemność
się z Nim. Z jednej strony zaciemnia ono dostępne nam poznanie w utrudnianiu życia innym; znajdujemy jakąś przeszkodę w przeba­
Boga; z drugiej wywołuje dziwną skłonność do ucieczki przed czaniu, krzywdy kumulują się i rodzi się chęć zemsty. Nie ma ludzkiej
Bogiem. T. S. Eliot opisywał to, mówiąc, że człowiek nie może znieść relacji, jakkolwiekby była wysublimowana - przyjaźni czy rodzinnej
„zbyt dużo rzeczywistości". W pewnym sensie Bóg wywołuje w nas miłości - która nie wymagałaby zwalczania tej wypaczonej
strach; to tak jakby czyjaś obecność stawała się niewygodna, dlatego tendencji. We współżyciu społecznym miewa ona gigantyczne

88
PRAWDA SLAD GRZECHU PIERWORODNEGO

następstwa (nienawiść, urazy, manie, zazdrość, oszczerstwa), a w hi­ niektórych okazjach daje to presji społecznej prawdziwie przewrot­
storii działa nieustannie: nigdy nie brakowało nieporozumień, niena­ ną siłę kłamstwa, a ta prowadzi do rozpowszechniania się zła i tłu­
wiści i wojen wśród ludzi. W Biblii ta tendencja do nieporozumień, mienia dobra. Element diaboliczny nie może być wykluczony jako
przeciwstawiania się i rozdźwięku symbolizowana jest przez wieżę wyjaśnienie, kiedy przyglądamy się niektórym okresom historii i nie­
Babel: miejsce, w którym pomieszały się języki, gdzie ludzie się podzie­ którym zachowaniom poszczególnych ludzi. I tak, pod ludzkimi sła­
lili. W każdym ludzkim społeczeństwie pojawia się ślad bościami i w tajemniczej relacji do nich trzeba nieraz szukać innych
wieży Babel. sił, by wyjaśnić sobie historię świata.
Doktryna chrześcijańska utrzymuje, że za sprawą tych czterech
D. Istnieje też w końcu zerwanie człowieka z całością natury. zerwań, zwłaszcza trzech pierwszych, jesteśmy niezdolni do czynie­
Zerwanie to sprawia, że natura nieraz jawi się człowiekowi jako nia naszymi własnymi siłami całego dobra, które powinniśmy czy­
niegościnna, źle go traktująca. Przejawia się ono także w samym nić. Z powodu tego wewnętrznego pęknięcia nic nie jest takie, jakie
bycie człowieka, w chorobach, bólu i śmierci. Człowiek ulega rozpa­ powinno być w sytuacji idealnej. Z tego samego powodu tak łatwo
dowi, nie może zachować zdrowia swego ciała, pomimo aspiracji do samych siebie okłamujemy, dobra zbyt mocno nas pociągają, stroni­
pełni i przetrwania. my od obowiązków, nie rozumiemy się między sobą i chowamy się
przed Bogiem. Zbyt wiele tu rzeczy irracjonalnych, trudnych do zro­
Te cztery zerwania nie są po prostu błędami. W ich tle widać zumienia dla racjonalistów, które jednak pojawiają się w życiu wszyst­
wielką złośliwość. W ich najpoważniejszych przejawach rzeczywi­ kich ludzi, oczywiście także i racjonalistów.
ście dostrzegamy przewrotność; nie jest to zwyczajny teoretyczny Bez specjalnej pomocy ze strony Boga nie jest możliwa wier­
lub praktyczny błąd dotyczący dobra, lecz zepsucie: odwrócenie pi­ ność własnemu sumieniu; nie jest możliwe zagojenie się ran grze­
ramidy rzeczywistości, odwrócenie prawdy, dobra i piękna. Od cza­ chu. A pomoc ta nosi szczególne imię: nazywa się łaską, co oznacza
su do czasu, jakby podskórnie, ale bez przerwy, pojawia się w histo­ „bezinteresowny dar Boga". Łaska jest Bożą siłą, która działa
rii zaciemnienie prawdy i kult irracjonalności; pojawia się nienawiść w nas, która pomaga nam wprowadzić w nasze uczucia
i prześladowanie prawych oraz kult wszystkiego, co przewrotne: i zachowanie porządek rozumu; i skłania nas ku wierności temu,
przemocy, złości, sadyzmu; pojawia się pogarda dla piękna oraz kult czego pragnie Bóg. Jest tajemniczą rzeczywistością, której nie moż­
tego, co brudne i okropne; prześladuje się pierwiastek Boski i opacz­ na zmierzyć jakimś aparatem, jakby chodziło o siłę elektromagne­
nie używa się związanych z nim symboli. W najpoważniejszych świa­ tyczną; można ją jednak docenić, widząc, jak przemienia życie lu­
dectwach tych ludzkich pęknięć pojawiają się cienie wielkiej prze­ dzi. Kościół ma bogate doświadczenie owych przemian.
wrotności, która nie ma racjonalnego wyjaśnienia i kieruje się ku Psychika ludzka wymaga tego uzupełnienia, aby zaleczyć pier­
otchłaniom świata podziemnego. wotną ranę. Łaska naprawia nieuporządkowanie i zasiewa w du­
Moce naszego świata są podejrzanie skłonne do przyjmowania szy upodobanie do dóbr wyższych i piękniejszych. Przynosi szcze­
wpływu przejawów przewrotności. Nie darmo w Ewangeliach Złego gólną wrażliwość na to, co wielkie. Pomówimy o niej w trzeciej
nazywa się Panem Świata i jednocześnie Ojcem Kłamstwa. Przy części książki.

90
PRAWDA

Całą głębię mądrości moralnej można zyskać tylko z pomocą


łaski. Tylko z Bożą pomocą możliwe są: doskonała wiedza (poznanie
moralne), prawe pragnienia (pokonywanie egoizmu, miłość Boga
ponad wszystko, umiłowanie bliźniego jak siebie samego) i moc
(przezwyciężenie słabości).
W tym życiu powinniśmy liczyć na tę siłę i iść wraz z nią. Tutaj

5
nie osiągniemy doskonałości, zaledwie ją przeczuwamy. Jako chrześ­
cijanie wierzymy, że osiągniemy ją na końcu, przy podsumowaniu
wszystkiego w Chrystusie. Tymczasem trzeba walczyć jak sporto­
wiec, prosić Boga o łaskę i szukać jej tam, gdzie zechciał ją zostawić.
Bóg udziela jej jak chce, ma ona jednak właściwe sobie HORYZONT WOLNOŚCI
drogi - sakramenty, w których Kościół celebruje tajemnice życia
i śmierci Chrystusa.
ŻYĆ w PRAWDZIE
W człowieku istnieje pewna wolność, którą widać, i inna, której nie
widać. Łatwiejszą do opisania jest oczywiście ta, którą widać. Mówi­
my, że wolna jest ta osoba, która robi to, co chce i nikt jej do tego nie
zmusza ani niczego nie zakazuje. Wolny jest ten, kto może odejść
i wrócić; mieszkać tam, gdzie chce; wygłaszać opinie, podróżować
i kierować swym życiem według własnego upodobania. To nazywa­
my wolnością, ale to tylko część wolności: właśnie ta, którą widać.
Ta, której nie widać, to wolność wewnętrzna, wolność naszego
sumienia. Przeszkody dla niej nie znajdują się na zewnątrz, lecz we­
wnątrz. Wolny wewnętrznie jest ten, kto może kierować się świa­
tłem swego sumienia, kto nie ma wewnętrznych przeszkód mogą­
cych mu je przesłonić.
Wewnętrznymi przeszkodami są dla wolności ignorancja
i słabość. Kto nie wie, co powinien robić, posiada tylko wolność my­
lenia się, ale nie trafiania w sedno. A ten, kto jest słaby, pozwala wy­
rwać sobie wolność za sprawą nieuporządkowania swych uczuć lub
zewnętrznego przymusu związanego z tym, co powiedzą inni.
PRAWDA ZYĆ W PRAWDZIE

Ignorancja tłumi głos sumienia, pozostawia go w ciemności: Inni patrzą na nas z zewnątrz i z większą obiektywnością niż my sa­
nie może ono dobrze decydować, bo nie potrafi decydować. Sumie­ mi; wszyscy mamy wyjątkową zdolność oszukiwania się w tym,
nie zniekształcone lub słabo uformowane pod względem moralnym co dotyczy nas samych.
jest niezdolne do słusznych decyzji. Od osoby, która otrzymała bar­ Trzeba ponadto umieć czerpać doświadczenie z własnych czy­
dzo niedoskonałe wychowanie moralne, nie można oczekiwać wiel­ nów i badać często, nawet codziennie, to co zrobiliśmy, aby doko­
kich przejawów wolności. Będzie w znacznym stopniu uwarunko­ nać oceny i poprawić błędy. Potrzeba pokory, aby uznać teoretycz­
wana tym, czego się nauczyła. Jeśli nie nauczono jej oceniać ne i praktyczne błędy i naprawiać je. To daje z czasem wielkie
pewnych dóbr (dóbr estetycznych, przyjaźni, kultury itp.), nawet doświadczenie. Wysiłek szlachetnego życia daje pewną szczególną
nie będzie zdawać sobie sprawy, że istnieją i będzie pozbawiona przenikliwość w poznawaniu osnowy ludzkich czynów i pozwala
wolności sięgania po nie. też pomagać innym.
Ze swej strony różnorodne przejawy słabości zniekształcają Sumienie działa przy każdej decyzji: albo narzuca swą praw­
lub tłumią głos sumienia. Kto ma nieuporządkowaną skłonność do dę zachowaniu, albo zostaje wzgardzone przez decyzję, która prze­
hazardu, nie może właściwie decydować o tym, co ma robić każde­ ciwstawia mu się lub też każe zamilknąć. W pierwszym przypadku
go dnia, namiętność porywa go bowiem raz po raz. Kto jest leniwy, to my działamy, w drugim coś działa w nas: nasze zamiłowania, na­
nie decyduje się na postawienie sobie za cel obowiązków, zwleka, sze lenistwo, strach przed tym, co inni powiedzą. W pierwszym
okłamuje się i zapomina o nich. Kto pozwala środowisku zbyt moc­ przypadku jądro wolności kieruje zachowaniem, w drugim jeste­
no na siebie wpływać, niezdolny jest zrobić coś, co byłoby źle wi­ śmy jak gdyby tylko kłębkiem tendencji, które walczą, by zawład­
dziane: przeraża go sama myśl o tym; nieraz nie jest zdolny nawet nąć naszym wnętrzem.
o tym myśleć, tak wielka jest presja otoczenia. Żaden z tych ludzi Jeśli jesteśmy wierni temu, co proponuje sumienie,
nie jest naprawdę wolny: nie posiadają oni wolności do dobrego wzrastają w nas cnoty, które opanowują słabość: uczymy się stoso­
działania, a jedynie do złego. wać miarę dla dóbr, spełniać obowiązki pomimo lenistwa i zacho­
Aby być wewnętrznie wolnym, należy pokonać ignorancję i róż­ wywać niezależność od otoczenia. Gdy wzmacniają się cnoty, prze­
norodne przejawy słabości. Trzeba, aby sumienie działało popraw­ strzeń sumienia powiększa się: ma ono więcej swobody, jest mniej
nie: aby odkrywało prawdę i porządkowało dobra i obowiązki. zaabsorbowane uczuciami i rośnie wewnętrzna wolność. Pojawia
Kto kocha prawdę wie, że musi jej szukać: jak zauważyliśmy, się efekt spirali, która wspina się ku doskonałości człowieka, ku pra­
rodzimy się z pewnymi podstawowymi skłonnościami moralnymi wości: wierność głosowi sumienia buduje cnoty, a jednocześnie
i potrzebujemy doświadczenia innych. Aby uformować sumienie, wzrastanie cnót ochrania działanie sumienia.
musimy zapewnić sobie poznanie zasad moralnych; musimy szu­ Ale pojawia się też efekt przeciwny. Kiedy działamy przeciwko
kać osób prawych i doświadczonych, by prosić je o radę w obliczu sumieniu, słabość zaznacza się wyraźniej i tracimy wolność.
wątpliwości i niejasności; i nie uważać za upokarzające, że nas Wszyscy mamy takie doświadczenie, bo wszyscy jesteśmy słabi i wie­
korygują. Nie możemy nauczyć się tego sami: potrzebujemy innych lokrotnie działamy źle. Uczucia są źle ukształtowane i porywają nas
ludzi, przyjaciół, rodziców, osób, które nas kochają, spowiednika. lub paraliżują według swego kaprysu. Działanie przeciw sumieniu

94
PRAWDA WOLNOŚĆ UMIEJSCOWIONA

wytwarza spiralę zwróconą w dół, ku niespójności; to jakby człowiek z irracjonalną gwałtownością. To wypaczenie, gdyż zamiast kochać
rozkładał się od wewnątrz. Dlatego tak istotne jest powstrzymanie te­ dobro, co jest naturalne, nienawidzą go. Wiele manii i nietolerancji,
go mechanizmu degeneracji (który bez przerwy od nowa się jakie muszą znosić osoby dobre, ma tę nie nazwaną przyczynę.
uruchamia), nieodzowna jest skrucha i ponowne rozpoczęcie za każ­ Zwyczaj kierowania się zawsze wizją sumienia nazywamy
dym razem, gdy jest to konieczne. Tylko ten, kto potrafi żałować, prawością. Prawość nadaje ludzkiemu życiu wyjątkową jakość
chroni swoje sumienie. i niesamowite piękno. Człowieka czyni prawdziwym panem swoich
Utrata światła sumienia jest chorobą najpoważniejszą ze wszyst­ działań i podkreśla jego osobowość.
kich: zawiesza wewnętrzną wolność, pozbawiają naturalnej prze­ Żyć w zgodzie z sumieniem to żyć w prawdzie: w prawdzie
strzeni. Nie jest to choroba fizjologiczna, dlatego nie towarzyszy jej tego, czym są rzeczy i człowiek, bez oszustw. Dlatego zewnętrznym
ból. Ale jest to choroba realna, która niszczy samo jądro osobowości przejawem prawości jest wielkie umiłowanie prawdy. Osoby prawe
i prowadzi nas do życia w kłamstwie. Aby tego uniknąć, trzeba po­ czują głęboką awersję do kłamstwa. Wydaje im się ono wstrętne.
prawiać się za każdym razem, gdy jest to konieczne. Być może nie mogą tego zrozumieć inni ludzie, bo nie przywiązują
Wszystkich nas upokarza doświadczenie słabości, wyznanie, że do tego wagi. Kłamać ze strachu przed konsekwencjami prawdy to
działamy źle i musimy coś naprawić. Dlatego z łatwością usprawie­ bezpośredni atak na najbardziej osobiste jądro człowieka, jakim jest
dliwiamy złe działania, nie tylko konkretne, ale nawet w teorii. sumienie. To już nie jest słabość, to tak jakby nie mieć sumienia.
Kto ma słabość kradzieży, łatwo dojdzie do przekonania, że wszyscy
robią podobnie: „złodziej myśli, że wszyscy kradną", powiada stare
hiszpańskie przysłowie. Ze swej strony Cyceron wyraził to bardzo WOLNOŚĆ UMIEJSCOWIONA
trafnie: „Serce toczone namiętnościami zawsze znajdzie ukryte po­ Nauczanie moralne przekazuje nam całą serię zakazów - „nie
wody, aby to, co fałszywe, uznać za prawdziwe; z głębi wypaczonej czyń..." - które wytyczają minimalny próg moralności; przekazuje
natury wznoszą się mgły, które zaciemniają rozum. Łatwo przeko­ nam również nakazy pozytywne, jak przykazanie miłowania Boga
nujemy samych siebie o tym, czego pragniemy, i gdy serce oddaje się nade wszystko i umiłowania bliźniego jak siebie samego. Te pozy­
powabowi przyjemności, rozum poddaje się w ramionach fałszu, tywne przykazania nie są czymś, co można by wypełnić tak od razu,
który usprawiedliwia" („O naturze bogów", 1,54). są szerokimi horyzontami ludzkiej egzystencji: stałymi celami ludz­
Gdy słabość łączy się z pychą, kłamstwo może osiągnąć patolo­ kiego życia.
giczne rozmiary. Pycha bowiem nie zadowala się skromnym uspra­ Przeto moralność nie polega po prostu na respektowaniu ze­
wiedliwieniem; prawda uwierają, przeszkadzają jej ci, którzy mówią, społu zakazów. To tylko ów minimalny próg. Nie można też wy­
jaka jest prawda, a nawet ci, którzy żyją w zgodzie z tą prawdą. Św. magać od niej, aby skodyfikowała wszystko, co dobre i co złe. By­
Augustyn wspaniale to wyjaśnia: „Krocząc swoją drogą, zaczynają łoby to niemożliwe, a w dodatku mamy po temu nasze sumienia.
nienawidzić prawdę z powodu owej rzeczy, którą jako rzekomą praw­ Moralność ogranicza się do wskazania ram: tego, co winniśmy
dę kochają" („Wyznania", 10,23, przeld. Z. Kubiak). Osoby przewrotne cenić bardziej, a co mniej. W tych ramach jest znaczna przestrzeń
zaczynają prześladować dobro tam, gdzie je odkrywają, a czynią to dla naszej twórczości.

96
PRAWDA WOLNOŚĆ UMIEJSCOWIONA

Oczywiście w tych ramach znajduje się już wiele rzeczy i powin­ umiejscawiają w świecie. Wszyscy od narodzenia jesteśmy warun­
niśmy brać je pod uwagę. Nie poruszamy się w ramach teoretycz­ kowani naszym pochodzeniem: bo urodziliśmy się w określonym
nych, lecz rzeczywistych: jesteśmy osadzeni w świecie. By użyć mieście i w określonym narodzie, bo mieszkamy w tym oto miejscu
słynnego wyrażenia Ortegi y Gasseta, w każdym z nas trzeba brać i pracujemy na tym czy innym stanowisku.
pod uwagę „nasze ja i naszą sytuację". Okoliczności stanowią część Jesteśmy zwłaszcza warunkowani przez osoby, które nas
naszego moralnego wizerunku i sytuują naszą wolność w świecie. otaczają: ze względu na nasze powiązania rodzinne i przyjacielskie.
Nasza wolność nie jest absolutna. Gdy przyszliśmy na świat, Jesteśmy warunkowani przez naszych rodziców, rodzeństwo, dzie­
świat istniał już od dawna, rządził się już swoimi prawami, pełen był ci, innych członków rodziny, przyjaciół, kolegów z pracy, sąsiadów;
rzeczy i osób; my przybyliśmy, zajmując miejsce wśród nich. Dlatego przez dozorczynię, fryzjera, lekarza itd.
nie cieszymy się wolnością absolutną, lecz mocno warunkowaną Nie możemy budować naszego życia na marginesie tych tak
przez wszystko, co istniało przed nami: przez prawa natury, rzeczy ewidentnych uwarunkowań. Nie trzeba patrzeć krzywo na wszelkie
i osoby z naszego otoczenia. Nasza wolność nie jest absolutna, lecz, ograniczenia, których nie sposób uniknąć. W rzeczywistości są to jak
jak mówi Zubiri, jest wolnością umiejscowioną. gdyby rysy, które określają nasz profil jako osób. Gdybyśmy ich nie
Przede wszystkim jesteśmy ograniczeni naszą własną mieli, bylibyśmy bytami amorficznymi, bez konturów. Trzeba przy­
naturą: jesteśmy ludźmi, a nie na przykład ptakami. Nie możemy la­ jąć je, jak przyjmujemy rysy naszej twarzy.
tać, poruszając ramionami, choćbyśmy bardzo tego chcieli. Byłoby głupotą odrzucanie lub wstydzenie się ich: są takie ja­
Fakt ten - iż posiadamy naturę ludzką, a nie inną - ma dość duże kie są. Kto na przykład ma chorego ojca, nie może planować swe­
znaczenie, gdy zastanawiamy się nad tym, co chcemy zrobić z naszą go życia na marginesie tego jakże oczywistego uwarunkowania;
wolnością. Wszak nie możemy żyć tak, jak byśmy nie byli ludźmi: kto ma na utrzymaniu rodzinę, nie może podejmować żadnej waż­
ludźmi, którzy potrzebują jeść i spać; którzy chorują, starzeją się nej decyzji, nie mając tego na uwadze. Nie ma po co marnować
i umierają. Na przykład ten szczegół - że umieramy - często energii na wyobrażanie sobie, co zrobilibyśmy, gdyby sprawy mia­
bywa zapominany, a jednak ma on ogromne znaczenie, gdy zasta­ ły się inaczej. Niczemu to nie służy, chyba puszczaniu wodzy
nawiamy się, co chcemy robić i czy to, co robimy ma sens. fantazji i przyzwyczajaniu jej do żywienia się chimerami spoza
Ta wspólna kondycja ludzka jest ukonkretniona w każdym rzeczywistości.
z nas, przy pewnych akcentach i brakach, o których nie powinniśmy Chimerą jest myśleć o rzeczywistości bez uwarunkowań.
zapominać. Trzeba znać jedne i drugie, bo stanowią część naszej sy­ Nie ma człowieka, któryby ich nie odczuwał; nie można też żyć, nie
tuacji. Trzeba pamiętać o naszych naturalnych talentach: inteligen­ biorąc ich na siebie. Jedni mają ich więcej, inni mniej, ale wszyscy je
cji, zamiłowaniach, uzdolnieniach; ale także o naszych szczegól­ mają. Ograniczenia są w pewnym sensie jakby regułami gry, punk­
nych ograniczeniach: słabościach, słabych punktach naszego tem wyjścia: tym co sprawia, że gra staje się emocjonująca. Gdyby
zdrowia, fizycznych wadach. nie było żadnego ograniczenia, nie byłoby gry.
Co więcej jednak, okazuje się, że w rzeczywistych ramach na­ Nasza wolność winna działać w tych ramach. W niektórych wy­
szej wolności istnieją inne rzeczy, które warunkują nas i jednocześnie padkach ramy są bardziej ograniczone, w innych mniej; takie są

98
PRAWDA WOLNOŚĆ UMIEJSCOWIONA

jednak elementy gry naszego życia. Każdemu przychodzi grać jak ochotę obejrzeć telewizję; trzeba wyjść z żoną na spacer, chociaż
może najlepiej swoimi kartami. mąż wolałby oglądać mecz; trzeba zrobić to, na co liczy mąż, choćby
Oczywiście wszystkie otaczające nas rzeczy nakładają na nas żona wolała dokończyć lekturę czasopisma itp.
obowiązki. Nie należy się niepokoić. W większości przypadków są Kiedy sumienie sygnalizuje nam jakiś obowiązek, stawia nas
to miłe obowiązki i pięknie jest tak je przeżywać. Ta sytuacja przy­ wobec konieczności pewnego zaangażowania. Zazwyczaj przycho­
tłacza tylko te osoby, które sądzą, że być wolnym to nie mieć w życiu dzi nam pokonać opór lenistwa, bo obowiązki przeważnie nie są mi­
nic do roboty. W rzeczywistości wielkim szczęściem jest mieć ojczy­ łe, przynajmniej z początku. Trzeba wybrać pomiędzy zadaniem
znę, miasto, rodziców, rodzeństwo, przyjaciół i sąsiadów. Ale jest to z zewnątrz a wewnętrzną przyjemnością. Dobra decyzja jest
szczęście, które nakłada na nas obowiązki: przeważnie przyjemne jedyną znaną terapią na przezwyciężenie egoizmu. Dopóki ktoś
obowiązki. żyje w uzależnieniu jedynie od swych gustów, choćby były dobre,
Jak widzimy, bardzo szybko w życiu pojawia się fundamentalna dopóty pozostaje skupiony na samym sobie i kocha tylko samego
kwestia, która nieustannie powraca: jak stawić czoło głosowi siebie. Egoizm zmniejsza się jedynie wtedy, gdy zwracamy uwagę
obowiązków. Póki dziecko jest niedojrzałe, nie zdaje sobie sprawy, że na głos dóbr. Wezwanie obowiązku wyprowadza nas z samych siebie
istnieją obowiązki; ale gdy zaczyna myśleć, zaczyna też je dostrzegać. i sprawia, że skupiamy się na innych.
Od tej chwili będzie musiało bez przerwy wybierać. Wchodzi tu w grę jedno z fundamentalnych ukierunkowań ży­
Dziecko, które zastanawia się, czy obejrzeć film, czy wykonać cia: jeżeli zazwyczaj słuchamy głosu obowiązków, jeżeli przywiązu­
to, o co poprosiła je matka, znajduje się już na terenie gry moralnej jemy do nich dużą wagę, pokonamy egoizm. Jeśli nie, egoizm poko­
i nie opuści go, póki nie straci władz umysłowych albo nie umrze. na nas. Ponadto, jak wiemy, każdy czyn zostawia po sobie ślad:
Zaczyna się gra dóbr i obowiązków. Najpierw poświęca uwagę wielokrotne ustępstwa przyzwyczajają nas do egoizmu, liczne zaś
tylko dobrom, aż nie pojawi się sumienie i nie wskaże, że obowiązek zwycięstwa utwierdzają nas w prawości.
ma pierwszeństwo: trzeba wykonać polecenie matki. Sytuacja ta na To tak ewidentna sytuacja, że widać ją z zewnątrz. Od razu
różne sposoby powtarzać się będzie ciągle. Sumieniu przypada decy­ potrafimy ocenić, kto jest egoistą, a kto osobą szlachetną. Egoista
dowanie, jakie dobro lub jaki obowiązek należy przedłożyć nad inne. jest bez przerwy uzależniony od swych dóbr; tymczasem człowiek
Jeśli wielokrotnie jesteśmy mu posłuszni, u końca gry osiągniemy prawy poświęca swe dobra (wygodę, czas, energię, pieniądze itp.),
ludzką pełnię; jeśli go nie słuchamy, będziemy nieszczęśnikami. aby spełnić obowiązek: poświęcić swą uwagę matce, małżonkowi,
Nie chodzi o to, żeby zawsze trzeba było preferować obowiązki. dzieciom, przyjaciołom, obowiązkom obywatelskim, powziętym
Powiedzieliśmy już, że głos dóbr, kiedy przechodzi przez sumienie, zobowiązaniom.
niejednokrotnie przemienia się w obowiązek: trzeba jeść, spać, pra­ Obecność egoizmu, jeśli można się tak wyrazić, jest charaktery­
cować i zarabiać pieniądze, wypoczywać itd. Przy wielu okazjach styczną cechą każdego człowieka: im mniej egoizmu, tym lepiej.
wybór sumienia wskazuje na dobro. Życie kogoś, kto poszukuje samego siebie jest jakby błędnym kołem:
Ale przy innych nie; trzeba wstać, by iść do pracy, choćby chcia­ nie uznaje on niczego poza sobą i dlatego w szczególny sposób skazany
ło nam się dalej spać; trzeba pomóc matce w kuchni, choć mamy jest na porażkę śmierci, gdzie nic z tego, czego dokonał, nie przetrwa.

ioo 101
PRAWDA WIELKIE WYBORY

By nie być egoistą, wystarczy stosować się do tego, co w każdej Częścią osobistego stylu jest również wybór dóbr, których po­
chwili podpowiada nam sumienie. Istnieją jednak pewne opcje szukujemy: można żyć nędznie, aspirując do niewielu dóbr, albo
stylu, to znaczy, że obowiązki można wypełniać na bardzo różne można żyć, starając się osiągnąć dobra wyższe. Od naszego wyboru
sposoby: może zaistnieć namiętna, hojna i intensywna miłość do zależy akcent, jaki kładziemy na te czy inne dobra: estetyczne, reli­
obowiązku czy stoickie (lub kantowskie) ścisłe jego wypełnienie, za­ gijne, kulturalne, relacje osobowe, dobra podstawowe itp.;
zwyczaj dość słabe. Można wyjść z żoną na spacer z entuzjazmem od naszych zwyczajów zależy sposób i miara poszukiwania i używania
skazańca, którego prowadzą na gilotynę, albo z radością męża, który pieniędzy, pracy, jedzenia, wygody, zamiłowań, sportu itd. Od naszej
potrafi kochać. Kobieta może słuchać wywodów męża na temat fut­ wolności w znacznej mierze zależyjakie dobra sobie upodobamy, jakie
bolu ze stoicką (lub kantowską) obojętnością albo z serdecznością dobra nami powodują i jakie nas pociągają, jakie mocno wpływają na
(choćby zrozumienie było niemożliwe). Nie chodzi tylko o to, by do­ świat naszych uczuć i naszych namiętności.
brze decydować w każdej odrębnej sytuacji, ale by nadać całemu ży­ Opcje stylu są wielkim polem ćwiczenia naszej wolności i wyra­
ciu pewne piękne i drogocenne ukierunkowanie. biania zwyczajów, które naszemu zachowaniu nadałyby piękny
Właśnie dlatego, że jesteśmy wolni, możemy przekraczać sie­ i szlachetny styl.
bie, czynić więcej niż wymagane minimum; możemy nasze hory­
zonty przesunąć ku maksimum: aspirować do czegoś lepszego. Mat­
ka może przygotowywać posiłek z radością, choćby dzieci nie WIELKIE WYBORY
potrafiły docenić jej wysiłku. Krawiec może przygotowywać ubranie Poszczególni ludzie mają różne uwarunkowania i stopnie wolności:
z sympatią, choć klient może tego nie docenia. Pracownik może wy­ każdy człowiek znajduje się w innej sytuacji wobec życia. Dlatego
kańczać swe prace z dużym zaangażowaniem, mimo że jego szef nie nie można wymagać od wszystkich tego samego.
przywiązuje do tego wagi. Jest to doskonale zilustrowane w słynnej przypowieści o talen­
Każdy człowiek ma swój styl życia, który może być tach. Odnajdujemy ją w 25 rozdziale Ewangelii św. Mateusza. Obe­
przeciętny - kierowany zasadą minimum, albo pełny - kierowany cnie słowo „talent" oznacza pewien dar, zwłaszcza związany z rozu­
zasadą maksimum. To opcje stylu, które z czasem tworzą nawyki mem: mówi się, że duży talent ma ten, kto posiada wyjątkowe
i sposoby bycia, które wolności nadają formę, które kształtują sposób uzdolnienie do jakiegoś typu aktywności. Z początku talent ozna­
umiejscowienia się w świecie. czał jedynie miarę wagi; majątek danej osoby mierzono talentami
Każdy ma bardzo wielki margines wolności, aby wybrać, jaki złota i srebra, które posiadała.
będzie jego osobisty styl wypełniania obowiązków; jaki będzie W przypowieści tej opowiada się, że pewien bogaty człowiek
jego osobisty styl w rozlicznych relacjach z innymi: rodzicami, musiał wyjechać i rozdzielił między swe sługi talenty, które posia­
dziećmi, sąsiadami, przyjaciółmi; jaki będzie jego styl w relacji do dał, aby nimi zarządzali. Jednemu dał pięć, drugiemu dwa, a trze­
Boga; i jaki będzie jego styl w relacjach do natury Każda z tych ciemu jeden. „Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów - czytamy
rzeczywistości nakłada na nas obowiązki, ale sposób ich przeży­ u św. Mateusza - poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć.
wania jest w pełni osobisty. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa.

102
PRAWDA

Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył czymkolwiek. Dzisiaj, przynajmniej w krajach rozwiniętych, większa
pieniądze swego pana. Kiedy pan powrócił, poprosił o zdanie spra­ część młodych ludzi może decydować, na co zużyje swój czas i ener­
wy. Ten, który zarobił pięć talentów, otrzymał gratulacje od pana, gię życiową. To oczywiście jest talent: trzymać w swych rękach
tak samo ten, który zarobił dwa. Natomiast ten, który miał tylko znaczną część życia jest drogocennym talentem. Nigdy tak wielu
jeden talent, dostał surową naganę: «Sługo zły i gnuśny! (...) ludzi nie mogło w tak wielkiej mierze dysponować sobą.
Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po W wielu krajach możemy wybierać zawód, pracę, miejsce
powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność»". I pan zamieszkania i sposób spędzania wolnego czasu. Mamy ogromną
wyrzuca go sprzed swego oblicza. różnorodność możliwości studiów i zatrudnienia; wiele jest też moż­
Przypowieść ma oczywiste znaczenie. Każdy człowiek otrzymu­ liwości stowarzyszania się i przykładania do dobra wspólnego, do
je wraz ze swym życiem zbiór talentów fortuny, pozycji, możliwości, rozwoju sportu, działalności politycznej, pomocy społecznej.
zdolności; musi nimi obracać, a kiedyś zostanie poproszony o rachu­ Należy zdecydować, na co głównie przeznaczymy czas naszego
nek z zysku, jaki osiągnął. Nam zaś talenty łatwo uderzają do głowy życia i jego energię. A wyborów trzeba dokonywać w odpowiedniej
i spędzamy życie na obnoszeniu się z nimi. Jedni pysznią się, bo są chwili, bo czas płynie szybko. Momenty, w których angażuje się przy­
inteligentni; inni dlatego, że ich rodzina jest potężna i bogata; nie­ szłość nacechowane są wielkim pięknem. Nie trzeba się ich bać: jeśli
którzy dlatego, że mają predyspozycje do sportu, śpiewu albo intere­ je zmarnotrawimy, czas zabierze życie. Kronos pożera swych synów,
sów; nieliczni, bo wydaje im się, że mają dobrą prezencję. I tak upły­ jak to genialnie i rozdzierająco przedstawia obraz Goi. Szkoda żyć jak
wa nam życie na błyszczeniu talentami i niezaprzątaniu sobie głowy wieczni młodzieńcy, nie angażując się do końca w żadną pracę,
tym, że zostały nam dane, by przyniosły owoce. żaden cel. Życie człowieka dojrzałego winno być spożytkowane na
W ramach życia, które otrzymaliśmy wcześniej, talenty są coś wartościowego.
jakby skupiskami mocy pozwalającymi nam działać z większym Trzeba wybrać. Porzucenie innych możliwości może być bole­
przekonaniem; mamy więcej środków i możliwości, aby czynić to, sne, ale jedynym sposobem realizacji czegokolwiek jest wybór.
czego chcemy. Jest to naturalnie pewna korzyść, ale także A w momencie wyboru trzeba sobie dobrze wszystko uzmysłowić,
odpowiedzialność, z której zdamy sprawę. Zapytają nas, co zrobili­ nie wyobrażając sobie jednak sytuacji idealnychjakie się nie
śmy z tymi bogactwami. zdarzają: trzeba zdobyć informacje i wybierać wśród sytuacji rzeczy­
Jednakże największym talentem, jaki mamy, jest samo życie: wistych dotyczących studiów i pracy, mając na uwadze własne skłon­
ów czas, który nie jest nieskończony, w którym rozwija się nasz byt ności, gusty i zdolności, które także są talentami. Nie należy wszak­
na ziemi wraz z wszystkimi innymi talentami natury i fortuny. że myśleć o rozwiązaniu idealnym. Zazwyczaj nie ma jedynego
W innych epokach ludzie posiadali minimalny margines wol­ rozwiązania: należy w kolejnych posunięciach konkretyzować zaan­
ności, byli w znacznym stopniu uwarunkowani urodzeniem gażowanie zawodowe, wybierając najpierw sposób kształcenia,
i kulturą - albo jej brakiem. Pracujący w polu parobek nie musiał a potem rodzaj zatrudnienia.
zastanawiać się, co ma zrobić ze swym życiem, bo problem ten był Tak naprawdę nie trzeba zwracać uwagi na literaturę sentymen­
już całkowicie rozwiązany: nie miał swobody dysponowania talną, która naucza, iż w każdym człowieku jest geniusz, że czeka go
PRAWDA HEROIZM I PIĘKNO

doniosłe przeznaczenie i że tylko realizując ów fantastyczny projekt, życia, w których spotykamy kogoś, kto stanie się częścią naszego życia.
może być szczęśliwy. Taka niefrasobliwie przyjęta naiwność może To te momenty, w których kiełkuje przyjaźń lub rodzi się miłość.
z każdego człowieka uczynić istotę wiecznie niezaspokojoną. Wielu Każde spotkanie jest łaską, wielkim darem: czymś niespodzie­
jest takich, którzy w swym sumieniu sądzą, że mogą być jednym wanym, być może w pewnym sensie przypadkowym; ale opieramy
z owych geniuszy i oczekują historycznej sposobności, by zostali się myśli, że jest to po prostu tylko owoc przypadku. Przeczuwamy,
uznani. Takim ludziom wspomniana literatura wcale nie robi dobrze, że to „spotkanie", które będzie trwało zawsze, musiało być w jakiś
bo prowadzi ich do życia w świecie nierzeczywistym. W realnym sposób od zawsze przygotowane. Może to być spotkanie z osobą,
świecie bowiem zdolność do przyjmowania geniuszy jest bardzo która stanie się naszą żoną lub mężem, może przyjacielem, albo spo­
ograniczona i panuje duża konkurencja. Trzeba być realistą i nakiero­ tkanie z Bogiem.
wać owe pragnienia pełni ku prawdziwym ideałom: oddaniu innym, Boga także można na tym świecie spotkać i może się zdarzyć, że
pełni miłości w rodzinie, miłości do pracy, kontaktom z Bogiem. On zechce wybrać nas, abyśmy Mu służyli, aby zająć nas swymi spra­
To tutaj możemy napotkać satysfakcję, nie zaś w mniej lub bardziej wami na ziemi. Bóg także uobecnia się w życiu wielu osób jako spo­
naiwnych i egoistycznych fantazjach. tkanie: przygotowane od zawsze, a także otwierające się na wiecz­
Ostatecznym motorem wielkich wyborów nie może być ego­ ność.
izm. Horyzontem moralności jest, jak powiedzieliśmy, miłować Boga Owe radosne spotkania dające naszemu życiu światło i ukierun­
nade wszystko i miłować bliźniego jak siebie samego. Powinien on kowanie wywołują w nim ogromne zmiany. Stwarzają bardzo silne
być w taki czy inny sposób obecny w każdym wyborze, a tym bar­ związki, które gruntownie modyfikują ramy naszej egzystencji.
dziej w wyborach najważniejszych. Nie oznacza to, że należy rezy­ Nie trzeba się bać takiego zaangażowania, które nadaje naszemu ży­
gnować z gustów czy skłonności. To znaczy, że trzeba służyć innym ciu sens, charakter i intensywność. Właśnie w zaangażowaniu miło­
ludziom i Bogu właśnie naszymi skłonnościami i naszymi gustami: ści człowiek się realizuje; w owych wielkich darach wykuwa swą
zawodem, pracą i wykorzystaniem wolnego czasu. To samo kryte­ pełnię. Człowiek jest stworzony do miłości i rozwija się w miłości:
rium służy przy używaniu wszystkich pozostałych talentów: pozycji, nic nie czyni życia ludzkiego większym i szczęśliwszym.
prestiżu, pieniędzy, wpływów. Bez miłości - bez spotkań - szczęście nie jest możliwe.
Oczywiście to kolejne angażowanie się znacznie modyfikuje ramy
naszej wolności i jest źródłem nowych obowiązków. Nie może nas to
przerażać, bo życie jest po to, by je wykorzystywać na coś wartościowe­ HEROIZM I PIĘKNO
go; jeśli potrafimy oddać się naszym zobowiązaniom z miłością, uczyni Wyobraźmy sobie, że żyjemy w kraju, gdzie panuje reżim uciskający
nas to szczęśliwymi. Taki jest zwykły model samorealizacji człowieka. i tyranizujący lud, gdzie prawa obywateli są w pogardzie, gdzie pa­
Są jeszcze inne, szczególne wybory, które również bardzo mo­ nuje terror. Pewnego dnia natykamy się na starego przyjaciela, które­
dyfikują ramy naszej wolności. W rzeczywistości są wyborami tylko go bardzo cenimy a o którym nie mieliśmy wiadomości. Ciesząc się
w pewnym sensie: nieraz to my zostajemy wybrani. Chodzi o to, co ze spotkania, opowiada nam o ostatnich wydarzeniach ze swego ży­
Gabriel Marcel nazywa „spotkaniami": to te chwile naszego cia: w tych latach był prześladowany i uwięziony; w więzieniu bardzo

106
PRAWDA HEROIZM I PIĘKNO

cierpiał i był poddawany upokarzającym karom. Mógł wyrwać się Nie możemy od nikogo wymagać we własnym imieniu jakiegoś hero­
z tego piekła pod warunkiem, że zdecyduje się na kolaborację i dla­ icznego zachowania, ale wymaga tego dobro całej ludzkości, godność
tego wydał wielu kolegów. wszystkich ludzi. I jeśli przyjdzie nam znaleźć się w podobnej sytuacji,
Zapewne zmroziłoby nas to: śledzilibyśmy opowieść z przeję­ będziemy musieli przypomnieć o tym sobie i innym, dla naszego dobra
ciem i wielką sympatią aż po ten straszliwy finał. Być może potrafi­ i dobra całej ludzkości. Porażka jednego jest porażką wszystkich,
my zrozumieć jego sytuację; rozumiemy, że po takich cierpieniach porażką ludzkiej godności. Nieszczęściem byłoby urodzić się człowie­
i wobec strachu przed kolejnymi, a może i przerażającą śmiercią, kiem, gdyby nie istnieli ludzie zdolni żyć i umrzeć z godnością.
człowiek może się złamać. Rozumiemy to tym lepiej, że może nie Czy można prosić żołnierza, by z narażeniem życia bronił stra­
potrafilibyśmy gwarantować za samych siebie w podobnej sytuacji. tegicznej pozycji? Strażaka, by ryzykował życie dla ratowania
Jednak wywołuje wielki ból fakt, iż osoba, którą kochamy, zrobiła dziecka? Kapitana, aby ostatni opuszczał tonący statek? Czy można
coś tak strasznego, jak donos na własnych kolegów. wymagać od lekarza, aby opiekował się pacjentem dotkniętym
O ileż lepiej byłoby, gdyby nie uległ! Gdyby wytrwał, kochali­ chorobą zakaźną? Od pilota, by zostawił swój spadochron ostatniemu
byśmy go jeszcze bardziej: byłby dla nas bohaterem, wzorem do pasażerowi? Od policjanta, by wystawił się na niebezpieczeństwo
naśladowania; czcilibyśmy zawsze jego pamięć i mówilibyśmy o nim dla uwolnienia porwanego?
z wielkim nabożeństwem. Tymczasem ponieważ się ugiął, jest tylko We wszystkich tych przykładach w grę wchodzi jakiś obowią­
przykładem ludzkiej słabości; możemy go cenić i kochać, ale musi­ zek, którego się podjęto w wolności lub który wynika z samej natu­
my mu wybaczyć to poniżenie. ry rzeczy, a który w pewnym momencie może wymagać najwyż­
Są w życiu sytuacje, w których godność ludzka może wymagać szych poświęceń. Najprawdopodobniej nikt nie może ich wymagać
od nas wielkich ofiar, to znaczy heroizmu. Niekiedy obowiązek pro­ z jakiś osobistych powodów. Wymagają ich same rzeczy. Wymaga
wadzi nas do stawienia czoła raczej bólowi i śmierci niż ustąpienia ich godność człowieka. Możemy zrozumieć i wybaczyć tchórzo­
wobec czegoś, co jest niegodne człowieka. To jasno pokazuje nam, stwo osób niezdolnych do odwagi (wystarczy poznać nieco własne,
że dobra podstawowe - jak nawet samo życie - nie są na skali by być wielkodusznym dla innych). Jednak dla dobra ludzkości by­
wartości najważniejsze. łoby lepiej, abyśmy byli doń zdolni. I dla dobra ludzkości trzeba
Prawdą jest, że każdemu z nas brakuje moralnej władzy, aby życzyć sobie, byśmy byli zdolni do heroizmu, jeśli przyjdzie nam
wymagać od kogoś heroicznego zachowania. Być może nie możemy żyć w podobnych warunkach. W grę wchodzi godność człowieka,
prosić go, aby poświęcił swe dobra dla ratowania naszych. Zwła­ wszystkich ludzi, całego rodzaju ludzkiego. Mamy przekonać się,
szcza jeśli czujemy obecność własnej słabości, nie będziemy zdolni czy jesteśmy jak szczury, czy nasza moralność jest taka, czy nie.
wyrzucać komuś, że uległ w trudnych okolicznościach. Historia wszystkich kultur pełna jest przykładnych gestów ludzi
Natomiast to godność człowieka wymaga, by nie uginać się zdolnych poświęcić to co osobiste dla obowiązków, które uważali za
w takich okolicznościach. Każdy z nas jest zobowiązany, nie dlatego wyższe: dla dobra ojczyzny, dla miłości rodziców, współmałżonka
że inni nas o to proszą bądź wyrzucają uległość, ale dlatego że proszą lub dzieci, dla przyjaźni. Fakt, że sieje sławi wskazuje, iż mają w sobie
o to same rzeczy; domaga się tego nasza własna ludzka godność. coś niezwykłego, być może dlatego, że statystycznie rzecz biorąc,
PRAWDA HEROIZM I PIĘKNO

ludzie ci powinni byli ulec. Ale ponieważ nie ulegli, są dumą kultury: nie, aby poświęcać dobra najbardziej bezpośrednie. Warto jednak
pokazują, czego godni są jej przedstawiciele i stanowią trwałe przy­ chwilę się nad tym zastanowić: inna możliwość to wychowanie mło­
kłady wartości człowieka. dzieży tak, by każdy szukał swego zysku, pojmując jednak ów zysk
Wspólną cechą wszystkich tych gestów jest ich piękno. Są faktami bardzo przyziemnie; ale czy może być dla człowieka większy zysk
godnymi podziwu, które budzą pragnienie naśladowania. A są piękne niż zdolność poświęcenia się dla ideału? Pogardliwe dla człowieka
właśnie dlatego, że uwydatniają godność człowieka. Dulce et deco­ byłoby zakładać, że woli rozwiązanie egoistyczne; zmuszać go do
rum est pro patria mori: słodko i szlachetnie jest umierać życia w moralności, w której osobista korzyść staje ponad wszyst­
za ojczyznę, powtarzali dawni Rzymianie zakochani w pięknie tego kim. Nawet w sytuacjach najcięższych byłoby to bolesne.
gestu. Te przykładne gesty służyły we wszystkich starożytnych kultu­ Człowiek jest jedynym bytem zdolnym przedkładać poczucie
rach jako wzory, na których wychowywano młodzież. Młodym poka­ obowiązku nad wezwanie instynktu. Pozostałe byty kierują się tylko
zywano ich piękno i rozpalano pragnienie naśladowania tych wzorów. głosem dóbr. Dlatego, ponieważ jest to właściwe człowiekowi, za­
Nie trzeba jednak cofać się tak daleko. Frossard opowiada, wsze budujący jest widok kogoś, kto stawia swe obowiązki przed
że jego żydowska przyjaciółka z czasów młodości została zabrana upodobaniami; kto zdolny jest poświęcić egoistyczne i osobiste ko­
do Oświęcimia. Nadarzyła się jej okazja do ucieczki, ale nie chciała rzyści dla poczucia obowiązku, ten zawsze budzi sympatię i podziw.
z niej skorzystać. W obozie znalazła się z ojcem, który był głuchy, W takich przykładach błyszczy szlachetność bytu ludzkiego. Świad­
bała się, że jeśli go opuści, nie będzie słyszał ostrzeżeń i nie uniknie czą one o tym, jaka jest godność człowieka i tym samym wszystkich
razów. Także z Oświęcimia pochodzi wspaniały przykład nas czynią lepszymi.
o. Maksymiliana Kolbego. W odwet wybrano losowo spośród wię­ Moralność ludzka nie może być taka jak moralność szczurów,
źniów tych, którzy mieli umrzeć w celi śmierci. Jeden z wyznaczo­ bo nie jesteśmy szczurami. Zrozumiałe jest, że szczury walczą o prze­
nych zaczął lamentować nad swymi dziećmi, a wtedy o. Kolbe zgło­ trwanie, jak wymaga tego ich instynkt, i że każdy z nich egoistycznie
sił się, aby go zastąpić i poniósł śmierć zamiast niego. szuka swego. Zrozumiałe jest także - i pożądane - aby człowiek,
Dzięki niebu nawet w najgorszych okolicznościach nie brakuje który nie kieruje się instynktem, był zdolny poświęcić się dla tego, co
mężczyzn i kobiet zdolnych pokazać, pomimo własnych nieszczęść, jest warte więcej niż jego życie. Dlatego właśnie, że w odróżnieniu
jaka jest godność człowieka. „My, którzyśmy przebywali w obozach od szczurów zdolny jest dostrzec, że są dobra cenniejsze niż życie.
koncentracyjnych - opowiada Viktor Franki - wspominamy Przed podobnymi wyborami nie stajemy jedynie w sytuacjach
ludzi, którzy chodzili od baraku do baraku, pocieszając innych i od­ wyjątkowych. W jakiś sposób pojawiają się w życiu każdego człowie­
dając ostatni kawałek chleba, jaki im jeszcze pozostał. Być może by­ ka. Na każdym kroku musimy opowiadać się, czy poświęcamy nasze
li nieliczni, ale przedstawiali wystarczające dowody na to, że czło­ gusty - zamiłowania, lenistwo - w imię obowiązku, czy też nie.
wiekowi można odebrać wszystko z wyjątkiem jednego: ostatniej Właściwe ludzkiej dojrzałości jest stawianie obowiązku przed zaspo­
z wolności ludzkich" („Człowiek w poszukiwaniu sensu"). kojeniem upodobań: zdolność do odłożenia satysfakcji.
W odniesieniu do społeczeństwa konsumpcyjnego taki sposób Jest szkoła, przewidziana przez naturę, w której uczymy się
działania może wydawać się naiwny: szaleństwem zdaje się naucza­ owego heroicznego zachowania, prawie tego nie dostrzegając:

no ni
PRAWDA

to właśnie wymagania miłości. Miłość jest wielką siłą, dzięki której


wielu ludzi - mężczyzn i kobiet - którzy nigdy się nad tym nie za­
stanawiali, umie żyć heroicznie, dzień po dniu, poświęcając własny
egoizm. Wielu ludzi dochodzi do pełni człowieczeństwa dlatego,
że potrafili raz po raz poświęcać się wobec codziennych i konkret­
nych wymagań swych miłości. Miłość do rodziców, do dzieci, do
współmałżonka, do przyjaciół, do ojczyzny jest zazwyczaj wielkim
wychowawcą, gdyż uczy ludzi oddawania się i wykorzeniania
egoizmu.
Kiedy miłość jest prawdziwa, ofiara nie boli; miłość sprawia, SZACUNEK
że obowiązek kochamy jak własne dobro. Moralność zbliża się do
swej pełni tam, gdzie dobro i obowiązek stanowią jedno.
W pięciu rozdziałach drugiej części zostaną omówione oddziel­
nie wielkie obszary zachowań ludzkich, to znaczy różne relacje:
z naturą i dobrami materialnymi 6; z osobami, które nas otaczają 7;
moralność seksualna 8; relacja ze społeczeństwem 9; i relacja
z Bogiem 10.
Część ta nosi tytuł SZACUNEK, bo, jak dobrze umiał pokazać
Dietrich von Hildebrand, podstawowa postawa moralna to szacu­
nek wobec otaczających nas rzeczywistości. Aby żyć z godnością,
jaka przystoi bytowi ludzkiemu, winniśmy poznać prawdę o tym, co
nas otacza (I część niniejszej książki), i żyć zgodnie z nią (II część),
w poszanowaniu natury, naszych bliźnich, seksualności, społeczeń­
stwa i Boga.
ZARZĄDCA, ALE NIE PAN
6
UŻYWAĆ CZY SZANOWAĆ NATURĘ
Według doktryny chrześcijańskiej człowiek został przez Boga posta­
wiony na czele stworzenia, aby o nie dbał i posługiwał się nim dla
swych potrzeb. Możemy o tym przeczytać w pierwszej księdze Biblii,
Księdze Rodzaju, gdzie pełnym przenośni i symboli językiem opo­
wiada się o stworzeniu świata i człowieka. Początek ów jest podsta­
wą relacji człowieka do rzeczy: powinien o nie dbać i może się nimi
posługiwać; nie tylko wykorzystywać je, ale także o nie dbać. Rzeczy
należą do Boga i dlatego człowiek jest tylko zarządcą, zda kiedyś
sprawę ze swego zarządu.
W innych epokach, zwłaszcza w bezpośrednio poprzedzającej
naszą, podczas rewolucji przemysłowej, wielu traktowało naturę jak
teren niekończącej się eksploatacji, jakby jej zasoby miały się nigdy
nie skończyć, jakby jej przy tym nie niszczono. Mentalność ta, która
faktycznie nadal jest silnie zakorzeniona, choć nie ma już tak wielu
zewnętrznych przejawów, ciąży ku uważaniu natury za res nullis,
czyli „własność niczyją": podchodzi do rzeczy z bezmierną łapczy­
wością, jak dziecko do ciastka czekoladowego. Ludzie „napadają" na
SZACUNEK UŻYWAĆ CZY SZANOWAĆ NATURĘ

naturę - plądrują ją - przy każdej okazji, poruszeni pragnieniem Na czym polega poszanowanie natury? Pytanie to obejmuje tak
zysku, nie myśląc o ranach, jakie zadają naturze. szeroki zakres, że nie jest łatwo na nie odpowiedzieć. Po pierwsze
Mentalność ta okazuje się szczególnie niemoralna w naszych nie należy jej niszczyć. Niemoralnym byłoby na przykład nieumiar-
czasach, a to z dwóch racji. Po pierwsze dlatego, że środki do eks­ kowane korzystanie z bogactw naturalnych, które prowadziłoby do
ploatacji i przekształcania natury są potężniejsze niż kiedykol­ ich wyczerpania. W tym znaczeniu, jak to znakomicie ukazał
wiek, przeto szkody także są znacznie poważniejsze. Po drugie Schumacher, wiele trzeba zbadać i powiedzieć o zasobach ziemi,
dlatego, że posiadamy bardziej precyzyjne pojęcie o sytuacji świa­ które się nie odtwarzają (na przykład o kopalinach, ale także o eko­
ta; wiemy na przykład, że wiele z używanych przez nas dóbr natu­ systemach, gdzie żyje wiele stworzeń, które nie mogłyby przetrwać
ralnych kiedyś się wyczerpie, że tylko część z nich podlega regene­ gdzie indziej itp.). Niemoralne jest bezsensowne marnotrawienie
racji. Stąd możemy wywnioskować, że niektóre rany zadawane skromnych zasobów naturalnych. Niemoralne jest trwonienie bo­
naturze są praktycznie nie do naprawienia. Tak powstaje w pew­ gactw, podczas gdy przy większej staranności i wysiłku można by
nym stopniu nowe wartościowanie moralne relacji człowieka do zadowolić się mniejszą ich ilością. Niemoralne jest niszczenie jakiej­
natury. Nie jest już możliwe utrzymywanie owej grabieżczej moral­ kolwiek części natury dla samej przyjemności niszczenia. Niemoral­
ności res nullis. ne są wszelka beztroska i zaniedbania, które w konsekwencji
To, że człowiek jest najgodniejszym ze stworzeń nie oznacza, iż prowadzą do szkód w naturze. A już wręcz występnym byłoby wy­
rzeczom brakuje godności. Rzeczy posiadają godność, mniejszą co woływanie poważnych szkód.
prawda niż osoby. I mamy obowiązek ją szanować. Jak zauważyli­ Z drugiej strony, właśnie dlatego, że natura jest dla człowieka
śmy, poszanowanie godności każdej rzeczy jest fundamentem moral­ zadaniem, winien on łagodzić samoniszczące skutki, które pojawia­
ności. Zasada, która kieruje relacjami z naturą jest taka sama jak ta, ją się w samej naturze. Człowiek nie jest jedynym grabieżcą ani jedy­
która rządzi całą moralnością. nym sprawcą szkód w naturze. W naturze występują też szkody po­
Ponieważ mamy rozum, możemy dostrzegać godność otaczają­ wstające samorzutnie. W miarę jak człowiek może je przewidzieć
cych nas rzeczy, a zatem dostrzegać obowiązek szanowania ich. Na­ i im zapobiec, ma obowiązek interweniować, natura została mu bo­
sza relacja do rzeczy nie może być taka sama jak relacja zwierząt, wiem powierzona, aby o nią dbał. Dlatego też musi dążyć do rato­
które wchodzą w związki ze światem wyłącznie w poszukiwaniu wania ginących gatunków (choćby działo się to z przyczyn natural­
środków umożliwiających przetrwanie. Możemy i powinniśmy po­ nych); ograniczać, na ile to możliwe, ujemne skutki katastrof
sługiwać się naturą w celu zaspokojenia naszych potrzeb, ale z jej ro­ naturalnych (trzęsień ziemi, pożarów, erupcji wulkanów, powodzi,
zumnym poszanowaniem, dobrym traktowaniem, tak jak dbamy plag itp.). Człowiek zobowiązany jest troszczyć się o naturę, bo ona
o własny dom i środowisko. Byłoby absurdalne, a w tej samej mierze jest jego domem.
niemoralne, niszczenie natury, którą Bóg powierzył nam, abyśmy Pojawia się jednak zasadnicza kwestia, która wykracza poza
o nią dbali, bo jest naszym naturalnym środowiskiem, naszym wszelkie rozważania utylitarystyczne. Natura w swej całości cechuje
miejscem we wszechświecie. się osobliwą godnością, która polega na tym, że jest odbiciem
SZACUNEK UŻYWAĆ CZY SZANOWAĆ NATURĘ

samego Boga. Piękno natury jest odbiciem Bożej godności. Odbi­ nie produkowano tylu dóbr. Nigdy nie sprzedawano tylu produk­
ciem, które należy szanować, chronić i zachowywać. tów. Nigdy też nie istniał tak ostry problem nadwyżek. W ciągu nie­
Śmieci to natura zużyta, która utraciła swą godność. W szer­ wielu lat, w krajach najwyżej uprzemysłowionych przeszliśmy od
szym znaczeniu śmieci to nie tylko pewien materiał zamknięty posiadania minimum do posiadania zbyt wielu dóbr. Najgorsze jest
w workach i każdej nocy zbierany przez służby oczyszczania. Śmieci jednak to, że rzeczy są konsumowane, to znaczy zużywane w pro­
to także opuszczone kopalnie, niedokończone roboty ziemne, rumo­ porcjach dotąd nie spotykanych. Często się zużywają i kiedy mamy
wiska, które powstają przy budowie autostrad i pozostawiane na ich okazję do zastąpienia ich lepszymi, wyrzucamy je. Zwiększa to po­
obrzeżach. Śmieci to wszelki ślad ludzkich zaniedbań w naturze. trzebę produkcji nowych dóbr i skalę manipulacji naturą.
Cała ta brzydota spowodowana przez niedbalstwo jest brakiem sza­ Problem nabiera takich rozmiarów, że wykracza poza możliwo­
cunku, zniewagą dla stworzenia. Łamie piękno i harmonię natury, ści poszczególnych osób i może być odpowiednio podjęty jedynie
niejednokrotnie na zawsze. w ramach umów międzynarodowych, które byłyby zdolne stworzyć
Aktywności ludzkiej wyznaczone zostało zadanie pomnażania, nowe normy prawne, jakich świat potrzebuje.
a nie ujmowania piękna stworzenia. Istnieje piękno, które jest owo­ Na poziomie jednostki wkład, jaki każdy z nas może wnieść, po­
cem ludzkiego rozumu i które wyraża się w sztukach pięknych i tech­ lega na preferowaniu umiarkowanego stylu życia: nie pragnąc
nice. Istnieje - lub może istnieć - piękno zawarte w miejskim pej­ posiadania rzeczy niepotrzebnych i zbytecznych, starając się jak naj­
zażu iw produkcyjnym uporządkowaniu pól, w kopalniach, dłużej używać tych, które już mamy, raczej reperując stare rzeczy,
kamieniołomach i autostradach. Rozum zdolny jest tworzyć porzą­ niż wymieniając je, ograniczać jak tylko to możliwe produkcję
dek i piękno. odpadków.
Potrzebuje jednak poczucia proporcji, bowiem nasza aktywność Przerażająca jest zdolność człowieka do produkowania śmieci:
twórcza może tworzyć porządek, wytwarzając jednocześnie niepo­ w którymkolwiek z krajów uprzemysłowionych każdy obywatel wy­
rządek: aby zbudować piękny budynek, trzeba przemieścić wiele ton rzuca ich kilka kilogramów dziennie. Daje to fantastyczne wyniki,
materiałów, nie tylko do przygotowania cementu, ale także każdego jeśli pamiętamy o liczbie dni w roku, liczbie lat w życiu, liczbie mie­
z elementów. Aby skonstruować samochód, na przykład, trzeba prze­ szkańców miast, liczbie miast... I jest to problem zupełnie nowy.
tworzyć w przemyśle, w kopalniach i fabrykach tony materiałów: W mniej rozwiniętych kulturach, a także w naszej przed kilkudzie­
wydobyć żelazo, węgiel, przygotować, połączyć wiele innych produk­ sięciu laty, wykorzystywano wszystko, niczego nie wyrzucano: ani
tów, użyć ton wody, stworzyć nowe materiały syntetyczne; a na każ­ papieru, ani opakowań, ani skrzyń. Natomiast w kulturze obfitości
dym z tych kroków powstaje wiele odpadów przemysłowych. i nadprodukcji, śmieci stają się problemem obsesyjnym i ujawniają
Każdy samochód kryje poważną zmianę w naturze. To samo dzieje prostą prawdę: wykorzystywanie natury jest nadmierne.
się z każdym używanym przez nas przedmiotem, budynkiem, auto­ Uświadomienie sobie problemów ekologii nieuchronnie prowa­
stradą itd. Dlatego niezbędne jest poczucie proporcji. dzi do wniosku moralnego, że należy uciekać od konsumpcjonizmu
W chwili obecnej konsumpcjonizm istniejący w krajach uprze­ i preferować umiarkowany styl życia. Tego wymaga natura. Wcześ­
mysłowionych stanowi dla natury zagrożenie bez precedensu. Nigdy niej o tym nie wiedzieliśmy, ale dziś już wiemy.

120 121
NASZA RELACJA DO RZECZY
SZACUNEK

NASZA RELACJA DO RZECZY osobowości rzeczy, czy też ściślej - ich indywidualności. Wszyst­
Kwestia piękna sytuuje nas na płaszczyźnie ważnej dla zrozumienia, ko mu jedno, czy to taki samochód czy inny, pod warunkiem, że jest
jaka powinna być relacja człowieka do rzeczy. Istnieje pewna błędna to samochód; taki czy inny zegarek, ten czy inny długopis; tak jest ze
relacja, którą może dobrze wyrazić wcześniej przywołany obraz: wszystkim: z przedmiotami, drzewami, drogami itd. Podchodzi do
człowiek wobec rzeczy jak dziecko przed ciastkiem, pochłaniające je rzeczy tak, jak by wszystkie były zrobione seryjnie. Nie przejmuje
oczami, zanim zacznie naprawdę jeść. Oto wyraz zachłanności się nimi, nie wie, co się z nimi dzieje; w najmniejszym stopniu nie za­
ludzkiej, irracjonalnego pragnienia posiadania; irracjonalnego dla­ leży mu, czy się zepsują, bo może je zastąpić innymi, podobnymi,
tego, że posuwa się dalej niż to, co logiczne i odpowiednie, że braku­ które spełniają tę samą rolę. Konsekwencją takiej mentalności jest
je mu miary, jak zachłanności dziecka w stosunku do ciastka. niedbalstwo i marnotrawstwo; rzeczy się nie szanuje, nie chroni, nie
Zachłanność nie szanuje bytu rzeczy: połyka je. To tendencja naprawia na czas; źle traktowane niszczeją i tracą swą godność i uży­
całkowicie przeciwstawna mentalności kontemplacyjnej, która teczność: zamieniają się w śmieci. Są osoby, które, przez zaniedba­
polega na cieszeniu się pięknem rzeczy, z zachowaniem dystansu, nie, żyją wśród rzeczy popsutych, brudnych, niesprawnych i brzyd­
bez ochoty wchłonięcia ich lub zawładnięcia nimi. Są ludzie, którzy kich. Bez ustanku produkują śmieci. Tak iż zewnętrzne ramy ich
potrafią cieszyć się drzewem, domem czy meblem tylko wówczas, życia jakby odbijają ich stan wewnętrzny.
gdy do nich należą i na miarę tego, w jakim stopniu do nich należą. To może się przydarzyć tak bogatym, jak biednym. Oczywiście
Są też ludzie, którzy cieszą się drzewem, domem czy meblem, bo są sytuacje nędzy, która wykracza poza to, co ludzkie i w takich przy­
cieszą się ich pięknem i urokiem, nie zastanawiając się nad tym, czy padkach mówienie o porządku, czystości i pięknie może się okazać
są ich własnością, czy nie. W pierwszym przypadku nie ceni się tak nierealne i groteskowe. Jednak kiedy przekroczymy pewne najniż­
naprawdę rzeczy, lecz samego siebie jako ich pana; natomiast w dru­ sze minimum, są przynajmniej możliwe porządek i czystość, a przy
gim przypadku uznaje się godność rzeczy. nieco większych środkach, nawet dobry gust; właśnie dlatego, że
Potrzebujemy rzeczy; musimy ich używać, aby żyć; musimy je człowiek jest bytem rozumnym.
gromadzić, aby zapewnić sobie przyszłość; ponadto lubimy otaczać Kiedy cieszymy się pewnym poziomem życia, niedbałość może
się rzeczami miłymi i wygodnymi, aby stworzyć nasze środowisko, się ukrywać pod marnotrawstwem: szybko wymieniamy rzeczy,
miejsce naszego wypoczynku. Minimum dobrego smaku wokół nas które się popsuły, bo nie umieliśmy o nie dbać. Istnieje nawet - dziś
podnosi naszego ducha i pomaga żyć po ludzku. Jednakże możliwe bardzo rozpowszechniona - mentalność konsumpcjonistyczna:
są różnorodne relacje do rzeczy, jakie posiadamy. Jest sposób posia­ wymienia się rzeczy, nie wykorzystawszy ich i nie doprowadziwszy
dania, który deprecjonuje rzeczy, inny je docenia, a jeszcze inny wre­ do zepsucia, lecz po prostu z chęci używania rzeczy nowych.
szcie polega w zasadzie na byciu posiadanym przez rzeczy. Przyj­ Chodzi tu o lekkomyślność, nie tylko o niemoralnść. Pozwalamy
rzyjmy się temu. się oszołomić wszystkiemu, co nowe, nie umiejąc naprawdę tego do­
Każdy przedmiot ma swoją godność i zasługuje na szacunek już cenić; żyjemy wciąż pod presją tego, co najnowsze, bo wydaje się
z prostej przyczyny, że istnieje. Istnieje sposób posiadania, który nie lepsze niż wszystko, co było poprzednio. Mentalność ta prowadzi
szanuje rzeczy. To ten, który nie potrafi rozróżnić, by się tak wyrazić, społeczeństwa do konsumowania znacznie więcej, niż to konieczne,

122
NASZA RELACJA DO RZECZY
SZACUNEK

do irracjonalnego eksploatowania bogactw naturalnych i produkcji Jest wreszcie taki sposób posiadania rzeczy - jak mówili­
śmieci. Jest jednocześnie symbolem braku solidarności, ze względu śmy - który oznacza raczej bycie posiadanym. To chciwość: nie­
na obraźliwy kontrast owego przesyconego konsumpcjonizmem uporządkowana chęć posiadania dla samego posiadania, bez wie­
z ubóstwem innych społeczeństw, gdzie wielu ludzi żyje w nędzy, dzy o tym, po co posiadamy. Gdy nie zachowujemy dystansu, gdy
nawet bez elementarnych dóbr. znika duch kontemplacji, a pozostaje tylko duch posiadania, okazu­
Na czym polega poszanowanie rzeczy? Najpierw na zdaniu je się, że człowiek przestaje być rzeczywistym posiadaczem rzeczy
sobie sprawy z ich godności. Aby szanować rzeczy, potrzeba pewne­ i to rzeczy zaczynają nad nim dominować. To postawa kogoś, kto
go dystansu i perspektywy, trzeba mocje kontemplować, porzucić nie może kontemplować rzeczy, kogo zwycięża pragnienie zatrzy­
spojrzenie czysto utylitarne i odkryć, że są one przede wszystkim mania ich dla siebie; w ten sposób żyje porwany przez rzeczy, w po­
rzeczami, a nie instrumentami. W tej uwadze, która jest oczywista, goni za nimi.
zawiera się cała filozofia. Jest ona z gruntu przeciwstawna dehuma­ Oczywiście jest takie pragnienie dóbr, które jest uporządkowa­
nizacji rzeczy seryjnych, bez żadnego dla nich szacunku. ne, bo dóbr potrzebujemy do życia: niezbędne jest nam jedzenie,
Szanować rzeczy oznacza przede wszystkim traktować je zgod­ mieszkanie i tyle innych rzeczy, użytecznych lub miłych, które czy­
nie z tym, czym są, szanować ich sposób istnienia; a w przypadku nią życie przyjemnym. Ale jest też pragnienie nieuporządkowane.
instrumentów, to jest rzeczy stworzonych przez człowieka po to, I zaczyna się ono tam, gdzie żądza posiadania traci swój sens: kiedy
by służyły (przedmioty, narzędzia itp.), używać ich zgodnie z prze­ pragniemy rzeczy, których nie będziemy używać, kiedy pragniemy
znaczeniem. więcej rzeczy, niż możemy wykorzystać, kiedy pragniemy tak wielu
Szanować rzeczy to także dbać o te, które się zużywają: starać rzeczy, że aby z nich skorzystać, trzeba by poświęcić całe życie, a na­
się, by były w dobrym stanie i godnie wyglądały: dom, narzędzia, sa­ wet więcej. Nieuporządkowanie pojawia się, kiedy pragniemy rze­
mochody, meble, ubrania itp. A kiedy jakaś rzecz się psuje, szybko ją czy jako dóbr, ale nie potrafimy korzystać z nich jak z dóbr, lecz po
naprawić. Dzięki temu trwają w sposób godny. Ponadto unikamy prostuje gromadzimy; kiedy nie smakujemy ich, lecz jedynie posia­
w ten sposób marnotrawstwa, wykorzystujemy zasoby, ogranicza­ damy; kiedy pozwalamy porwać się ukłuciu pragnienia, nie docie­
my produkcję odpadków itd. rając do przyjemności, jaką niesie zaspokojenie. Nieuporządkowa­
nie jest wreszcie wtedy, gdy troska o posiadanie i zwiększenie liczby
Od bardzo dawna w Europie powtarzane jest powiedzenie, że
rzeczy jest tak wielka, że nie zostawia już energii na zajęcie się do­
wyrzucanie chleba jest grzechem. Być może nie jest to grzechem,
brami wyższymi.
ale gestem braku wrażliwości, tym bardziej, że wiemy, iż wciąż są na
świecie miejsca, gdzie ludzie umierają z głodu. Chleb ma swoją god­ Aby żyć dobrze, potrzeba decyzji i ćwiczeń. Należy się zdecydo­
ność. Fakt, że społeczeństwa rozwinięte są zdolne do jego przemy­ wać i przyzwyczaić się do stawiania granicy chęci zysku, kaprysowi
słowej produkcji oraz że jest bardzo tani, nie pozbawia go jej: nie po­ kupowania, miłości posiadania, pragnieniu pokazania się, impulso­
wi zazdrości. Trzeba wyznaczyć sobie umiarkowany styl życia, który
winien trafiać na śmietnik. A to samo można by powiedzieć o tak
powściągałby odśrodkowe siły zachłanności.
wielu innych rzeczach.
SZACUNEK MIŁOŚĆ DO PIENIĘDZY

MIŁOŚĆ DO PIENIĘDZY Ludzie rozsądni, ale przyziemni, popełniają w końcu straszny


Posiadanie może się stać zniewalającą namiętnością. To jedna z naj­ błąd i zaczynają myśleć, że poświęcenie się zdobywaniu pieniędzy
bardziej ogłupiających skłonności. Wzmaga się wraz z pragnieniem jest jedyną poważną rzeczą, jaką można robić w życiu. To ciekawe,
bezpieczeństwa, władzy i znaczenia, które posiadanie wytwarza. ale w miarę jak dojrzewają, to przekonanie wzmacnia się w ich umy­
Nieuporządkowana skłonność do posiadania zwykła objawiać słach. Tak jakby inne rzeczy w życiu, po których wiele się kiedyś
się w miłości do pieniędzy. Pieniądz nie jest w ścisłym znaczeniu do­ spodziewali (przyjaźń, miłość, podróże, zamiłowania itd.), z czasem
brem, lecz konwencjonalnym środkiem do otrzymywania realnych rozwiewały się i tylko pieniądze jawiły się jako wartość solidna i nie­
dóbr. Z tego powodu miłość do pieniądza stanowi pewną osobliwą wzruszona. Wielu ludzi, którzy mogą uważać się za prawdziwie ro­
formę skąpstwa, które nie skupia się na dobrach, lecz na środku zda­ zumnych i dojrzałych, bo są zdolni do podejmowania rozważnych
jącym się ich dostarczać. Poza tym, że nie jest prawdą, iżby mógł za­ decyzji, do odpowiedzialnej i skutecznej pracy, do organizowania
pewniać wszystkie dobra, zwłaszcza najważniejsze, pożądanie go życia innych, popada w końcu, nie zdając sobie nawet z tego sprawy,
łatwiej sprowadza nieuporządkowanie. W tym znaczeniu w miłości w tę niesamowitą niedorzeczność: żyją tak, jak by pieniądze były
do pieniędzy objawia się chciwość w swej najczystszej postaci: pra­ rzeczywiście jedyną ważną rzeczą, jakąkolwiek zaś inną wizję życia
gnieniu posiadania, bez rzeczywistej treści, bez konkretnych dóbr, uznają za szaloną i ekscentryczną.
które się kocha - jakby się kochało abstrakcyjne posiadanie. To nierozważne podejście: ludzie ci zapominają o podstawo­
Wydaje się oczywiste, że pieniądze są ważne i że trzeba podej­ wym fakcie, który niezmiernie powtarza się w historii. Człowiek
mować wysiłek ich zdobywania; w naszym społeczeństwie nie moż­ umiera i nie może pieniędzy zabrać ze sobą do grobu; ani kupić za
na bez nich żyć. To naturalnie prawda, ale bądźmy ostrożni z uogól­ nie czegoś, co byłoby nam tam użyteczne. Augustyn przypomina
nieniami. Przyjmijmy, że nie da się żyć bez pieniędzy, przynajmniej nam: „Szczęścia bowiem ani nam, ani dzieciom naszym nie dają bo­
w społeczeństwie cywilizowanym. Ale z kolei trzeba sobie zadać gactwa ziemskie, które bądź już za życia utracić możemy, bądź po
pytanie, ile pieniędzy potrzebujemy do życia, a także, jakie inne śmierci pozbyć się ich w ręce ludzi albo nieznanych, albo może nam
rzeczy, oprócz zarabiania pieniędzy, są w tym życiu ważne. Błęd­ niemiłych. Szczęście Bóg tylko daje: On jest bogactwem duszy"
nym kołem byłoby żyć, aby zarabiać pieniądze, i zarabiać pieniądze („O państwie Bożym", V, 18, i, przekł. ks. W. Kubicki).
tylko po to, by żyć. Za pieniądze można nabyć liczne dobra materialne, można za­
Pieniądze oczywiście nie są najważniejsze. Byłoby absurdem płacić za usługi; dają nam gwarancje i bezpieczeństwo na przy­
poświęcać im życie, wiedząc, że samo życie jest dobrem ograniczo­ szłość, prestiż, władzę i uznanie społeczne. Dostarczają nam wielu
nym. Pieniądze są narzędziem. Musimy wiedzieć, dlaczego ich dóbr: ale nie wszystkich ani nawet nie najważniejszych.
pragniemy; musimy wiedzieć, ile ich potrzebujemy; musimy wie­ Pieniądze - co oczywiste - zapewniają nam tylko dobra, które
dzieć, ile kosztuje ich zdobywanie. Dzięki tym danym możemy wy­ piożna kupić: rzeczy i usługi. Nie zapewnią nam spokoju duszy,
znaczyć granice chciwości oraz zostawić przestrzeń i energię, by po­ umiejętności cieszenia się pięknem, siły przyjaźni, ciepła miłości,
święcić je innym ważnym w tym życiu dobrom: kulturze, religii, małych przyjemności życia rodzinnego, umiejętności smakowania
relacjom międzyludzkim, przyjaźni itp. fcycia w prostych i pięknych warunkach codzienności ani spotkania
MIŁOŚĆ DO PIENIĘDZY
SZACUNEK

pierwszego miejsca. Nieuporządkowaniem jest poświęcać tak wiele


z Bogiem. Nie dostarczą inteligencji ani wiadomości; przyzwoitości
czasu na zarabianie pieniędzy, by nie zostawało go już na inne do­
ani spokoju; nie uczynią człowieka cnotliwym ani dobrym ojcem
bra: przyjaźń, rodzinę, wypoczynek, relację z Bogiem czy kulturę.
rodziny, ani dobrym zarządcą, ani dobrym chrześcijaninem.
Nieuporządkowaniem jest przedkładać pieniądze nad inne, wy­
Nie chodzi o to, aby przeciwstawiać pieniądze dobrom ważniej­
ższe dobra (wyższe są prawie wszystkie). A to może się nam przyda­
szym; nie są z nimi sprzeczne. Po prostu są czymś innym i nie miesza
rzyć i niemal nie zdamy sobie z tego sprawy, bo logice pieniądza to­
się ich z innymi dobrami, jak nie miesza się oliwy i ognia. Można po­
warzyszy często owa chybiona i szalona rozumność, która sprawia,
siąść miłość, przyjaźń, szlachetność lub jakiekolwiek inne dobro,
że rozważne wydaje się to, co w rzeczywistości jest wielkim błędem.
z pieniędzmi lub bez nich: one nie ułatwiają ani nie utrudniają zada­
Nieuporządkowaniem jest na przykład dużo pracować, aby zapew­
nia. W zasadzie nie mają wpływu, z wyjątkiem sytuacji krańcowych:
nić dobra dzieciom, nie myśląc o tym, że towarzystwo ojca lub mat­
gdy nie posiada się nic lub posiada się zbyt wiele.
ki jest jednym z dóbr, którego najbardziej potrzebują.
Bez pewnego minimum dóbr materialnych zazwyczaj nie są
Inny codzienny przykład: wiele, bardzo wiele rodzin zostaje
możliwe dobra duchowe. Bardzo trudno jest myśleć o innych do­
rozbitych przez zwykły fakt podziału spadku. Rodzice, dzieci, bra­
brach, gdy nie mamy co jeść lub nie możemy dać nic do jedzenia
cia, małżeństwa zaczynają dzielić się i nienawidzić, bo pokłócili się
tym, których mamy na utrzymaniu, gdy mieszkamy w katastrofal­
o jakieś akcje, ziemię, dom... czy nawet o mebel. To zdarza się co­
nych warunkach, w brudzie i nędzy, gdy nie mamy zagwarantowa­
dziennie i zdarzało się od zarania dziejów. Ile jest warta miłość bra­
nego minimum niezbędnego do przetrwania. Bez bazy materialnej
ta, syna, męża...? Czy nie jest warta więcej niż skrawek materii?
właściwie nie możemy prowadzić godnego życia, wychowywać dzie­
Czy nie lepiej byłoby ustąpić?
ci i w minimalnym przynajmniej stopniu kontrolować swojego
Mieć dużo pieniędzy nie jest moralnie ani dobre, ani złe; ma
własnego stylu życia. Nędzy materialnej towarzyszą przeważnie in­
swoje dobre i złe strony. Ujemne strony są jasne: większa zdolność
ne nędze ludzkie: brud, wykorzenienie, zepchnięcie na margines,
do pozyskiwania dóbr jest także większą zdolnością do zagubienia
nieodpowiedzialność, degeneracja struktur osobowościowych,
się, do zatrzymania się, do stracenia z oczu tego, co zasadnicze, gdyż
rodzinnych i społecznych, deprawacja.
zbytnio pochłania nas to, co drugorzędne.
Swój wpływ wywiera także nadmiar: nie nadmiar pie­
Łatwiej jest też ulec deprawacji: jest ona bliżej i często podsuwa
niędzy - ilość nie jest tu kryterium moralnym - lecz nadmiar
się nam za sprawą pieniędzy. Łatwo wpaść w szaleństwo: dać się po­
skłonności. Kiedy skłonność do pieniędzy zawładnie człowiekiem,
rwać próżności, odczuwać przyjemność z wywoływania w innych
zastępuje i uniemożliwia miłość, jaką mógłby on zwrócić ku Bogu
zazdrości, obnosząc się z tym, co posiadamy. Łatwo dać się ponieść
lub ku innym, kiedy wchłania aspiracje i zdolności, nie zostawia­
kaprysom. Łatwo ofiarowywać sobie wszystkie przyjemności i nie
jąc przestrzeni na inne rzeczy, kiedy zamienia się w centrum eg­
mieć hamulców, które inni posiadają z konieczności, w jedzeniu, pi­
zystencji. Złem są nie pieniądze, ale nieuporządkowanie, które
ciu. .. Jeśli wielka jest nasza miłość do pieniędzy, łatwo nas kupić, ła­
kochamy.
two nam brać łapówki, łatwo dać się porwać duchowi luksusu i ka­
Miłość do pieniędzy winna zajmować swe miejsce na skali miło­
prysu wydawania pieniędzy, wpaść w lekkomyślność itd.
ści. Ponieważ nie jest to dobro najważniejsze, nie może zajmować
SZACUNEK MENTALNOŚĆ EKONOMICZNA

Te niekorzystne strony są oczywiste. Niełatwo być uczciwym posiada - zależy od celu, na jaki bogactwo zostaje przeznaczone,
i bogatym. Chrystus ostrzegł przed tym bardzo jasno, kiedy powie­ bo pieniądze są jedynie środkiem. Kluczem do oceny bogactwa jest
dział, że trudniej jest bogatemu zbawić się, niż wielbłądowi przejść pożytek, jaki z niego wynika.
przez ucho igielne. Po takim stwierdzeniu mogłoby się wydawać, że Właśnie ze względu na atrakcyjność pieniądza i niekorzystne
jest to po prostu niemożliwe (zresztą nie wydaje się możliwe, by strony dużego bogactwa, potrzeba osobistego doń stosunku. Trzeba
wielbłąd przeszedł przez ucho igły, mimo że chciano szukać łatwych pewnego sposobu życia wobec pieniędzy, aby dobrze ich używać
interpretacji tego twardego tekstu). Pan mówi o tym zaraz potem: i nie pozwolić im się zwieść. Moralność zaprasza do umieszczenia
„Dla ludzi to niemożliwe, ale nie dla Boga, bowiem dla Boga wszyst­ ich w odpowiednim porządku miłości. Nie kochać pieniędzy dla
ko jest możliwe". Pozwala to wyciągnąć roboczy wniosek, że aby być nich samych, lecz jako środek; nie szukać ich ze szkodą dla innych
dobrym chrześcijaninem, będąc bogatym, trzeba bardzo prosić Boga dóbr, które są lepsze; i używać ich dla zapewnienia sobie i innym
o pomoc. lepszych dóbr.
Ujemne strony bogactwa są dziś bardzo rozległe. W społeczeń­
stwach uprzemysłowionych pojawiły się sposoby życia, które wcześ­
niej zarezerwowane były dla niewielu uprzywilejowanych. Próż­ MENTALNOŚĆ EKONOMICZNA
ność, kaprys, luksus, lekkomyślność i zepsucie są w zasięgu środków Te same kryteria moralne, którym przyjrzeliśmy się w związku z pie­
materialnych, jakimi dysponują prawie wszyscy. niędzmi na poziomie poszczególnych osób, obowiązują w odniesie­
Dla wielu istnieje faktyczne niebezpieczeństwo poświęcenia ca­ niu do całości życia społecznego. Także i tutaj pieniądze nie są naj­
łego życia na posiadanie mniej ważnych dóbr; narażają się na po­ ważniejsze, choć posiadają swoje znaczenie. Życie społeczeństw nie
ważne ryzyko, że ich rozum będzie bez przerwy zajęty planowa­ może być utożsamiane z ekonomią, choć tendencja taka jest dziś
niem, co mogliby posiadać, oraz że w ich sercu nie zostanie miejsca bardzo silna i myślimy, że państwa powinny zajmować się niemal
ani czasu na inne rzeczy, które można zobaczyć lub dotknąć. To zna­ wyłącznie dobrobytem swych obywateli, rozumiejąc ten ostatni
czy narażają się na ryzyko, że nie będą mieli czasu ani sił na to, co w znaczeniu wyraźnie materialistycznym.
najważniejsze. Ekonomia jest tylko nauką o wykorzystywaniu bogactw i dóbr
Bycie bogatym ma też pewne korzyści. To oczywiste, jeśli zasta­ materialnych. Jest jednak wiele innych dóbr, które także trzeba wy­
nowimy się nad dobrami podstawowymi: pieniądze pozwalają za­ korzystywać i rozpowszechniać: ogromne przestrzenie relacji ludz-
spokoić bez kłopotu podstawowe potrzeby. Ale to najmniej ważna ze I ftich, rodzinnych, przyjacielskich, społecznych, wspólnego życia;
wszystkich korzyści. Najważniejsze odnoszą się do używania wol­ dziedziny, również ogromne, religii, mądrości, nauki, kultury, sztu-
ności: te są najważniejsze z moralnego punktu widzenia. Iti, informacji, techniki, wychowania itd.
Bycie bogatym oznacza posiadanie wielu środków, a przez to Nie można przeto funkcjonować, nawet w ramach życia ekono­
dużej wolności dla dobrego działania. To dar, a przez to i odpowie­ micznego, jak by pieniądz był pierwszym dobrem, z tego prostego
dzialność. Tylko ci, którzy mają wiele środków, mogą podejmo­ powodu, że nie sposób oddzielić go od innych aspektów życia spo­
wać wielkie dzieła. Moralna wartość bogactwa - i tego, kto je łecznego. Ekonomia wpływa na wszystko: mieszkanie, sposób

130
MENTALNOŚĆ EKONOMICZNA
SZACUNEK

wypoczynku, zwyczaje, kulturę, sprawowante władzy. Życie ekono­ maszyny, produkty wytwarzane ręcznie, transport, usługi... a
miczne jest dziełem ludzi, którzy potrzebują innych dóbr niż te, także - i tutaj odkrywamy delikatną stronę całej sprawy - siła
którymi operuje ekonomia. robocza, czynnik ludzki. Oczywiście siła robocza nie jest towarem
Nieraz trudno jest mieć to w pamięci. Nowoczesna ekonomia jak inne, ale system ekonomiczny traktuje ją tak, jak by nim była.
zamieniła się w dyscyplinę w najwyższym stopniu abstrakcyjną i dys­ Wśród liczb jest tylko jednym z kosztów produkcji, towarem, który
ponuje bardzo rozwiniętym instrumentarium matematycznym. jest oferowany na rynku i za który się płaci.
Z samej natury rzeczy aparat matematyczny ciąży ku maskowaniu Dlatego w życiu ekonomicznym potrzeba w praktyczny sposób
rzeczywistości, ponieważ może brać pod uwagę jedynie takie wiel­ korygować tę teoretyczną niedoskonałość. Państwa interweniują:
kości, które można zmierzyć. I tak, pod mnóstwem cyfr zgrupowa­ określają warunki umów, nakładają wymagania, chronią i kontrolu­
nych w statystykach, wskaźnikach, zmiennych itd. można stracić ją rynek pracy: wprowadzają zasiłki dla bezrobotnych, zwracają
z oczu fakt, iż istnieją osoby, ludzkie relacje, potrzeby kulturalne, uwagę na wypadki przy pracy itp. Wszystkie te środki przyczyniają
religijne, artystyczne itp., które nie znajdują wyrazu w matematyce się do uporządkowania tego, co na początku wydawało się nieupo­
i które zatem nie są brane pod uwagę. rządkowane, a polegało na traktowaniu ludzi na równi z rzeczami.
Z drugiej strony modele matematyczne traktują życie ekono­ Druga zasada także jest dość niepokojąca z moralnego punktu
miczne bardzo mechanicznie, z wielkim automatyzmem i mogą widzenia. Chodzi o pewną sztuczkę prawną: spółkę akcyjną. Na tej
sprawić, iż zapomnimy, że w działach ekonomicznych kryją się de­ formule zbudowano cały szkielet nowoczesnej ekonomii.
cyzje moralne; to znaczy decyzje osób wolnych, które dotyczą in­ Fakt formowania się spółek nie ma w sobie nic nowego: istniały
nych osób. Złożoność życia ekonomicznego powoduje, że trudniej odkąd tylko są ludzie na ziemi. Jednak cechą nową i właściwą spół­
o to, aby decyzje moralne były rzeczywiście moralne, przeszkadza kom akcyjnym stało się to, iż są jednostkami ekonomicznymi, gdzie
bowiem w dostrzeganiu innych liczących się dóbr i realnych najważniejszym funkcjonującym elementem jest pieniądz, kapitał
reperkusji - nie jedynie ekonomicznych - owych decyzji. ikcyjny. Są spółkami akcyjnymi, to znaczy bezosobowymi. Podsta­
Faktycznie ekonomia liberalna opiera się na dwóch wielkich wowym podmiotem nie jest realna osoba; jak gdyby ów kapitał spół-
podstawach, które mogą zmącić ową przejrzystość. Chodzi o dwie Ipi interweniował bezpośrednio w życie ekonomiczne, jak gdyby miał
zasady, które rozpowszechniły się i zapanowały w naszym społe­ l^Łasną osobowość, jakby był realną osobą. Jest to najprawdopodob­
czeństwie w pewnym okresie historycznym. Nie są to zasady nie­ niej element, który czyni najbardziej bezosobową i rozmywa odpo­
odzowne: to pewne konwencje prawne, które wykazały się wielką wiedzialność moralną systemu ekonomicznego.
skutecznością w rozwoju życia ekonomicznego; dlatego stały się pa­ Naturalnie za kapitałem akcyjnym kryją się osoby: właściciele,
nujące. Mają jednak swe wady; dobrze jest je znać, bo trzeba napra­ kltórzy dzielą między siebie akcje, będące tytułem własności pier-
wić ich negatywny wpływ na życie społeczne. liOtnego kapitału. To oni - akcjonariusze - są rzeczywistymi wła-
Jedną z zasad jest ta, iż rynek powinien funkcjonować, opierając Micielami przedsiębiorstwa. Jednak to nie oni, ściśle biorąc,
się na prawie podaży i popytu. Na rynku, zgodnie z tym prawem, Ift sprawcami życia ekonomicznego: to kapitał, który utworzyli.
spotykają się wszystkie elementy życia ekonomicznego: surowce, md kiedy go utworzyli, spółka jest podporządkowana swym

132
SZACUNEK MENTALNOŚĆ EKONOMICZNA

własnym prawom; jest w pewnej mierze niezależna od swych właści­ od nich oczekuje: a jest to przede wszystkim i niemal wyłącznie zysk
cieli (w rzeczywistości lepiej nazywać ich akcjonariuszami). ekonomiczny. Jeśli mają inne ideały lub kryteria, być może mogą
W większych przedsiębiorstwach zatrudnia się zawodowych wcielić je w życie, pod warunkiem, że nie dotykają fundamentalne­
menedżerów, aby nimi kierowali. I relacja właściciela z przedsię­ go kryterium zysku.
biorstwem staje się w najwyższym stopniu wątła i anonimowa. Wszystko to sprawia, że spółki akcyjne uczestniczą w życiu eko­
W swej większości właściciele ograniczają się do okresowego otrzy­ nomicznym tak, jak by były wielkimi automatycznymi mechanizma­
mywania zysku ze swej własności (dywidend) i wspólnego podej­ mi, których misją jest wytwarzanie dochodu. Wszystko jedno, czy
mowania, od czasu do czasu, niektórych ważnych decyzji, dotyczą­ sprzedaje się tulipany, czy organizuje podróże; eksploatowanie ko­
cych na przykład powoływania menedżerów i aprobowania ich palń jest równoważne z hodowlą ptaków. Fundamentalnym kryte­
sposobu zarządzania. rium, dla którego przedsiębiorstwo wchodzi w jakiś dziedzinę dzia­
Relacja ta staje się jeszcze luźniejsza w odniesieniu do rynku pa­ łalności jest relacja: inwestycja - spodziewany dochód.
pierów wartościowych. To miejsce, gdzie kupuje się i sprzedaje Życie ekonomiczne wydaje się ogromnym mechanizmem, który
akcje, tytuły własności spółek akcyjnych. Jednego dnia zmieniają porusza się wyłącznie i niemal automatycznie dzięki kryterium zysku.
właściciela setki tysięcy akcji. Są one kupowane i sprzedawane na Nie bierze pod uwagę żadnych innych dóbr. Jest ślepe na inne rzeczy.
tym rynku według kryterium zysku ekonomicznego. Triumfują te Istnieje pewna forma automatycznej kontroli, która pochodzi
papiery, które obiecują więcej korzyści, tracą na wartości te, które z rynku: przedsiębiorstwo odnosi sukces tyko wtedy, kiedy uda mu
obiecują mniej, dając powód do działań spekulacyjnych. Wielu ludzi się zadowolić klientów, przez co gusty klientów w pewnym stopniu
gra na giełdzie: kupuje jedne papiery, a sprzedaje inne w nieprze­ kierują działalnością gospodarczą. A gusty te można stymulować
rwanej wymianie, w której liczy się wyłącznie określona stopa zy­ i ukierunkowywać poprzez dobrze prowadzoną reklamę.
sku: nie jest ważne, czy przedsiębiorstwo produkuje cukierki czy Oczywiście bardzo trudne okazuje się wprowadzenie na ten ob­
czołgi, czy buduje ładne czy brzydkie budynki, czy troszczy się o do­ szar kryteriów moralnych. Nie zostały przewidziane. System pra­
starczanie społeczeństwu jakiejś korzyści, czy nie; liczą się tylko wny ogranicza typ działalności przedsiębiorstw, tak aby nie była ona
wskaźniki ekonomiczne. przestępcza. Rady zarządów i zgromadzenia akcjonariuszy mogą
Akcjonariusz posiadający pakiet akcji danego przedsiębiorstwa interesować się poglądami moralnymi właścicieli, choć często
często nie ma najmniejszego pojęcia o zasadach, metodach pracy, zjedna akcją w ręce nie można się dowiedzieć, czy przedsiębiorstwo
celach i usługach przedsiębiorstwa, którego jest w części właścicie­ działa w pornografii, czy produkcji bandaży (często prowadzi jed­
lem. Kupił te akcje, aby zyskać odpowiedni procent rocznego zysku nocześnie różne typy działalności), czy wypłaca mizerne wynagro­
i tego właśnie oczekuje od zarządzających przedsiębiorstwem. Inne dzenia lub czy daje łapówki rządom. Także zarządzający mają wąski
kwestie pozostają na marginesie. margines działania, aby w ukierunkowaniu swej działalności stoso­
Taki schemat wywiera na zawodowych menedżerów ogromną wać inne kryteria poza podstawową zasadą ekonomiczną.
presję. To oni są obecnie prawdziwymi sprawcami życia ekonomicz­ Tak przedstawia się sytuacja. Z pewnością nie jest doskonała,
nego; są jednak w najwyższym stopniu warunkowani tym, czego się ale taka właśnie jest. Obrońcy systemu podkreślają ogromny rozwój,
SZACUNEK MENTALNOŚĆ EKONOMICZNA

do jakiego doprowadził. I mają rację. Przeciwnicy skarżą się, że pie­ Aby dobrze zarządzać, trzeba podejmować decyzje „z pomocą
niądz nie jest najważniejszy; że koncepcja rozwoju, która się za nim rozumu" albo „z zimną krwią". Oznacza to, że rozum powinien ba­
kryje, jest bardzo uboga, i że sprzyja jedynie rozwojowi konsumpcji, dać i rozpatrywać wszystkie czynniki mające tu znaczenie, także
ale nie człowieka; że system wytwarza, nieraz automatycznie, au­ te, które pochodzą z serca, a które wskazują niemożliwe do pomi­
tentyczną niesprawiedliwość, której nie dostrzega; że może stać się nięcia obowiązki ludzkie. Absurdem byłoby myśleć, że jesteśmy oso­
źródłem irracjonalnej eksploatacji bogactw naturalnych... I oni tak­ bami, i za takie winniśmy się uważać zawsze z wyjątkiem tych sytu­
że mają rację. acji, w których chodzi o pieniądze. Decyzje ekonomiczne mają także
Jednakże dla większości ludzi teoretyczna dyskusja o korzyst­ aspekt moralny i w ich wypadku również należy stworzyć odpowied­
nych i niekorzystnych aspektach funkcjonowania systemu niczego ni porządek dóbr i obowiązków.
nie wnosi. Właściwie nie mamy możliwości wpływania na tę sferę. Jak niestrudzenie powtarza Jan Paweł II, osoby stoją zawsze
Ważne jest, aby działać możliwie najuczciwiej. Dlatego konieczne ponad rzeczami. Dlatego nieuporządkowaniem - czymś niemo­
jest przezwyciężanie automatyzmów ekonomicznych i uświada­ ralnym - jest podejmowanie decyzji w dziedzinie ekonomii bez
mianie sobie w możliwie najgłębszy sposób implikacji moralnych brania pod uwagę, w jaki sposób dotykają one ludzi, do których się
każdej decyzji. odnoszą. Interesy interesami, a ludzie pozostają ludźmi.
Akcjonariusz winien zadbać o informacje na temat działalno­
ści i kryteriów, jakimi kieruje się przedsiębiorstwo, którego jest
właścicielem; zarządzający powinien być świadomy wielkości mar­
ginesu, jaki ma na swe działania; musi pamiętać, że w działalności
gospodarczej ludzie stawiani są przed rzeczami, że cel przedsię­
biorstwa nie może być inny niż dostarczanie usług społeczeń­
stwu itd. Państwu przypada rola opieki nad dobrem wspólnym,
zapewnienie ram prawnych życia ekonomicznego, poprawa niedo­
ciągnięć i karanie nadużyć.
W każdym razie mentalność oparta na ekonomii - według
której pierwszą wartością działalności gospodarczej jest pie­
niądz - sięga znacznie dalej niż obszar działalności wielkich przed­
siębiorstw. Często słyszy się, że „biznes jest biznes", co ma oznaczać,
iż „w interesach trzeba działać z zimną krwią" (jakby nie miało się
serca), nie dopuszczając innych względów, jak tylko ekonomiczne.
Wielu myśli, że obszar działalności gospodarczej jest specjalnym ob­
szarem życia ludzkiego. Ale to błąd.

136
BLIŹNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO
7
POŚRÓD RÓWNYCH
Ryjemy wśród równych sobie ludzi. Inni są tacy sami jak my Nie ma­
ją jednakowych twarzy, ubrań, humoru, sposobu myślenia, historii
czy aspiracji: są tacy sami w tym, iż są ludźmi, jak my
Na tym prostym stwierdzeniu opiera się przykazanie, które jest
Streszczeniem drugiej części Dekalogu: „Kochaj bliźniego jak siebie
samego". Jeśli inni są nam równi, to logiczne jest, że mamy ich ko­
chać tak, jak kochamy samych siebie. Zasadnicza równość między
ludźmi jest podstawą sprawiedliwości: wszyscy jesteśmy w jednako­
wy sposób ludźmi; wszyscy mamy te same prawa jako ludzie; wszy­
scy mamy traktować się między sobą jak równi.
Jednak nakaz ten nie ogranicza się do deklaracji, że jesteśmy
równi: mówi ponadto, że powinniśmy się kochać. Jest to pewna
opcja, a nie jedyna możliwość. Patrząc na sprawę ze zbyt naturali-
stycznego punktu widzenia, można by pomyśleć, że skoro jesteśmy
sobie równi, jesteśmy także współzawodnikami: lubimy te same do­
bra, a dóbr jest zazwyczaj niewiele. Inną możliwością byłoby po pro­
stu kierowanie się w życiu prawem dżungli, prawem silniejszego
(jak szczury), które rządzi w świecie zwierząt. Wszyscy walczą

139
POŚRÓD RÓWNYCH
SZACUNEK

o te same dobra, a wygrywa najsilniejszy: to on je najwięcej i jako sposób należy dla innych pragnąć dóbr, których pragniemy dla
pierwszy. Pozostali przychodzą później i jedzą, co zostanie. samych siebie. Dlatego potrzebna jest rzeczywista solidarność.
Aby ludzie nie pożarli się nawzajem, tworzy się normy prawne Wcześniej, kiedy mówiliśmy o otaczających nas rzeczach, po­
i w ten sposób gwarantuje, iż każdy będzie mógł zjeść pewne mini­ wiedzieliśmy, że podstawową zasadą moralną jest, iż wszystkie rze­
mum. Dlatego potrzeba pewnego autorytetu, który zająłby się czy zasługują na szacunek ze względu na sam fakt istnienia. Jednak
podziałem i korygował nadużycia. Taką dokładnie funkcję wyzna­ jeśli chodzi o istoty sobie równe, szacunek nie wystarcza, wymaga
cza się państwu. się miłości. Człowiek posiada specjalną wartość, która stawia go po­
Za pomocą instrumentów prawnych państwo uznaje, że wszy­ nad każdą inną rzeczą. Szacunek, który winniśmy człowiekowi jest
scy obywatele mają pewne podstawowe prawa. Z kolei, w miarę jak tak wielki, że nazywa się miłością.
dojrzewa w nim pewien zamysł polityczny oraz zdolność do narzu­ Miłość oznacza zawsze dar, a przynajmniej dyspozycję do zło­
cania swych praw, a obywatele chcą być posłuszni, osiąga się sytu­ żenia daru: kochać - to według klasycznej definicji - pragnąć
ację, w której wszyscy, a przynajmniej większość cieszy się faktycz­ dobra dla drugiego, być przygotowanym, aby mu je dać; w pew­
nymi prawami, które dają jej dostęp do wielu podstawowych dóbr. nym sensie oddać się drugiemu. Rzeczy nie zasługują na naszą mi­
Tak dzieje się w społeczeństwach rozwiniętych. łość: możemy czuć do nich sympatię, ale nie powinniśmy się im od­
Jednak także w tych ostatnich rządzi często prawo dżungli, dawać. Natomiast ludzie na nią zasługują: powinniśmy kochać
zwłaszcza na obszarze pozostającym poza ramami prawnymi; tam innych ludzi.
nierzadko zdarza się, że każdy szuka swego zysku i najsilniejszy na­ I powinniśmy ich kochać z tego zasadniczego powodu, że
rzuca się najsłabszemu. Przy takiej mentalności inni budzą troskę jesteśmy ludźmi. Nie dlatego, że są wysocy lub niscy, mają białą lub
tylko jeśli można od nich otrzymać jakieś dobro lub jakieś zło: kiedy czarną skórę, są biedni lub bogaci; nie dlatego, że ujmuje nas coś, co
są naszymi sługami, patrzy się na nich jako na własne dobro (nazy­ posiadają, ale ze względu na to, że są ludźmi. To znaczy, że trzeba
wamy to wykorzystywaniem); a kiedy są naszymi współzawodnika­ kochać także tych ludzi, którzy z jakichś przypadkowych powodów
mi, jako na osobiste zło (nazywamy to zazdrością). są nam mniej mili; ludzi niewygodnych, słabych, chorych, potrzebu­
Oczywiście tego już nie można naprawić, opierając się na pra­ jących pomocy; także ludzi nieprzyjemnych, niesprawiedliwych,
wach. Nie można za pomocą prawa poprawić wnętrza człowieka; złośliwych. Ńie idzie o to, by kochać ich za to, że są niesprawiedliwi
nie da się zadekretować, aby obywatele kochali swych bliźnich; mi­ lub złośliwi, ale dlatego, że są ludźmi. Nie musimy kochać ich złośli­
łości nie można narzucić z zewnątrz. To kwestia moralna, która przy­ wości, lecz ich kondycję ludzką. Powinniśmy nienawidzić ich złośli­
należy dziedzinie korzystania z wolności każdego człowieka. wości: pragnąć, aby została zniszczona, bo bardzo ich kochamy.
Nakaz moralny „będziesz kochał bliźniego jak siebie samego" Trzeba przyzwyczaić się, aby widzieć w pierwszej kolejności
sięga znacznie dalej niż zwykłe poszanowanie ram prawnych i pod­ człowieka, a dopiero potem zważać na okoliczności. Tak wygląda
stawowych praw wszystkich ludzi, choć zawiera je w sobie. Kochać wychowanie, którego wymaga miłość bliźniego. Najważniejsze
oznacza pragnąć dobra dla tych, którzy nas otaczają; nie tylko nie w drugim człowieku są nie jego sposób ubierania się, wygląd, rasa,
przeszkadzać im czy nie szkodzić. Wskazuje się, że w pozytywny przeszłość: ważne, że jest kimś do nas podobnym, kimś takim jak my.
SZACUNEK D O B R O I ZŁO BLIŹNIEGO

Wystarczy że z takiej lub innej przyczyny zbliży się do nas, byśmy dopuszczalne, a nawet niezbędne wymierzenie kary, bo ma ona
mieli obowiązek kochać go w ten sposób. nieraz wartość wychowawczą, ale nigdy zemsta. Co więcej, wymie­
r a n i e kary przysługuje zazwyczaj władzom; nikt nie może brać
sprawiedliwości w swoje ręce.
DOBRO I ZŁO BLIŹNIEGO Wszyscy pragniemy zdrowia i korzystania z minimum dóbr,
Kochać bliźniego oznacza lubić go, życzyć mu dobra i aby nie doty­ które pozwalają nam żyć. Kiedy cierpiało się niedostatek, wiadomo,
kało go zło. Jakich dóbr powinniśmy pragnąć dla bliźniego i jakiego jak ważne są te dobra i jak gorąco można ich pożądać. Dlatego nie
zła unikać? możemy pozostawać obojętni na fakt, że wielu ludzi na świecie żyje
Chrześcijańska zasada miłości bliźniego jest pod tym względem poniżej progu ubóstwa. Być może w innych epokach nie bylibyśmy
bardzo pedagogiczna; trzeba życzyć bliźniemu, czego życzymy so­ tego tak wyraźnie świadomi, bo gorsza była komunikacja; dziś jed-
bie i nie życzyć mu tego, czego sami sobie nie życzymy. Każdy ma nak znamy te potrzeby, dowiadujemy się o nich choćby z telewizji.
bardzo wyostrzone poczucie pozwalające rozpoznać, jakie dobra są Dlatego tamte osoby, chociaż od nas odległe fizycznie i kulturowo,
dlań odpowiednie, a jakie zło go rani. Chodzi o nabycie tą drogą do­ stały się naszymi bliźnimi. Środki przekazu zbliżyły nas do siebie.
świadczenia pozwalającego właściwie obchodzić się z innymi. Nie możemy żyć beztrosko: poznanie ich potrzeb zmusza nas do
Pierwszym dobrem, jakiego wszyscy pragniemy, jest życie (drobienia wszystkiego, co w naszej mocy, aby im ulżyć.
i integralność fizyczna. Trzeba pragnąć dla wszystkich, aby je za­ Przeważnie trudno jest uczynić coś naprawdę praktycznego
chowywali i unikać tego, co może im szkodzić. Dlatego w wysokim tym kierunku, ale trzeba zrobić wszystko, co tylko możliwe.
stopniu niemoralne są zamachy na życie bliźniego, a także wszelka Możemy i powinniśmy wspomagać liczne organizacje, które starają
agresja, która mogłaby wyrządzić krzywdę jego zdrowiu: bicie, złe się zaradzić tym problemom. Można i należy współpracować, aby na-
traktowanie, okaleczenia itd. rody rozwinięte uświadomiły sobie posługę, jaką winne są wyświad­
Tyko w przypadku obrony własnej moglibyśmy wyrządzić szko­ czyć narodom mniej rozwiniętym. Powinno się rozwijać solidarność
dę zdrowiu bliźniego, nie ze względu na chęć zrobienia mu krzyw­ tak między narodami, jak i między jednostkami. Niekiedy pojawia się
dy, ale zgodnie z prawem, jakie posiadamy do zachowania życia i in­ moożliwość osobistego służenia poprzez poświęcenie kilku lat na pracę
tegralności cielesnej. Reakcja winna być jednak dostosowana do w którejś z organizacji w charakterze wolontariusza. A w każdym
ataku: nie możemy podejmować inicjatywy (atakować jako pierwsi) razie bieda innych wydaje się narzucać pewien styl życia.
ani rewanżować się większą szkodą niż ta, której sami moglibyśmy Ale biedni są nie tylko daleko: są także blisko. W społeczeń­
doznać. To, że ktoś wymierzył nam policzek, nie upoważnia nas do stwach rozwiniętych tworzą się strefy biedy, które są jakby margi­
strzelania do niego. Wszystko, co możemy zrobić uczciwie, to jedy­ nesami społeczeństwa, gdzie osiadają jednostki nieprzystosowane:
nie się bronić. Nie jest natomiast dopuszczalne mszczenie się: odda­ osoby bez wykształcenia, emigranci, wędrowcy itp. Pozostają na
wanie zła, którym nas dotknięto. Można wymagać od bliźniego na­ uboczu społecznych zmian, jak resztki osiadające na brzegach rzek.
prawy zła, ale zła nie da się naprawić, wyrządzając inne, Przeważnie stają się przyczyną trudnych do rozwiązania proble­
równoważne zło. Zemsta nie jest dozwolona nigdy: może być mów, gdyż życie na marginesie społeczeństwa pociąga za sobą brak
SZACUNEK D O B R O I ZŁO BLIŹNIEGO

wielu nawyków współżycia, pracy itd. Nieprzystosowanie - różni­ i historycznym, które śą zmienne i możliwe do przekształcenia. Pra­
ce w mentalności i zwyczajach - osiąga niejednokrotnie taką ska­ wo własności nie jest prawem absolutnym: jest zasadą porządku,
lę, że włączenie się w jakąś normalną społeczną aktywność jest która stoi poniżej innej wielkiej zasady, jaką jest powszechne prze­
praktycznie niemożliwe. Zazwyczaj potrzeba działań wyspecjalizo­ znaczenie dóbr; dlatego niekiedy musi ustąpić. Na własności indywi­
wanych organizacji, by skutecznie zaradzić takim przypadkom. dualnej ciąży to, co Jan Paweł II nazwał społeczną hipoteką. Dlatego
Niejednokrotnie zajmuje się tym państwo, z większym lub mniej­ należy zrobić co możliwe, aby podział dóbr materialnych i ducho­
szym powodzeniem. Ktoś jednak musi podjąć inicjatywę. Może się wych był słuszny.
zdarzyć, że nam przypadnie to zadanie. W każdym razie niemożli­ Co więcej, dla społeczeństwa to zysk, aby własność była podzie­
we jest trwanie w obojętności: nieposiadanie środków na rozwiąza­ lona, to znaczy, aby wielu ludzi było właścicielami dóbr. Kiedy dobra
nie jakiegoś problemu nie zwalnia z dostrzegania go. zostają skupione w niewielu rękach, przeważnie nadużywa się ich
W miarę możliwości trzeba starać się, aby wszyscy ludzie, poczy­ i marnotrawi, czerpiąc z tego małe zyski. Kiedy własność jest po­
nając od tych, którzy w jakiś sposób zależą od nas (lub przechodzą wszechna, lepiej dba się o rzeczy i czerpie z nich większy pożytek.
obok nas), mieli środki na godne, ludzkie życie. Życie ludzkie wymaga Z tych powodów należy sobie życzyć, aby niektóre dobra wszy­
minimum materialnego dostatku: jedzenia, ubrania, dachu nad scy mogli łatwo posiąść na własność: domy, ziemie, zakłady, akcje
głową, środków utrzymania itd. Czasem potrzeba wyrzeczeń, wysiłku itp. Na poziomie ogólnym to państwo ma zapewnić powszechność
lub przemyślności, aby sobie te środki zapewnić. Powiedzieliśmy już, dóbr, ale każdy może zadbać o to, by rozdzielić je wśród tych, za
że życie moralne nie jest łatwe. których jest odpowiedzialny: członków rodziny, podwładnych itp.
Wśród dóbr, których pragniemy dla wszystkich ludzi, jest Z tej przyczyny, jako że własność jest czymś dla człowieka odpo­
własność. Kto żyje tylko tym, co najniezbędniejsze, żyje bez margi­ wiednim, zamachem na godność ludzką staje się kradzież, czyli po­
nesu, z troską, że w przyszłości może mu zabraknąć tego, co ma obe­ zbawienie kogoś tego, co legalnie do niego należy. I wymaga ona na­
cnie. Móc dysponować dobrami z pewnym zapasem (posiadać wię­ prawy: należy zwrócić okradzionemu to, czego się go pozbawiło lub
cej niż to, co absolutnie niezbędne do przetrwania), być panem przynajmniej rzecz tej samej wartości.
rzeczy zwiększa poczucie odpowiedzialności, podnosi ludzką god­ Mówiąc o kradzieży nie trzeba myśleć tylko o złodzieju, który
ność i przynosi autonomię; pozwala zapewnić przyszłość i działać nocą wchodzi przez okno, aby zabrać to, co znajduje się w sejfie.
z większą swobodą w teraźniejszości. To rzeczywiście jest kradzież, ale istnieje wiele innych typów kradzieży.
Kiedy mówimy, że człowiek został postawiony na szczycie natu­ Kradzieżą jest, na przykład, okłamywanie klienta, aby przejąć go od
ry, aby o nią dbał i posługiwał się nią, to nie zapominajmy, iż według innego przedsiębiorstwa. Kradzieżą jest kopiowanie patentu bez
wiary chrześcijańskiej owo zarządzanie naturą należy do wszystkich zgody właściciela. Kradzieżą jest pozyskiwanie kontraktu za pomo­
ludzi; ta zasada nazywa się powszechnym przeznaczeniem dóbr. cą przekupstwa, gdy miał być podpisany z kimś innym. Są też prak­
Każdy człowiek, z prostego faktu narodzin, ma prawo uczestniczyć tyki handlowe równoznaczne z kradzieżą. Na przykład kiedy wielkie
w dziedzictwie dóbr materialnych i duchowych ludzkości. Sposób, przedsiębiorstwo sztucznie utrzymuje swe ceny na niskim poziomie
w jaki ta własność jest dzielona, zawdzięczamy racjom praktycznym w nadziei, że załamią się mali konkurenci i że w taki sposób
SZACUNEK D O B R O I ZŁO BLIŹNIEGO

zdobędzie monopol i podniesie ceny. Kradzieżą jest nie pracować ty­ godności. Nie przestał istnieć powód, dla którego winniśmy trakto­
le, ile się powinno. Kradzieżą jest niedostarczenie zamówionej usłu­ wać ją z szacunkiem. Nie mamy prawa do krzyków, złego traktowa­
gi. Kradzieżą jest sprzedawanie rzeczy gorszej niż obiecana jakości nia czy upokarzania. Przeciwnie: zawsze trzeba traktować innych
lub w mniejszej ilości bądź jakikolwiek sposób oszukiwania co do tak, jak byśmy chcieli, by nas traktowano. Bardzo praktycznie jest
dóbr lub świadczeń, które się sprzedaje. postawić się na miejscu podwładnego.
Przeważnie dość łatwo zdać sobie sprawę, co jest dobre, a co Inne ważne dobro niematerialne - którego nie widać - to
złe,w stosunku do dóbr materialnych, i dlatego nie warto zbytnio się dobra opinia, jaką inni mają o danej osobie, czyli dobre imię. Nie­
nad tym rozwodzić. Ale to nie jedyne dobra. Każdy człowiek posiada moralne jest wyrządzanie drugiemu szkody bez powodu. Niemo­
również spuściznę dóbr niematerialnych, którym można wyrzą­ ralne jest mówienie o kimś źle, bo mamy taką manię lub z zawiści,
dzić szkodę. A często nie przywiązuje się do tego wagi. ale także dla rozrywki bądź z beztroski; złem jest obmowa (nie­
Każda osoba w naturalny sposób szanuje siebie i oczekuje, że opanowane gadulstwo) i mówienie o kimś źle po prostu z przy­
inni będą ją szanować. Ów szacunek wymagany od innych - a do zwyczajenia. Plotkarstwo jest brzydkim sposobem pozbawiania
którego ma się prawo - to cześć lub honor. Jest on czymś bardzo bliźniego dobrego imienia, do którego ma prawo. Nawet jeśli rze­
delikatnym, ale bardzo ważnym, bo w bezpośredni sposób dotyczy czy, które się opowiada są prawdziwe, to także jest to niemoralne.
godności ludzkiej. Wszyscy mają prawo być traktowani jako Nie powinno się bez uzasadnienia ujawniać, co bliźni uczynił złe­
osoby; to znaczy, aby na nich nie krzyczano, nie zawstydzano wo­ go. Nazywa się to obmową . A jeżeli to co mówimy jest fałszem,
bec innych, nie obrażano, nie poniżano lub nie znieważano. Stąd niemoralność naszego czynu jest tym większa; nazywa się on
wymaganie, by wszystkich traktować z uwagą i delikatnością, choć oszczerstwem i jest poważniejszy od kradzieży, bo dobra sława jest
nieraz wydaje się, iż na to nie zasługują. warta więcej niż pieniądze.
Wobec wszystkich mamy być uprzejmi i stosować normy dobre­ Niekiedy powiedzieć o kimś coś złego staje się koniecznością;
go zachowania, które obowiązują w naszym społeczeństwie. To for­ na przykład kiedy mamy obowiązek składania informacji. Może się
ma okazywania ludziom szacunku, na jaki zasługują. Praktyki są okazać konieczne zadenuncjowanie kogoś, ujawnienie jakiegoś nie­
często owocem bogatego doświadczenia; dlatego warto je docenić odpowiedniego zachowania komuś, kto może je poprawić, zaopi­
i używać wobec wszystkich: prosić o coś, a nie domagać się, dzięko­ niowanie, kto bardziej się nadaje do jakiejś funkcji, a kto mniej itp.
wać za to, co otrzymujemy, zwracać się do wszystkich uprzejmie, W każdym z tych przypadków, w których zmuszeni jesteśmy mówić,
zwracać uwagę na to, co inni mówią itp. Nie można sprawiać, aby należy powiedzieć prawdę, choćby nie była pozytywna, ale powinni­
ktoś poczuł się nieswojo lub bez powodu zawstydził. Trzeba omijać śmy traktować innych tak, jak chcielibyśmy być traktowani. W zasa­
to, co mogłoby kogoś poniżyć lub sprawić głęboką przykrość, unikać dzie lepiej jest wybrać korzystniejsze wyjaśnienie, które ratowałoby
nietaktów i niezręczności. ich dobre intencje. Niejednokrotnie nieodzowne jest zrozumienie
Zasady te należy stosować ze szczególną uwagą wobec słabości bliźniego. Lepiej ją zrozumiemy, jeśli zdamy sobie sprawę
podwładnych. Z faktu, że jakaś osoba podlega nam czy jest do na­ z własnej. Patrzymy na uchybienia innych w innym świetle, kiedy
szej dyspozycji, nie wynika, że przestaje ona być osobą, nie traci swej wspomnimy własne.

147
SZACUNEK W O B E C NAJBLIŻSZYCH

Są jeszcze inne dobra, których powinniśmy pragnąć dla naszych wieków: 1. Nieumiejętnych pouczać (przekazywanie wiedzy jest
bliźnich. Na przykład wszystkim trzeba życzyć wielkich dóbr: for­ wielką przysługą). 2. Wątpiącym dobrze radzić. 3. Grzeszących
macji ludzkiej, kultury, pracy; poznania prawdy, zwłaszcza prawd, upominać (umieć pomóc innym w przezwyciężeniu błędów, wad
które oświetlają sens życia; ludzkich relacji miłości i przyjaźni, które i ograniczeń). 4. Urazy chętnie darować (nie zwracać uwagi na do­
życiu dodają głębi i czynią je szczęśliwym; trzeba też życzyć spotka­ znane zniewagi, starając się od razu je zapomnieć). 5. Strapionych
nia z Bogiem, które jest największym dobrem ludzkiego życia. Waż­ pocieszać. 6. Krzywdy cierpliwie znosić (zwłaszcza od osób, z który­
na część - a nawet całość - naszego życia winna kierować się w tę mi żyjemy na co dzień: owe wady, które bez końca się powtarza­
stronę: dostarczać dóbr innym, od najwyższych po najniższe. ją...). 7. Modlić się za żywych i umarłych.
Aby podsumować ten rozdział, zestawimy dobre działania,
które winniśmy podejmować w stosunku do bliźnich. To uczynki
miłosierne. Przez wieki chrześcijanie uczyli się z katechizmu małe­ WOBEC NAJBLIŻSZYCH
go streszczenia dobrych dzieł, które mogli czynić na rzecz bliźnich. Są w życiu takie okoliczności, które sprawiają, że osoby bliskie stają
Dzieliły się na grupy, po siedem, aby łatwiej było je sobie przypo­ się, jeszcze bliższe"; to znaczy, że bliźni zbliża się do nas jeszcze bar­
mnieć. Niektóre stwarzają przyjemną aurę staroświeckości, ale dziej. Dochodzi do tego, gdy tworzy się jakiś szczególny związek.
wciąż zmuszają do myślenia i mogą służyć za przewodnik. Człowiek jest bytem zdolnym do angażowania się; może dys­
Pierwszych siedem nazywa się uczynkami miłosiernymi co do ponować swą przyszłością, bo jest panem samego siebie i jest zdolny
ciała, a kolejnych siedem - co do duszy. Uczynki co do ciała czer­ do zaangażowania się w jakiś układ. Nazywamy to: dać słowo.
pią natchnienie z pewnego fragmentu Ewangelii - o Sądzie Kiedy daliśmy słowo, kiedy umówiliśmy się z kimś, rodzą się silniej­
Ostatecznym - któremu przyjrzymy się niżej: 1. Łaknących nakar­ sze obowiązki. Dotrzymanie danego słowa nazywamy wiernością.
mić. 2. Spragnionych napoić. 3. Nagich przyodziać. 4. Podróż­ Człowiek wierny jest człowiekiem słownym, zdolnym zrealizować
nych w dom przyjąć (pomagać tym, którzy pielgrzymują: dawniej to, w co się zaangażował.
były to często podróże pokutnicze). 5. Chorych nawiedzać. 6. Wię­ W życiu są różnorodne umowy. Umowy handlowe, poprzez
źniów wykupić (zapłacić okup za osoby uwięzione bądź niewolni­ które kupujemy i sprzedajemy; umowy, w których nie chodzi o rze­
ków). 7. Umarłych pogrzebać. czy, ale o działania osób, o ich pracę; są też umowy specjalne,
Niektóre z tych działań należą już do minionych epok. Przyo­ w których idzie o same osoby, jak to jest w przyjaźni lub
dziać nagiego, na przykład, dziś nie znaczy to samo, co przed wieka­ w małżeństwie.
mi, kiedy wszystkie dobra były drogie i rzadkie, a wiele osób żyło, Z umowy rodzi się szczególny obowiązek, którego miarą są wa­
przez lata zakładając na siebie te same łachmany. Natomiast inne runki, na jakich zawarto umowę: trzeba dotrzymać wszystkiego, co
mają tę samą lub nawet większą aktualność. Dziś nadal są chorzy uzgodniliśmy, chyba że druga osoba nie dotrzymuje. Jeżeli obiecali­
i wielu, wielu samotnych starszych ludzi... śmy zapłacić pewną sumę za określoną pracę, jesteśmy zmuszeni za­
Uczynki co do duszy w mniejszym stopniu uległy upływowi płacić, gdy praca zostanie wykonana. Jest to obowiązek wynikający
czasu i mają praktycznie tę samą wartość, jaką miały na przestrzeni ze sprawiedliwości.

148 149
SZACUNEK W O B E C NAJBLIŻSZYCH

Umowy powinny być w zasadzie zrównoważone. To znaczy że Zazwyczaj przyjaźń nie rodzi się z wyraźnej umowy. Zaanga­
powinna istnieć równowaga, pewna odpowiedniość pomiędzy tym, żowanie przyjaźni powstaje i wzmacnia się w miarę jak przyjaciele
co się daje, a tym, co się otrzymuje. Równowaga ta opiera się na za­ dzielą ze sobą bliskość. Chociaż nigdy nie została podpisana, umo­
sadzie, iż wszyscy jesteśmy równi. Dlatego niemoralne jest wykorzy­ wa realnie istnieje i istnieją zobowiązania wierności. Jest pewna
stywanie ciężkich warunków, w jakich znalazł się bliźni, aby narzu­ osobliwa wierność przyjacielowi, która polega na umiejętności znaj­
cać mu niekorzystne żądania. Byłoby niemoralne, na przykład, dowania się blisko niego, gdy tego potrzebuje, pomagania mu,
kupowanie domu za bezcen tylko dlatego, że jego właściciel bardzo obronie przed atakami, zawsze pozytywnym mówieniu o nim itp.
potrzebuje pieniędzy i zmuszony jest sprzedać go bez względu na Jakakolwiek rana zadana wierności niszczy przyjaźń. Nie jest wier­
cenę. Niemoralne byłoby też zatrudnianie kogoś 2a niesprawiedliwą nym w przyjaźni ktoś, kto wstydzi się swego przyjaciela, kto nie po­
stawkę dlatego, że jest w potrzebie lub pracuje na czarno. Jest to nie­ trafi stanąć po jego stronie, kto pozwala go oczerniać, kto niedy­
moralne nawet wtedy, gdy druga strona się zgadza. Nikt nie ma pra­ skretnie opowiada to, co mu powierzono w zaufaniu, kto ucieka
wa wyzbywać się swej ludzkiej godności. w trudnościach.
Umowy odnoszące się do osób są sprawą, co logiczne, bardziej Zaangażowanie osób, jeśli jest autentyczne, zawsze wymaga
delikatną od tych, które odnoszą się do rzeczy. Umowa o pracę jest oddania się: nie wystarczy dać rzeczy, trzeba dać coś z siebie; trzeba
kwestią znacznie bardziej delikatną niż sprzedaż lub wymiana towa­ się poświęcić. Nie ma autentyczności, jeśli nasze zaangażowanie
rów. Osoba nigdy nie jest przedmiotem; dlatego trzeba dbać w spe­ uzależniamy od tego, co przyjaźń nam przynosi. Nie byłaby to rela­
cjalny sposób o to, by traktować ją z szacunkiem, na jaki zasługuje, cja międzyosobowa, ale podejście interesowne: w takich przypad­
także w ramach umów. kach nie kochamy przyjaciela jako osoby, lecz kochamy coś w nim:
Kiedy zawiera się umowę o pracę zakładając, że pracownik ma to, co okazuje się dla nas użyteczne lub przyjemne; to, że jest sympa­
żyć ze swej pracy, wynagrodzenie winno wystarczać mu na godne tyczny, jego pieniądze, wpływy itp.
życie. Jeżeliby na to nie pozwalało, faktycznie nie byłoby tu równo­ Prawdziwa przyjaźń nie opiera się na żadnej materialnej ko­
wagi; a to znaczy, że byłaby niesprawiedliwość, cokolwiek mówią rzyści; dlatego nie rozpada się, gdy pojawiają się przeciwności lo­
ceny rynkowe czy lokalne zwyczaje. W takim przypadku zatrudnia­ su. Przeciwnie: są to momenty, w których przyjaźń zostaje podda­
jący nie może ograniczyć się do dotrzymania warunków umowy, na próbie i staje się silniejsza. Przyjaźń ma fundament osadzony
lecz powinien upewnić się co do tego, że uzgodnienia są godne oso­ głęboko w osobie przyjaciela: w tym, kim on jest, nie w tym, co po­
by, i takimi pozostaną wraz z upływem czasu. siada. Dlatego też trudne chwile są okazją do rozpoznania praw­
Istnieją inne umowy, w których zaangażowane są nie rzeczy dziwych przyjaźni.
czy ludzka działalność, lecz same osoby; tak jest w przypadku przy­ Podobnie dzieje się w wypadku małżeństwa, choć jest ono rela­
jaźni i małżeństwa. To szczególne umowy między osobami, które cją między ludźmi dużo bardziej złożoną. Zajmiemy się nim w na­
łączą je bardzo ściśle i są źródłem bardzo poważnych obowiązków stępnym rozdziale. Tutaj wystarczy zasygnalizować, że ono także
wierności. jest zaangażowaniem się osób.
MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO
SZACUNEK

Relacje między rodzicami a dziećmi, między rodzeństwem, a związki między ludźmi, które powinny być źródłem szczęścia, za­
członkami rodziny są relacjami szczególnie ścisłymi. Nie można mienią w torturę.
mówić o miłości bliźniego, nie przyjąwszy, że zwykle pierwszymi Potrzeba trudu, bez ustanku odnawianego, kochania się na­
bliźnimi, ludźmi najbliższymi są ci, z którymi jesteśmy połączeni wzajem, przebaczania sobie, niezatrzymywania się nad głupstwa­
więzami pokrewieństwa. mi i nieistotnymi tarciami, zakładania, że była dobra intencja; za­
To dla tych osób w pierwszej kolejności winniśmy pragnąć do­ pominania o małych krzywdach, bez zestawiania ich w wykazy,
bra i unikać zła. Inna sytuacja byłaby nieuporządkowaniem. A wszy­ które będziemy na każdym kroku gorzko wspominać. W ogólności
scy wiedzą z doświadczenia, że wiąże się z tym pewna trudność. (o kwestia zaufania i oddania: trzeba mieć dyspozycję do ustępo­
Właśnie dlatego, że żyją najbliżej, że lepiej ich znamy, jesteśmy bar­ wania i kochania, nawet nie spodziewając się odwzajemnienia. To
dziej zmęczeni ich sposobem bycia, wypowiadania się, ich pogląda­ jedyny sposób, by kochać naprawdę. Jeśli wszyscy w rodzinie po­
mi czy wadami. I nieraz traktujemy ich gorzej niż tych, którzy żyją stępują podobnie, życie staje się błogosławieństwem. Ale nawet
w większym oddaleniu. Niejednokrotnie, ponieważ mamy do siebie gdyby nie wszyscy byli do takiej postawy zdolni, jest to jedyny spo­
zaufanie, traktujemy ich w sposób, który w życiu społecznym okazał­ sób, aby żyć godnie.
by się dziwny i nie do przyjęcia. Wielu mężów do swych żon, wiele Niekiedy jedni muszą wkładać tę miłość, której innym brakuje.
żon do swych mężów, i wiele dzieci do swych rodziców zwraca się Nie wymyślono innego sposobu na szczęście. Miłość zawsze wyma­
tonem, którego nikt inny by nie zaakceptował. Trzeba umieć zacho­ ga ofiar. A jedyną rzeczą, która czyni ludzi szczęśliwymi, jest miłość,
wać szacunek do każdej osoby, co jest fundamentalną zasadą moral­ nawet miłość nieodwzajemniona. Ktoś, kto bardzo kocha, zawsze
ności, pomyślnie przechodząc próbę, jaką jest zbyt wielka bliskość. jest szczęśliwy, mimo że nieraz to szczęście miewa gorzki posmak.
Często zdarza się, że osoba pełna uroku w życiu społecznym
okazuje się nieznośna dla swej rodziny. Otóż nie jest trudno bły­
szczeć przez moment, być miłym i uprzejmym w chwili konwersacji, MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO
ale trudniej jest być dobrze wychowanym i miłym dla kogoś, z kim Chrześcijaństwo ma wiele do powiedzenia o tym, co odnosi się do
spędzamy codziennie wiele godzin. To wymaga ciągłego wysiłku: relacji z bliźnimi, przede wszystkim dlatego, że wychodzi od prawdy,
nie zwracać uwagi na rzeczy, które mogą być przykre, nie przywią­ iż wszyscy jesteśmy dziećmi Boga.
zując do nich znaczenia; nieustannie powściągać tę dziwną ochotę Z tego względu trzeba kochać wszystkich ludzi. Z tych samych
„denerwowania" innych, te małe ostrza rzucane tam, gdzie jest zbyt powodów nikogo nie możemy uważać za wroga i nigdy nie mamy
wiele zaufania, te małe krytyki, którymi bezustannie atakuje się ja­ prawa źle traktować lub poniżać kogokolwiek. Może się zdarzyć, że
kąś niewielką wadę innej osoby, te lekko raniące komentarze; owo ktoś będzie się uważał za naszego wroga, ale my nie powinniśmy
założenie, że ktoś robi coś po to, by nas zdenerwować; ów ton sarka­ czynić podobnie. Tak należy wyjaśniać nakaz miłości nieprzyjaciół
styczny i nieprzyjemny, mały i bezlitosny żart, drażliwość. Jeśli nie i czynienia dobra tym, którzy nas prześladują i oczerniają : nakaz,
będziemy zwalczać tych chwastów, uczynią one życie nieznośnym, który zostawił nam Pan.
SZACUNEK MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO

I tak, czytamy w Ewangelii św. Łukasza (6,27-38): „(...) Miłuj­ O to prosił Chrystus swych uczniów, kiedy żegnał się z nimi: „Przy­
cie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawi­ kazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja
dzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym
którzy was oczerniają.(...) Jak chcecie, żeby wam ludzie czynili, wszyscy poznają, żeście uczniami Moimi, jeśli będziecie się wzaje­
i wy im czyńcie! (...) Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miło­ mnie miłowali" (J13, 34-35). Chrześcijanin musi nauczyć się kochać
sierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie bę­ bliźniego miłością Chrystusa, która jest miłością Boga.
dziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Da­ W religii chrześcijańskiej nie można oddzielić miłości Boga i mi­
wajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną łości bliźniego. Św. Jan wyjaśnia to bardzo jasno w swym pierw­
i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem ta­ szym liście: „Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miło­
ką miarą, jaką wy mierzycie". ścią" (1J 4, 8); i dodaje niżej: „Bóg jest miłością: kto trwa w miłości,
Logika Boga różni się od logiki ludzkiej. Bóg pragnie zwyciężać trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim... Jeśliby kto mówił: «Miłuję Boga»,
siłą miłości, nie przemocą. Nie chciejmy pokonywać przeciwników, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje bra­
niszcząc ich, ale kochając. Miejmy nadzieję, że w ten sposób zdadzą ta swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.
sobie sprawę ze swego błędu, choć możemy się spodziewać, że nie­ Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, mi­
którzy nigdy nie zdadzą sobie z niego sprawy. łował też i brata swego" (1J 4,16-21).
Św. Jan od Krzyża napisał: wprowadzaj miłość tam, gdzie nie Kochać miłością Boga oznacza kochać również miłością, którą
ma miłości, a uzyskasz miłość. Tak działa Bóg. „On pierwszy nas Bóg nam daje, bowiem człowiek bez pomocy Boga byłby niezdolny
ukochał" - powiada św. Jan. Gdy chrześcijanin stara się kochać do takiej miłości. Dlatego trzeba pokornie prosić o tę miłość: prosić
nieprzyjaciół, naśladuje tę miłość Boga. Kocha nie tylko tych, którzy Boga o Jego miłość, aby kochać miłością Boga. Nie uwierzymy w to,
świadczą mu dobro, ale wszystkich ludzi, bo pragnie, aby stali się póki nie doświadczymy. Kościół jednak ma bardzo bogate doświad­
dobrzy. Może się to wydawać szaleństwem i z pewnością jest nim czenie tego, czym jest miłość Boga i miłość bliźniego.
dla kogoś, kto nie wszedł w logikę chrześcijańską. Przez wieki, w ciągu całej historii, owa miłość bliźniego była
Komuś takiemu wydaje się, że na podobnych zasadach wyjdzie znakiem wyróżniającym prawdziwych chrześcijan. Prawdą jest,
źle, że w świecie nie można być naiwnym, że jeśli ktoś trochę się za­ że było wielu chrześcijan, którzy nie zachowywali się jak chrześcija­
pomni, zaraz go wykorzystają. I to prawda. Ale brakuje tu zastano­ nie. Nie może to nikogo dziwić. Wystarczy zdać sobie sprawę z tego,
wienia się nad jedną rzeczą. Jeśli wszyscy będziemy myśleć i działać co dzieje się również dzisiaj; dziś także wielu nazywa siebie chrześci­
w taki sposób, świat na zawsze pozostanie egoistyczny. Trzeba zmie­ janami, wielu, którzy zostali ochrzczeni, ale którzy nie żyją jak chrze­
nić logikę. Oczywiście można zakładać, że nieraz coś stracimy. To ścijanie, bo nie potrafią albo nie chcą. To co dzieje się dziś, działo się
naturalne: tak ważnej rzeczy nie można osiągnąć bez drobnych, zawsze.
a nawet wielkich wyrzeczeń. W historii odnajdujemy też niewątpliwie niepodważalny ślad
W bliźnim trzeba widzieć dziecko Boże; jest nim, mimo że nie­ światła: iluż ludzi poświęciło swe życie, w skrytości, bez żadnej
raz na to nie wygląda. A także nauczyć się kochać miłością Bożą. ostentacji, dla miłości bliźniego! Ile milionów zakonników
MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO
SZACUNEK

i zakonnic, na przykład, spędziło swe życie na posłudze chorym, na Jeśli zatrzymamy się na moment, dostrzeżemy, że oto są właś­
zajmowaniu się porzuconymi dziećmi, przygarnianiu najnędzniej- nie uczynki miłosierne, które wspomnieliśmy w tym rozdziale, gdy
szych, którymi nikt nie chciał się zająć! Ile milionów zwykłych chrze­ mówiliśmy o dobru i złu bliźniego. Jednak słowa Pana wydają się
ścijan potrafiło poświęcić się, z miłości, w łonie rodziny, zajmując się zaskakiwać sprawiedliwych, którzy ich słuchają; tekst ewangeliczny
chorymi i starszymi, dziećmi, znosząc nieraz najtrudniejsze warun­ opisuje to tak: „Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy wi­
ki! Ile heroizmu odkrywamy, kiedy zagłębimy się nieco w dusze tak dzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Spragnionym i dali­
wielu zwykłych osób, które są blisko Boga! Wówczas widzimy, że śmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię?
prawdą jest, iż na ziemi istnieje wielu ludzi, którzy kochają miłością Lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub
Boga. Można to sprawdzić tylko poprzez osobiste doświadczenie, w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?»"
a jest to wyraźne świadectwo dobra, jakim jest chrześcijaństwo: wy­ Są zaskoczeni, bo nie pamiętają, aby coś podobnego uczynili
starczy się przybliżyć, aby się o tym przekonać. A kto przybliży się je­ Panu. Ale On kontynuuje tym samym zaskakującym tonem: „A Król
szcze bardziej, będzie mógł to przeżyć, co jest jedynym sposobem, im odpowie: «Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
aby zdać sobie sprawę z rzeczywistego wymiaru, jakiego nabiera ten najmniejszych, Mnieście uczynili»" (Mt 25, 34-40).
Boży sposób życia na ziemi.
Chrześcijanin, który dobrze zna swą wiarę wie, że w każdym
człowieku spotyka Boga, bowiem każdy człowiek jest obrazem
Boga, a w szczególny sposób spotyka Go w najbardziej potrzebują­
cych. Jest w Ewangelii zdumiewający tekst, w którym Pan, używa­
jąc języka mniej lub bardziej przenośnego, wyjaśnia, jak będzie
wyglądał Sąd Ostateczny; to znaczy wedle jakich kryteriów będą
sądzeni ludzie. Jeśli nie znamy dobrze moralności chrześcijań­
skiej, być może przerazimy się. Scena ta tak się przedstawia we­
dług św. Mateusza:
„I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli
jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów.
Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy ode­
zwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni
Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam
od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spra­
gniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyszliście do Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście
Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie»..."

156
8
PRZEKAZYWANIE ŻYCIA

PRAWDA PŁCI
Przychodzi nam teraz podjąć problem oczekiwany: problem moral­
ności seksualnej. Z jakichś względów ma się skłonność uważać
moralność seksualną za najważniejszy, jeśli nie jedyny aspekt moral­
ności. W rzeczywistości seksualność nie jest najgłówniejszą kwestią
moralności, choć przecież bardzo ważną. Nie różni się od innych,
nie wymaga też specjalnych reguł czy praw. Trzeba słuchać głosu
natury; głosu rzeczy, które mówią nam, czym są.
Jest to jednak temat trudny do podjęcia, ponieważ istnieje pew­
ne zamieszanie. Zamieszanie spowodowane zbytnim hałasem wo­
kół tego problemu: zbyt wiele jest rzeczy, które krzyczą, zbyt wiele
wywodów, zbyt wiele frazesów, zbyt wiele koncepcji, które unie­
możliwiają spokojne przyjrzenie się sprawie. Trzeba się na chwilę
zatrzymać, aby się zastanowić. Zajmiemy się tutaj płciowością w zna­
czeniu wstępującym, to jest będziemy wznosić się od aspektu fizycz­
nego płci aż do jej aspektów osobistych i społecznych.
Już na wstępie wypada powiedzieć, gdzie mieści się główny po­
wód zamieszania. U człowieka, podobnie jak u zwierząt, instynkt
seksualny jest bardzo silną skłonnością. A instynkt ten wzmacnia się,
SZACUNEK _ _ ^ _ _ ^ _ _ _

bo wykorzystywaniu możliwości seksualnych towarzyszy specyficz­ z doświadczeniem seksualnym, które dostarcza zaledwie mniej
na przyjemność. lub bardziej efemerycznych chwil przyjemności fizycznej.
Oczywiście jest to jeden z powodów, które wywołują zamiesza­ Skoro doznanie seksualne wiąże się z przyjemnością fizyczną,
nie, bo wprowadza element mocno związany z namiętnościami. podporządkowane jest wszystkim prawom fizyczności: jest ograni­
Gdyby seksualność nie była połączona z przyjemnością, wszystko czone, przejściowe i uzależnione od wielu niemożliwych do kontro­
wyglądałoby inaczej. Wszystko wyglądałoby inaczej także wtedy, li okoliczności. Ponadto, jak wszystkie przyjemności fizyczne, ciąży
gdyby na przykład zjadanie bliźnim palców sprawiało nam przyjem­ ku coraz mniejszej intensywności. Gdy po raz pierwszy jemy jakieś
ność. Wielkim szczęściem byłoby dożycie podeszłego wieku ze wszyst­ wyśmienite danie, doświadczamy wielkiego wrażenia; w miarę jak
kimi palcami. Na szczęście myśl o zjadaniu cudzych palców wcale ponawiamy to doznanie, wrażenie jest coraz mniejsze; jeśli tracimy
nie wydaje nam się atrakcyjna, dlatego nie są konieczne żadne szcze­ poczucie miary, w końcu jemy dla samego jedzenia, w rzeczywisto­
gólne środki ostrożności ani rozważania moralne na temat, czy zja­ ści nie doznając przyjemności, lecz jedynie przejściowego zaspokoje­
danie palców innych ludzi jest uzasadnione, a jeśli tak, to jak i kiedy. nia pewnego pragnienia. Coś podobnego ma miejsce w przypadku
Nie mamy na to ochoty i w ten sposób cała sprawa zostaje zamknię­ seksu. Jest na miejscu o tym przypomnieć, bo źle byłoby spodziewać
ta. Tymczasem seks sprawia przyjemność, a to zaciemnia sytuację się po seksie więcej, niż może dać. A nie należy się spodziewać, aby
i daje pracę moralistom. przyjemność fizyczna mogła przynieść zbyt wiele.
Problemem nie jest, jak wielu wydaje się sądzić, to, że przyjem­ W każdym razie nie jest to zasadnicza kwestia. Jeśli przez chwi­
ność jest złem. Jak widzieliśmy wcześniej, w moralności dobra są do­ lę odnosiliśmy się do kwestii przyjemności, to dlatego, że łatwo gma­
brami, a przyjemność jest dobrem. Zło pojawia się tylko wtedy, kiedy twa ona rozumienie moralności seksualnej. Pierwszym kluczem do
nie przestrzega się porządku dóbr i obowiązków, którego koniecznie moralności seksualnej jest nie przyjemność, lecz naturalna funkcja
należy przestrzegać. Seksualność jest bardzo bogatą rzeczywistością: seksualności. Należy wypowiedzieć bardzo prostą prawdę: funkcja
oprócz przyjemności, w rachubę wchodzą bardzo wysokie dobra seksualna jest podporządkowana przekazywaniu życia. Nie można
i obowiązki osoby i społeczeństwa. Problem z seksualnością polega mówić o seksie, nie pamiętając o owej tak elementarnej i tak łatwej
na tym, że przyjemność, ponieważ jest tak silna, może zawładnąć do potwierdzenia prawdzie biologicznej: funkcja seksualna służy
uwagą i sprowokować nieuporządkowania groźne dla dóbr i obo­ przekazywaniu życia. Seksualność jest rzeczywistością bardzo boga­
wiązków, których dotyka. tą, w której trzeba brać pod uwagę także wiele innych aspektów
Przyjemność seksualna jest szczególnym typem przyjemności, (przyjrzymy się im poniżej), ale taka jest podstawa refleksji.
nie można jej zestawiać z innymi. Chodzi o przyjemność fizyczną Organy seksualne mężczyzny i kobiety są komplementarne
(doznanie), nie zaś przyjemność estetyczną (jaką wytwarza kon­ i przystosowane do reprodukcji. Wykorzystywanie funkcji seksualnej
templowanie krajobrazu), ani zadowolenie duchowe (jakiego do­ ma zazwyczaj taki naturalny skutek, niezależnie od woli tych, którzy
starcza serdeczność); nie jest to też, oczywiście, szczęście. Nikt nie ją wykorzystują. Po prostu, pozwalając działać naturze, dochodzimy
może pomylić szczęścia, które jest stanem ludzkiej pełni, do takiego skutku. Atrakcyjność seksualna jest jakby mechanizmem
PRAWDA PŁCI

SZACUNEK
człowieka jest poszukiwanie dobra przyjemności bez poszanowania
biologicznym, który ułatwia zachowanie gatunku. A przyjemność dobra, którego poszukuje natura za pomocą funkcji seksualnej?
jest jakby ozdobą owej funkcji, czyniącą ją bardziej atrakcyjną. Właśnie dlatego, że literatura jest tak obfita, a hałas tak wielki,
Każda moralność seksualna opiera się na tej prawdzie biolo­ kwestię tę można rozwiązać z większą jasnością, jeżeli przeniesiemy
gicznej, którą możemy powtórzyć: wypełnienie funkcji seksualnej ją na płaszczyznę trawienia. Podobno w najbardziej dekadenckich
z samej swej natury podporządkowane jest przekazywaniu życia. czasach Cesarstwa Rzymskiego, wśród najbogatszych warstw spo­
Dobro przyjemności, które jest dobrem indywidualnym, jest podpo­ łecznych rozprzestrzenił się zwyczaj organizowania wielkich przy­
rządkowane dobru gatunku. Oto pierwszy klucz do moralności se­ jęć. Obfitość i różnorodność potraw bywała tak ogromna, że goście
ksualnej : taka jest prawda płciowości, taki jest głos natury. sycili się do tego stopnia, iż nie mogli już więcej zjeść. Wtedy zapa­
Jeżeli seksualność zajmuje moralistów bardziej niż trawienie, to nował zwyczaj wymiotowania, aby móc dalej uczestniczyć w uczcie
głównie za sprawą małego szczegółu, którym jest przyjemność se­ i kosztować kolejnych, smakowitych dań. W taki sposób oddzielano
ksualna czy, jeśli wolimy, atrakcyjność seksualna wzmocniona przez naturalną przyjemność, jakiej dostarcza jedzenie od funkcji biolo­
przyjemność. To właśnie wprowadza zamęt. Nie istnieje moralność gicznej, jaką jest odżywianie: jedzono, szukając przyjemności, ale
trawienia, bo nie stanowi ono żadnego problemu. Nikomu nie przy­ funkcję biologiczną czyniono bezsensowną; szukano dobra, jakim
chodzi do głowy zajmować się tym tematem, bo nie sprzedałby żad­ jest przyjemność, lecz burzono porządek dobra, jakim jest odżywia­
nej książki: wszyscy działają w zgodzie z tym, co przewidziała natu­ nie się. Czy to jest moralne, to znaczy godne człowieka?
ra. Kwestia seksualna nie byłaby tak trudna, gdyby siła skłonności Pomysł, aby jeść i wymiotować, i potem znowu jeść okazuje się
seksualnych nie działała jako element wprowadzający pewien nie­ dla naszej współczesnej wrażliwości tak odpychający - jest tak
pokój. To właśnie daje powód do wyjątkowego zainteresowania, ja­ brzydki - iż łatwo można zrozumieć, że jest pewnym nieuporząd-
kie budzi ta funkcja biologiczna: obfitości literatury, encyklopedii, kowaniem. Jest coś degradującego w manipulowaniu funkcją,
kursów, konferencji, ekspertów itd. Wszystko to opiera się na owym w którą człowiek został wyposażony przez naturę, aby zapewnić so­
małym szczególe. bie jakąś małą przyjemność. Przyjemność, jaką wywołuje jedze­
Seksualność podporządkowana jest przekazywaniu życia, tak jak nie - która jest dobrem - zostaje pozbawiona sensu, kiedy wy­
to, co pobudza trawienie podporządkowane jest procesom trawienia. wieramy przemoc na funkcję odżywiania się, której przyjemność ta
A zatem pierwszą wielką kwestią moralności seksualnej jest jest podporządkowana. Oczywiście niemoralne jest w tym wypadku
pytanie, czy uprawnione jest rozdzielanie tych dwóch elementów, oddzielanie przyjemności od funkcji biologicznej.
które są złączone przez naturę: przyjemności seksualnej Wszak coś podobnego dzieje się przy wykonywaniu funkcji se­
i przekazywania życia. To znaczy, czy rozumne jest szukanie przy­ ksualnych. Ujęcie nie zmienia się tylko z tego względu, iż przyjem­
jemności seksualnej bez jednoczesnego podporządkowania jej prze­ ność seksualna jest mocniejsza od tej, jaką sprawia jedzenie. Niemo­
kazywaniu życia, co może się zdarzyć, jeśli akt seksualny nie przebie­ ralne jest oddzielanie jej od naturalnej funkcji biologicznej, choćby
ga tak, jak nakazuje natura, albo jeśli w jakiś sposób uniemożliwia się współczesnej wrażliwości nie wydawało się to tak odpychające, być
powstanie nowego życia. Kwestia jest następująca: czy uprawnione może dlatego, że bez przerwy je ogląda.
jest oddzielanie przyjemności od funkcji biologicznej; czy godne
SEKSUALNE TABU
SZACUNEK

Niemoralne jest zdobywanie przyjemności seksualnej poza mał­ i podeszła doń jako do stłumienia wolności, kiedy w rzeczywistości
żeńskimi relacjami mężczyzny i kobiety, niemoralne jest też używa­ było ono wielką ochroną godności życia ludzkiego. Straciła szacunek
nie seksualności pomiędzy mężczyzną a kobietą, kiedy pozbawia się do seksu. Odebrała mu uświęcony charakter i przekształciła w tani
ją naturalnego ukierunkowania na przekazywanie życia: kiedy sto­ i obfitujący przedmiot konsumpcji, w banał. W tej samej mierze roz­
mył się także uświęcony charakter małżeństwa i życia ludzkiego.
suje się medykamenty lub inne środki, aby uniknąć zapłodnienia
Naglącą potrzebą jest odzyskanie głębokiego spojrzenia na se­
itp., podobnie jak z jedzeniem i wymiotowaniem. Tak już jest skon­
ksualność, jak też wyrobienie odpowiedniej wrażliwości na wszyst­
struowany człowiek.
kie wielkie rzeczywistości życia ludzkiego, które są zagrożone przez
mentalność konsumpcjonistyczną, doceniającą tylko to, czym moż­
SEKSUALNE TABU na zawładnąć, co można spożytkować bądź wydać: chodzi o warto­
Trzeba zrobić krok dalej: wstąpić o stopień wyżej. Na podstawie bio­ ści takie, jak przyjaźń, piękno, mądrość, spokojne życie i tyle innych
logicznej prawdy płciowości trzeba pomówić teraz o ludzkich i spo­ delikatnych, niewidocznych i nieuchwytnych wartości, które są jed­
łecznych aspektach, które funkcji seksualnej nadają tak wielką rolę. nak najbardziej drogocenne w ludzkim świecie. Misją moralności,
Funkcja seksualna nie jest jakąkolwiek funkcją biologiczną, która oznacza sztukę dobrego życia jest nie tłumienie seksualności,
lecz jest właśnie sposobem przekazywania życia nowym lecz ochrona jej i docenienie. Aby ją docenić, trzeba się jej przyjrzeć
ludziom. W ten sposób łatwo będzie można pojąć rozumowanie, w całej jej wspaniałości, we wszystkich wymiarach.
które zawarte jest we wszystkich wielkich religiach i kulturach Wykorzystywanie funkcji seksualnej leży u podstaw najważ­
przeszłości, a które F. J. Sheed wyraził bardzo celnie: „Życie winno niejszej ze wszystkich instytucji społecznej, jaką stanowi rodzina.
być święte, seksualność winna być święta i małżeństwo winno Jest związana z dawaniem początku nowemu życiu i z głębokimi re­
być święte" („Społeczeństwo i roztropność", 9, 3). Życie ludzkie lacjami małżeńskimi, które tworzą ognisko domowe: czyli środowi­
jest święte, a zatem seksualność, która jest źródłem ludzkiego ży­ sko ludzkie odpowiednie dla wzrostu i dojrzewania nowo narodzo­
cia, jest święta; stąd małżeństwo, które jest miejscem sprawowa­ nych ludzi.
nia funkcji seksualnej, także jest święte. Seksualność leży u podstaw najsilniejszych relacji ludzkich:
Ów religijny respekt dla seksualności, który przejawia się relacji pomiędzy małżonkami, pomiędzy rodzicami a dziećmi, po­
w bardzo stanowczych i szczegółowych normach, nazwano tabu. między rodzeństwem itd. Z tego powodu jest ważną częścią pełni
Seksualność była rzeczywiście dla wszystkich religii czymś uświęco­ i szczęścia ludzkiego, szczęście bowiem jest bardzo uzależnione
nym, była tabu. Znaczy to, niezależnie od różnorodnych ukonkret- od miłości, a najsilniejsze miłości pochodzą zazwyczaj z więzów
nień kulturowych, że idzie tu o rzecz, którą trzeba traktować z wiel­ rodzinnych.
kim szacunkiem; że nie jest ona jak inne rzeczy, lecz że wymaga Rodzina jest także zwyczajnym sposobem integracji nowych
obywateli w konstrukcji społecznej. Jest również bardzo ważnym ele­
szczególnej uwagi.
mentem porządku społecznego. Rodzina jest normalnym środowi­
Nasza kultura utraciła na tym obszarze sporo wrażliwości. Nie
skiem ludzkim, w którym przyjąwszy dar życia, otrzymujemy środki
potrafiła zrozumieć głębokiej mądrości tabu seksualnego

165
SZACUNEK SEKS I RODZINA

utrzymania, ale nade wszystko miejscem pozwalającym nam rozwi­ Brak dyscypliny seksualnej jest jak puszka Pandory, w której scho­
nąć się jako ludziom, nauczyć się żyć i zintegrować ze społeczeństwem. wane zostały wszystkie kłopoty. Wielkie zło, które powoduje on
Funkcja seksualna znajduje się w centrum życia rodzinnego w odniesieniu do poszczególnych osób i całych społeczeństw, moż­
i w centrum życia społecznego. Dotyka wszystkiego. Jest punktem na docenić jedynie patrząc nań z punktu widzenia emocjonalnego
newralgicznym: bardzo wrażliwym ogniwem w całej konstrukcji eg­ i subiektywnego, przyglądając mu się „zbyt blisko".
zystencji ludzkiej. Jest osią relacji ludzkich. Dlatego jest doskonale Nic dziwnego zatem, że moralność seksualna jest tak jasna, tak
zrozumiałe, iż wszystkie mądre cywilizacje uczyniły z seksu temat prosta i tak surowa: stara się chronić i budzić szacunek do rzeczywi­
tabu. Seksualność nie jest tematem zakazanym (byłoby to absur­ stości tak ważnej, jak płciowość. Gdyby człowiek sam stworzył same­
dalne), lecz tematem uświęconym, do którego trzeba podchodzić go siebie, gdyby mógł przewidzieć i rozporządzić wszystkimi warun­
z ogromnym szacunkiem. Taka jest czysta mądrość życia: moralność kami, które czynią życie społeczne i indywidualne możliwym
ma fundament w poszanowaniu rzeczywistości. i dobrym, mógłby przygotować moralność według własnego upodo­
Wszystkie zdrowe kultury wymagały od ludzi dyscypliny bania. Ale on siebie nie stworzył. Dlatego nie może zmieniać, a musi
seksualnej, czyli dokładnego uregulowania wykorzystywania odkrywać i respektować fizyczne i moralne prawa, które regulują
funkcji seksualnej: relacji małżeńskich, odpowiedniego wieku właściwe funkcjonowanie człowieka. Nie może według swej woli mo­
wstąpienia w związek małżeński itd. I od bardzo dawna znana jest dyfikować ani praw rozumu, ani trawienia, ani praw szczęścia. Nie
szkoda, jaką brak dyscypliny w tej dziedzinie wyrządza kulturze. może także przekształcać praw seksualności. W zakresie jego wolno­
Brak dyscypliny seksualnej jest jedną z oznak dekadencji cywiliza­ ści leży tylko żyć zgodnie lub nie z tymi prawami, szanować lub nie
cji historycznych. Właśnie dlatego, że dotyka centralnych ogniw swą ludzką kondycję, żyć lub nie w sposób właściwy człowiekowi.
życia osobistego i społecznego. Moralność jest mądrością życia, która pozwala jednostkom osią­
Brak dyscypliny seksualnej rozbija rodziny; zrywa ludzkie gnąć szczęście, a społeczeństwom dobrze funkcjonować. Moralność
związki, te najbardziej delikatne, które są źródłem szczęścia; prowo­ jest sztuką dobrego życia, także rozumnego przeżywania wszystkie­
kuje wyobcowanie; mnoży liczbę osób, które nie mogły odpowie­ go, co odnosi się do płci. Byłoby nieodpowiedzialnością, gdybyśmy
dnio dojrzeć ani przygotować się do wejścia w społeczeństwo; nie zwrócili uwagi, że jest to poważny problem.
zakłóca życie ekonomiczne, niszcząc jeden z jego podmiotów,
którym jest rodzina, a także zwiększając obszar niedostosowania
i marginalizacji; jest przyczyną wielu niekontrolowanych namiętno­ SEKS I RODZINA
ści, goryczy, podejrzeń, nienawiści, przemocy, które niszczą porzą­ Seksualność jest czymś znacznie więcej niż działaniem narządów
dek społeczny; jest źródłem nieskończonych cierpień. rodnych. Wystarczy stwierdzić, że różnice płci nie ograniczają się
Jest to tak oczywiste, a doświadczenie historyczne w tej mierze tylko do męskich i żeńskich organów seksualnych; dotykają najgłęb­
tak bogate, że nie trzeba o tym przypominać. Jednak występuje tu szych warstw osobowości. Bycie mężczyzną lub kobietą to dwa róż­
tak silny element namiętności, że temat ten nigdy nie jest do końca ne typy bycia człowiekiem, dwa warianty bardzo odmienne: różna
klarowny i konieczny wydaje się powrót do tego, co najistotniejsze. jest wrażliwość, różny sposób podejścia do życia i zachowania się,

167
SZACUNEK SEKS I RODZINA

różny sposób myślenia. Żaden z nich nie jest lepszy, po prostu są w głębi duszy upragnionych. Zjawisko zakochiwania się objawia
różne. Te tak głębokie różnice pokazują, że płciowość dotyka jasno, że płciowość jest czymś więcej niż używaniem organów
wszystkich warstw osoby, aż po najgłębsze. płciowych. Pomimo że faktycznie nie są one pozbawione pewnej
Dlatego jest ona zagadnieniem, którego nie można traktować atrakcyjności, pozostają na dalszym planie; wcale nie są ośrod­
powierzchownie. Sporadyczne używanie seksualności, bez konte­ kiem romantycznej namiętności. Olśnienie, jakie wywołuje miłość,
kstu, jedynie z pragnienia przyjemności, okazuje się bez sensu, dotyczy całej osoby, nie zaś jej atrakcyjności seksualnej. Piękno czy
a w rzeczywistości powoduje brak satysfakcji pochodzący od pew­ atrakcyjność fizyczna zajmują drugorzędne miejsce: zakochanie
nego niezaspokojonego oczekiwania. Albowiem seks, właśnie dlate­ bierze w niewolę całą osobę.
go, że jest rzeczywistością tak bogatą, obiecuje zawsze coś głębokie­ Związek pomiędzy mężczyzną a kobietą jest czymś znacznie
go; jednak powierzchowne doznania dostarczają jedynie więcej niż związkiem ciał. Pociągają komplementarne aspekty oso­
efemerycznej satysfakcji, a następnie są powodem frustracji. bowości. W grę wchodzą wszystkie: uczucia, emocje, miłość. Kiedy
Otóż seksualność jest faktycznie rzeczywistością głęboką. Nie jest mówimy o relacjach intymnych, chcąc odnieść się w delikatny spo­
czymś naskórkowym, powierzchownym, lecz wertykalnym. Nie jest sób do relacji genitalnych, zubażamy termin „intymny". Intymnością
tylko fizjologią, ciałem, ale również uczuciami, emocjami, miłością, osoby nie są jej organy płciowe. Prawdą jest, że istnieje wobec nich
dzieleniem intymności, czynieniem miejsca nowemu życiu, kocha­ instynktowna wstydliwość, czyli rodzaj ostrożności, by nie ofiarowy­
niem go i wychowywaniem... Jest jakby piramidą rzeczywistości, wać ich byle jak. Tymczasem intymność osoby to przede wszystkim
dóbr, w której to, co fizjologiczne - cielesne - zajmuje podstawę. jej doświadczenie, uczucia, poglądy, pragnienia, aspiracje - i to
Dojrzała seksualność wymaga integracji wszystkich aspektów. właśnie chcemy dzielić w ramach intymnego związku.
Płciowość nie jest tylko fizjologią, bo być mężczyzną czy ko­ Faktycznie, gdy dochodzimy do prawdziwej relacji osobowej
bietą nie oznacza tylko i wyłącznie posiadania organów seksualnych między mężczyzną a kobietą, dzielą oni ze sobą taką właśnie intym­
tego czy innego typu. Różnice seksualne między mężczyzną a kobie­ ność. Każde z nich jest zainteresowane wniknięciem w to, co drugie
tą charakteryzują się pewną tajemniczą komplementarnością, która czuje, myśli i czego pragnie; chce dzielić jego niepokoje i pragnienia.
sięga znacznie dalej. To właśnie cenimy i tego szukamy. I taka relacja intymna (w tym
Mężczyzna, może nieraz nie będąc tego świadom, poszukuje kontekście to słowo ma sens) tworzy szczególną przyjaźń, która ma
w kobiecie czegoś, czego sam nie posiada, a co wydaje mu się atrakcyj­ związek z seksualnością.
ne: szuka delikatności, czułości, piękna, umiłowania szczegółu, zrozu­ Relacje pomiędzy mężczyzną a kobietą mają niemal zawsze
mienia. A kobieta szuka w mężczyźnie zdecydowania, bezpieczeństwa, skłonność, mniej lub bardziej silną, mniej lub bardziej skrywaną,
siły, gościnności. Nie chodzi o to, że kobiecie brak siły, a mężczyźnie ku związkowi seksualnemu, chociaż nie jest on niezbędny, jak nie
czułości, ale że jest czułość właściwa kobietom, której szuka mężczy­ jest konieczne jedzenie zawsze wtedy, gdy pociąga nas jakaś po­
zna, i jest siła właściwa mężczyznom, którą docenia kobieta. trawa. Człowiek zdolny jest kierować się rozumem, opanowywać
Dlatego w zakochaniu jest zawsze coś z zaskoczenia, z odkry­ się i kontrolować własne impulsy. Faktycznie w życiu społecznym
wania wymiarów ludzkich po części niespodziewanych, choć nakłada się na siebie mnóstwo relacji między mężczyznami
SZACUNEK

i kobietami - relacji handlowych, przyjacielskich, sąsiedzkich, za­ i spontaniczną, która jest przejawem pewnego typu przyjaźni opar­
wodowych, rodzinnych itp. - w których aspekt ten nie ujawnia się tej na wyłączności.
i nie ma powodu się ujawniać. Kiedy redukujemy seksualność do cielesności i kiedy szukamy
Jednak między mężczyzną i kobietą istnieje pewien typ jedynie zaspokojenia pewnego pożądania, nie potrzebujemy tej re­
szczególnej przyjaźni, w której ów aspekt się pojawia; jest taki spo­ lacji wyłączności. Wtedy seks staje poza swym kontekstem i sposób,
sób dzielenia intymności, przekazywania uczuć, szukania komple- w jaki zaspokajamy pożądanie, jest drugorzędny W takiej sytuacji
mentarności, który cechuje się pewną niezwykłą pełnią i w którym relacja międzyosobowa nie ma znaczenia; wystarczy fizjologia (cie­
obecne jest tło seksualne. lesność). Kiedy jednak seksualność pozostaje w swym kontekście,
Cechą właściwą tego typu przyjaźni jest to, iż ciąży ona ku wraz z całym swym bogactwem, wtedy między osobami dochodzi
wyłączności: to znaczy, że nie patrzymy przychylnie na to, by ta sa­ do szczególnej relacji, która wymaga wyłączności. Kiedy seksual­
ma przyjaźń była dzielona z jeszcze inną osobą. Połowa pomarańczy ność jest zintegrowana z wszystkimi wymiarami afektywnymi i oso­
może być uzupełniona wyłącznie przez drugą połowę: nie ma tu bowymi, dąży do wyłączności. Intymność seksualna wymaga intym­
miejsca na nic innego. ności osobistej i na odwrót.
Kiedy mężczyzna i kobieta zakochują się i wzajemnie uznają tę Odwzajemnione zakochanie tworzy pewną umowę. Kiedy ta
sytuację, rozumie się samo przez się, że zaistniała pewna umowa. umowa zostaje sformalizowana, kiedy mężczyzna i kobieta angażują
I idzie o to, że uczucia, jakimi się nawzajem obdarzają, są wyłączne, się w stałe dzielenie ze sobą wszystkiego, rodzi się nowa rzeczywi­
nie można ich żywić do kogokolwiek innego. stość: małżeństwo, tworzy się ognisko domowe, powstaje rodzina.
W książce „Cztery miłości" C. S. Lewis wyraził to bardzo dobrze. W ten sposób seksualność ludzka integruje się w bogatej i skompliko­
W innych typach przyjaźni wyłączność nie jest obecna. Raczej na wanej relacji między osobami, a biologiczna funkcja płodności włącza
odwrót: normalna osoba cieszy się, gdy jej przyjaciele przyjaźnią się w naturalną, mającą swe prawa instytucję, jaką jest małżeństwo.
się także między sobą. Natomiast każdy mężczyzna i każda kobie­ Wtedy umowa ta przestaje być relacją prywatną; nie dotyczy
ta poczułaby się zdradzona, zdając sobie sprawę, że osoba, którą już dwojga ludzi; dotyczy całej natury ludzkiej, bowiem relacja ta
kocha i która twierdzi, że kocha wzajemnie, zakochana jest w kimś na niej się właśnie opiera; dotyczy również organizacji społecznej,
trzecim. A jeśli rzeczywiście zakochana jest w kimś trzecim, bo w jej ramach ma pojawić się i zostać wcielone do społeczeństwa
partner wyczuwa, że nie ma już dla niego miejsca. Taka jest ta mi­ nowe życie. Gdy mężczyzna i kobieta łączą się w małżeństwie, nie
łość, w której pojawia się tak wiele wymiarów. Dlatego nie toleru­ czynią czegoś, co oni sami wymyślili; nie tworzą wewnętrznych
je się osób trzecich: wszystko, co one otrzymują, jest ze szkodą dla praw małżeństwa, tak jak sami nie tworzą wewnętrznych praw se­
zakochanych. Tę typową reakcję uczuciową wobec osoby trzeciej ksualności. Nie stworzyli tajemniczych sił, które doprowadziły do
nazywa się zazdrością. Jest to reakcja na zranienie, jakie wywołu­ ich wzajemnego odkrycia, do zakochania, do poszukiwania siebie,
je poczucie bycia zdradzonym. Wyczuwa się, że druga strona ze­ do miłości. Realizują w nich coś, co należy do natury ludzkiej. Dlate­
rwała umowę, której być może nigdy nie wyrażono słowami, ale go praw tych nie mogą zmieniać według swego upodobania, tak jak
której istnienie zakładano. Chodzi o reakcję zupełnie naturalną nie mogą zmienić innych praw fizjologicznych, które rządzą ich
SEKS I RODZINA

SZACUNEK

realizację przyjaźni i wzajemnego oddania; hojność w otwieraniu


ciałem, ani nieuchwytnych praw kierujących uczuciami i ludzkim
się na przekazywanie życia ludzkiego i wychowywanie dzieci.
szczęściem.
Oczywiście sytuacja nie zawsze jest idealna: ani w sferze fizjolo­
Pomiędzy małżonkami istnieje intymna i wyłączna relacja, która
gicznej, ani w relacji małżonków, ani w wychowaniu dzieci. Małżon­
prowadzi ich do dzielenia intymności, do pomagania sobie i wza­
kowie nie są idealni ani pod względem ciała, ani pod względem ducha,
jemnego wspierania. Ten małżeński dar jest bardzo wzmocniony
podobnie dzieci. Staje się to powodem wielu problemów. Dlatego do­
przez elementy afektywne i jest szkołą człowieczeństwa: małżonko­
bre przeżywanie związku małżeńskiego może wymagać - i zawsze
wie uczą się dawać siebie, poświęcać się, myśleć najpierw o drugiej
w jakimś momencie wymaga - heroizmu. Żyć dobrze, w poszano­
osobie, a dopiero potem o samym sobie; przygotowują się, nawet
waniu wewnętrznych praw seksualności - respekcie dla biologicznej
o tym nie wiedząc, do przyjęcia i ukochania nowego życia. Dzięki
prawdy płci, wzajemnej wierności, poświęcenia się innym - może
poświęceniu związek staje się coraz mocniejszy, a małżonkowie wza­
się niekiedy okazać ciężkie. Jednak wiele bardzo ważnych dóbr osób
jemnie się uzupełniają. W Ewangelii Jezus Chrystus mówi, że
i społeczeństw zależy od szacunku dla praw natury, które w ostatecz­
mąż i żona są Jednym ciałem", nawiązując do owej głębokiej jed­
nym rozrachunku są prawami Boskimi. Trzeba przekonać siebie, że
ności, od aspektów najbardziej cielesnych po najbardziej duchowe.
nie można zaznać szczęścia inaczej, jak tylko w pełni.
Relacja seksualna wyraża, przedłuża i wzmacnia przyjaźń
Owa intymna i wyłączna relacja jest zazwyczaj źródłem nowego
i wzajemne oddanie małżonków. Faktycznie pomaga im rozumieć
życia i jest jednocześnie najlepszym środowiskiem do przyjęcia go.
się i kochać. I tak okazuje się, że ten sam akt, który wyraża i wzmac­
Jeśli ognisko domowe jest stabilne, dzieci zyskują środowisko ludz­
nia miłość małżonków, jest przewidzianym przez naturę sposobem
kie pełne ciepła, zrozumienia, tkliwości, a także jednostkę ekono­
na przekazywanie ludzkiego życia. Aby dobrze przeżywać seksual­
miczną, która pozwala im wzrastać i odbierać wychowanie.
ność, trzeba przestrzegać tego prawa. Jan Paweł II spopularyzował
Wiele jest zatem różnorodnych racji, które wskazują, że mał­
je tymi słowami: nie można oddzielać znaczenia jednoczącego
żeństwo jest relacją wyłączną i stałą; to znaczy trwałą i wyłączną re­
(jedność małżonków) od znaczenia prokreacyjnego (przekazy­
lacją mężczyzny i kobiety. Moralność chrześcijańska nie czyni nic
wanie życia).
innego, jak tylko potwierdza ową rzeczywistość, która została
Nie znaczy to, aby małżonkowie mieli zawsze intencję przeka­
zapoczątkowana przez naturę: małżeństwo mężczyzny z kobietą na
zywania życia; wystarczy, że respektują sposób istnienia aktu mał­
zawsze.
żeńskiego. Natomiast niemoralne jest zniekształcanie tego aktu bądź
W tym momencie mogą pojawić się zastrzeżenia: a jeśli się nie
używanie sztucznych środków, które uniemożliwiałyby potencjalne
rozumieją? jeśli są zmęczeni wspólnym życiem? jeśli któreś z nich
powstanie nowego życia (prezerwatywy, środki antykoncepcyjne
naprawdę zakocha się w kimś innym? jeśli nie mają dzieci? Dobre
i plemnikobójcze itp.) lub je likwidowały (tabletki o działaniu po­
odpowiedzi na te wszystkie pytania zabrałyby sporo czasu. Jednak
ronnym itp.).
najgorsze byłoby to, że odwróciłyby uwagę od centrum całej kwestii.
Pełnia ludzkiej płciowości łączy takie elementy: małżeńską
Są dwa sposoby podejścia do kwestii małżeństwa: pierwsze
jedność osób wraz z wszystkimi jej aspektami (czułość, przyjem­
od strony trudności, drugie od strony pełni. Powszechne doświadczenie
ność itp.); wyłączność daru seksualnego i afektywnego; osobistą
MIŁOŚĆ W RODZINIE
SZACUNEK

mówi, że w życiu małżeńskim często pojawiają się trudności. Na pew­ A jeśli się jednak nie uda? Jeśli się nie uda, trzeba się będzie za­
no wiele osób nie potrafi się kochać albo po jakimś czasie przestaje się stanowić nad tym, co można zrobić, nie sposób podawać ogólnych
kochać; na pewno są małżeństwa z rozsądku, które kończą się niepo­ reguł. Jedyna ogólna reguła to ta, iż sukces małżeństwa polega na
wodzeniem (choć jest równie prawdziwe, że są małżeństwa z roz­ jedności mężczyzny i kobiety na zawsze. Trzeba się liczyć z niepo­
sądku, które odnoszą sukces); na pewno może dojść do sytuacji wodzeniami, ale nie powinno się podchodzić do małżeństwa od
nieznośnych itd. Jednakże żadna z tych sytuacji nie sprawia, iżby mał­ strony niepowodzeń, lecz sukcesów. Właśnie dlatego, że trudności
żeństwo przestało być tym, czym jest; żadna z tych sytuacji nie zmienia pojawiają się często, potrzeba tyle emfazy, gdy mówi się o ideale;
praw seksualności i szczęścia ludzkiego. w przeciwnym razie zgodzilibyśmy się od samego początku na role
Straszliwym błędem byłoby zniszczenie idei małżeństwa dlate­ przegrywających.
go, że w niektórych przypadkach jest powodem kłopotów. To tak, Taka jest reguła i trzeba robić co możliwe, aby stała się ogólną
jak byśmy lekceważyli prawa rządzące zdolnością widzenia dlatego, praktyką. Trudne przypadki trzeba studiować i rozwiązywać w kon­
że niektórzy mieli nieszczęście utracić wzrok. Wymknęłoby się nam kretnych sytuacjach, bo inaczej rozwiązać ich nie można. Podobnie
sedno całej kwestii, to znaczy jedyny punkt, z którego można jak z chorobami, choć istnieją znane sposoby leczenia, nie można
naprawdę rozwiązać trudności. Należałoby raczej rozumować ich stosować byle jak: trzeba zbadać każdego chorego, bo każdy cho­
w przeciwnym kierunku: właśnie dlatego, że małżeństwo jest czymś ry przedstawia w części indywidualny przypadek. Najwłaściwsze
delikatnym i może przynieść trudności, jest tym bardziej konieczne jest jednak dysponowanie środkami, które zapewniają małżeństwu
uruchomienie wszelkich środków na poziomie osobistym i społecz­ dobre zdrowie. Najlepsza jest medycyna prewencyjna. Niepowodze­
nym, aby odniosło sukces. nia są przeważnie trudne do rozwiązania. Trzeba poważnie
Nie można podchodzić do tego problemu swobodnie. Trzeba traktować dyscyplinę seksualną i małżeństwo: to nie jest zabawa.
przypomnieć, że w grę wchodzą najgłębsze wymiary osobowości
ludzkiej, najsilniejsze i najdelikatniejsze relacje ludzkie, szczęście,
wychowanie dzieci, sam zrąb społeczeństwa. MIŁOŚĆ W RODZINIE
Oczywiście każda osoba, która chce być szczęśliwa, powinna Gdy moralność chrześcijańska mówi o seksie, mówi o rodzinie.
zrobić co tylko możliwe, aby wygrać w tym jakże żywotnym Są to dobra nierozdzielne, seksualność bowiem znajduje swe natural­
aspekcie egzystencji. Udane życie małżeńskie jest znacznie ważniej­ ne spełnienie w małżeństwie i tam pojawia się nowe życie, które włą­
sze od sukcesu zawodowego czy społecznego i wymaga wiele wy­ cza się w intymną relację swych rodziców. Seks bez tego odniesienia,
trwałości. Powinna ona sprawić, aby jej małżeństwo było sukcesem, które stanowi jego naturalny kontekst, jest nieuporządkowany i nie
to znaczy, aby zrealizował się ideał: związek mężczyzny i kobiety na na miejscu; traci swe ludzkie znaczenie i może dostarczać jedynie
zawsze; a społeczeństwo musi zrobić wszystko, aby pomóc. Chodzi efemerycznych i pustych, a w końcu frustrujących doświadczeń.
nie tylko o osobiste szczęście człowieka, ale i zdrowie społeczeń­ Rodzina jest głównym środowiskiem miłości ludzkich. Jest
stwa. Sytuacja bardzo by się zmieniła, gdyby rzeczywiście oddano rzeczywistością budowaną właśnie na podstawie miłości. Jej fun­
do dyspozycji środki mające na celu pomyślność małżeństw. damentem jest miłość małżonków, wzrasta dzięki miłości i wierności,
SZACUNEK MIŁOŚĆ w RODZINIE

jaką się darzą, urzeczywistnia ją miłość, którą rodzice otaczają sądziliśmy. Jednakże jeśli jest między dwiema osobami zaufanie,
dzieci, dopełniają wychowanie tych ostatnich, kiedy umieją już zaczynają dzielić intymność i jako własne uznają to, co należy do
one kochać swych rodziców, kochać się między sobą i kochać drugiego. W ten sposób zakochanie ustępuje miejsca mocnemu
wszystkich ludzi. uczuciu, a potem, gdy racje drugiego uznają za swoje - czułości.
Kto sam nie doświadczył, czym jest udana rodzina, czym jest ro­ Zakochanie jest jak płomień, który daje początek żarowi ogniska.
dzina, która osiągnęła pełnię, gdzie miłość jest rzeczywistością, nie Najpierw są to wielkie, świetliste płomienie, bo przede wszystkim
może wyrobić sobie zdania na temat jakości tego dobra oraz stopnia, zajmuje się materiał najlżejszy; z kolei, dzięki temu ciepłu i wraz
do jakiego jest z nim związane ludzkie szczęście. Przeciętne lub nieu­ z upływem czasu, zajmują się cięższe drwa, które dają ogniowi
dane realizacje miłości małżeńskiej nie mogą tej jakości uzmysłowić. stabilność.
Gdy mówimy o miłości w rodzinie, nie myślimy o sytuacjach Czułość rośnie w miarę jak dwoje ludzi łączy się coraz ściślej,
idyllicznych, które mogą istnieć jedynie w wyobraźni albo w mniej w miarę jak dzielą coraz więcej, jak coraz więcej mają wspólnego.
lub bardziej dziwacznych filmach z innej epoki. Chodzi o praw­ Jednak aby więcej dzielić, trzeba dawać. Dawanie jest kluczem do
dziwą miłość, która wzrasta w najzwyczajniejszych okolicznościach miłości. Miłość prowadzi do dawania i oddawania siebie i właśnie
życia: wśród drobnych kłopotów, działań, które się udają albo nie, w ten sposób wzrasta. Miłość zawsze oznacza oddanie, utracenie
problemów ze zdrowiem, trudności materialnych, zmęczenia, czegoś własnego na rzecz drugiego. Gdy kogoś kochamy, pragniemy
przejściowych złości itp. dla niego dobra i jesteśmy poruszeni chęcią zapewnienia go. A to
Trudno jest mówić o miłości, bo nie jest namacalna: nie widać wielokrotnie zakłada poświęcenie: robienie czegoś, co jest nieprzy­
jej, nie można jej dotknąć. Nie da się jej zmierzyć, a w konsekwencji jemne albo nierobienie tego, co sprawia nam przyjemność; dostoso­
trudno ocenić, kiedy rośnie, a kiedy maleje. Może się zdarzyć, że wanie własnych gustów i myślenie w taki sposób, by zadowolić ra­
coś jej szkodzi niepostrzeżenie. Nie jest to jednak wyłącznie kwestia czej drugiego niż siebie.
uczuć. Miłość budzi uczucia i w części rodzi się z uczuć, ale nie jest Wzajemna miłość utrzymuje się tylko na fundamencie poświę­
uczuciem. cenia. Trzeba się przecież nauczyć niezwracania uwagi na wady,
Nie należy mylić miłości małżeńskiej z pierwszymi chwilami przebaczania raz po raz, nieodpłacania złem za złe: niepamiętania
zakochania. Zakochanie jest pewną sytuacją emocjonalną, zazwy­ przykrego zdania, gniewnej odpowiedzi, oznak niecierpliwości, po
czaj przejściową. Ma w sobie coś autentycznego i coś fałszywego, bo tysiąckroć ujawniającego się dziwactwa, złego okresu. I to nie tylko
zaślepia. Osoba zakochana zostaje jakby oślepiona zaletami drugiej raz, lecz bez przerwy, dzień po dniu. Jeśli nie przygotujemy się do
osoby, które ukazują się jej w wyjątkowym blasku. I blask ten prze­ takich poświęceń, trudno je dźwigać. Trudności nabierają gigan­
słania wszystko inne: jej przeciętność, jej wady. tycznych rozmiarów, nieporozumienia narastają; wzajemne krzyw­
Wraz z wzajemnym obcowaniem, oślepiający blask znika dy zostają zachowane w pamięci i wypomniane, dziwactwa nie są
i w miarę poznawania drugiej osoby widzimy, jaka jest w rzeczywi­ tolerowane i współżycie staje się nie do zniesienia.
stości. Uświadamiamy sobie jej pozytywne strony, ale i jej wady. Do­ Swoistą cechą miłości jest przekraczanie siebie. Nie może się
strzegamy, że nie wszystko jest takie wspaniałe, jak na początku powieść temu, kto nie czyni więcej niż dokładnie tylko tyle,

177
SZACUNEK MIŁOŚĆ W RODZINIE

ile potrzeba. Jeśli obydwoje wytyczają linię podziału praw i obo­ zaborczymi, gdzie kocha się drugiego, bo jest dobrem dla osoby ko­
wiązków i nie myślą poza nią wyjść, małżeństwo już można uznać chającej; tak iż w gruncie rzeczy mogą być przejawami egoizmu.
za nieudane. Bo nie jest możliwe, aby zawsze respektowali tę grani­ Małżeństwo, jeśli umiemy dobrze je przeżywać, jest wielką
cę. Pewnego dnia on będzie zmęczony, innego ona zdenerwowana szkołą człowieczeństwa dlatego, że jest wielką szkołą miłości. Uczy­
i jeśli każde ściśle domagać się zacznie swych praw, nie ustępując my się rzeczywiście poświęcać dla drugiego. I to właśnie niejako
w niczym, niemożliwe będzie, aby się bez przerwy nie spierali. ogrzewa rodzinę. Trzeba się spalać, poświęcać, aby było ciepło. Z tej
Sądzić co innego, to nie znać ludzkiego serca. Kiedy jedno zaniedba racji małżeństwo jest odpowiednim miejscem dla przyjmowania
się nieco lub pokona je słabość, stanie się to powodem obrazy, której nowego życia.
drugie nie będzie chciało wybaczyć. W ten sposób nie zajdą daleko. Jeśli nie brakuje miłości i poświęcenia, rodzina jest ogrzana,
Miłość jest możliwa tylko wtedy, gdy oboje są gotowi przekra­ a nowe życie przychodzi, spotyka atmosferę ludzkiego ciepła i go­
czać siebie, robić więcej, niż wyznacza sprawiedliwość. Bo w ten spo­ ścinności. Trzeba bardzo się poświęcać, aby dobrze zajmować się
sób powstaje jakby szeroki pas pośredni, w którym rozwiązuje się dzieckiem. Jeżeli rodzice nie są przyzwyczajeni do poświęceń, będą
większość problemów. I to nie tylko raz, lecz ciągle. Małżeństwo od­ maltretować swe dzieci i nie będą umieli ich wychować. Przede
nosi sukces jedynie wtedy, kiedy obydwoje - lub przynajmniej jed­ wszystkim w łonie rodziny urzeczywistnia się przykazanie miłowa­
no z małżonków - są gotowi do nieustannego poświęcania siebie. nia bliźniego jak siebie samego i tutaj też się go uczymy. Stąd rodzi­
Poświęcenie jest gwarancją, że istnieje prawdziwa miłość, a co na jest wielką szkołą życia społecznego.
więcej, buduje ją i doskonali. Poświęcenie ma dla miłości ogromny Bez tego przebogatego kontekstu ludzkiego seksualność traci
walor wychowawczy: dodaje jej realizmu i czyni wyraźną. I, parado­ sens, niczym jakaś dziwaczna rzeczywistość, niczym złudzenie,
ksalne, godzi się ze szczęściem. Przecież największym szczęściem które wiele obiecuje, a niewiele może dać. Jednak jest weń włączo­
człowieka na ziemi jest właśnie miłość: nie tyle bycie kochanym, na pewna cudowna rzeczywistość: źródło najsilniejszych relacji mię­
ile właśnie kochanie. Ktoś, kto kocha, czuje się szczęśliwy, nawet je­ dzy ludźmi, a także przepiękne zadania, jak kochanie się miłością
śli jest to miłość nieodwzajemniona. Naturalnie, odwzajemnienie pełną i przekazywanie życia - życia ciała i ducha.
daje pełnię miłości i szczęściu; ale przebogate doświadczenie ludz­ Moralność, nie zapominajmy o tym, ma wiele wspólnego z pięk­
kie uczy, że można być szczęśliwym nawet wtedy, gdy miłość pozo­ nem. Ale aby docenić piękno, trzeba patrzeć na rzeczy w całym ich
staje nieodwzajemniona. Mimo że, paradoksalne, miłość i cierpienie przepychu. Ażeby zrozumieć moralność seksualną, trzeba
idą wtedy w parze. wiedzieć, czym jest rodzina; trzeba mieć doświadczenie tego tak
Nikt nie skarży się, że kochał zbyt mocno, bo miłość najbardziej ogromnie ważnego dobra, ważnego dla życia osobistego i społecz­
uszlachetnia człowieka. W kimś, kto umiał kochać, zawsze jest jakaś nego. Tylko kiedy odkryjemy jego wielkość, zrozumiemy, że tyle in­
ludzka zaleta. Nie należy jednak mylić miłości z sentymentalizmem nych dóbr jest mu podporządkowanych, a zwłaszcza - przyjemność
ani z namiętnością. Różnica polega na tym, że w autentycznej miło­ seksualna.
ści zawsze na pierwszym miejscu kocha się dobro drugiej osoby;
tymczasem miłości sentymentalne lub namiętne są miłościami
KORZENIE CZŁOWIEKA
9
BYT ZAKORZENIONY
Jeśli wszystko rozwija się prawidłowo, człowiek rodzi się w rodzinie.
To znaczy w miejscu gościnnym, gdzie zostaje troskliwie przyjęty.
Żywi się go, wychowuje i traktuje z czułością. To jest zupełnie natu­
ralne i godne pożądania dla każdego człowieka.
Niekiedy jest jednak inaczej. Wielu rodzi się bez rodziny, czy to
dlatego, że rodzice nie byli zdolni do założenia jej, czy też dlatego, że
inne okoliczności uniemożliwiły jej założenie, czy wreszcie ją rozbi­
ły. Jakiekolwiek byłyby przyczyny, fakt narodzin poza rodziną jest
pewnym brakiem, duchową ułomnością, nad którą trzeba ubole­
wać, jak ubolewamy, gdy dziecko urodzi się bez ramienia albo ucha.
Oczywiście, ten brak nie czyni człowieka mniej godnym lub mniej
wartościowym od innych. Nie ponosi zań winy i nie powinien się
czuć mniejszym czy gorszym od innych. Jest to jednak pewien brak.
Społeczeństwo będzie musiało postarać się złagodzić jego konse­
kwencje, a jeszcze lepiej byłoby im zapobiec.
Dziecko rodzi się całkiem bezradne i wymaga wielkiej opieki.
Jest to oczywiste na płaszczyźnie fizycznej, bo niemowlę musi być
żywione, chronione od chłodu i możliwych agresji (jest całkowicie
SZACUNEK BYT ZAKORZENIONY

bezbronne). Wymaga także wielkiej opieki na płaszczyźnie ducho­ Wspomnienia z dzieciństwa powracają do nas jakby były stały­
wej: trzeba je wychowywać, to znaczy uczyć je żyć po ludzku, uczyć mi i pewnymi punktami zakotwiczenia w historii, jakby rzeczy wte­
je chodzić, jak chodzą ludzie (w pozycji wyprostowanej), uczyć je dy właśnie zaczęły się zmieniać, jakby wcześniej wszystko było
jeść, jak jedzą ludzie i zachowywać się wobec innych, jak to jest wła­ wieczne. Rzeczy i środowiska, które kiedyś były miejscem pewnym
ściwe człowiekowi. Ponadto trzeba nauczyć je mówić i rozumieć i przyjaznym, nadal takie są, choć czas upływa w jakiś nieokreślony
otaczający świat. sposób. Mamy skłonność powracać do nich nieświadomie, kiedy we
Istnieje naturalna tendencja do zapewniania dziecku owej własnym życiu doświadczamy trudności. Gdy przychodzi starość,
ochrony i troskliwości. Małe dzieci wyzwalają u normalnego doro­ impuls powrotu do miejsc, które ukochaliśmy w dzieciństwie (jeśli
słego wielką czułość i uczucia opiekuńcze. Tym większe są one nadal istnieją) staje się jeszcze mocniejszy. Pragniemy powracać do
u matek. Natura pomaga w ten sposób wypełniać ten obowiązek tego, co przeżyliśmy, podobnie jak pragnęlibyśmy wrócić do ciepłego
z chęcią. matczynego łona, które po raz pierwszy nas przyjęło.
Pierwsze otrzymane nauki pozostawiają w każdej osobie głębo­ Człowiek jest bytem zakorzenionym. Podobnie jak rośliny
ki ślad. W początkowych latach życia, kiedy rozum zaczyna się bu­ wypuszczają korzenie, które unieruchamiają je w ziemi i dzięki
dzić, przeżycia odciskają się na osobowości szczególnie mocno. którym się odżywiają i rosną, człowiek wiąże się z rzeczami i osoba­
Z jednej strony, być może dlatego, że najbardziej zaznacza się to, co mi. Potrzebuje związków uczuciowych, aby rozwijać się i trwać jako
otrzymujemy najpierw, podobnie jak najbardziej rzuca się w oczy człowiek. Związki te są niczym gleba dla rośliny: żywią go, powodu­
pierwszy znak postawiony na nie zapisanej kartce. Z drugiej dlate­ ją jego wzrost i sytuują w świecie. Człowiek bez korzeni, który błąka
go, że wewnętrzny czas płynie bardzo wolno i wydaje się, jakby wra­ się od jednego miejsca do drugiego, który nie czuje się emocjonalnie
żenia mogły zostać wyryte tym łatwiej. związany ani przez miejsca, ani przez osoby, który nie ma niczego,
Powstają bardzo silne związki z osobami i z rzeczami. Jeśli dziec­ co byłoby mu naprawdę bliskie, staje się w pewnym sensie nieludz­
ko przeżywa normalne relacje, zaczyna bardzo intensywnie kochać ki. Jakby brakowało mu pewnego wyposażenia, głębi lub określenia.
swych rodziców albo te osoby, które się nim zajmują, i czuje się bar­ Pośród tych korzeni niektóre są bardzo widoczne, jak związki
dzo od nich uzależnione. Tworzą się również niezwykle silne więzi z osobami, rzeczami lub miejscami, są też inne, mniej widoczne. Za
z rzeczami i środowiskiem rodzinnym: z przedmiotami, domem, sprawą związku z rodziną, zostajemy wszczepieni w pewną grupę
miejscami, krajobrazami, zapachami, posiłkami, zwyczajami... ludzką i pewną tradycję kulturalną, której początki giną w mro­
Urodzić się i żyć w jednym miejscu, zostać przyjętym i otoczo­ kach historii. Owe niewidzialne korzenie są znacznie silniejsze, bar­
nym opieką przez określone osoby - to wszystko naznacza nas na dziej złożone i rozległe, niżby się to mogło z początku wydawać.
zawsze. Cały ten zespół przeżyć tworzy część definicji człowieka, Wraz z wychowaniem otrzymujemy pewne wzory życia i działa­
jego tożsamości, sposobu bycia, wewnętrznego portretu. Są one nia, zwyczaje i praktyki społeczne, wiadomości, nawyki i techniki
punktem odniesienia na całe życie. Jeżeli dzieciństwo było normal­ pracy; całe dziedzictwo duchowe, które jest ogromnym zbiorem
ne, przeżycia owe to rzeczy miłe, dlatego też przyjęte i ukochane; je­ ludzkiego bogactwa, skarbnicą doświadczeń włączających nas
śli nie, stają się przyczyną kompleksów i nieprzystosowania. w ludzką tradycję. Ten, kto je przyjmuje, nie ma przeważnie
BYT ZAKORZENIONY
SZACUNEK

ani zdolności, ani wystarczającej perspektywy, aby zdać sobie z tego Społeczności ludzkie są podmiotami zbiorowymi, które mają
sprawę. Otrzymujemy je, wszyscy, tak, jak by to było naturalne i swą historię i żywe dziedzictwo duchowe, które wzrastają i żywią się
niezbędne. wkładem każdego z członków społeczności. Dzięki temu następni,
Nikt nie zastanawia się, na przykład, nad skarbem, jakim jest ję­ którzy przychodzą, zastają środowisko ludzkie wzbogacone przez
zyk, którego nauczyliśmy się niemal bez wysiłku, który umożliwia poprzedników, w którym mogą lepiej się rozwinąć. W gruncie rze­
nam wypowiadanie się i porozumiewanie z innymi, który łączy nas czy jeśli dzisiaj możemy żyć w sposób bardziej ludzki, zawdzięcza­
z naszymi przodkami, który pozwala nam rozumieć ich i uczyć się my to wielu, którym przed nami żyło się trudniej i którzy pracowali,
od nich. Jednakże język, jak wszystkie elementy kultury (wiadomo­ by polepszyć warunki życia swych potomków.
ści, zwyczaje, techniki itp.), jest czymś żywym, co kształtuje się Wśród bogactwa dóbr, jakie pozostawili nasi poprzednicy, kry­
i zmienia dzień po dniu, z udziałem wszystkich. Ten, który otrzyma­ je się ich historia. W żywej historii jakiejś wspólnoty ludzkiej ze­
liśmy, to dziedzictwo wszystkich pokoleń naszych przodków. Nosi brane są fakty, ale nie w zimny i obiektywny sposób, lecz również
ono ślady ich zainteresowań i wysiłków, ich wrażliwości i gustów, z całym ich znaczeniem ludzkim. Dlatego w historii społeczeństwa
ich upodobań i przesądów... I wszystko to otrzymujemy niemal nie­ ważne miejsce zajmują bohaterowie i przykładne wydarzenia,
postrzeżenie wraz z nauką języka. które zapewniają tożsamość, pewien sposób bycia właściwy wszy­
Uczeń, który z większym lub mniejszym zainteresowaniem stkim członkom danej społeczności i dostarczają przykładów do
uczestniczy w lekcji, mając na stole podręcznik, pełen schematów naśladowania: jest to sposób umiejscowienia się w świecie i podej­
i rysunków, nie wie i prawdopodobnie nie potrafi ocenić, jak wiele ścia do życia.
kosztowało zdobycie wiedzy, która jest w książce w prosty sposób Zanim dziecko mogło rozwinąć swą osobowość, otrzymało wie­
wyłożona, ani jak dalece inne byłoby jego życie, gdyby ta wiedza le cech, które charakteryzują je jako członka pewnej rodziny i wspól­
nie istniała. noty historycznej, a które staną się substratem jego osobowości. Każ­
Kto zostaje wcielony do społeczeństwa, kto rozpoczyna życie dego z nas wyróżnia fakt urodzenia się w tej a nie innej rodzinie,
w jakiejś ludzkiej wspólnocie zazwyczaj nie wie, iż fakt istnienia zamieszkiwania w określonym mieście, należenia do danego narodu
pewnego społecznego porządku i usług kosztował wiele pracy i wie­ i kultury. Wszystko to jest integralną częścią naszej duchowej
le czasu. Wszystko co widzi wydaje mu się naturalne jakby istniało fizjonomii. I jest to część znacznie większa, niż na ogół sobie wyo­
zawsze lub pojawiło się spontanicznie. Coś pozornie tak oczywiste­ brażamy. To co każdy z nas ma szczególnego i własnego - co, by się
go, jak światła na skrzyżowaniu, policjant pilnujący porządku, urzęd­ tak wyrazić, zrobił na własny rachunek - jest niepomiernie małe
nik prowadzący jakąś sprawę, sędzia studiujący akta, nauczyciel w porównaniu z bogactwem, które otrzymaliśmy, które jest owocem
polecający określony podręcznik, pielęgniarka doglądająca chorego, wysiłku podejmowanego przez wieki, a nawet przez tysiąclecia,
emeryt otrzymujący swe świadczenie, to wszystko wielkie zdobycze w rzeczywistości przez całą historię ludzką.
ludzkości, które istnieją dzięki temu, że wielu ludzi trudziło się przez Pomaga nam to zrozumieć, do jakiego stopnia człowiek jest by­
długi czas. Te rzeczy nie pojawiły się same. tem zakorzenionym, związanym z określoną ziemią, rodziną,
DOJRZAŁOŚĆ I DOBRO WSPÓLNE

SZACUNEK

DOJRZAŁOŚĆ I DOBRO WSPÓLNE


miastem czy wioską, zasobem pojęć lub kulturą. Gdy pozbawimy go
Każdy człowiek wiele otrzymał i jest moralnym obowiązkiem to do­
tego kontekstu, praktycznie nie pozostanie mu nic.
Dlatego tak bolesne są procesy wykorzenienia: kiedy człowiek cenić. Nazywamy to wdzięcznością.
zostaje wyrwany ze swej rodziny, swego społeczeństwa, swej kultu­ W większości przypadków nie jest możliwe odwzajemnić się
ry, swego środowiska ludzkiego. Coś pozornie tak nieznacznego, jak tym, co otrzymaliśmy. Nawet jeśli bardzo byśmy dbali o jak najlepszy
przeniesienie się o kilkaset kilometrów, może przynieść z sobą ludz­ Stosunek do rodziców, nigdy nie uczynimy dosyć, aby odpłacić im za
ką tragedię; może oznaczać wejście w świat, w którym nie znamy ję­ dar życia ani za tyle troskliwości, którą nas otaczali od najmłodszych
zyka ani zwyczajów, gdzie nie rozumiemy sposobu myślenia i war­ lat. Dotyczy to także, choć w mniejszym stopniu, innych osób, które
tości, gdzie nie napotykamy znanych i przyjaznych punktów uczestniczyły w naszym wychowaniu: przekazały nam dobra,
odniesienia, gdzie czujemy się obco i dziwnie. których nie jesteśmy w stanie im wynagrodzić. Podobna sytuacja ma
Z pewnością w każdym człowieku jest zdolność przystosowania także miejsce w odniesieniu do całego społeczeństwa: otrzymaliśmy
się do nowego środowiska. Jak rośliny, tak i człowiek ma zdolność od niego wiele dóbr niematerialnych i materialnych, które były moż­
zapuszczenia nowych korzeni; dlatego może być przeniesiony i za­ liwe dzięki przemyślności i pracy wielu pokoleń na przestrzeni histo­
korzenić się w innym miejscu: uczy się języka, zwyczajów, od nowa rii. Możemy jedynie być wdzięczni.
buduje relacje przyjacielskie i rodzinne itd. A pierwszym krokiem do wdzięczności za otrzymane dobra jest
Relacje między ludźmi są zazwyczaj podłożem zakorzenienia uznanie ich i docenienie. Potem, skoro przeważnie nie jest możliwe
się w innym społeczeństwie i najlepszym sposobem integracji z no­ odwzajemnienie się tym, którzy nam je przekazali, wdzięczność po­
wymi zwyczajami i sposobami myślenia; są też najlepszą drogą do winna skierować się ku pomocy tym, którzy przychodzą po nas, jak
opanowania języka, gdyż motywują do nauki i pomagają zrozu­ i nam kiedyś udzielono pomocy.
mieć i pokochać jako własne geografię, historię i kulturę nowego Dojście do dojrzałości ludzkiej oznacza przezwyciężenie men­
otoczenia. talności dziecka, które zawsze nastawione jest na otrzymywanie od
Jeśli relacje między ludźmi tworzą się szybko, przeniesienie starszych i uświadomienie sobie własnej odpowiedzialności, to
okazuje się mniej dotkliwe; jeśli się nie udają, człowiek może czuć znaczy uświadomienie sobie, że już jesteśmy dorośli, że mamy do
się bardzo źle: samotnie i nie na swoim miejscu. Formacja kultural­ odegrania pewną rolę wśród dorosłych i że trzeba się bardziej przej­
na podnosi zdolność adaptacji, bo pomaga zrozumieć nową kulturę, mować tymi, którzy przychodzą po nas. Osobie dorosłej odpowiada
choć zawsze jest to doświadczenie trudne. właśnie dawanie, aby ci, którzy przychodzą, mogli otrzymywać. Stąd
Wszystko co zostało powiedziane pomaga nam zrozumieć, do fakt otrzymania wielu dóbr od rodziny, od wychowawców, od społe­
jakiego stopnia człowiek jest bytem zakorzenionym. Potrzebuje za­ czeństwa jest podstawą obowiązku wnoszenia własnego wkładu.
puścić korzenie w ludzkiej glebie, w społeczeństwie, gdzie żyje Osiągnięcie dorosłości w nieunikniony sposób zakłada podejmowa­
w otoczeniu innych osób i skąd czerpie z kulturalnego czarnoziemu, nie zadań - prac - których wymaga utrzymanie ciągłości życia
pozostawionego przez przodków. społecznego.
SZACUNEK DOJRZAŁOŚĆ I DOBRO WSPÓLNE

Osoba dorosła, dorosła na sposób ludzki, przezwycięża dziecię­ danego społeczeństwa. Częścią dobra wspólnego danego kraju są na
cy egoizm i zdaje sobie sprawę, że nie może żyć w uzależnieniu od przykład jego geografia, krajobrazy, wody, bogactwa naturalne, po­
samej siebie, ale że powinna żyć, troszcząc się o innych. W społe­ ziom życia, możliwości produkcyjne, infrastruktura (drogi, środki
czeństwie, dużym lub małym, jego dojrzałym i zdrowym członkom komunikacji, budynki publiczne itd.), systemy edukacji i ochrony
przypada rola zapewniania odpowiedniego funkcjonowania zdrowia, dziedzictwo artystyczne, historia, język, literatura, zwycza­
społeczeństwa i zajmowania się tymi jego członkami, którzy nie mo­ je, folklor itp.
gą utrzymać się sami: starcami, chorymi i dziećmi. Inne aspekty są mniej oczywiste, lecz także stanowią bardzo
Jest to bardzo wyraźne dla kogoś, kto żyje w małej społeczności. ważną część dziedzictwa duchowego danego społeczeństwa, na
Wszyscy tam się znają i wiedzą z doświadczenia, że jedni drugich przykład poziom organizacji i edukacji, porządek publiczny, sku­
potrzebują. W większych społecznościach trudniej to dostrzec. teczność i uczciwość instytucji, moralność publiczna, poziom kultu­
W wielkim mieście, na przykład, może się zdarzyć, że ktoś spędzi ży­ ralny, poziom wykształcenia itp.
cie, zajmując się wyłącznie sobą, i nie będzie tego widać, a i on sam Częścią dobra wspólnego jest również dobro podzielone, czyli
może nie zdawać sobie sprawy ze swego błędu. fakt, że wszyscy członkowie społeczeństwa uczestniczą w dobrach
Życie kogoś, kto jest skupiony na sobie, okazuje się w końcu ab­ materialnych i duchowych, które posiada społeczeństwo. Oznacza
surdalne, pozbawione sensu, racji bycia, albowiem człowiek jest to, na przykład, że własność powinna być rozdzielona, że dostęp do
stworzony do życia w społeczeństwie. Szczęścia ludzkiego nie edukacji i kultury powinien być ułatwiony, że powinna istnieć rów­
można wyobrazić sobie w oderwaniu. Człowiek potrzebuje komuni­ ność szans przy otrzymywaniu pracy i uczestnictwie w życiu pu­
kować się i dzielić; i czuje się zobowiązany uczestniczyć we wspól­ blicznym itd.
nych sprawach. Życie w społeczeństwie, dla dorosłego człowieka, Te i wiele innych dóbr stanowi dobro wspólne społeczeństwa.
nie ogranicza się do materialnej sfery współżycia z innymi czy I każdy z jego dorosłych członków ma poważne obowiązki wobec te­
korzystania ze wspólnych usług, by móc przetrwać; jest także wcho­ go wspólnego dobra, choćby nikt mu tego nie ukazywał ani nie wy­
dzeniem w relacje z innymi, dawaniem się innym i wnoszeniem swe­ magał. Ma obowiązek dbałości o spuściznę społeczną i jej wzrost,
go udziału do dobra wspólnego. o geografię, bogactwo i kulturę swego kraju, ma też obowiązki wo­
Żaden dorosły normalny człowiek nie może uchylać się od bec innych członków społeczeństwa, zwłaszcza najsłabszych. Są to
służenia społeczeństwu, w którym żyje, choćby nikt tego od niego zobowiązania, które wynikają z samej natury rzeczy: nie są kwestią
nie wymagał. To obowiązek wynikający z natury rzeczy. Kiedy staje­ gustów czy opinii politycznych.
my się dorośli, przypada nam w społeczeństwie rola dorosłego, a nie Wszyscy członkowie społeczeństwa mają prawo korzystać
dziecka. Wszystko, co od społeczeństwa otrzymaliśmy, zmusza nas z dóbr wspólnych w miarę swych potrzeb. A dorośli członkowie
do uczestniczenia w dobru wspólnym w takim stopniu i w takiej mają obowiązek przykładać się do dobra wspólnego na miarę
mierze, jak to możliwe. swych możliwości. Ponadto dorośli winni wnosić proporcjonalnie
Na czym polega społeczne dobro wspólne? Chodzi o ogromny więcej, niż otrzymują, właśnie dlatego, że inni członkowie społe­
zespół dóbr materialnych i duchowych, które tworzą spuściznę czeństwa (dzieci, starcy, chorzy) mogą wnosić mniej.
SZACUNEK ROLA WŁADZY

Nie jest to niesprawiedliwość, lecz coś wręcz przeciwnego. Spra­ naukowych, techniki, przemysłu, kultury, sportu itp. Społeczeństwo
wiedliwość społeczna wymaga, aby ten, kto może, dał więcej, bo in­ wzbogaca się, gdy pojawiają się takie inicjatywy, bo w ten sposób ro­
ni dać nie mogą. Nie można też uważać tego za stratę. Nie byłoby śnie liczba jego członków, którzy myślą i intensywnie pracują na
uczciwe pragnienie, aby żyć zawsze jak dziecko; przychodzi chwila, rzecz dobra wspólnego.
gdy dochodzimy do dojrzałości fizycznej i moralnej i konieczne staje Wysiłek wkładany w dobro wspólne jest jedną z części składo­
się zachowanie właściwe dorosłemu, odpowiedzialnemu człowieko­ wych ludzkiej dojrzałości. Człowiek, który nie miałby takich skłon­
wi, to znaczy poczuwającemu się do odpowiedzialności za dobro ności, posiadałby jakby pewną wadę, podobnie jak wadą jest nieroz-
wspólne, także za dobro tych, którzy mogą mniej. winięcie zdolności myślenia, gustu estetycznego, właściwego
Zobowiązania te, niekiedy ciężkie i trudne, nie czynią człowieka sposobu myślenia i zachowania.
szczęśliwym, ale nadają sens jego życiu. Właśnie dlatego sensem ży­ Każdy człowiek powinien rozwinąć swe osobiste talenty na
cia człowieka dojrzałego jest służenie innym, przyczynianie się do trzech różnych płaszczyznach: na płaszczyźnie indywidualnej,
dobra wspólnego i wspieranie tych, którzy sami nie mogą tyle odbierając edukację, nabywając pewnej kultury, rozwijając gusty
wnieść. Życie, które miałoby być skupione wyłącznie na samym so­ i poglądy; na płaszczyźnie relacji międzyludzkich - poprzez więzi
bie, zostałoby pozbawione sensu. Sensem życia ludzkiego jest zuży­ rodzinne i przyjacielskie; i na płaszczyźnie życia społecznego, podej­
wanie się w służbie innym. mując z zapałem zadania, jakie mu przypadają w związku z dobrem
Zwykłym sposobem przyczyniania się do wspólnego dobra jest wspólnym, zwłaszcza w tych dziedzinach, do których ma upodoba­
dobre wykonywanie pracy, którą wybraliśmy lub którą otrzymali­ nie lub do których jest bardziej uzdolniony.
śmy. Wszystkie zajęcia, jeżeli są uczciwe, przyczyniają się do wspól­ Człowiek dojrzały powinien być odpowiedzialnym obywatelem
nego dobra, bo współtworzą dobry porządek i mają wpływ na rozwój i uznawać za własny każdy z aspektów, który tworzy dobro wspólne.
życia społecznego. Ponadto wnosimy swój wkład do dobra wspólne­ To, że inni nie żyją w ten sposób, nie jest usprawiedliwieniem. Prze­
go, gdy dbamy o osoby będące na naszym utrzymaniu: członków ro­ ciwnie, winno być wezwaniem do odpowiedzialności.
dziny i przyjaciół, gdy zajmujemy się chorymi i wychowujemy dzieci.
Nie trzeba bowiem zapominać, że pierwszym dobrem społeczeństwa
są jego członkowie. Dlatego pewną posługą jest już samo poświęca­ ROLA WŁADZY
nie uwagi tym, za których jesteśmy odpowiedzialni. Do dobra wspólnego nie można dojść spontanicznie, poprzez zwy­
Przyczyniamy się do dobra wspólnego, kiedy pomagamy za­ kłą sumę wysiłków w niezależny sposób podejmowanych przez jed­
chować lub pomnożyć któreś z dóbr materialnych lub duchowych, nostki i społeczeństwa. Gdyby wszyscy ograniczali się do wnoszenia
jakie się nań składają. Można to czynić samodzielnie lub zrzeszając do dobra wspólnego tylko tego, na co mają ochotę albo co akurat po­
się z innymi obywatelami. Przyczyniamy się do dobra wspólnego, siadają, powstałby wielki nieporządek: zbyt wielu byłoby ludzi zaj­
kiedy na przykład promujemy lub popieramy stowarzyszenia kultu­ mujących się najbardziej miłymi aspektami, a najbardziej niesympa­
ralne, sportowe, edukacyjne: przedszkola, szkoły, uniwersytety, tyczne i trudne zostałyby zaniedbane. Bardzo ważne jest, aby
fundacje dobroczynne czy wspierające postęp w dziedzinie badań wszyscy członkowie społeczeństwa podejmowali inicjatywy w celu

191
SZACUNEK
ROL* WŁADZY

polepszenia dobra wspólnego, ale to nie wystarczy. Trzeba jeszcze najsilniejsi narzucają swą wolę i usiłują, świadomie lub nie, szukać
regulować i koordynować owe inicjatywy, aby jak najlepiej wykorzy­ własnych korzyści. Dlatego dobrze jest, kiedy rządzący cieszą się
stywać zasoby, które zawsze są szczupłe. prawdziwą władzą. A w konsekwencji trzeba strzec ich prestiżu i da­
Dlatego istnieje władza publiczna. To niezbędna funkcja spo­ rzyć ich odpowiednim szacunkiem.
łeczna. Powinna ona w uporządkowany sposób dbać o dobro Zadziwia, że św. Paweł w swych Listach prosi pierwszych chrze­
wspólne i regulować udział wszystkich, dla wspólnej pomyślno­ ścijan, aby modlili się za cesarza. A przecież w chwili, gdy Paweł pi-
ści. Władzy przysługuje podział zadań i dóbr wśród wszystkich; w ta­ g;ał te słowa, cesarzem był Neron, który miał rozpocząć prześladowa­
ki sposób, aby tego, kto może dać więcej, prosić o większy wkład nie chrześcijan, a nawet pozbawić Pawła życia. Mimo że pod
i w ten sposób dać więcej temu, kto więcej potrzebuje. Taka jest spra­ wieloma względami Neron był tyranem, urząd jaki piastował był tak
wiedliwość społeczna. Nie jest sprawiedliwe dawać wszystkim tyle ważny dla właściwego funkcjonowania społeczeństwa, że Paweł pro­
samo, bo nie wszyscy są jednakowi. Sprawiedliwe jest prosić o wię­ si, aby się za niego modlić; prosi też, aby się modlić i szanować każ­
cej kogoś, kto może dać i dawać więcej temu, kto tego potrzebuje. dego prawomocnie sprawującego władzę.
Takie jest zasadnicze zadanie władzy i kryterium sprawiedliwości. Dopuszczalna jest godna i konstruktywna krytyka rządzących.
Podział zadań i zysków, chociażby był sprawowany z całą spra­ Ale trzeba prowadzić ją, nie osłabiając funkcji, jaką sprawują, bo to
wiedliwością, nie może podobać się wszystkim. Z jednej strony do­ bardzo zaszkodziłoby społeczeństwu. Trzeba odróżniać funkcję od
bra są ograniczone, dlatego nie wszyscy mogą otrzymać to, czego osoby, która ją piastuje. I mieć świadomość, że niekiedy szkodzimy
pragną, z drugiej zaś konieczne jest podjęcie zadań niewdzięcznych, obrazowi funkcji, kiedy zbyt mocno lub zbyt często atakujemy osoby.
które również trzeba rozdzielić. Rozdzielić odpowiednio, z tą spra­ Rząd winien korzystać z władzy i należy stworzyć warunki, aby
wiedliwością, która nie może zakładać równości - to najtrudniejsza mu ją powierzyć. Aby istniał porządek społeczny, rząd musi rządzić
strona rządzenia. i być słuchany. A ponieważ zawsze pojawi się ktoś, kto będzie się
Niekiedy dobro wszystkich wymaga poświęcenia dobra jedno­ opierał posłuszeństwu, rząd powinien dysponować pewną aktywną
stkowego niektórych lub nawet wielu ludzi. To nieuniknione. Nie siłą, czyli zdolnością do narzucenia siłą (uprawnioną i wyważoną)
można wybudować drogi, która nie przechodziłaby przez czyjeś po­ decyzji, które dotyczą dobra wspólnego. Idealnie byłoby, gdyby
le, ani podjąć środków sprzyjających, na przykład, sektorowi han­ wszyscy członkowie społeczeństwa dobrowolnie okazywali posłu­
dlu, i nie zaszkodzić jednocześnie innemu. Sprawiedliwość wymaga szeństwo wobec dyspozycji, które regulują podział zadań i zysków;
jedynie, by podział był zrównoważony i aby był dokonywany za po­ skoro jednak jest to niemożliwe, sprawiedliwość winna karcić tych,
mocą obiektywnych i możliwych do skontrolowania kryteriów, którzy schodzą z właściwej drogi. I to należy do władzy. Potrzebuje
choć - naturalnie - nie da się w sposób doskonały zaspokoić ona skutecznej siły, aby zapewnić posłuszeństwo dla prawa, tłumić
wszystkich. przestępczość i zachowania antyspołeczne.
Jeśli rząd nie ma władzy - zdolności rządzenia - nie może Jednak władza ma swoje ograniczenia. Rząd nie jest właścicie­
kierować krajem sprawiedliwie: nie może bowiem rozdzielać dóbr lem społeczeństwa i nie może postępować z nim według swego
i zadań tak, jak wymaga tego sprawiedliwość. Kiedy władza jest słaba, upodobania. Władza winna kierować się rozumowymi kryteriami
ZASADA POMOCNICZOŚCI

SZACUNEK

ZASADA POMOCNICZOŚCI
sprawiedliwości, które trzeba wyjaśnić obywatelom. Rządzący po­ Należy unikać częstego błędu utożsamiania państwa
winni pamiętać, że - ponieważ sprawują władzę nad bytami ze społeczeństwem. Państwo jest tylko organem kierującym społe­
rozumnymi - mają rządzić w sposób rozumny. Społeczeństwami czeństwem; jego zadaniem jest regulowanie i porządkowanie ak­
ludzkimi nie można rządzić tak, jak kieruje się stadami. Obywatelom tywności społecznej, ale samo nie wypełnia działań społecznych.
powinno się umożliwić zrozumienie, dlaczego podejmuje się pewne Nieuporządkowaniem byłoby też sprawowanie przez państwo takiej
działania: dlaczego dzieli się w taki czy inny sposób, dlaczego zwal­
kontroli społecznej, która by społeczeństwo dławiła Nie można rzą­
cza się takie czy inne postępowanie; powinni wiedzieć, czego się od
dzić społeczeństwem tak, jakby jego członkowie byli głupi lub bezu­
nich wymaga, a czego się im zabrania, jakie są ich prawa i obowiązki.
żyteczni albo też byli złodziejami, wymagającymi nieustannego pil-
Czym innym jest arbitralność, to jest sytuacja, w której władza
nowania i trzymania w karbach. . . , .
decyduje w każdym przypadku według swego widzimisię, kiedy nie
Zasadniczo rządzący są obywatelami jak wszyscy inni: równie
wiadomo, jakie są i czy w ogóle istnieją kryteria decyzji. Godność
rozumnymi, równie przejętymi dobrem wspólnym i rowme uczci­
osoby wymaga, aby społeczeństwa ludzkie (społeczeństwo obywatel­
wymi jak pozostali. Mentalność oparta na przekonaniu o wieUaej ro­
skie, ale także wszystkie społeczności pośrednie) rządziły się za po­
li państwa, opróczprzestarzałych już podstaw ideologicznych, opie­
mocą praw i norm pisanych oraz dzięki zwyczajom, które, choć niepi­
ra się zazwyczaj na braku zaufania, a przez to na fałszywym
sane, mogą być znane i respektowane przez wszystkich. Tylko wtedy
założeniu, że rządzący są lepsi i uczciwsi niż inni. Jednakże u oby­
każdy członek społeczeństwa może w sposób rozumny znaleźć w nim
wateli trzeba zakładać co najmniej taki sam poziom uczciwości, jak
swe miejsce i świadomie przyczyniać się do dobra wspólnego.
u tych, którzy rządzą; dlatego nie zasługują ani na więcej kontroli,
Ze względu na porządek społeczny istnieje oczywiście obowią­
ani na więcej wolności niż rządzący.
zek respektowania praw, norm i zwyczajów danego społeczeństwa,
Mentalność podejrzliwości i braku zaufania jest zawsze błędem
tak jak istnieje obowiązek respektowania władzy, która je dyktuje.
przy sprawowaniu jakiegokolwiek typu władzy, wielkiej czy małej;
Nieposłuszeństwo jakiemuś prawu byłoby uzasadnione tylko wtedy,
sprzyja też arbitralności i tyranii, bo dostarcza usprawiedhwienia.
gdy byłoby ono niesprawiedliwe. Należałoby jednak być tego pew­
Przeważnie kończy, deprawując samą funkcję rządzenia, dlatego
nym, gdyż chodzi o ważną kwestię i nie można być lub nie być po­
właśnie, że rządzący czują się zwolnieni z reguł uczciwości, których
słusznym według własnego kaprysu. Trzeba pamiętać, że prestiż
przestrzegania z taką nieufnością wymagają od innych. To oczywi­
władzy i poszanowanie praw są ważną częścią dobra wspólnego; nie
sty błąd: nie można spodziewać się od ludzi z rządu tego, czego oni
byłoby rozumnie występować przeciw temu z błahego powodu:
nie spodziewają się od swych współobywateli. Wśród jednych 1 dru­
niekiedy dobro wszystkich wymaga nawet przyjęcia małej niespra­
gich są ludzie uczciwi i nieuczciwi; jedni i drudzy wystawieni są na
wiedliwości, aby nie szkodzić większemu dobru.
te same pokusy. Jedyną różnicą jest fakt, iż rządzący są mniej kon­
trolowani i mają większe możliwości popełniania przestępstw. Osta­
tecznym problemem państw budowanych na braku zaufania jest py­
tanie, kto ma kontrolować kontrolujących.

195
194
SZACUNEK ZASADA POMOCNICZOŚCI

Mimo że uczciwość jest tak wielkim dobrem, nie ma magicz­ następująco: «tego, co może zrobić społeczność lub jednostka mniej­
nych reguł, jak osiągnąć ją w społeczeństwie. Z pewnością nie uda sza, nie powinna robić społeczność ani jednostka większa». To zasada
się to tylko za pomocą praw. Opracowanie konstytucji, która ekonomii społecznej. Chodzi o respektowanie inicjatyw i wykorzysty­
w pierwszym artykule mówi „trzeba być dobrym", naturalnie nie wanie energii i możliwości różnorodnych podmiotów składających
wystarczy. Najpierw trzeba wiedzieć, na czym polega bycie do­ się na społeczeństwo. Trzeba wyjść od inicjatywy osób i małych grup;
brym, a potem trzeba chcieć rzeczywiście być dobrym. Pierwsze większe grupy i państwo interweniują w drugiej kolejności, właśnie
zadanie jest łatwiejsze do wykonania poprzez wychowanie i uświa­ jako pomoc, kiedy osoby czy mniejsze społeczności nie mają sił albo
damianie silnej roli wychowawczej, jaką mają prawa. możliwości wystarczających do rozwiązania kwestii.
Drugie jest trudniejsze. Jak rząd może przyczynić się do tego, Możemy sobie wyobrazić społeczeństwo jako piramidę. U pod­
aby obywatele chcieli być dobrzy? To problem sumienia. Rząd mo­ stawy mamy członków społeczeństwa zorganizowanych w związki
że tylko pomagać z zewnątrz: nagradzając dobro, hamując zło i za­ rodzinne. Na wyższym poziomie są małe społeczności, które te jed­
chowując wszystkimi dostępnymi środkami sprawiedliwy porządek nostki tworzą, aby osiągnąć różnorodne cele: są to kluby, przedsię­
społeczny. Kiedy w jakimś społeczeństwie nie ma sprawiedliwości, biorstwa itp. Powyżej są większe społeczności i tak aż po szczyt pira­
to zachowania uczciwe zostają ukarane, a nieuczciwe nagrodzone. midy, na którym znajduje się państwo, rządzące całością
W celu pobudzania uczciwości potrzeba, aby każdy obywatel był społeczeństwa obywatelskiego.
pewny, iż żyjąc uczciwie, ma wobec państwa takie same możliwości W zasadzie każda jednostka i każda mała społeczność posiada
i takie same prawa, jak inni. Jeśli okazuje się, że więcej zysku osiąga inicjatywę, energię i zdolność do działania. Ponadto zazwyczaj na
ten, kto używa przemocy albo, co częstsze, kto jest przekupny, szyb­ tym najniższym poziomie potrzeby są lepiej znane, łatwiej o specja­
ko szerzy się korupcja. Jeśli się to upowszechnia, sytuacja staje się lizację i z większą skutecznością pracuje się dla osiągnięcia celów.
beznadziejna, bo aby być uczciwym, potrzeba heroizmu. Z tego po­ Na przykład w małym miasteczku wiedzą lepiej, które drogi w są­
wodu uczciwość funkcji publicznej, a zwłaszcza jej ochrona przed siedztwie trzeba utwardzić, niż w wielkim, scentralizowanym mini­
łapówkarstwem, które jest z dawien dawna plagą, ma żywotne zna­ sterstwie, gdzie takie drogi są w ogóle nie zauważane wobec wielo­
czenie dla zdrowia moralnego każdego społeczeństwa. ści i złożoności problemów do rozwiązania. Kto codziennie patrzy
Rolą państwa w społeczeństwie jest ożywianie dobra wspólnego, na tę drogę, co dzień też przypomina sobie, że trzeba ją poprawić;
ale nie może ono czynić tego samo. Chodzi o pobudzanie i ukierun­ natomiast temu, kto widzi tylko papiery mówiące o tysiącach ma­
kowywanie aktywności samego społeczeństwa na rzecz dobra łych dróg, wszystko jedno, o którą z nich chodzi.
wspólnego. Wraz z doświadczeniem wieków społeczna moralność Może się jednak zdarzyć, że gminie brakuje środków technicz­
chrześcijańska wyznaczyła teoretyczną zasadę, która bardzo dobrze nych do poprawienia drogi albo że nie ma odpowiedniego budżetu.
reguluje relacje między władzą a społeczeństwem. To zasada po­ Potrzebuje wtedy pomocy wyższego organu.
mocniczości. W miarę jak schodzimy ku podstawie piramidy, zyskujemy na
Słowo pomocniczość (subsydiaryzm) pochodzi od «subsidio», szczegółowości: jesteśmy bliżej problemów, coraz więcej jest jed­
«pomoc». Zasadę pomocniczości można w prosty sposób wyrazić nostkowych inicjatyw, choć przy bardziej jednostronnym i
SZACUNEK

fragmentarycznym widzeniu. W miarę jak wstępujemy ku wierz­


chołkowi, mamy coraz szerszą perspektywę problemów oraz więk­
sze środki ekonomiczne i techniczne do ich rozwiązywania; jednak
ilość i różnorodność kwestii czyni skuteczność trudniejszą, stwarza
problemy organizacyjne i wzmaga biurokrację.
Zasada pomocniczości wskazuje, że w miarę możliwości należy
stymulować, ożywiać i ochraniać inicjatywę niższych jednostek,
to znaczy tych z podstawy piramidy; oraz że organy wyższe powin­
ny interweniować w celu udzielania pomocy, jeśli jednostki niższe
nie mają zdolności do rozwiązywania pewnych kwestii, i tylko wte­
dy. Chodzi o pomoc w inicjatywie, a nie jej zniesienie. Można ją za­
10
Z CAŁEJ DUSZY
stąpić tylko wtedy, gdy nie istnieje, a trzeba starać się stwarzać wa­
runki, aby inicjatywy się pojawiały. W ten sposób osiągamy to, iż
wiele głów, inicjatyw i wysiłków współpracuje w rozwijaniu wspól­ PONIEWAŻ BÓG ISTNIEJE
nego dobra. „Będziesz miłował Pana, Boga twego, z całego serca twego, z całej
Naturalnie nie jest to zasada matematyczna. Nie istnieją duszy twojej i ze wszystkich sił twoich". Takie jest, jak wiemy, naj­
dokładne rozwiązania poszczególnych problemów społecznych ważniejsze, Pierwsze Przykazanie. Nie chodzi o to, że inne nie ma­
(to co dokładne istnieje jedynie w obszarze matematyki). To zasada ją znaczenia, ale nie są równie znaczące, jak to. Każda rzecz ma
oparta na roztropności, czyli reguła, która ma podstawę w godno­ swoje miejsce.
ści ludzkiej i służy jako ukierunkowanie przy podejmowaniu decyzji. Jako że moralność opiera się na odkrywaniu i poszanowaniu
Jako że każdy człowiek posiada rozum, ma prawo i obowiązek bytu rzeczy, łatwo można zrozumieć, iż Bóg zajmuje w niej miejsce
rozumnie przykładać się do rozwijania wspólnego dobra. Do wyż­ bardzo szczególne. Bóg nie jest jeszcze jedną rzeczą: jest najważniej­
szej władzy należy ten wkład porządkować: ograniczać, gdy jest zbyt szym Bytem, od którego wszystko zależy. Wymaga się, aby kochać
wielki, uzupełniać jego braki i promować, jeżeli nie istnieje. Go „przed wszystkimi innymi rzeczami" po prostu dlatego, że stoi
ponad nimi. Taki jest porządek miłości. Moralność idzie jedynie za
porządkiem rzeczywistości.
Jednak w tym miejscu może pojawić się pewna wcześniejsza
kwestia, a mianowicie, że nie możemy kochać Boga nade wszystko,
jeśli nie wierzymy, że istnieje. Istnienie Boga jest kwestią dość często
pojawiającą się w naszych czasach. Dla ogromnej większości naszych
przodków i wszystkich kultur, które pojawiły się na ziemi, istnienie
Boga było oczywiste. Nikomu - albo bardzo niewielu - zdarzało
SZACUNEK PONIEWAŻ B Ó G ISTNIEJE

się w nie wątpić. Wydawało im się pewne: czuli się otoczeni znakami krew do systemu tętnic, który - pokonując pewne trudności tech­
Bożej obecności i Jego dziełami. niczne - można przeszczepić, ale o centrum człowieka, jądro jego
Dzisiaj jednak wielu zadaje sobie pytanie o istnienie Boga; inni intymności, umiejscowienie sumienia i miłości.
zadowalają się trwaniem w wątpieniu. Można powiedzieć, że mniej Nie jest to obecność powierzchowna, lecz głęboka, najintymniej-
widoczne są znaki Jego obecności, a przynajmniej te, które niegdyś sza:, Jest bliższy mnie niż ja sam", mówi św. Augustyn. Dzieje się tak,
za takie uważano. Trudniej jest dostrzec rękę Boga w wydarzeniach bo i my jesteśmy stworzeniami Boga: On działa w nas i jest Sprawcą
historycznych i w siłach natury. W pewnym znaczeniu świat został naszego bytu. Jeśli istniejemy, to dlatego, że Bóg tego chce. Jakby
zdesakralizowany. Wielu ludzi, nie zastanawiając się zbytnio, skła­ mówił w naszym wnętrzu: „chcę, abyś istniał". Właśnie dlatego Bóg
nia się ku przekonaniu, że wszystko co nas otacza jest materią; wie­ jest najbliżej nas w naszym sumieniu, choćbyśmy tego nie czuli.
rzą nawet, że oni sami i inni ludzie są tylko materią. Oczywiście nie Możemy spotykać Go w krajobrazie, burzach i morzu, jeżeli
można spotkać Boga, wyznając ten materialistyczny przesąd. Pro­ wcześniej lub jednocześnie spotykamy Go w sercu. Serce wyczuwa
blem jednak nie w Bogu, lecz w tym nie udowodnionym i niemożli­ Boga za wspaniałymi przejawami piękna i mocy dlatego, że współ­
wym do udowodnienia przesądzie. brzmi ono z nimi: znajduje na zewnątrz to, co nosi w sobie.
Chrześcijaństwo utrzymuje, że Bóg jest Stworzycielem wszyst­ Jednak, jak powiedzieliśmy, jest taki sposób patrzenia na natu­
kiego i dlatego wierzy też, że jest On obecny wszędzie. Tomasz rę, który redukuje wszystko do materii. Na przykład: ktoś może przy­
z Akwinu - a wraz z tym znakomitym teologiem średniowiecznym glądać się zachodowi słońca i zamiast pozwolić się przeniknąć jego
wielu innych - wyjaśnia, że Bóg jest tam, gdzie działa; jest przeto pięknu, myśli o dyfrakcji światła, która jest fizyczną przyczyną kolo­
we wszystkich rzeczach, bo we wszystkich nich działa, gdy je stwa­ ru nieba; ktoś inny patrząc na rozbijające się morskie fale, może my­
rza i utrzymuje w istnieniu. śleć jedynie o ruchu, dzięki któremu powstają. Taki człowiek nie mo­
Dlatego w naturze można znaleźć odbicie działania Boga: że dostrzec piękna i od niego wznieść się ku Bogu. Nie można też
w pięknie krajobrazów, w przepychu rozgwieżdżonego nieba, w ma­ uchwycić piękna melodii, myśląc o występujących w niej relacjach
jestacie rozległego horyzontu, w spokoju pustyń i lasów, we wspa­ matematycznych, ani piękna obrazu, myśląc o chemicznym składzie
niałości burz czy łoskocie morskich sztormów. We wszystkich rze­ użytych farb, ani piękna wiersza, jeśli zwraca się uwagę tylko na me­
czach, w których odnajdujemy pełen blasku przejaw mocy lub trykę. Piękno istnieje na innym planie niż materia, wyższym lub
piękna, można wyczuć Bożą rękę. głębszym, i ulatnia się, gdy chcemy sprowadzić wszystko do materii.
Przede wszystkim jednak Boga możemy spotkać wewnątrz Przy nazbyt materialistycznym spojrzeniu trudno jest
ludzkiego ducha. Wręcz nie można odnaleźć Go gdzie indziej, jeśli dostrzec piękno, a jeszcze trudniej zobaczyć Boga. Można wyczuć
jednocześnie nie spotkamy Go tutaj. Bowiem ze wszystkiego, czego Boga pod czystym i spektakularnym pięknem teorii fizyczno-mate-
możemy doświadczyć, najbliższe Boga są właśnie głębie naszego matycznych, które opisują materialną stronę wszechświata; nie nale­
własnego ducha. ży jednak pozostawać na powierzchni opisu, lecz kontemplować te­
Bóg jest w szczególny sposób obecny w tym, co Biblia nazywa orię w jej całokształcie, patrzeć poza wielość zjawisk, przekraczać
„sercem człowieka". Nie idzie tu o mięsień, który pompuje naszą plan materialny i fizyczny

201
SZACUNEK PONIEWAŻ BÓG ISTNIEJE

W rzeczywistości terminy „poza" czy „pod" są tutaj dość względ­ jej wyjaśniać, odnosząc się wyłącznie do materii: wyjaśnienie
ne. Można by także powiedzieć „ponad" lub „powyżej". Nie jest kwe­ materialne dostarcza jedynie wiedzy o poszczególnych
stią usytuowanie w przestrzeni. Nie chcemy powiedzieć, że Bóg fak­ składnikach, ale nie dosięga głębokiej logiki całości, porządku
tycznie jest wyżej lub niżej niż materia, lecz po prostu, że istnieje wszechświata i każdej z jego części (dlaczego powszechna zasada
niejako na innej płaszczyźnie rzeczywistości. Zakłada to uznanie, że przyciągania masy jest taka, a nie inna?).
rzeczywistość ma wiele płaszczyzn, że nie jest płaska. Kto wierzy w Boga, wie, iż znajduje się On na wierzchołku pira­
Nauki pozytywne mają własny sposób patrzenia na rzeczy, który midy i że jest głębokim wyjaśnieniem całej tej przestrzeni nie tylko
polega na rozbieraniu ich na części. Starają się dowiedzieć, jak są one wyłącznie materialnej, którą postrzegamy z naszego „wnętrza". Bóg
zbudowane czy skonstruowane, z jakich materiałów i części składo­ daje pełnię znaczenia światu piękna, prawdy i miłości; całemu
wych. Dlatego mają skłonność sądzić, że każda rzecz jest po prostu ogromnemu wszechświatowi rzeczy znaczących.
zbiorem pewnych elementów: redukują całość do części, a tym, Komuś, kto myśli, że wszechświat jest tylko materią i że może
którzy je kultywują, mogą zaszczepić wizję materialistyczną. Wizja być wyjaśniony jedynie poprzez materię, poprzez rozkładanie na
ta jest pod wieloma względami użyteczna, ale w innych sytuacjach części, tylko z wielką trudnością uda się dostrzec piramidę. Za spra­
jest przeszkodą. Utrudnia osiągnięcie wizji całości, często uniemożli­ wą tej metody dochodzi jedynie do spojrzenia na niższą płaszczy­
wia dostrzeżenie, iż całość nie redukuje się do części, a ponadto nie znę, na której trudno napotkać ślady Boga. Bóg nie jest rzeczą i nie
potrafi sobie poradzić z rzeczami, których nie można rozłożyć. pozostawia śladów fizycznych. Nie znajduje się wśród rzeczy i nie
Nie można na przykład rozkładać na części piękna krajobrazu, oddziałuje na nie w taki sposób, w jaki one wzajemnie oddziałują na
nie można też powiedzieć, że piękno poezji było sumą pewnych skład­ siebie. Bardzo trudno jest wydedukować, że na przykład jakaś zmia­
ników. Krajobraz albo wiersz cechuje się pięknem jako takim, w ca­ na pola magnetycznego wywołana jest przez siłę sprawczą, którą
łości, którego nie można rozłożyć. Aby podziwiać piękno rzeczy, nazywamy Bogiem. Nie idzie o to, że Bóg nie może modyfikować
trzeba stanąć na innej płaszczyźnie niż budowa materialna. Wizja pola magnetycznego - może działać cuda - ale On po prostu po­
materialistyczną niszczy piękno: nie jest przygotowana do zajmo­ zwala działać polu magnetycznemu. Byłoby mało poważne stwa­
wania się nim. rzać pewne prawa, by potem bez przerwy je zmieniać.
Na części nie można także rozkładać godności człowieka, spra­ Piękno wychwytujemy na innej płaszczyźnie niż pole magne­
wiedliwości, prawdy, przyjaźni czy miłości i tak wielu innych głębo­ tyczne, a Boga wyczuwamy na jeszcze innym, głębszym lub wy­
kich rzeczywistości, które istnieją naprawdę, choć w odmienny spo­ ższym (jak wolimy) poziomie niż piękno.
sób niż kamienie, i które zajmują wybitne miejsce w ludzkim życiu. Dlatego komuś, kto nie wierzy w Boga, świat łatwo może wydać
Znajdują się one na innej płaszczyźnie niż kamienie. się jednopoziomowy. Piramida zostaje spłaszczona i wszystko spro­
To tak, jak gdyby świat miał wiele planów, jak gdyby był wadzone na dół. Łatwo mu wtedy traktować wszystko tak, jak by było
piramidą różnych płaszczyzn, jednych ponad drugimi, odmien­ materią, a z jego oczu znika ogromna część rzeczywistości. Inni nie
nych, chociaż głęboko ze sobą połączonych. Materia zajmuje pod­ są tak wielkimi redukcjonistami; wierzą w rzeczywistość, którą po­
stawę piramidy, jednak piramida jest nie tylko podstawą i nie można strzega nasz duch: w rzeczywistość estetyczną, w prawdę, w sens
SZACUNEK BÓG I GLOS SUMIENIA

iw taki sposób nieco wznoszą piramidę, ale jeśli nie umieszczają najgłębszym sensie jest historią naszej relacji z Nim. Relacji, która
Boga na jej szczycie, pozostawiają ją ściętą, niczym jakąś niespójną wchodzi w grę we wszystkim, co lubimy, choć może nie zdajemy so­
konstrukcję, niczym nagromadzenie materiałów powstałe przez bie z tego sprawy. W końcu sukces naszego życia polega na dojściu
przypadek, a zatem pozbawioną ogólnego znaczenia. do miłowania Boga nade wszystko, nasza psychika tego właśnie pra­
Ażeby piramida miała pełną spójność, trzeba umieścić Boga gnie w swej głębi.
na jej zwieńczeniu. Wtedy wszystko odnajduje swoje miejsce i moż­ Gdy mówi się o „miłowaniu Boga nade wszystko" jako o przyka­
na usiłować zrozumieć subtelne relacje istniejące pomiędzy różnymi zaniu, mogłoby się wydawać, że trzeba się zmuszać, aby Go w ten
płaszczyznami rzeczywistości: Bogiem, prawdą, pięknem, do­ sposób kochać; byłoby to dziwne, bo niczego nie można kochać na
brem. .. Ten porządek rzeczywistości, na którego szczycie znajduje siłę. I faktycznie nie o to chodzi. Boga kochamy na miarę tego, jak
się Bóg, jest także fundamentem porządku moralnego, porządku dobrze Go znamy. Dlatego sposobem wypełniania tego przykaza­
miłości. nia jest nie zmuszanie się do kochania Boga, lecz staranie się o spo­
tkanie i obcowanie z Nim. Nie uda się pokochać Boga od razu tak,
jak na to zasługuje. Jest to pewien proces. W miarę jak Go odkrywa­
BÓG I GŁOS SUMIENIA my, przyciąga ku Sobie siły serca i umysłu. Najlepsze ludzkie miłości,
Boga spotykamy i obcujemy z Nim na innej płaszczyźnie niż z rze­ które także mają siłę przyciągania, są odbiciem nieskończonej miło­
czami, a także na innej niż z naszymi bliźnimi. Bóg nie jest naszym ści, na jaką zasługuje Bóg i mogą dać nam pewne wyobrażenie
towarzyszem, jak inni ludzie. Jest naszym Stwórcą, który daje nam o tym, co się tak naprawdę wydarza.
byt i wie, w jaki sposób i po co nas stworzył. Dlatego nasza relacja Należy jednak przypomnieć, że chodzi tu o relację: to zna­
z Nim jest całkowicie różna od innych relacji. czy, że istnieje pewien rodzaj dialogu. Nie chodzi jedynie o myśle­
Objawienie chrześcijańskie mówi nam, że wyszliśmy z Niego i że nie, jak pragniemy kochać Boga, lecz również o odkrycie, jak
jesteśmy stworzeni, aby Go kochać. To znaczy, że nasza wewnętrzna On pragnie, byśmy Go kochali. A to możemy odkryć w intymności
struktura jest pomyślana i przygotowana, aby kochać Boga. Dlate­ sumienia.
go przykazanie „miłowania Boga nade wszystko" nie jest narzucone Kiedy jesteśmy wierni wskazaniom sumienia, wyczuwamy w ja­
z zewnątrz; lecz w pewnym sensie jest najbardziej wewnętrznym kiś intuicyjny, życiowy sposób, że Bóg jest w nim obecny i że
i fundamentalnym prawem naszego bytu: jesteśmy stworzeni wła­ sumienie jest echem Jego głosu. Posłuszeństwo sumieniu jest
śnie dla Niego i nie moglibyśmy zrealizować się jako ludzie ani być w gruncie rzeczy posłuszeństwem Bogu, a odrzucenie głosu sumie­
szczęśliwi w inny sposób. Św. Augustyn wyraził to w nieśmiertelnym nia jest odrzuceniem Boga, gdyż On jest fundamentem porządku
zdaniu: „Uczyniłeś nas, Panie, dla Siebie i nasze serce jest niespokojne, moralnego, który sumienie odkrywa. W ten sposób życie moralne
dopóki nie spocznie w Tobie". może się rzeczywiście przemienić w relację z Bogiem. Żadna spra­
Oznacza to, że nasze życie, nasze cele i nasze szczęście nie mo­ wa, nawet najmniejsza, nie jest marginalna: nasze niezależne decy­
gą być stawiane na marginesie tej relacji do Boga. Historia naszego zje, wszystkie razem i każda z osobna, są podejmowane wobec
życia, czy tego chcemy, czy nie, czy to dostrzegamy, czy nie, w swym Niego, w Jego obecności.
SZACUNEK UWIELBIENIE I ZNIEWAGA

Wtedy moralność nabiera najpełniejszego sensu. Dlatego na po­ rządek wartości i proponują najwyższe cele naszego zachowania,
czątku mówiliśmy, że moralność nie jest po prostu zbiorem norm ani którymi są przykazania miłości Boga i bliźniego. Wewnątrz wspo­
zakazów. Moralność jest stylem życia opartym na naszej relacji mnianych ram i przy ukierunkowaniu wspomnianych celów, prze­
do Boga. Moralność jest w końcu sztuką wzrastania w miłości Boga. strzeń dla twórczości jest ogromna. Każdy powinien zdecydować,
I to odróżnia moralność od etyki. Etyka jest wynikiem reflek­ jak ukierunkuje swe życie, jak zrealizuje wielkie przykazania miłości
sji filozoficznej. Stara się, poprzez analizę człowieka i jego otocze­ Boga i bliźniego, jak będzie szukał dóbr tak wielkich, jak miłość,
nia, ustalić zasady, którymi człowiek powinien się kierować w dzia­ przyjaźń, kultura itp.; jak będzie się wsłuchiwał w różnorodne głosy
łaniu i które powinien stosować w każdej sytuacji. Człowiek etyczny obowiązków, które wzywają go, by zajmował się rzeczami, osobami
usiłuje być wierny pewnym zasadom; człowiek moralny i społeczeństwem. Każda decyzja jest jednak podejmowana przed
natomiast stara się być wierny Bogu. Za nakazami sumienia widzi Bogiem obecnym w sumieniu.
Boga. Zatem doskonałość w życiu moralnym nie polega na zwykłym W pełni życia moralnego prawdą staje się to, co wyraził
wypełnianiu norm i zaleceń, lecz na osobistej relacji do Boga, która św. Augustyn w innym znanym zdaniu: „Kochaj i rób, co chcesz".
prowadzi nas do ukochania Go nade wszystko. Najwyższą zasadą postępowania, w której można streścić całą mo­
Nie ma jednak dwóch moralności, moralności przykazań i mo­ ralność, okazuje się miłość. Jednak trzeba dokładnie zrozumieć
ralności miłości, ale ta druga zawiera, dopełnia i przewyższa pierw­ wspomniane powiedzenie. Nie mówi ono: „Rób, co chcesz i ko­
szą. Zresztą ktoś, kto stawiałby się ponad przykazaniami, popełniłby chaj", ale „Kochaj i rób, co chcesz". Najpierw pokochaj Boga ponad
śmieszny błąd. Bóg nie przeczy samemu sobie i to, co mówi do nas wszystkie rzeczy, a potem rób to, czego pragniesz. Albowiem jeśli
w sumieniu, nie może wchodzić w konflikt z normami moralny­ kochasz Boga ponad wszystkie rzeczy, w każdej chwili będziesz ro­
mi - przykazaniami - które zechciał objawić. Nie może też wcho­ bił to, czego On pragnie. Kierowane miłością Boga sumienie uczy
dzić w konflikt z zasadami etycznymi, które odkrywa zdrowy rozum. się wprowadzać sprawiedliwy porządek we wszystkie miłości.
Przeciwnie, moralność wchłania i wciela każdą szczerą etykę ludzką. Kto kocha Boga nade wszystko, całą moralność przeżywa w naj­
Bóg chciał dać nam zasady i przykazania moralne niezbędne do wyższej doskonałości.
ukształtowania sumienia, które ukierunkowują je, gdy rodzą się wąt­
pliwości oraz służy jako zewnętrzny wzór do przekonania się, czy są­
dzi sprawiedliwie. Faktycznie, jeśli otrzymaliśmy dobre wychowa­ UWIELBIENIE I ZNIEWAGA
nie moralne i gdy staramy się żyć w sposób prawy, sumienie Naturalnie, w miarę jak odpowiadamy na to, o co Bóg prosi nas w su­
spontanicznie porusza się w tych ramach, nie zadając sobie gwałtu; mieniu, coraz bardziej Go kochamy i łatwiej odkrywamy, czego od
i nie uważa tych ram za przeszkodę, lecz przyjmuje je jako pomoc nas pragnie. Miłość do Boga prowadzi do głębokiego poznania Go
w swym działaniu. i traktowania tak, jak na to zasługuje.
W tych ramach jest bardzo dużo przestrzeni. Bóg zechciał pozo­ To niespodzianka. Tylko wtedy, kiedy zbliżamy się do Niego,
stawić szeroki margines ludzkiej wolności. Normy moralne wskazu­ kiedy zaczynamy z Nim obcować, naprawdę zdajemy sobie sprawę,
ją z jednej strony to, co powinniśmy robić. Z drugiej zapewniają po- co oznacza, że On jest Bogiem. W świecie zewnętrznym Bóg
UWIELBIENIE I ZNIEWAGA
SZACUNEK

pozostaje jakby ukryty. Prawdą jest, że uczynił świat i że w jakiś spo­ Wielki szacunek, na jaki zasługuje Bóg, rozciąga się także na
sób objawiają to cuda natury. Ale objawiają w sposób zawoalowany. wszystkie rzeczy, które mają z Nim związek: kult, przedmioty, osoby
Natura - jak lubił powtarzać kardynał Newman - jest dwuznacz­ i miejsca poświęcone kultowi itd. Wówczas realna staje się zasada,
na: objawia, ale także zakrywa swego Stwórcę, ponieważ dzieli ją od że „trzeba w uświęcony sposób traktować rzeczy święte". Odkrywa­
Niego nieskończona odległość. Nic nie jest w stanie odpowiednio my to szczególne uwielbienie, które Pismo Święte czasami nazywa
przedstawić, kim Bóg jest. Jedynie w otchłaniach ducha ludzkiego, „świętą bojaźnią Bożą".
w głębi serca można to wyczuć, choć w sposób zakryty. Kiedy doszliśmy do pewnego życiowego poznania tego, Kim Bóg
Oto być może najgłębsza tajemnica świata. Jesteśmy stworzeni jest, głęboko rozumiemy to, co nakazują trzy pierwsze przykazania
dla Boga, a jednak Bóg nie staje przed nami w jakiś wyraźny Dekalogu. Pierwsze: „Będziesz miłował Pana, Boga twego, z całego
sposób; trzeba Go szukać. Można by pomyśleć, że nie chce poka­ serca twego, z całej duszy twojej i ze wszystkich sił twoich...";
zać się takim, jakim jest, aby nas nie zobowiązywać. Bóg pragnie na­ drugie: „Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno", to
szej miłości, ale się nie narzuca. Rzeczy zostały uczynione w taki znaczy nie będziesz przysięgał, żartował, ani oczywiście przeklinał,
sposób, że jeśli chcemy Go szukać i miłować, odnajdziemy Go i po­ bluźniąc świętemu Imieniu Boga; trzecie: „Pamiętaj, abyś dzień świę­
kochamy; ale jeśli nie chcemy - nie. Rzeczy zostały przygotowane ty święcił", to znaczy oddasz Bogu cześć, na jaką zasługuje, poświęca­
tak, jak by miały zagwarantować doskonałą wolność człowieka, jąc Mu czas i uwagę.
doskonałą wolność naszej miłości. Tak więc całkowicie od naszej Zbliżanie się do Boga zakłada wystawienie się na nieskończony
wolności zależy, czy pokochamy Go, jak na to zasługuje i, w miarę kontrast pomiędzy Jego cudownością, a naszą małością. Stąd
tego, osiągniemy cel naszej egzystencji. wszelkie autentyczne odkrywanie Boga jest połączone z nowym
Ze względu na taki sposób działania Boga może się wydawać, poznawaniem własnej słabości, własnej niegodności, a także wie­
że wyświadczamy Mu grzeczność, gdy się Nim zajmujemy. Z czasem lu darów, które od Niego otrzymaliśmy. To poznanie, które wyraźnie
odkrywamy, że w rzeczywistości to On obdarza nas wielką łaską, prowadzi do odkrycia najgłębszej prawdy o własnej kondycji, a co za
gdy pozwala nam w wolności przyjść do Siebie. tym idzie, do prawdziwej pokory, ufnego błagania i dziękczynienia.
Z daleka Bóg jest jak gdyby zakryty. Tylko wtedy gdy zbliżamy Postawienie Boga na właściwym Mu miejscu prowadzi nas do zaję­
się, odkrywamy, co naprawdę oznacza być Bogiem i widzimy cia właściwej pozycji. Poznanie Boga jest dlatego najzupełniej prze­
ogromne uwielbienie i miłość, na jakie On zasługuje. Nie może ciwstawne pysze, zbytniej miłości samego siebie; tak jak i odwrot­
tego pojąć ktoś, kto się nie zbliży, bowiem nie zdoła uświadomić nie: pycha jest największą przeszkodą na drodze rzeczywistego
sobie Bożej wielkości. Przy intymnym obcowaniu z Bogiem poja­ odkrywania, Kim jest Bóg.
wia się wielki szacunek. W każdej prawdziwej miłości ten szacu­ Wraz z poznaniem samych siebie, gdy zbliżamy się do Boga,
nek się pojawia, ale w przypadku Boga to coś znacznie więcej; al­ otwiera się przed naszymi oczami otchłań innej, nie przewidywanej
bowiem Boga poznajemy w miarę jak otaczamy Go coraz większą rzeczywistości: misterium grzechu. Tylko ten, kto kocha Boga, do­
miłością. strzega w pewnym stopniu, co to oznacza: tajemnicę mówiącą o tym,
SZACUNEK ZAANGAŻOWANIE MIŁOŚCI

że nasze wady i słabości nie są po prostu błędami, ale prawdziwymi grzechu rośnie wraz z postępem życia moralnego i prawie nie
zniewagami Boga. istnieje, kiedy życie moralne jest ubogie. Paradoksalnie, większe po­
Oto inna bardzo wyraźna różnica między moralnością a etyką. czucie grzechu mają ci, którzy są bliżej Boga niż ci, którzy są z dala,
Kiedy na horyzoncie zachowania mamy tylko zasady i normy wtedy pomimo że, by tak powiedzieć, „grzeszą mniej,,.
uchybienia - złe działania - są pojmowane jako niespójność po­ Osoby, u których życie moralne jest słabo rozwinięte, mają zni­
między życiem a zasadami albo jako przekroczenie norm. Tak jest kome poczucie grzechu. Jeśli znajdują się bardzo daleko, samo po­
w przypadku etyki. Ale moralność jest inna. Jako że opiera się na czucie grzechu jest im zupełnie obce, wydaje się dziwne i absurdalne:
osobowej relacji z Bogiem, uchybienia dotyczą tej relacji: w rzeczy­ w ogóle do nich nie przemawia. Kiedy posiadają pewną wrażliwość,
wistości są odrzuceniem tego, czego pragnie od nas Bóg. rozumieją, że grzech jest przekroczeniem normy moralnej; mogą te­
Dla człowieka etycznego przekroczenie normy lub niezgodność oretycznie przyjąć, że istnieje zniewaga Boga, choć ma to niewielkie
z zasadami jest zaledwie błędem, szkodzącym jedynie temu, kto go skutki życiowe, czyli że tego właściwie nie odczuwamy. W miarę jak
popełnia, nie wypaczając normy ani zasady. Dla chrześcijanina na­ życie moralne postępuje, to właśnie ten aspekt - odrzucenie
tomiast działać źle to grzeszyć: obrażać Boga, niszczyć Jego miłość, Boga - podejmujemy w pierwszej kolejności. Fakt odrzucenia Go
uciekać od Niego. To nie jest zwyczajny błąd, ale także zniewaga; jak boli i odczuwamy potrzebę okazania autentycznej skruchy i zadość­
zniewagą jest również nie odpowiedzieć na prośbę przyjaciela. uczynienia.
W grę wchodzi relacja osobowa, nie teoretyczna zasada. W każdym razie konieczne jest małe wyjaśnienie: okazanie żalu
Człowiek etyczny ubolewa nad swymi błędami i jeśli jest prawy, nie musi oznaczać „odczuwania" intensywnego bólu. Żal jest raczej
zakłada sobie unikanie ich w przyszłości. Chrześcijanin zaś czuje się decyzją niż uczuciem: to chęć powrotu, przeproszenia, odnowienia
zobowiązany prosić o przebaczenie Boga, podobnie jak prosimy przyjaźni, której się zaszkodziło. Ta chęć jest najważniejsza. Uczucia
o przebaczenie przyjaciela, którego obraziliśmy. mogą jej towarzyszyć lub nie. Nasze życie psychiczne jest skompliko­
Autentyczna przyjaźń nie może się utrzymać, jeśli braki delikat­ wane i podporządkowane niemożliwym do skontrolowania czynni­
ności, zaniechania, małe lub duże krzywdy nie zostaną naprawione. kom. Niekiedy mamy natchnienie i jesteśmy pełni uczuć, kiedy
Kiedy mężczyzna obraził ukochaną kobietę lub przyjaciela, czuje się indziej zaś nie. Należy się liczyć z tymi ograniczeniami także w na­
zobowiązany prosić o przebaczenie i uleczyć w jakiś sposób ranę, ja­ szym stosunku do Boga.
ką zadał. Miłość wymaga szczerego żalu, tym większego, im poważ­
niejsza była krzywda. Wymaga także zadośćuczynienia krzywdom:
jednoznacznego, to jest wyraźnie autentycznego okazania czułości,
zrobienia czegoś wyjątkowego, aby pokazać, że mimo wszystko rze­ ZAANGAŻOWANIE MIŁOŚCI
czywiście kochamy. Są to wymagania miłości, która bez nich nie mo­ Kiedy zrozumiemy znaczenie pierwszego przykazania, zrozumiemy
że przeżyć, bo nie ma miłości, która oparłaby się obojętności. też spójność moralności chrześcijańskiej, której kresem jest miłość
Zupełnie podobnie jest z Bogiem. Łatwiej to dostrzec w miarę Boga. Jednak jest to postępowanie zaangażowane. Bóg nie jest ideą
jak miłość do Boga staje się coraz większa. Dlatego poczucie ani zasadą, ani normą: relacje z Nim angażują osobiście.

210 211
SZACUNEK
ZAANGAŻOWANIE MIŁOŚCI

Kto doszedł do poznania Boga, nie może już żyć tak, jak by Go większym pięknem, nic nie może przynieść nam więcej radości. A mi­
nie znał, bo w swym życiu nie może obyć się bez Niego. Kiedy na­ łość ta jest możliwa we wszelkich okolicznościach życia ludzkiego, jest
prawdę pokochaliśmy kogoś, powstają wzajemne zobowiązania. Nie do pogodzenia z wszystkim, co prawdziwie ludzkie, bo wszystkie do­
przystoi przestać kochać przyjaciela dlatego, że zachorował, albo źle bra podporządkowują się Bogu.
mu się wiedzie, albo inni go nie lubią. Przeciwnie, przyjaźń zmusza, To, co łatwo zrozumieć w teorii, wymaga męstwa, gdy usiłuje­
aby w złych chwilach być bliżej przyjaciela. Każda przyjaźń jest my tym żyć. Nie zapominajmy, co przed chwilą usłyszeliśmy: „Lecz
źródłem zaangażowania. Osobiste związki tworzą zobowiązania on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem
lojalności, które są pierwszymi, jakie człowiek uczciwy czuje się wiele posiadłości". Trzeba też zwrócić uwagę na komentarz, jakiego
zmuszony respektować. Coś podobnego obserwujemy w odniesie­ Pan dokonał, patrząc na tę scenę: „Wówczas Jezus spojrzał wokoło
niu do Boga. Zbliżyć się do Niego to także zaangażować się z Nim. i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno jest bogatym wejść do króle­
Trzej Ewangeliści - św. Marek, św. Mateusz i św. Łukasz - za­ stwa Bożego». I dodał: «Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igiel­
mieszczają w swych Ewangeliach scenę, która doskonale to objawia. ne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego»".
Sw. Marek w rozdziale dziesiątym opowiada, że do Jezusa podszedł Tymi twardymi słowami chciał bez wątpienia zaalarmować
młodzieniec i powiedział: „Co mam czynić, aby osiągnąć życie wiecz­ swych uczniów i dać im do zrozumienia, jak łatwo zejść z właściwej
ne?" Jezus mu odpowiedział: „Znasz przykazania" i wyjaśnił: „Nie drogi. Ów młodzieniec był człowiekiem prawym: żył dobrze, szukał
zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij..." itd. Na to młody człowiek: „Nau­ Boga w swoim życiu, wznosił się na swej drodze i udało mu się być
czycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości". Wte­ blisko Boga. Jednakże w tym najważniejszym momencie swego ży­
dy - opowiada Ewangelia św. Marka - , Jezus spojrzał z miłością cia, kiedy Bóg pragnie uczynić go swym prawdziwym przyjacielem,
na niego i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co gdy chce dać mu to, co najlepsze na świecie, a mianowicie swoją
masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź przyjaźń, ucieka, zwabiony w oczywisty sposób złudną atrakcyjno­
i chodź za Mną!» Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmu­ ścią doczesnych bogactw; woli swój majątek niż miłość Boga: marny
cony, miał bowiem wiele posiadłości". wybór, marna zamiana.
Ten młody człowiek żył blisko Boga, był przyjacielem Boga i po­ Oto świadectwo - kolejne, ale wymowne - ludzkiej słabości.
stawiło go to u drzwi większego zaangażowania. Tak jest zawsze: Trzeba zauważyć łatwość, z jaką my, ludzie, schodzimy z dobrej dro­
kto zbliża się do Boga, zostaje przez Niego wezwany. Jak widać, gi nawet w najważniejszych chwilach życia. To druga strona wolno­
Bogu podoba się opierać na tych, którzy pragną Go kochać. Oto logi­ ści, z którą mamy - zgodnie z Jego zamysłem - kochać Boga. Z te­
ka Boga, który, chcąc być słabym w świecie, pragnie wspierać się na go powodu warto przypomnieć, że życie moralne nie może rozwijać
słabości tych, którzy Go kochają. się bez wielkiej pomocy ze strony Boga.
Poznanie i miłość Boga angażują. A dobrze poznać i bardzo poko­ Trzeba Go o nią prosić. W komentowanym przez nas fragmencie
chać oznacza mocno się zaangażować. Jest to wspaniałe zaangażowa­ czytamy, że uczniowie „tym bardziej się dziwili i mówili między sobą:
nie: człowiek właśnie do tego został stworzony, do zajęcia się Bożymi «Któż więc może się zbawić?» Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi
rzeczami, do uczestnictwa w Jego sprawach. Nic nie cechuje się to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe»".
SZACUNEK ZAANGAŻOWANIE MIŁOŚCI

Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Bóg może sprawić, że będziemy Pragnieniu, aby drugi się poprawił, powinna towarzyszyć pomoc,
kochać Go ponad wszystko. zrozumienie i cierpliwość.
Bóg wzywa: to jest podstawowa sprawa dla każdego człowieka. Ktoś, kto naprawdę kocha, także odczuwa pragnienie popra­
Zostaliśmy wezwani przez Boga w chwili, w której zapragnął naszej wy, aby stać się bardziej godnym miłości, którą otrzymuje. Mi­
egzystencji i od tamtej pory nas szuka. Bóg kocha nas takimi, jakimi łość zawsze uszlachetnia. I objawia się to w szczegółach, od naj­
jesteśmy i pragnie, abyśmy kochali Go ze wszystkich swoich sił. Całe bardziej materialnych po najbardziej duchowe. Wielu rzeczy,
nasze życie jest odpowiedzią albo ucieczką od tego wezwania: wciąż których nie zrobilibyśmy sami z siebie, robimy dlatego, że rozu­
większym zaangażowaniem lub wciąż większym odrzuceniem, lub miemy, iż podobają się innym. W dobrym małżeństwie, na przy­
też uleganiem zmienności, gdy raz odpowiadamy, a innym razem kład, małżonkowie czują się zobowiązani utrzymywać formę, do­
nie. Dlatego w ostatecznym rozrachunku sukces bądź porażkę brze się ubierać i wyglądać, bo rozumieją, że dla drugiego to
życia moralnego możemy zmierzyć miłością, jaką mamy oznaki szacunku.
do Boga. Podobnie jest z miłością Boga. Aby być godnym tak wielkiej mi­
Kto zbliża się do Boga, być może traktuje Go najpierw jak łości konieczna jest poprawa. I nie jest to tylko wynik rozumowania,
nadzieję na otrzymanie jakiejś korzyści; ale potem, jeśli dużo z Nim ale także poczucie konieczności. Bóg jest wymagający wobec tych,
obcuje, pierwszorzędną korzyścią, jaką odnosi, jest fakt, że Bóg prze­ których kocha i pragnie, aby byli lepsi. To z miłości, która sprawia, że
nosi na niego ciężar swych spraw na ziemi. Bóg przemienia tych, stajemy się lepsi.
którzy chcą Go szukać, w świadków swej miłości. Wszystkie miłości mają swoją historię. Rodzą się w określonej
Relacja z Bogiem jest coraz większym zaangażowaniem. To chwili, potem wzrastają albo giną. Miłość jest żywą rzeczywistością:
przyjaźń, która wymaga od człowieka coraz więcej we wszystkich nie można trwać w stałej sytuacji; albo postępujemy, albo cofamy się,
aspektach jego bycia i działania, podobnie jak w dobrych przyja­ albo dojrzewamy, albo marniejemy. O miłość trzeba dbać jak o skarb,
źniach i miłościach ludzkich. Przyjaciele, którzy się kochają, bo naprawdę jest to największy skarb w ludzkim życiu, tylko ona daje
małżonkowie - ulepszają swą wzajemną relację. Każde z nich wy­ temu życiu autentyczne szczęście. Kiedy to zrozumiemy, zrozumiemy
maga od drugiego, aby stawało się lepsze. też, że cała moralność odnosi się do zadania budowania miłości Boga
Nie jest to ciężkie i zimne wymaganie, ale takie, jakie rzeczywi­ i bliźniego, do czynienia jej możliwą, do umożliwiania jej wzrostu
ście pochodzi z miłości. Kiedy naprawdę kogoś kochamy, przyzwy­ przez odrzucanie wszystkiego, co ją krzywdzi i utrudnia. Najlepszą
czajamy się, że jest poniżej ideału, ku któremu winien zmierzać: dla­ z miłości jest miłość Boga.
tego poprawiamy go, sugerujemy pola poprawy, zachęcamy do niej. Miłość Boga ma zazwyczaj różne etapy, które doskonale opisali
Nie ma to nic wspólnego z niecierpliwością kogoś, kto nie jest w sta­ wielcy mistycy, jak św. Teresa lub św. Jan od Krzyża. Porównują ją
nie tolerować jakiegoś błędu czy wady. Nie idzie o to, że przeszka­ z wchodzeniem na górę. To obraz mający długą tradycję, charakte­
dzają nam wady drugiego, ale że kochamy tak bardzo, iż chcieliby­ rystyczny dla pierwszego okresu chrześcijaństwa. Aby dojść do Bo­
śmy go widzieć bez wad. Nie można jednak wymagać niemożliwego: ga, trzeba zacząć wchodzić. Droga przebiega po wznoszącym się
poprawa kosztuje wiele czasu i wysiłku; i nigdy nie jest zakończona. stoku, przez różnorodne miejsca.
SZACUNEK ZAANGAŻOWANIE MIŁOŚCI

Pierwszym etapem jest odkrycie, zakochanie, jak i w miłościach wiernym Bogu także wtedy, gdy nie przynosi to takiej satysfakcji, jak
ludzkich. Odkrycie piękna miłości wytwarza entuzjazm. Bóg posłu­ na początku.
guje się zazwyczaj siłą entuzjazmu, aby postawić pierwsze wymaga­ Potrzeba wówczas dojrzalszej miłości, karmionej lepszym po­
nia. I pokazuje, w jakich punktach powinien zmienić się ten, kto Go znaniem Boga i bardziej intensywnym obcowaniem z Nim. Do te­
kocha: jakie strony jego zachowania są nie do pogodzenia z Bożą go konieczne jest poświęcanie czasu na modlitwę myślną, która
miłością. Odkrywamy wówczas owe najbardziej nieokrzesane prze­ jest naprawdę niezbędna, jeśli chcemy posuwać się naprzód. Mo­
jawy naszego lenistwa, egoizmu, zmysłowości, które utrudniają, dlitwa jest niezastąpionym fundamentem obcowania z Bogiem.
zniekształcają lub uniemożliwiają miłość Boga; sumienie zaczyna Boga nie można ani zrozumieć, ani za Nim postępować, jeśli nie
wskazywać je i wymagać, aby zniknęły. ma się w zwyczaju praktyki modlitwy myślnej. Aby lepiej pojąć lo­
Gdy czas mija, sytuacja zmienia się nieco. Tracimy zaaferowa­ gikę Boga, trzeba koniecznie zastanawiać się nad tym, co się wy­
nie nowością, obcowanie nie daje już takiej radości, przemija entu­ darza, badać swe własne życie, prosić Boga o światło, okazywać
zjazm pierwszych chwil, daje się odczuć surowość walki o wykorze­ dyspozycję. Aby za Nim pójść, trzeba poświęcać określony czas na
nienie wad. Doświadczenie ustępstw i porażek wiedzie do realizmu modlitwę myślną. Bóg może dokonywać rzeczy wyjątkowych i ob­
i lepszego obliczania trudności. Pojmujemy, że droga nie jest ani tak darzyć bardzo silną miłością, kogo zechce; wiele jest tego typu do­
łatwa, ani nie da jej się tak szybko pokonać, jak się z początku wyda­ świadczeń. Jednak zazwyczaj trzeba owego czasu modlitwy, ażeby
wało. Trzeba jednak iść naprzód, a impuls nie może już pochodzić dojść do tego punktu.
z entuzjazmu, lecz z wierności. Trzeba trwać wiernie w miłości Boga Od tej pory wstępowanie na ową górę będzie się odbywało
i odpowiedzieć na wezwanie sumienia: trzeba nadal wyrywać z wła­ z głębszą i większą radością niż entuzjazm początków, choć może
snego życia to, co jest z nią nie do pogodzenia i z wielką miłością na­ nie tak pompatyczną. I na tym odcinku nie zabraknie trudniejszych
prawiać niewierności. W tym miejscu drogi najgorsze byłoby przy­ okresów ciemności, bólu czy niezrozumienia. Są one częścią tego, co
zwyczajenie się do niewierności. św. Jan od Krzyża nazywa „nocą ciemną duszy". Nie należy się ich
Aby ten, kto kocha, stał się lepszy, Bóg posługuje się także trud­ bać, bo nie trzeba bać się Boga, który zawsze jest wiernym sprzymie­
nościami i cierpieniami. Miłość do Boga, która pragnie wzrastać, rzeńcem; poprzez te trudności pragnie ulepszyć tego, kogo kocha.
opierając się tylko na upodobaniach, jest w błędzie, ponieważ za­ Ale nie opuszcza go; Bóg bowiem nigdy nas nie opuszcza, jeśli sami
wiera sporo egoizmu. Bóg troszczy się o oczyszczenie miłości, nie chcemy Go porzucić. Tą drogą zbliży się Doń ten, kto będzie męż­
usuwając upodobania i wprowadzając życiowe kary. Przeważnie nie ny i zdecydowany kochać Go ponad wszystkie rzeczy. Mistycy chrze-
są to duże kary, ale normalne trudy: małe komplikacje ze zdrowiem, ścijańscy, jak św. Grzegorz z Nyssy, św. Teresa, św. Jan od Krzyża
pracą, relacjami międzyludzkimi; te niewczesne czy nieprzyjemne bardzo pięknie ukazywali, jakie są etapy naszej wędrówki ku górze.
trudności, które niekiedy sprawiają, że tracimy cierpliwość lub wy­ Ktoś, kto pragnie dowiedzieć się więcej, musi się do nich przybliżyć.
prowadzają nas z równowagi. Ale trzeba przyjąć je, zbytnio się nie Piękne streszczenie tej drogi można znaleźć w homilii „Ku świętości"
skarżąc, a najlepiej byłoby w ogóle się nie skarżyć. Trzeba pozostać bł. Josemarii Escriva.
SZACUNEK

Jest to wiedza cenna i tajemnicza. Cenna, bowiem jest wiedzą


najważniejszą ze wszystkich. A tajemnicza nie dlatego, że Bóg nie
chce jej ujawniać, lecz dlatego, że dostępują jej i pojmują ją ci, którzy
mają odwagę wspinać się po tej drodze. Innym to wszystko wydaje
się szalonymi zmyśleniami, które prowadzą do życia w absurdzie.
Tymczasem Bóg jest obecny w świecie i taka jest droga do spotkania
z Nim i pokochania Go nade wszystko. Jak powiedzieliśmy na po­
czątku, trzeba zacząć od szukania Go wewnątrz duszy.

ŁASKA
Na łamach książki przebyliśmy kilka etapów. W pierwszej części
przestudiowaliśmy fundamenty moralności. Przeanalizowaliśmy,
czym są dobra i obowiązki, a w tych ramach omówiliśmy rolę nasze­
go sumienia i naszej wolności.
W drugiej części przyjrzeliśmy się oddzielnie obowiązkom wo­
bec różnych typów rzeczywistości: wobec świata materialnego, in­
nych ludzi, społeczeństwa i Boga.
Aby rozwinąć powyższe tematy, oparliśmy się głównie na tym,
co możemy nazwać odkryciem rozumu, i tylko od czasu do czasu
uciekaliśmy się do doktryny chrześcijańskiej, aby poprzeć któryś
z punktów albo zaczerpnąć jakieś trafne określenie. Ze wszystkim
innym mogłoby się zgodzić wielu ludzi, wierzących lub nie; i fak­
tycznie wielu ludzi dobrej woli dzieli te przekonania.
Dochodząc do rozdziału dziesiątego, nasza prezentacja zmieni­
ła tonację. Skoro zdaliśmy sobie sprawę, że Bóg jest bytem osobo­
wym, który mówi w naszym sumieniu, usytuowaliśmy się na pła­
szczyźnie religijnej, a ta jest właściwą płaszczyzną moralności.
Wówczas ukazały się elementy, których nie ma w etyce: potrzeba
osobistego obcowania z Bogiem, wartość sumienia jako głosu Boga,
poczucie grzechu jako zniewagi Boga, żal jako pojednanie z Bogiem
i rozwój życia moralnego jako coraz większego osobistego zaanga­
żowania się wobec Boga. Na tych rozważaniach oparliśmy się
w rozwinięciu tamtego rozdziału. Moglibyśmy spotkać wielu niechrze­
ścijan, którzy wierzą w Boga i w tej kwestii myślą podobnie jak my.
Nie dotarliśmy jednak jeszcze do tego, co jest właściwe moral­
ności chrześcijańskiej. Wszystko, co powiedzieliśmy do tej pory, jest
częścią moralności chrześcijańskiej, ale nie jest dla niej „specyficzne".
Konieczne było powiedzenie tego wszystkiego, ale to nie wystarczy;
pozostaje jeszcze najważniejsza część. Jeśli nie powiedzieliśmy o tym
wcześniej, to dlatego, że konieczne jest pewne przygotowanie.
A zatem czymś zasadniczym dla moralności chrześcijańskiej,
ostatnim jej słowem, kluczem do wszystkiego jest Chrystus. Istotą
moralności chrześcijańskiej, jak pięknie wyraził to Romano MISTERIUM CHRZEŚCIJAŃSKIE
Guardini, jest nie zbiór zasad ani norm moralnych, lecz pewna real­
na i historyczna Osoba, która żyła na tej ziemi: Jezus z Nazaretu.
Dlatego nie możemy ograniczać się do przestudiowania zasad NAMASZCZENIE CHRYSTUSA
etycznych, które można objąć rozumem, ani motywacji religijnych, Przy jakiejś okazji Pan zapytał swych Apostołów, co ludzie o Nim
które naszemu zachowaniu dostarczają żywotności i sensu. Trzeba myślą. Odpowiedział Mu Piotr. To, co ludzie wówczas myśleli, jest
zatem powiedzieć jeszcze o misterium życia Chrystusa i wyjaśnić, bardzo podobne do tego, co myślą dzisiaj: jedni wierzyli, że Jezus
dlaczego Chrystus jest centrum moralności chrześcijańskiej. Chrystus jest prorokiem, człowiekiem posłanym przez Boga, jakich
W trzeciej części - ŁASKA - niniejszej książki zajmiemy wielu było w historii Izraela; inni mieli Go za nauczyciela wysoko
się misterium Osoby i śmierci Chrystusa - 11 MISTERIUM rozwiniętej mądrości moralnej; jeszcze inni myśleli, że jest szalony
CHRZEŚCIJAŃSKIE; następnie będziemy mówić o włączeniu każdego albo że jest oszustem. Ale o tym ostatnim Piotr nie chciał mówić.
chrześcijanina w Jego życie - 12 ClAłO CHRYSTUSA; i wreszcie prze­ Wtedy Pan zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?"
studiujemy przejawy życiowej jedności z Chrystusem - 13 DUCH Znów odpowiedział Piotr. Być może nie był w pełni świadomy
CHRYSTUSA. Na końcu książki zobaczymy, że moralność chrześcijań­ doniosłości tego, co mówił, ale jego odpowiedź wyraża doskonale
ską możemy określić jako „sztukę życia w Chrystusie". wiarę Kościoła w Jezusa Chrystusa: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga
Żywego". „Mesjasz" jest słowem hebrajskim, które oznacza to sa­
mo, co greckie „Chrystus". „Mesjasz" i „Chrystus" znaczą „Nama­
szczony". Jezus z Nazaretu jest Pomazańcem, Mesjaszem, Chry­
stusem. Dlatego ilekroć wypowiadamy słowa Jezus Chrystus,
składamy wyznanie wiary: Jezus z Nazaretu jest Chrystusem, Me­
sjaszem Bożym spodziewanym przez Izrael.
ŁASKA NAMASZCZENIE CHRYSTUSA

A co to oznacza? Aby dobrze wyjaśnić, należałoby wejść bar­ Jordan, zbliżył się Jezus z Nazaretu i poprosił, aby Jan Go ochrzcił. Jan
dzo głęboko w historię i mentalność Izraela. Zaprowadziłoby nas to odmawiał, czuł się bowiem niegodny, ale wobec nalegań Jezusa
zbyt daleko. Wystarczy wiedzieć, że Mesjasz był postacią pożąda­ ochrzcił Go. W tej chwili usłyszał głos, który mówił: „Ten jest mój Syn
ną; w Nim miały się w całości wypełnić obietnice Boga dane umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie". I kiedy Jan
Izraelowi. Postać ta oznaczała zbawienie i uwielbienie, jakiego Izrael Chrzciciel zobaczył nad Jezusem gołębicę, pojął, że oto objawia się mi­
spodziewał się od swego Boga; dlatego Mesjasz jest także sterium Mesjasza, bowiem gołębica przedstawiała Ducha Świętego.
„Oczekiwanym". W ten sposób, w głosie Ojca i namaszczeniu Ducha Świętego objawiło
A dlaczego „namaszczony"? W Izraelu, jak w innych kulturach, się Janowi misterium Jezusa, Mesjasza i Syna Bożego.
namaszczano i poświęcano specjalnymi olejami mężczyzn, którzy Taka jest wiara Kościoła w Jezusa z Nazaretu, a można wyrazić
mieli wypełnić jakąś ważną misję. Namaszczenie było zewnętrznym ją słowami Piotra: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego". Kościół ro­
znakiem wybrania przez Boga dla wykonania jakiegoś specjalnego zumie, że w Jezusie z Nazaretu wypełniają się obietnice przymierza,
zadania, a także daniem rękojmi, że Bóg udzieli specjalnych darów zbawienia i pełni, jakie Bóg złożył Izraelowi, i że Jezus Chrystus jest
i energii do jego dobrego wykonania. Dlatego za pomocą olejów na­ prawdziwym Synem Bożym, „narodzonym z Boga Ojca przed wszyst­
maszczano i poświęcano królów, kapłanów i proroków. kimi wiekami; Bogiem z Boga, Świadością ze Światłości, Bogiem
Postać Mesjasza zapowiada się jako zupełnie szczególna. Nie prawdziwym z Boga prawdziwego", jak wyznajemy w Credo.
będzie to kolejny namaszczony, ale właśnie ten jedyny Pomazaniec: W cudownym prologu do Ewangelii św. Jana streszczone zostało
jednocześnie Kapłan, Prorok i Król. Jego namaszczenie nie będzie misterium osoby Chrystusa i Jego misji: „Słowo (Słowo Ojca, Syn Bo­
symboliczne, lecz realne: nie otrzyma wyłącznie rękojmi Bożej po­ ży) przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim
mocy, ale, jak czytamy w tekstach proroków, zwłaszcza u Izajasza, jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi...
zgodnie z zapowiedzią Mesjasz będzie namaszczony ni mniej ni A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego
więcej tylko samym „Duchem Bożym". To znaczy, że będzie miał chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca".
całą siłę i energię Boga: tę samą Boską istotę, dzięki której Bóg jest Dzięki Misterium Chrystusa moralność chrześcijańska nabiera
Bogiem. zupełnie nowych wymiarów: Bóg stał się człowiekiem, aby ludzie
Misterium Chrystusa, Namaszczonego przez Ducha Bożego, mogli mieć uczestnictwo w Jego Boskim życiu. W Biblii symbolicz­
objawia się na przestrzeni całego Jego życia, kiedy Jezus z Nazaretu nym imieniem Mesjasza jest „Emmanuel", a oznacza: „Bóg z nami".
swymi słowami i dziełami pokazuje, że naprawdę jest Synem Bo­ Bóg zapragnął żyć wśród nas. Ale nie tylko wtedy, gdy przed dwoma
żym; że w pełni i wiecznie uczestniczy w Bożej istocie; i że dlatego tysiącami lat przyszedł do Izraela. Tajemnicą moralności chrześci­
został napełniony Duchem Boga czy Duchem Świętym. jańskiej jest to, iż Chrystus, „Bóg z nami", wchodzi w życie każdego
Misterium Chrystusa, Mesjasza i prawdziwego Syna Bożego, zo­ chrześcijanina. Życie chrześcijańskie polega na utożsamianiu się
stało wyrażone w symbolicznej i bardzo pięknej scenie, którą przywo­ z Chrystusem, na życiu w Nim, z Nim i dla Niego.
łują wszyscy czterej Ewangeliści: Chrzcie Pana. Ewangelie opowiada­ Każdy chrześcijanin także został namaszczony przez Ducha
ją, że kiedy pewnego dnia Jan Chrzciciel udzielał chrztu nad rzeką Świętego i przemieniony w Syna Bożego. Jest wezwany, aby jego
ŁASKA GRZECH I KRZYŻ

osobowość zrealizowała się w Osobie Chrystusa. Jest również we­ spojrzenie nie jest nim zaszokowane jako straszliwym
zwany do uczestnictwa w Jego misji zbawczej. i niepokojącym symbolem. Nie jest dla nas nieznośny, pomimo
Widzieliśmy że grzech jest zasadniczym powodem ludzkich strasznego paradoksu, jaki ucieleśnia: ukrzyżowanego Boga, Syna
sprzeczności oraz zła w społeczeństwach i na świecie. Misja Bożego, który stał się człowiekiem.
Chrystusa miała być znacznie bardziej uniwersalna i ostateczna, niż „Przyszedł do swoich - powiada Ewangelista św. Jan - a swoi
wyobrażał to sobie Izrael. Chrystus pokazał, czym jest grzech, a swą Go nie przyjęli". Nie tylko Go nie przyjęli, ale prześladowali i nie usta­
śmiercią i zmartwychwstaniem ustanowił drogę, na której można li, póki nie zadali mu śmierci. Nie możemy przyzwyczajać się do tego
grzech pokonać. tak mocnego i dramatycznego faktu: Bóg, który staje się człowie­
Wraz z misterium śmierci i zmartwychwstania Chrystusa Bóg kiem - Bóg z nami - który pragnie żyć pośród ludzi i dzielić z na­
dał nam sposobność naprawienia naszych grzechów i stania się Jego mi nasze radości i nasze smutki, zostaje brutalnie odrzucony i wyda­
dziećmi. Na tym polega moralność chrześcijańska: na uczestnictwie ny na śmierć.
w tym wielkim darze, w tej łasce, którą Bóg w wolny sposób zechciał Nie chodziło o przypadek, to nie był wypadek ani nieprzewi­
nas obdarzyć, poprzez śmierć swego Syna i przy współuczestnictwie dziana reakcja szaleńców lub fanatyków. Na Krzyż zaprowadzili Go
Ducha Świętego. przywódcy ludu żydowskiego, ludu wybranego przez Boga,
Po omówieniu Osoby Chrystusa, w następnych rozdziałach zaj­ z którym Bóg zawarł przymierze. Lud, który oczekiwał Mesjasza,
miemy się Jego misją. Najpierw zobaczymy, że Krzyż objawia praw­ Posłańca Bożego, odrzucił Go, ponieważ nie przystawał do wyobra­
dziwy wymiar grzechu; potem przekonamy się, że wraz z nim poja­ żenia, jakie sobie o Nim wyrobił.
wia się nowy sens ludzkiego cierpienia; w końcu omówimy Ta przerażająca pomyłka - ten przerażający grzech - miał
Zmartwychwstanie Chrystusa i zobaczymy, że nadaje ono nowy sens w historii miejsce jeden raz. Byłoby jednak nazbyt pospiesznym
śmierci. rozwiązaniem myśleć, że owo zatrważające odrzucenie Boga do­
W tej części książki musimy zmienić sposób wyrażania się: tyka tylko tych, którzy wówczas otaczali Pana. Nie; wszyscy jeste­
nie znajdujemy się na polu etyki, ale Bożych tajemnic. Język śmy w jakiś sposób włączeni w tajemnicę tamtej strasznej nie­
etyki jest językiem pojęć, zasad, abstrakcyjnych sformułowań; język sprawiedliwości.
tajemnic Boga natomiast składa się z pełnych symboliki słów i ge­ Ci, którzy zabili Boga, nie wiedzieli, że jest Bogiem. Myśleli, że
stów Chrystusa. Musimy odkryć znaczenie najważniejszych faktów jest zwykłym człowiekiem, tyle że wyjątkowo niewygodnym. Być
z Jego życia, a zwłaszcza Jego śmierci i zmartwychwstania. może nie mogli lub nie chcieli wierzyć, że jest Bogiem. Zresztą nie
odpowiadał wyobrażeniu, jakie mieli o Bogu. Gdyby wiedzieli, że
jest Synem Bożym, nie odważyliby się zrobić tego, co zrobili.
GRZECH I KRZYŻ Jednak z tego względu wydarzenie to nie staje się mniej straszliwe.
Przyzwyczailiśmy się traktować Krzyż jako główny symbol chrześ­ Nie jest konieczne fizyczne maltretowanie Boga (przy jasnej świado­
cijaństwa i nie zwraca on już naszej uwagi. Zwieńcza kościoły, jest mości, że jest Bogiem), aby dopuścić się zła. Nie trzeba pragnąć
wieszany na ścianach mieszkań i na piersiach chrześcijan, a nasze śmierci Boga, aby zgrzeszyć. To w rzeczywistości nie jest możliwe:
LASKA GRZECH I KRZYŻ

zdecydowanie wykracza poza charakter ludzkiej psychiki. Nie posia­ „Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli". W historycznym
damy zdolności popełnienia tak wielkiego zła: jesteśmy jedynie fakcie odrzucenia Chrystusa zostały wyrażone wszystkie ludzkie
ograniczonymi stworzeniami, tak w odniesieniu do dobra, jak i zła. grzechy, wszystkie zaparcia się Boga, który się do nas zbliża,
Nikt nie odważyłby się odrzucić Boga, gdyby postrzegał Boga rzeczywistego, Boga, który mówi w głębi sumienia, Boga, który
Go w całym Jego majestacie i mocy. Poczulibyśmy się przygnieceni. ukazuje się w ludziach, naszych braciach. W misterium Krzyża obja­
Jednakże jak odnosilibyśmy się do Boga, gdybyśmy się Go nie bali, wia się, czym jest grzech, czym odrzucenie Boga, który się zbliża.
gdyby był rzeczywiście w naszym zasięgu? To właśnie się wydarzyło Krzyż jest symbolem wszystkich grzechów.
w historii Chrystusa. Dlatego całkiem na miejscu jest zastanowić się, Nie wszystkie grzechy są podobne. Także ci, którzy uczestniczyli
jaką rolę odegralibyśmy w tamtych smutnych godzinach, kiedy Je­ w śmierci Chrystusa na Krzyżu, nie czynili tego w taki sam sposób: je­
zus został uwięziony, osądzony, skazany i stracony. Z pewnością dni opuścili Go ze strachu, inni nie reagowali z obojętności, a jeszcze
odegralibyśmy rolę podobną do tej, która stała się udziałem ówcze­ inni prześladowali Go z zapamiętaniem. Istnieją też grzechy zanied­
snych: prześladowalibyśmy Go albo zgodzili się z opinią innych, bania, słabości i przewrotności: są chwile, gdy zapominamy o Bogu
przyzwolilibyśmy naszym zachowaniem albo co najmniej porzucili przez lekkomyślność; kiedy indziej uciekamy od Boga, bo jest nam
Go ze strachu. niewygodny; może się też zdarzyć, że nas irytuje i odrzucamy Go.
Może nam ponadto brakować realizmu przy wyobrażaniu sobie Bardzo trudno nienawidzić Boga, między innymi dlatego, że
tamtych scen. W rzeczywistości wystarczy wyobrazić sobie sceny co­ kiedy oddalamy się od Niego, nie napotykamy Go w rzeczach ani
dzienne. Bo i w nich przechodzi Bóg, choć niełatwo Go rozpoznać: w głosie sumienia, który cichnie. Istnieje jednak charakterystyczny
dziś także prześladujemy Go, odrzucamy i opuszczamy. Wszyscy przejaw odrzucenia Boga, którym jest awersja lub odraza do ludzi
odrzucamy Boga i uciekamy od Tego, który mówi w naszym su­ dobrych. Nie nienawidzimy Boga, bo Go nie widzimy, ale możemy
mieniu, od Boga, który jest cichy, prosi delikatnie, który zaledwie nienawidzić przejawów Jego łaski. To oczywisty znak, że coś dziw­
pozwala się zobaczyć. Tego Boga, który zbliża się - Boga nego dzieje się w sercu człowieka i że grzech jest czymś więcej niż je­
z nami - łatwo krzywdzimy. dynie zwykłym błędem teoretycznym lub technicznym.
Bóg szuka nas na dnie sumienia, szuka nas w człowieku, który W każdej ludzkiej grupie występuje to samo zjawisko. W fabryce,
przechodzi obok nas. Nie należy zapominać tajemniczego w dzielnicy, w grupie studentów jest być może jakiś człowiek rzeczy­
„realizmu" słów Pana o Sądzie Ostatecznym: „«Idźcie precz ode wiście dobry i to nie po prostu słaby czy nieśmiały, ale naprawdę do­
Mnie, przeklęci» (jakimż zaskoczeniem jest słyszeć Pana mówiącego bry, uczciwy i sprawiedliwy: który doskonale spełnia swe obowiązki,
tym tonem!)«... Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spra­ który traktuje innych z prawdziwą serdecznością, który zawsze jest
gniony, a nie daliście Mi pić...» Wówczas zapytają Go i ci: w dobrym humorze. Wystarczy odrobina ludzkiego doświadczenia,
«(Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, aby z wielką dozą prawdopodobieństwa wyobrazić sobie, jakie dziw­
albo...?»" Słowa te padają przy okazji zaniedbań, nie dziwmy się, jeśli ne reakcje taka osoba wzbudzi wśród swych kolegów.
naszymi przewinami sami kogoś obrażaliśmy, oczernialiśmy, trakto­ Jedni będą takiego człowieka szczerze podziwiać, choć może
waliśmy źle, poniżaliśmy, oszukiwaliśmy, wykorzystywaliśmy... nie czują się na siłach naśladować go; inni będą na niego patrzeć
LASKA SENS CIERPIENIA

z pewnym żalem, bo myślą, że taki sposób bycia jest zbyt naiwny. Nie możemy myśleć o śmierci Chrystusa jakby nie miała nic
Jednak jest pewne, a to jednocześnie straszliwy paradoks, że znajdą wspólnego z naszymi grzechami. Wszyscy przyczyniamy się do za­
się i tacy, których zwykła obecność takiego człowieka denerwuje: truwania świata, niszczenia naszego życia i życia innych, życia ro­
tylko dlatego, że jest dobry, a nie z innego powodu. Istnieje cała ga­ dzin i społeczeństwa, ponieważ uciekamy, odrzucamy i zadajemy
ma odrzuceń, które od lekko uszczypliwego żartu sięgają aż po pato­ cierpienie Bogu, który mówi w głębi naszych sumień. Wszyscy uczest­
logiczną manię, mających tę właśnie nie nazwaną przyczynę. W ich niczymy w odrzuceniu Krzyża, w poniżającej śmierci Syna Bożego.
oczach, w odniesieniu do tego człowieka systematycznie będzie
przybywało przyczyn, za których sprawą stanie się nie do zniesienia.
Rzeczywista i przykładna obecność dobra drażni tych, którzy SENS CIERPIENIA
działają źle, bo rzuca im ona w twarz, choć nie taka jest intencja, Ból odgrywa ważną rolę w dojrzałości chrześcijańskiej: ludzie doj­
ich zdeprawowane zachowanie. Kto działa źle i nie chce uznać rzewają w kontakcie z trudnościami, pracami, trudami, cierpieniami.
swego błędu, czuje się zaatakowany: może udało mu się zagłuszyć Ten kontrast wzmacnia osobowość. Nic wielkiego nie dzieje się na tym
sumienie, ale nie potrafi wykorzenić ze świata wyrzutu, jakim sa­ świecie bez wielkiego poświęcenia: wymagają go wielkie dzieła, a tak­
mo uczciwe prowadzenie się jest dla wszelkich zachowań zdepra­ że wielkie miłości. Niedojrzałe są zaś te osoby, którym wszystko przy­
wowanych. To niewygodna replika, która niestosownie dla tego, gotowano, które nie musiały pracować, aby coś osiągnąć, które nie
kto nie chce się poprawić, przypomina mu, że jego zachowanie jest umiały poświęcić się dla jakiegoś ideału czy jakiejś miłości. Cierpienie
złe, że jego zamiary usprawiedliwienia się lub zapomnienia są uszlachetnia człowieka; wypróbowuje nas i oczyszcza nasze słabości;
przewrotne. czyni nas bardziej wyrozumiałymi i mądrzejszymi.
Oto przyczyna, dla której wcześniej czy później wszyscy prawi Ale ma pewną granicę: są cierpienia, które rujnują ducha i ła­
ludzie doznają prześladowań. Sam Chrystus to zapowiedział; św. mią osobowość. Razem z bólem konstruktywnym, który podobny
Jan ogłosił to w swej Ewangelii:, Jeżeli was świat nienawidzi, wiedz­ jest do tego, jaki odczuwa sportowiec, potrzebujący treningu do
cie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by podnoszenia wyników, istnieje ból destruktywny, któremu trudno
was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świa­ jest przypisać jakiś sens. Taki jest nieznośny ból w chorobie; in­
ta, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawi­ stynktowne wyczerpanie w obliczu śmierci; zniechęcenia i niepo­
dzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: «Sługa nie wodzenia zawodowe, przeciwności ekonomiczne, klęski i upadki.
jest większy od swego pana». Jeżeli Mnie prześladowali, to i was bę­ Taka jest gorycz kontemplowania zniszczenia naszych planów i do­
dą prześladować" (15,18-20). konań; smutek oglądania cierpienia lub śmierci ukochanej osoby.
Oto przyczyna, dla której Chrystus cierpiał. Nie można inaczej Takie jest przygnębienie wywołane widokiem triumfującej nie­
wyjaśnić faktu, że Syn Boży, który na pewno byłby najlepszym czło­ sprawiedliwości, upokorzenia ubogich i cierpienia niewinnych.
wiekiem, jaki żył na tym świecie, został znienawidzony do tego stop­ Taka jest zgroza tortur i innych straszliwych środków, jakie ludzie
nia, że zadano Mu śmierć na Krzyżu. Ludzie nie mogli zniszczyć Bo­ wynaleźli dla poddania, manipulowania i maltretowania swych
ga, który był daleko, wiec uśmiercili Tego, który był blisko. bliźnich.

230
ŁASKA SENS CIERPIENIA

Takie są cierpienia, które nas powalają i dla których trudno jest łączyć je z cierpieniem Chrystusa. Będąc częścią Jego cierpienia, nasze
znaleźć jakiś pozytywny sens. Te cierpienia znienacka umieszczają cierpienie przyczynia się do przywrócenia pokoju na świecie, triumfu
nas w misterium cierpienia i zmuszają do wołania do Boga z pyta­ sprawiedliwości i nawrócenia wszystkich ludzi.
niem - dlaczego. Jednak tak długo, dopóki trwa historia, odpo­ Nie znaczy to, że trzeba pozostawać obojętnym na ból, cier­
wiedzią Boga na cierpienia świata jest Krzyż. pienie, niesprawiedliwość i śmierć: trzeba z nimi walczyć; trzeba
Krzyż Chrystusa objawia nowe znaczenie bólu. Chrystus, Syn ich unikać, kiedy tylko to możliwe; ale często nie da się ich unik­
Boży, przybity do Krzyża, dzieli z wszystkimi ludźmi ból fizyczny, sa­ nąć, pojawiają się w naszym życiu i nic nie możemy na to poradzić.
motność, pogardę i niesprawiedliwe prześladowanie. Syn Boży ze­ Wtedy, przypominając sobie o Chrystusie, trzeba przyjąć je z miło­
chciał stać się człowiekiem i przeżywać konsekwencje naszej ludz­ ścią; złączyć się z Krzyżem Chrystusa i wraz z Nim oczekiwać
kiej kondycji, aż po najcięższe. W ten sposób wszyscy możemy mieć zmartwychwstania. W straszliwej samotności, jaką wytwarza
pewność, że nasz Bóg nas rozumie i jest blisko nas: dzieli nasz fi­ w nas cierpienie, ból i śmierć, spotykamy nieoczekiwaną obecność
zyczny i moralny ból: wie, co to znaczy cierpieć, być pogardzanym Chrystusa.
i umierać. Krzyż jest tajemnicą. Bez wątpienia ludzie wybraliby inny spo­
Dlatego Krzyż jest także symbolem solidarności Boga sób naprawienia grzechów świata: wolelibyśmy użyć przemocy, ści­
z wszystkimi, którzy cierpią, zwłaszcza z tymi, którzy cierpią nie­ gać grzeszników, karać ich i tracić. Ale to dlatego, że nie myślimy jak
winnie, niesprawiedliwie. W Krzyżu Chrystusa zostały zebrane Bóg i nie rozumiemy, czym jest grzech. Bóg wolał Krzyż. Wolał po­
wszystkie cierpienia ludzi. Wszyscy towarzyszą Chrystusowi w mi­ kazać na Krzyżu, co to jest grzech, czym jest Jego miłość do ludzi,
sterium Krzyża. Są w pewnej mierze jakby innymi Chrystusami. Bez a z Krzyża zaprosić do żalu. Bóg nie chce przemieniać świata siłą,
zagłębienia się w misterium Krzyża Chrystusa nie możemy zrozu­ lecz przez Krzyż.
mieć sensu cierpienia w świecie. Straszliwa scena, w której Bóg z miłością cierpi odrzucenie
Krzyż nadaje nowe znaczenie cierpieniu, które wyniknęło przez ludzi, jest zaproszeniem do żalu i gwarancją Bożego prze­
z grzechu. Chrystus, który cierpi dlatego, że jest sprawiedliwy, że baczenia. Św. Łukasz przytacza w swej Ewangelii cenny szczegół
jest Bogiem, przyjmuje cierpienie, zamienia je w modlitwę rozmowy jednego ze złoczyńców, którzy zostali ukrzyżowani obok
i uświęca. Prosi Ojca, aby przebaczył ludziom ich grzech: „Przebacz Pana. Patrząc na niezasłużone cierpienia Chrystusa, budzi w sobie
im - mówi - bo nie wiedzą, co czynią". Akceptuje cierpienie żal i prosi Go, aby przypomniał sobie o nim; Jezus natychmiast go
i ofiarowuje je swemu Ojcu: jak podarowuje się prezent, świadectwo pociesza, przebacza mu i obiecuje życie wieczne.
miłości. Wyzuty z wszystkiego, ofiarowuje samego siebie: oddaje ból Krzyż jest zasadą, jaką Chrystus zechciał dać światu rozstro­
swego ciała, cierpienie swej duszy i swą śmierć. jonemu przez grzech. Znakiem działania Boga w świecie jest nie
Od tej pory ludzkie cierpienie może nabrać tego Bożego znacze­ władza czy przemoc, ale Krzyż. Tak długo, jak długo trwa historia,
nia. Może być ofiarowane Bogu, zjednoczone z cierpieniem Chrystusa, Krzyż jest symbolem, sztandarem Boga wśród ludzi; wykładem
jako świadectwo miłości do Boga i do wszystkich ludzi. Oczyszcza nas, na temat, jaki jest chrześcijański sposób na uporządkowanie
ale oczyszcza również wszystkie rzeczy na świecie, jeśli potrafimy po- świata.
LASKA MISTERIUM PASCHALNE

M I S T E R I U M PASCHALNE Wysiłek człowieka, żeby znaleźć teoretyczne i techniczne roz­


Utopią byłoby myśleć, że ludzkimi tylko środkami można uporządko­ wiązania problemów świata jest uzasadniony i niezbędny Posiada­
wać świat. Najgłębszą przyczyną zła nie jest błąd w teoretycznym uję­ my rozum, aby go używać. Ale nie trzeba zapominać o moralnych
ciu ani jakaś wada techniczna, ale problem moralny: grzech. U po­ korzeniach zła na świecie. Siły ludzkie nie są wystarczające, aby
czątku wszystkich nieszczęść świata jest oddzielenie się od Boga. zaradzić grzechowi; najbardziej intymnym zerwaniem człowieka
To ono wprowadziło i ciągle wprowadza nieporządek do wnętrza jest jego oddzielenie od Boga. I jak wskazuje sam Jezus, to właśnie
człowieka, rodziny i społeczeństwa. Dlatego do uporządkowania stąd, z centrum człowieka, z jego serca wychodzą wszystkie niespra­
świata nie wystarczą ani rozwiązania teoretyczne, ani techniczne. wiedliwości i błędy moralne (por. Mt 15,19). Głębię serca może upo­
Wielkie rozwiązania teoretyczne okazały się dla świata nie­ rządkować tylko Bóg... A sposób, w jaki Bóg to czyni, wymyka się
bezpiecznymi mrzonkami rozumu; niekiedy prawdziwymi koszma­ nam.
rami. W naszej epoce posiedliśmy smutne doświadczenie utopii, Zło na świecie jest rzeczywistością gorszącą. Gorszy widok trium­
którym zdawało się, że są w posiadaniu formuły zdolnej szybko za­ fu niesprawiedliwości, cierpienie niewinnego, przewaga zła. Kiedy to
łatwić problemy świata. Wystarczy pomyśleć o horrorze nazistow­ widzimy i kiedy tak często czujemy się bezsilni (wobec zła, które no­
skim i komunistycznym; o budzących zgrozę barbarzyństwach, simy w sobie - nie zapominajmy o tym - i wobec zła, które obser­
które usprawiedliwiano dążeniem do uczynienia świata lepszym. wujemy na zewnątrz), czujemy żywe pragnienie protestu i myślimy,
Formuły utopijne, zawsze będące uproszczeniem, zafałszowały pro­ że Bóg powinien coś na to poradzić.
blem grzechu. Winy za zło upatrują w jakimś konkrecie (własności Jednak rozwiązania Boga nie funkcjonują na poziomie teo­
prywatnej, ignorancji itp.), zapominając, że przyczyna zła na świe­ retycznym i technicznym, jak rozwiązania ludzkie. Bóg rzadko
cie mieści się w głębi wszystkich serc. interweniuje tak jak uczyniliby to ludzie: zazwyczaj pozwala, aby
Osiągnięcia techniczne także nie są w stanie uporządkować historia biegła swoim torem; nie karze zła od razu ani nie nagradza
świata. Wynalazkom ludzkiego rozumu udaje się ulepszyć pewne dobra. Jeśli bycie uczciwym niosłoby ze sobą jakieś bezpośrednie
jednostronne aspekty, niekiedy zresztą bardzo ważne. Dzięki techni­ korzyści w tym życiu, a bycie nieuczciwym - kary, zostałyby wy­
ce na przykład mogliśmy wyjść z nędznych warunków życia, mogła paczone motywy naszego zachowania: postępowalibyśmy dobrze
rozszerzyć się kultura, więcej ludzi ma możliwość godnego życia. Jej tylko ze względu na korzyść, jaką to niesie, a nie ze względu na do­
postęp miał ogromnie korzystne skutki. Jednak wszystkie owoce in­ bro. Aby istniała prawdziwa wolność w wyborze moralnym czło­
teligencji są ambiwalentne: regulują pewne aspekty życia ludzkiego, wieka, rzeczy powinny wyglądać właśnie tak jak wyglądają; a przy­
ale nie mogą uporządkować samego człowieka. To nie technika najmniej jak Bóg pozwolił, aby wyglądały. Dlatego dobre lub złe
tworzy człowieka, ale człowiek jest twórcą techniki. Dlatego wszyst­ działanie nie jest w tym życiu ani gwarancją sukcesów, ani przyczy­
kich postępów techniki i cywilizacji można używać dla czynienia ną niepowodzeń. Sprawiedliwi i niesprawiedliwi odnoszą zwycię­
życia ludzkiego bardziej godnym, ale i mniej godnym; mogą one stwa i porażki, podobnie cierpią i umierają.
czynić człowieka bardziej wolnym, ale i służyć do manipulowania Nieraz ten, kto działa źle, gra z przewagą, bo liczy na więcej
nim w sposób bardziej naukowy. środków do odniesienia zwycięstwa. To budzi w nas bunt. Ale tak
LASKA MISTERIUM PASCHALNE

się rzeczy mają: w tym życiu sprawiedliwość nigdy nie realizuje się Krzyż daje siły wszystkim ludziom, którzy pozwalają Bogu prze­
w pełni. Ani dobro nie jest w pełni uznawane i nagradzane, ani zło mawiać w swoim sumieniu, i poprzez ludzi, którzy chcą Go słuchać,
naprawiane i karane. Ludzie nie są zdolni do zaprowadzenia spra­ Bóg działa w świecie. Nie jest to działanie okazałe, ale takie, które
wiedliwości, bo nie mogą dostać się do głębin serca - nawet przenika całą historię i dotyka serc wszystkich ludzi. W każdym ludz­
własnego - a Bóg milczy. Powinniśmy, na naszym poziomie, kim sercu Bóg pragnie być obecnym; a osobista historia nawróceń
uczynić wszystko, co możliwe, aby dobro zatriumfowało (w na­ i oddaleń, słuchania i niesłuchania Boga, który mówi w sumieniu,
szych sercach i w naszych dziełach), ale musimy zrozumieć, że kształtuje osobowość moralną każdego człowieka i, poprzez zacho­
Bóg działa na innym poziomie i że Jego racji nigdy do końca nie wanie każdego człowieka, fizjonomię moralną społeczeństw i wszel­
zrozumiemy. kich ludzkich przedsięwzięć.
W rzeczywistości niemożliwe jest zaprowadzenie pełnej Taka jest prawdziwa historia świata, którą Bóg tka w ludzkich
sprawiedliwości na tym świecie tak, by go jednocześnie sercach przy wolnej pomocy tych, którzy chcą Go słuchać. My jej nie
nie zniszczyć; dlatego Bóg czeka. Wszystko - także każdy widzimy ani jej nie rozumiemy; wiemy tylko, że istnieje, dlatego też
z nas - zostało zranione przez grzech: nie ma sposobu na oddziele­ nie rozumiemy w pełni znaczenia wydarzeń historycznych i tak czę­
nie tego, co niesprawiedliwe od tego, co sprawiedliwe, dobrego od sto skarżymy się na zwycięstwo zła.
złego; wszyscy jesteśmy po części sprawiedliwi i niesprawiedliwi; Historia będzie miała koniec, tak jak miała początek. Zaczęła
nie ma nikogo tak dobrego, by nie miał w sobie nic złego, ani tak złe­ się, gdy świat wyszedł z rąk Boga, a skończy się, gdy Bóg z powro­
go, by nie miał odrobiny dobra. Dlatego nie ma pełnej sprawiedliwo­ tem weźmie go w swoje ręce. Kresem historii nas, ludzi, jest śmierć.
ści bez jednoczesnego zniszczenia świata. Jak ilustruje ważna przy­ Ale kresem historii, którą tworzy Bóg, jest zmartwychwstanie.
powieść Pana, na tym świecie rosną razem zboże i kąkol: ich Zmartwychwstanie Chrystusa, trzeciego dnia po śmierci na
pomieszanie dosięga nawet ludzkich serc, nie można ich rozdzielić, Krzyżu, zapowiada, że zło, grzech i niesprawiedliwość tego świata
nie rozrywając serca. Gdyby Bóg chciał natychmiastowej sprawiedli­ zostały pokonane. Rozwiązuje największą niesprawiedliwość, ja­
wości, musiałby skończyć ze światem. kiej dopuściliśmy się, to jest zabicie Syna Bożego. I zapowiada
Dlatego Bóg na pozór milczy. Czeka na wynik historii, czeka aż zmartwychwstanie wszystkich ludzi, którzy chcieli zjednoczyć się
zboże i kąkol skończą rosnąć. A czeka na Krzyżu, który jest miej­ z Krzyżem i żyć jak Chrystus. Jego zmartwychwstanie jest obietni­
scem, gdzie Bóg został umieszczony przez ludzką niesprawiedli­ cą i pierwocinami ostatecznego zwycięstwa: znakiem zwycię­
wość. Kiedy człowiek skłania się do proszenia Boga, aby wprowadził stwa Bożej sprawiedliwości nad ludzkim grzechem.
sprawiedliwość, nie może zapominać, że Bóg został zawieszony na Jednak wcześniej wszystko musi przekroczyć - jak
Krzyżu, że Krzyż jest największą niesprawiedliwością świata. Chrystus - próg śmierci. Śmierć jest jak gdyby filtrem, przez który
Tak długo, dopóki trwa historia, metodą, jakiej zechciał użyć musi przejść świat, ażeby zostało dokończone oddzielanie ziarna od
Bóg, aby rozwiązać problem zła na świecie, jest Krzyż. Z Krzyża Bóg kąkolu. Aby skończyła się niesprawiedliwość tego świata, trzeba
działa w sposób tajemniczy i cierpliwy w ludzkich sercach; do­ wszystko oczyścić. Wszystko powinno przejść przez Krzyż, przez
konuje w nich nawrócenia i zbliża je do Siebie. śmierć, aby móc zmartwychwstać. Każdy człowiek musi zostać

236
LASKA MISTERIUM PASCHALNE

oczyszczony z wszelkiej niesprawiedliwości; potrzebuje serca oczy­ dów żydowskiej Paschy Pascha chrześcijańska jest celebrowaniem
szczonego, zdolnego do kochania Boga ponad wszystkie rzeczy za­ Zmartwychwstania Jezusa wraz z wszystkim, co ono oznacza: przej­
nim znajdzie się w Jego obecności. ściem od niewoli grzechu do życia z Chrystusem, Nowego Przymie­
W tym życiu oczyszczenie dokonuje się poprzez ból, a zwła­ rza z Bogiem i obietnicą życia wiecznego. Zmartwychwstanie Jezu­
szcza przez śmierć; jednak przed wejściem do innego życia czło­ sa zawiera obietnicę zmartwychwstania wszystkich, którzy żyją
wiek zostanie osądzony, aby przekonać się, czy nadal potrzebuje w Nim: przejścia od śmierci do życia, od niesprawiedliwości grzechu
oczyszczenia. Śmierć jest zaproszeniem do autentyczności. Przez tę do sprawiedliwości Boga.
barierę nie będzie mogło przejść nic, co nie byłoby szlachetne, czyste
i nieskazitelne. Żaden z naszych kompromisów, żadna ze słabości
i niedoskonałości nie będzie mogła przedostać się bez uprzedniego
oczyszczenia. Śmierć oczyści zwłaszcza te nasze ziemskie dokona­
nia, które służyły podsycaniu naszej pychy.
Na końcu czasów, kiedy Chrystus przyjdzie w chwale, jak zapo­
wiedziano w Ewangeliach, zostanie dopełnione to, co zapoczątko­
wało Zmartwychwstanie. Cała historia zostanie osądzona i wszyst­
kie rzeczy materialne i duchowe na świecie zostaną oczyszczone
z konsekwencji grzechu. Urzeczywistni się zmartwychwstanie wszyst­
kich ludzi: sprawiedliwych - do dzielenia wiecznego życia
z Bogiem, a niesprawiedliwych - do wiecznej śmierci. Ziarno zo­
stanie ostatecznie oddzielone od kąkolu w sercach ludzi, w ludzkich
działaniach, a nawet w całym stworzeniu. I wszystko, co dobrego
uczyniono na tym świecie, przejdzie oczyszczone do życia wiecznego.
W misterium Zmartwychwstania Chrystusa zostaje zapowie­
dziane zwycięstwo nad grzechem i odnowienie wszystkich rzeczy.
To definitywne przejście od śmierci do życia. Dlatego misterium
śmierci i Zmartwychwstania Jezusa nazywamy Misterium
paschalnym. I ma to bardzo głęboki sens.
Pascha oznacza „przejście" i była najważniejszym żydowskim
świętem, w którym Izrael wspominał swe „przejście" od niewoli
egipskiej do stania się narodem, zawarcia z Bogiem
przymierza i wejścia w posiadanie Ziemi Obiecanej. Śmierć
i Zmartwychwstanie Chrystusa nastąpiły właśnie w okresie obcho-

238
CIAŁO CHRYSTUSA
12
ZJEDNOCZYĆ SIĘ Z CHRYSTUSEM
Począwszy od czternastego rozdziału swej Ewangelii, św. Jan przy­
tacza słowa, jakie Pan skierował do swych Apostołów podczas Ostat­
niej Wieczerzy, kilka godzin przed uwięzieniem i zaprowadzeniem
przed sąd. I tak, właśnie w rozdziale piętnastym, Chrystus używa ta­
jemniczej alegorii: „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami.
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ
beze Mnie nic nie możecie uczynić". Mówi do Apostołów, że aby
pójść w Jego ślady, potrzebują zjednoczenia z Nim, uczestnictwa
w Jego życiu.
Parabola winnego krzewu i latorośli objawia pewną bardzo
ważną prawdę: aby życie chrześcijańskie przynosiło owoce, koniecz­
ne jest włączenie się w Chrystusa i przyjmowanie od Niego same­
go życiodajnych soków. Jeśli nie jesteśmy w Niego włączeni, nie ma­
my ani zdolności, ani siły, ani impulsu do życia na Jego wzór; co
więcej taki sposób życia wydaje się nam dziwny i obcy. Tylko w zjed­
noczeniu z Nim możemy zrozumieć i przeżywać ideały życia
chrześcijańskiego.

241
ŁASKA ZJEDNOCZYĆ się Z CHRYSTUSEM

Życie Chrystusa zostaje nam dane przez Ducha Świętego. Dzia­ Pierwszym sakramentem jest chrzest. Sakrament ten ma
łanie Ducha przemienia nas w sposób, którego nie można zmierzyć, podwójne znaczenie. Z jednej strony jego aspekt symboliczny wyra­
ale który jest realny: zostaliśmy oddzieleni od grzechu i przemienie­ ża oczyszczenie z grzechu. Przy zewnętrznym obmyciu wnętrze zo­
ni w dzieci Boże. staje oczyszczone z wszystkich plam grzechu. Z drugiej strony sakra­
Działanie Ducha Świętego w naszych duszach łączy nas ment ten przypomina chrzest Chrystusa i urzeczywistnia to, co
z misterium życia i Zmartwychwstania Jezusa. W pewnym sen­ objawiło się w tamtym chrzcie. Jak powiedzieliśmy wcześniej,
sie misteria te powtarzają się w nas. Każdy chrześcijanin przezwy­ w owej tak ważnej chwili okazało się, że Chrystus jest Mesjaszem,
cięża swą kondycję grzesznika, włączając się w śmierć Pomazańcem, ponieważ został namaszczony przez Ducha Świętego.
i Zmartwychwstanie Jezusa, i zostaje przemieniony w syna W chwili chrztu każdy chrześcijanin także zostaje namaszczony Du­
Bożego - na wzór Chrystusa - gdy ma udział w Jego Świętym chem Świętym i przyjmuje Go w swojej duszy. W taki sposób upo­
Duchu. dabnia się do Jezusa Chrystusa i przemienia się w dziecko Boże.
Włączenie się w Chrystusa ma pewne ważne momenty, którymi Obydwa skutki chrztu, odrodzenie z grzechów i namaszczenie
są sakramenty. Sakramenty albo tajemnice (takie znaczenie ma sło­ Duchem Świętym, są zjednoczone. Tradycja Kościoła otoczyła
wo sakrament) są działaniami, które symbolicznie przedstawiają, chrzest różnymi, pełnymi piękna i wymownymi rytami, ale punktem
a jednocześnie urzeczywistniają zjednoczenie z Chrystusem, po­ centralnym jest obmycie. Chrześcijanin, który ma zostać przyjęty
przez misteria Jego życia i śmierci. Każdy sakrament składa się w Kościele, po wyznaniu wiary zostaje fizycznie obmyty. Gdy woda,
z pewnej symbolicznej czynności albo uświęconego znaku oraz ry­ poświęcona na tę okazję, fizycznie obmywa ciało, chrześcijanin jed­
tualnych słów, które wyrażają duchowy skutek, jaki sakramenty wy­ nocześnie otrzymuje obecność Ducha Świętego, który oczyszcza je­
twarzają. go duszę z grzechu i przemienia go w syna Bożego. Chrześcijański
Istnieje siedem sakramentów. Podzielimy je na trzy grupy. Naj­ chrzest jest nie tylko z wody, ale, jak głosił Jan Chrzciciel, jest „z wo­
pierw przyjrzymy się tym, które przypominają zwłaszcza osobę dy i z Ducha Świętego".
i misję Chrystusa, Pomazańca: chrztowi, bierzmowaniu i nama­ Św. Paweł w piątym rozdziale swego Listu do Rzymian mówi
szczeniu chorych. W następnej kolejności zajmiemy się sakramen­ o nowym narodzeniu, którym jest narodzenie się do życia
tami, które wyrażają i realizują szczególną jedność Ciała Chrystu­ w Chrystusie, do bycia dzieckiem Bożym. Człowiek ochrzczony
sowego, jakim jest Kościół: są nimi Eucharystia i sakrament pokuty. odradza się ze swych grzechów i staje się nowym człowiekiem:
Potem będziemy mówić o sakramentach, które przygotowują róż­ umiera dla grzechu, aby otrzymać życie Chrystusa i zmartwych­
ne funkcje w Kościele: święceniach kapłańskich i sakramencie mał­ wstać wraz z Nim. Ta symbolika wyraża to, co powinno być moral­
żeństwa. W ostatniej części niniejszego rozdziału - pod tytułem nym zadaniem chrześcijanina. Z pomocą Ducha Świętego powi­
Powszechność - będziemy mówić o relacji misteriów Chrystusa nien w samym sobie zadać śmierć wszystkiemu, co stare
z wszystkimi ludźmi, zarówno z tymi, którzy je poznają i świado­ i zniszczone, wszelkim konsekwencjom grzechu, oraz starać się,
mie w nich uczestniczą, jak i z tymi, którym nie udaje się ich aby jego życie było coraz lepszym odbiciem Chrystusa, w którego
poznać. zostało zaszczepione.
ŁASKA ZjEDNOCZYĆ SIĘ Z CHRYSTUSEM

Gdy umiera stary człowiek, a rodzi się nowy, który jest baczyli, że nad głową każdego z nich spoczywają jakby języki ognia,
Chrystusem, przygotowuje się końcowe zmartwychwstanie. które przedstawiały siłę Ducha.
Chrześcijanin wie, że jeśli jego życie zostało przemienione Aż do tej pory nie odważyli się publicznie okazywać swojej wia­
w Chrystusie, to będzie miał udział w Jego zmartwychwstaniu. Dla­ ry. Kryli się ze strachu. Działanie Ducha Świętego przemieniło ich:
tego śmierć, chociaż nie znika, wraz ze chrztem traci swój nieszczę­ napełniło ich światłem i mocą do głoszenia w zdecydowany sposób
sny charakter destrukcji człowieka, a zamienia się w oczyszczające orędzia Chrystusa.
przejście, które otworzy drogę do ostatecznego życia. Kiedy chrześ­ Od tamtej chwili Kościołowi towarzyszy Duch Święty. Kościół
cijanin przyjmuje chrzest, już zaczyna uczestniczyć w owym życiu wie, że dzięki tej pomocy może przez wszystkie czasy zachowywać
i otrzymuje rękojmię zmartwychwstania. i zgodnie z prawdą interpretować orędzie Jezusa Chrystusa.
Wie, że Duch nie pozwoli, aby orędzie to zagubiło się albo zostało za­
Zjednoczenie z Duchem Świętym, które otrzymujemy we nieczyszczone błędem; i odczuwa Jego energię, która pozwala prze­
chrzcie, zostaje potwierdzone w innym sakramencie, który nazywa żywać je autentycznie i z mocą głosić wszystkim ludziom.
się sakramentem bierzmowania. Tamto utwierdzenie, które pierwotnemu Kościołowi dało siłę
Sakrament ten realizuje się wtedy, kiedy biskup lub osoba przez i męstwo, w jakiś sposób powtarza się w każdym chrześcijaninie,
niego delegowana nakłada ręce i namaszcza wierzącego specjalnie kiedy otrzymuje on sakrament bierzmowania. Dlatego jest to sakra­
poświęconymi olejami. W tym sakramencie otrzymujemy ponownie ment dojrzałości chrześcijańskiej, moment wzięcia na siebie z więk­
specjalny znak, utwierdzenie w Duchu Świętym, aby uczestniczyć szą odpowiedzialnością zadania, jakie stawia Kościół: życia w pełni
w misji Chrystusa. Umacnia on wiarę, pomaga przeniknąć Boże mi­ życiem Chrystusa i przekazywania Jego orędzia wśród ludzi.
steria i daje siłę do głoszenia wszystkim zbawienia w Bogu.
Owo utwierdzenie w wierze i misji Chrystusa zrealizowało Namaszczenie chorych jest trzecim sakramentem, którym się
się w spektakularny sposób, po raz pierwszy, podczas Zielonych tutaj zajmiemy. Udziela się go tym, którzy cierpią na poważną cho­
Świąt, po pięćdziesięciu dniach od Zmartwychwstania Pana. robę, wystawiającą ich na mniej lub bardziej bliskie niebezpieczeń­
Pięćdziesiątnica była świętem żydowskim, podczas którego miało stwo śmierci, oraz osobom starym, które ze względu na swój wiek
jednak miejsce wielkie wydarzenie chrześcijańskie: przyjście Ducha coraz bardziej zbliżają się do chwili ostatecznego spotkania z Pa­
Świętego. Od tamtej pory jest ona także wielkim świętem chrześci­ nem. Kapłan namaszcza specjalnie poświęconym olejem ciało cho­
jańskim. rego i błaga Boga za niego.
W dzień Pięćdziesiątnicy spełniło się to, co Pan obiecał swym Dawniej używano oliwy, jako środka gojącego rany. Ulga stano­
uczniom podczas Ostatniej Wieczerzy: otrzymali Ducha Świętego wi bowiem część symboliki sakramentu. Namaszczając chorych spe­
przy widzialnych znakach zewnętrznych Jego zstąpienia. Św. Łu­ cjalnie poświęconym olejem, Kościół prosi Boga, aby uzdrowił
kasz opowiada w drugim rozdziale Dziejów Apostolskich, że gdy chorego lub aby dał mu siły do przeżywania w sposób chrześcijański
pierwsi chrześcijanie przebywali razem, usłyszeli potężny wiatr i zo- choroby i śmierci. Sakrament może u chorego wytworzyć skutek
ŁASKA K O M U N I A Z CHRYSTUSEM

fizycznej ulgi i uzdrowienia; Kościół błaga, aby tak się stało, i rzeczy­ przekazuje im życie Chrystusa. Tę intymną jedność wszystkich
wiście często tak się zdarza. ochrzczonych nazywamy wspólnotą świętych.
Sakrament przypomina także misję Mesjasza (Pomazańca) zrea­ Wspólnota, „komunia", oznacza dosłownie wspólną jedność
lizowaną na Krzyżu. I przypomina namaszczenie, jakie Chrystus wszystkich z wszystkimi. Słowo Kościół dokładnie znaczy : zgro­
otrzymał z przyjaznych rąk w Betanii, zanim doznał agonii madzenie lub wspólnota. I mówi się, że jest on wspólnotą świę­
w Ogrodzie Oliwnym i cierpień swej męki i śmierci. Nie należy zapo­ tych, gdyż jest wspólnotą wszystkich, którzy zostali uświęceni
minać, że najważniejsza część misji Mesjasza została urzeczywistnio­ namaszczeniem przez Ducha Świętego, który włączył ich
na właśnie poprzez Jego śmierć na Krzyżu i Zmartwychwstanie. w Chrystusa.
Ten sakrament przygotowuje chorego na połączenie się W tej wspólnocie, która jest najbardziej wewnętrzną więzią Ko­
z Chrystusem i uczestnictwo w misterium Krzyża. Pomaga mu ścioła, są zjednoczeni wszyscy chrześcijanie; nie tylko ci, którzy obe­
mieć taką samą dyspozycję, jak Jezus w Ogrodzie Oliwnym: „Ojcze, cnie żyją na ziemi, ale także ci, którzy umarli i żyją teraz w Bogu.
jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich, lecz nie Moja, ale Twoja Bardzo szczególne miejsce zajmują w niej osoby najbliższe
wola niech się stanie". Panu - święci - a zwłaszcza Jego Matka, Dziewica Maryja.
Sakrament daje choremu siłę do przyjęcia i ukochania swych Kościół założony przez Jezusa Chrystusa jest misterium wspól­
cierpień jako własnego oczyszczenia i jako środka utożsamienia noty, misterium dlatego, że nie stanowi po prostu jeszcze jednej
z misją Chrystusa. Z chwilą namaszczenia chory w pewnym sensie społeczności ludzkiej. Nie jest zwyczajnym, mniej lub bardziej zor­
przemienia się w kapłana; może ofiarować Ojcu, zjednoczonemu ganizowanym zgromadzeniem grupy uczniów. Jest wspólnotą
z Chrystusem, swą własną ofiarę; może przemienić swe cierpienia w Duchu Świętym. Najgłębszą więzią wspólnoty Kościoła jest sam
i swe udręki w modlitwę za wszystkich ludzi i w świadectwo miło­ Duch Święty. Dlatego zwykło się mówić, że Duch Święty jest „du­
ści Ojca. szą" Kościoła.
W chwili śmierci, która jest momentem największej samotności, Aby wyjaśnić, czym jest Kościół, św. Paweł używa obrazu cia­
chrześcijanin napotyka w tym sakramencie pocieszenie zjednocze­ ła. Definiuje Kościół jako Ciało Chrystusa. Nie jest on zwykłym
nia się z Chrystusem, uczestniczenia w Jego misji i przygotowania zbiorem osób, ale intymną i organiczną jednością wśród wszyst­
się na zmartwychwstanie wraz z Nim. kich chrześcijan, której centrum - „Głową", jak mówi
św. Paweł - jest sam Chrystus. Wszyscy chrześcijanie zostali po­
łączeni z Chrystusem i między sobą, w sposób tajemniczy i niewi­
KOMUNIA Z CHRYSTUSEM dzialny, przez Ducha Świętego, którego noszą w duszy oraz przez
W chrzcie i bierzmowaniu chrześcijanie otrzymują Ducha Świętego związki łączące ich z widzialną, rzeczywistą i historyczną instytu­
i włączają się w Chrystusa. Tworzą w ten sposób bardzo szczególną cją, jaką jest Kościół, taki, jakiego chciał Chrystus. W ten sposób
jedność. Wszyscy ochrzczeni zostają w bardzo intymny sposób Kościół można rozumieć jako Ciało ożywiane przez Ducha Chry­
zjednoczeni, otrzymują bowiem tego samego Ducha Świętego, który stusowego.
ŁASKA K O M U N I A z CHRYSTUSEM

Obecność Ducha Świętego działa w każdym chrześcijaninie dzi; biorąc kielich wina oznajmił, że jest ono Jego Krwią; Krwią
i w całości Kościoła jako Ciała. Duch ożywia Ciało Kościoła i daje Nowego Przymierza, nowego paktu między Bogiem a ludźmi, która
mu impuls do skutecznego kontynuowania misji Jezusa Chrystusa. miała być przelana dla przebaczenia grzechów. W ten sposób wyra­
Z taką pomocą Kościół głosi Jego Słowo i na całym świecie uobec­ ził znaczenie swej śmierci: jest ona ofiarą Przymierza i naprawie­
nia misterium Jego śmierci i zmartwychwstania. W nim wszyscy lu­ niem grzechów wszystkich ludzi. Następnie poprosił swych
dzie mogą odnaleźć orędzie Chrystusa i sakramenty, aby się z Nim Apostołów, aby powtarzali te czynności ku Jego pamięci. Od tej
zjednoczyć. pory Kościół jest posłuszny Panu i nieprzerwanie celebruje
Zajmiemy się obecnie sakramentami, które bardzo bezpośre­ Eucharystię, uobecniając śmierć Chrystusa i Nowe Przymierze z Bo­
dnio odnoszą się do Kościoła jako wspólnoty świętych: sakramen­ giem we wszystkich czasach i w każdym miejscu na ziemi.
tem Eucharystii i pokuty. W następnym podrozdziale przestudiuje­ W imieniu Pana kapłan naśladuje Jego gesty i powtarza słowa
my inne sakramenty odnoszące się do organizacji Ciała Kościoła: nad chlebem i winem, aby konsekrować je jako Ciało i Krew Chrystusa.
sakrament święceń kapłańskich i małżeństwa. Oddzielenie Ciała i Krwi, konsekrowanego chleba i wina, które znaj­
dują się na ołtarzu, oznacza i przedstawia śmierć Pana. Kościół wierzy
Eucharystia jest najważniejszym ze wszystkich sakramentów, niewzruszenie - ponieważ na to wskazują słowa samego Jezusa
ma także najbogatszą symbolikę. Uobecnia się w niej misterium pa­ i Tradycja, która dociera do nas od Apostołów - że konsekrowany
schalne: misterium śmierci i zmartwychwstania Jezusa; jest też sa­ chleb jest rzeczywiście Ciałem Chrystusa i że Chrystus jest w nim
kramentem, który wyraża i realizuje wspólnotę Kościoła. prawdziwie obecny. Podobnie i wino, które przemienia się w Krew
Powtarzając gesty, które wykonał sam Chrystus w noc poprze­ Chrystusa. Dlatego traktuje je z taką uwagą i czcią, i zachowuje Ciało,
dzającą wydanie Go na mękę, Kościół upamiętnia Jego śmierć na aby dawać je w komunii chorym; a także, aby zajmowało naczelne
Krzyżu. Nie idzie tu jednak o zwykłe upamiętnienie historyczne, ale miejsce w kościołach chrześcijańskich, w tabernakulum.
o to, że męka i Zmartwychwstanie Chrystusa zostają W Eucharystii chrześcijanie zostają zaproszeni do spożywania
rzeczywiście uobecnione we wszystkich czasach i we wszyst­ Ciała i Krwi Chrystusa, jak Apostołowie podczas Ostatniej Wiecze­
kich miejscach. rzy. Ma to bardzo bogate znaczenie. Spożywanie Ciała oddanego na
Eucharystia oznacza dziękczynienie. Przy celebrowaniu tego ofiarę oznacza współudział w ofierze, przygotowanie się na przyję­
sakramentu Kościół dziękuje Bogu za Jego miłość do ludzi wyrażo­ cie jej owoców. Spożywanie i przyswajanie Ciała Chrystusa jest bar­
ną na Krzyżu; chwali Boga; prosi o łaskę, ażeby wszyscy żyli jak dzie­ dzo ekspresywnym gestem utożsamienia się z Nim.
ci Boże. Cały Kościół jednoczy się z Chrystusem, aby przedstawić Oj­ Chrześcijanin potrzebuje zjednoczenia z Chrystusem, dlatego po­
cu ofiarę Syna. Są tu także obecne wszystkie cierpienia, wszystkie trudy trzebuje komunii. Kościół prosi wszystkich ochrzczonych, aby przyjmo­
ludzi dobrych i niewinnych. wali komunię przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym. Do­
Symbolika tego sakramentu jest taka sama, jakiej użył Chrystus brze jest jednak często przystępować do komunii, po odpowiednim
w noc Wielkiego Czwartku. Pan wziął chleb i błogosławiąc go przygotowaniu, zwłaszcza podczas uczestnictwa w niedzielnej mszy
oznajmił, że jest on Jego Ciałem, które ma zostać wydane przez lu- świętej. W ten sposób podsycamy życie Chrystusa w nas.
ŁASKA FUNKCJE CIAŁA CHRYSTUSOWEGO

Spożywanie Ciała Chrystusa oznacza także zjednoczenie wszyst­ odbijają się na całym Kościele. To samo wydarza się faktycznie w każ­
kich chrześcijan w jedynym Ciele Chrystusa i wyraża rzeczywistość dym żywym organizmie: choroba jednego narządu dotyka całego
Kościoła. Przy coraz większej jedności każdego chrześcijanina z Jezu­ ciała. Takiego porównania używa św. Paweł.
sem, wzrasta też jedność Kościoła. Dlatego mówi się, że Eucharystia W sakramencie pokuty chrześcijanin, mając świadomość po­
wyraża i jednocześnie buduje Kościół. pełnionego grzechu, staje przed kapłanem, który reprezentuje
Gdy chrześcijanie przyjmują komunię, wyrażają swoją jedność Kościół, i prosi Boga o przebaczenie. Kapłan przebacza mu w imie­
z mistycznym i duchowym Ciałem, jakim jest Kościół. Z tego powodu niu Boga i włącza go do wspólnoty z mistycznym Ciałem Chrystu­
do komunii mogą przystępować tylko ci, którzy są naprawdę złączeni sa. W tradycji chrześcijańskiej obydwie te rzeczy są nierozdzielne,
z tymże Ciałem: jedynie ludzie ochrzczeni, związani z widzialnym ponieważ łączymy się z Bogiem poprzez Ciało Chrystusa. Stąd nie
Kościołem, i tacy, którzy nie utracili duchowej jedności z powodu wystarczy prosić Boga o przebaczenie prywatnie, alejeżeli to moż­
grzechu. Nie powinni przyjmować komunii ci, którzy nie są zjedno­ liwe, powinniśmy to uczynić za pośrednictwem Kościoła, gdzie od­
czeni z Kościołem, ani ci, którzy odłączyli się od niego, ani wreszcie najdujemy naszą pełną jedność z Bogiem.
ci, którzy mają świadomość popełnienia grzechu ciężkiego. Do tego sakramentu powinniśmy przystępować zawsze kiedy
Chrześcijanie, którzy dopuścili się ciężkiego lub śmiertelnego mamy świadomość poważnej zniewagi Boga, poważnego grzechu.
grzechu, tracą obecność Ducha Świętego w swych duszach i dlatego Ale dobrze jest też prosić o przebaczenie zwykłych grzechów, które
tracą życiową jedność z mistycznym Ciałem Chrystu­ popełniamy, największych odstępstw, które czynimy, czy tego,
sa - Kościołem. Tracą najważniejszy związek, który przemienia ich co wskazuje nam sumienie, choćby nie były to rzeczy poważne.
w żywe członki Kościoła, dzieci Boga oczekujące zmartwychwstania Kościół prosi wszystkich ochrzczonych, którzy mają świadomość
w zjednoczeniu z Chrystusem. Stają się wtedy martwymi członkami. ciężkiego grzechu, aby spowiadali się co najmniej raz w roku, w nie­
Przestają trwać w intymnej wspólnocie z samym Chrystusem i inny­ bezpieczeństwie śmierci i jeśli pragną przystąpić do komunii.
mi chrześcijanami. Dlatego takie osoby nie powinny przyjmować ko­ Sakrament ten jest bardzo pięknym sposobem wyrażenia Bogu,
munii. Potrzebują wcześniej zmienić się znowu w żywe członki. także na zewnątrz, naszego żalu, oraz naprawienia szkody, którą
uczyniliśmy mistycznemu Ciału Chrystusa, Kościołowi.
Nawrócenie, ponowne włączenie się w życie Chrystusa, może
dokonać się w innym sakramencie: sakramencie pokuty, zwanym
także sakramentem pojednania albo spowiedzią. FUNKCJE CIAŁA CHRYSTUSOWEGO
Skoro chrześcijanin stanowi część Ciała, tak każdy z jego grze­ Kościół jest Ciałem, ponieważ stanowi organiczną jedność, to zna­
chów, jak i każdy z jego dobrych czynów dotyczy całości Ciała. Dla­ czy, że istnieje w nim podział funkcji. Funkcje te służą określonemu
tego choć grzech ma miejsce w prywatności, w sumieniu każdego celowi: przedłużeniu misji Chrystusa we wszystkich epokach i wszyst­
człowieka, w rzeczywistości dotyczy całego Kościoła. Oto misterium kich miejscach, przekazaniu doktryny i sposobu życia. Istnieją dwa
wspólnoty świętych. Wszystko, co czynimy dobrego, utwierdza zdro­ sakramenty, które organizują Ciało Kościoła. Są to sakramenty ka­
wie Kościoła i jego członków, wszystkie zaś nasze złe czyny także płaństwa i małżeństwa. Przyjrzyjmy się im.
ŁASKA FUNKCJE CIAŁA CHRYSTUSOWEGO

Sakrament kapłaństwa przygotowuje niektórych chrześcijan wuje wszystkie te sakramenty. Tylko biskupowi przysługuje na przy­
do publicznego sprawowania misji przepowiadania w imieniu kład udzielanie sakramentu kapłaństwa i bierzmowania, choć do
Kościoła i szafowania sakramentów pozostałym chrześcijanom. bierzmowania może delegować kapłana.
Wszyscy chrześcijanie uczestniczą w misji Chrystusa, dlatego Te święte funkcje może urzeczywistniać tylko ten, kto został
mają obowiązek głoszenia Jego słowa. Jednak niektórzy zostają wyświęcony: sakrament daje mu władzę i jednocześnie pomoc Bożą
wybrani i przygotowani, aby słowo Boże głosić publicznie, w imie­ 1
do życia zgodnie z otrzymaną godnością.
niu Kościoła. Sakrament kapłaństwa uświęca ich do tej misji i za­
pewnia specjalną pomoc Ducha Świętego w rozumieniu, interpre­ Siódmym i ostatnim sakramentem, zgodnie z naszym porząd­
towaniu i przekazywaniu z pomocą daru języków orędzia kiem przedstawiania, jest sakrament małżeństwa. W tym sakra­
Chrystusa. Ta pomoc jest tym ważniejsza, im wyższe miejsce zaj­ mencie zostaje pobłogosławiona małżeńska jedność między
muje kapłan w hierarchii kościelnej. Najwyższą władzą doktrynal­ chrześcijanami. Sakrament uświęca to, co jest naturalną instytu­
ną w Kościele jest w każdej diecezji biskup, a dla całego Kościoła cją, nadając jej nowy i głębszy sens.
papież i kolegium biskupów (czyli wszyscy biskupi z całego świa­ Kiedy kobieta i mężczyzna, chrześcijanie, biorą siebie nawza­
ta, pod przewodnictwem papieża). jem za męża i żonę, tworzą związek, który nie jest tylko prywatną
Kościół korzysta ze wsparcia Ducha Świętego przy wypełnia­ relacją dwojga ani tylko relacją prawną wobec społeczeństwa, lecz
niu swej misji nauczycielskiej. Jako chrześcijanie wierzymy, że Ko­ również bardzo szczególnym związkiem przed Bogiem i wobec Ko­
ściół z pomocą Ducha Świętego zachowuje i głosi zgodnie z prawdą ścioła. Jest to intymna więź między dwojgiem ochrzczonych, dwo­
to, co powiedział Chrystus. Wiemy, że nie może utracić ani znie­ ma członkami mistycznego Ciała Chrystusa: jedność, jaką jest mał­
kształcić orędzia Chrystusowego. Jesteśmy pewni, że prawdę o orę­ żeństwo, istnieje wewnątrz innej jedności, jaką jest Kościół. I jest to
dziu Chrystusa odnajdujemy wtedy, gdy odwołujemy się do tego, jedność otwarta, bo może włączyć się w nią inne życie, życie dzieci.
w co chrześcijanie zawsze wierzyli, co było głoszone przez biskupów Dlatego każda chrześcijańska rodzina jest jakby małą częścią wspól­
całego świata, co zostało uroczyście zdefiniowane przez sobory po­ noty Kościoła i nazywa się, według bardzo starego wyrażenia,
wszechne (zgromadzenie wszystkich biskupów świata) i przez „Kościołem domowym".
papieża. Małżeństwo w naturalny sposób podporządkowuje się wza­
Sakrament kapłaństwa jest sprawowany przez biskupa poprzez jemnej wspólnocie małżonków i założeniu rodziny. Sakrament
gest nałożenia rąk na głowę tego, kto ma przyjąć święcenia. Wraz umacnia jedność między małżonkami, aby się rozumieli, szanowa­
z przyjęciem tego sakramentu nabywamy mocy głoszenia słowa li, kochali się i pomagali sobie. I błogosławi ich płodność: wydadzą
Bożego w imieniu Chrystusa i sprawowania sakramentów. na świat nie tylko nowych ludzi, ale i dzieci Boże. Daje i siłę,
Ma on trzy stopnie: biskup, prezbiter (który jest zwykłym kapła­ aby potrafili wychowywać dzieci po chrześcijańsku i nauczyli je
nem) i diakon. Każdy z nich ma odmienne misje: diakon głosi słowo, żyć jako dzieci Boga.
udziela chrztu i ślubu; prezbiter ponadto celebruje Eucharystię, od­ Św. Paweł porównuje jedność małżonków z mistyczną jedno­
puszcza grzechy i dokonuje namaszczenia chorych; biskup zaś spra- ścią pomiędzy Chrystusem a Kościołem. Po zaślubinach wobec Boga

253
ŁASKA POWSZECHNOŚĆ

i Kościoła, małżonkowie zostają połączeni specjalnym węzłem, który z Jego pojmaniem, sądem i śmiercią, przetrwała u Jego boku grupa
dostarcza im łaski niezbędnej do przemienienia ich małżeństwa i ro­ uczniów, co prawda niezbyt liczna - być może około pięćdziesięciu.
dziny w prawdziwie chrześcijańską wspólnotę, kierowaną miłością Tych uczniów, po zmartwychwstaniu, Chrystus poprosił, aby
Chrystusa. kontynuowali Jego misję: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie naro­
dy, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego". Obie­
Oto siedem sakramentów: znaków, które w różnoraki sposób cał im pomoc Ducha Świętego, który miał na nich zstąpić, właśnie
realizują włączenie w życie Chrystusa i Kościoła, stanowiącego Jego podczas święta Pięćdziesiątnicy. Z tą pomocą zaczęli natychmiast
Ciało. Trzy z nich przyjmujemy tylko raz w życiu: chrzest, bierzmo­ mężnie głosić orędzie Chrystusa i wcielać do Kościoła nowych
wanie i kapłaństwo w każdym z trzech stopni. Dwa przyjmujemy uczniów. Od tamtej pory, z wieloma trudnościami, postępując i cofa­
w bardzo szczególnych chwilach i możemy to czynić kilka razy: na­ jąc się, Kościół rozszerzył się na cały świat.
maszczenie chorych i małżeństwo. Inne mogą i powinny być przyj­ Kościół jest powszechny z powołania. Zgodnie z wyraźną wolą
mowane często: Eucharystia i sakrament pokuty podtrzymują życie Chrystusa zwraca się do wszystkich ludzi, wszystkich ras, wszystkich
chrześcijańskie. miejsc, wszystkich kultur i wszystkich czasów. To właśnie wyraża
Sakramenty są ważnymi momentami dla utożsamienia się określenie „katolicki". Jest to słowo z greckiego, które oznacza
z Chrystusem; to znaczy dla przyjęcia Chrystusowego sposobu po­ „powszechny": otwarty na wszystkich ludzi i na wszystkie
stępowania, który jest istotą moralności chrześcijańskiej. rzeczywistości świata. Dotyczy także całego człowieka, wszel­
kich wymiarów bytu ludzkiego: pracy, wypoczynku, relacji z natu­
rą, z innymi ludźmi, ze społeczeństwem, z Bogiem; dotyczy hory­
zontów życia, ambicji, pragnień. Być chrześcijaninem to nie tylko
POWSZECHNOŚĆ odbywać od czasu do czasu pewne praktyki religijne. Chrześcija­
Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na Krzyżu, aby otworzyć nam nin jest człowiekiem przemienionym w Chrystusie, nowym
drogę, która wyzwala nas z grzechu, i aby dać nam możliwość zosta­ człowiekiem.
nia dziećmi Bożymi. Większą część swego życia, około trzydziestu lat, Aby żyć w sposób spójny, konieczne jest otrzymanie odpowie­
poświęcił na normalne zajęcia, jakie wykonywał zwykły człowiek dniej formacji; poznanie życia Jezusa Chrystusa, medytowanie Jego
w Jego czasach. Wydaje się, że był cieślą, w szerokim znaczeniu tego przesłania, aby konsekwentnie dostosować do niego własne życie.
słowa. Wykonywał pewną ręczną pracę i prowadził zwyczajne życie; Konieczne jest także uczestniczenie w sakramentach, aby posiadać
z tego względu wszystkie ludzkie zajęcia, nawet te najpowszedniej- do tego wystarczającą siłę. Chrześcijaństwo niesie z sobą pewną kon­
sze, nabyły możności przyczyniania się do dzieła odkupienia, jakie cepcję świata, opartą na doktrynie Chrystusa, a także pewną posta­
było misją Chrystusa. wę, opartą na życiu Chrystusa.
Trzy ostatnie lata - które nazywamy życiem publicznym - po­ Orędzie Chrystusa dotyczy każdego człowieka i wszystkich lu­
święcił wyjaśnianiu swej nauki, gromadzeniu uczniów i przygotowy­ dzi. Dlatego Kościół zawsze troszczył się o głoszenie tegoż orędzia
waniu ich. W końcu, po niepokojących wydarzeniach związanych i zaofiarowanie wszystkim udziału w Jego życiu, za pośrednictwem
ŁASKA POWSZECHNOŚĆ

sakramentów. I wszyscy chrześcijanie mają obowiązek przyczyniać My sami, chrześcijanie, pomimo pomocy Boga, która przemie­
się, według swych możliwości, do tego wysiłku na rzecz upowszech­ nia nas i przekształca, na tym świecie jesteśmy jeszcze ludźmi grze­
nienia Chrystusowego orędzia. sznymi, a naszymi grzechami plamimy obraz Kościoła w historii.
Wszyscy ludzie i wszystkie rzeczy potrzebują zbawczego wpły­ Z naszej winy Kościół niekiedy nie przedstawia się tak jak powinien:
wu Jezusa, albowiem wszystkie rzeczy noszą ślad grzechu i muszą jako znak zbawczej obecności Boga wśród ludzi. Nasze grzechy nie­
zostać odnowione i zjednoczone w Chrystusie. Nie chodzi jednak je­ kiedy zakrywają przed ludzkim wzrokiem prawdę o Kościele. Dlate­
dynie o dotarcie do wszystkich ludzi, gdyż zbawić trzeba także wszyst­ go nasza odpowiedzialność jest tak wielka i tak wielką powinniśmy
kie rzeczywistości świata: kulturę, organizację społeczeństwa, na­ przejawiać troskę o to, abyśmy byli chrześcijanami autentycznymi,
wet naturę. Wszystko potrzebuje Jezusa Chrystusa, aby dojść do którzy podejmują wysiłek życia naprawdę jak dzieci Boże.
swej pełni. Dopiero na końcu, gdy Jezus powróci, aby osądzić i oczyścić
Jednak sposób dojścia, metoda zbawienia, jaką Kościół reali­ wszystkie rzeczy, Kościół rozbłyśnie w swej pełni i zostanie uznany
zuje w imieniu Chrystusa, zaczyna się od ludzkich serc. Jednocząc przez wszystkich ludzi za miejsce Bożego zbawienia. Dopiero wów­
ludzi z Bogiem, Kościół niszczy źródło całego zła na świecie, wszyst­ czas skończy się misja Chrystusa. Dopiero wówczas grzech będzie
kich pęknięć: przyczynę wewnętrznego rozbicia człowieka, podzia­ w pełni pokonany w naszych sercach i we wszelkich ludzkich poczy­
łów między ludźmi, a nawet nieuporządkowania świata naturalne­ naniach. Tymczasem działanie chrześcijan jest tylko jednostronne
go. Zbawcze działanie Kościoła nie przebiega na płaszczyźnie i jest jakby znakiem, wyprzedzeniem i przygotowaniem tego,
organizacji społeczeństwa ani uwarunkowań kulturowych czy środ­ czym będzie ostateczne zbawienie.
ków technicznych. Te ostatnie mogą być konsekwencjami chrześci­ A co stanie się z tymi, którzy nic nie wiedzą o Jezusie Chrystusie,
jańskiego działania. Jednakże działanie właściwe Kościołowi nakie­ którzy nie mieli szczęścia poznać Kościoła? W jaki sposób będą mo­
rowane jest na uporanie się ze źródłem zła, którym jest grzech: gli się zbawić? Jak poznają Boga, pokonają grzech, jak przemienia
odrzucenie i oddzielenie się od Boga. się w dzieci Boże?
Jak naucza Sobór Watykański II w konstytucji „Gaudium et Oczywiście Bóg pragnie, abyśmy podejmowali wysiłki w głosze­
spes", do biskupów i kapłanów należy formowanie sumień na spo­ niu Ewangelii: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając
sób chrześcijański i oświecanie ich orędziem Chrystusa, każdy chrze­ im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego". Pragnie naszych
ścijanin powinien zaś osądzić, w jaki sposób chrystianizować każdą wysiłków, ażeby otaczający nas ludzie doznali radości spotkania
z działalności, w której uczestniczy. z Chrystusem i zjednoczenia się z Nim w Jego Kościele.
Oczywiście nie można osiągnąć pełnego zbawienia w świecie Ze swej strony Bóg także działa w sposób, którego nie możemy
takim, jaki znamy. Z jednej strony mamy do czynienia z ogranicze­ poznać. Widzimy tylko to, co wydarza się na powierzchni dziejów.
niami typu fizycznego: nie można dotrzeć do wszystkich i w każde Nie jesteśmy zdolni poznać, jak działa Bóg w sercach ludzi, a po­
miejsce. Z drugiej, istnieją ograniczenia typu moralnego, które są przez nie we wszystkich rzeczywistościach ludzkich.
najpoważniejsze: nie jest możliwe całkowite wykorzenienie grzechu Wiemy wszakże, że Chrystus jest dla wszystkich ludzi, że mi­
z ludzkich serc. sterium Jego śmierci i zmartwychwstania jest dla wszystkich.
ŁASKA

Mamy pewność, że Bóg nie opuszcza żadnego człowieka, że wszyst­


kich pragnie zbawić i że wszystkich pragnie włączyć w misterium
śmierci i zmartwychwstania swego Syna. Nie wiemy jak działa, ale
wiemy, że działa.
Wiemy, że ci, którzy nie znają Chrystusa ani Jego Kościoła, mo­
gą być mimo to rzeczywiście z Nim złączeni. Mogą także
przyjmować - jeżeli są wierni temu, o co Bóg prosi ich

13
w sumieniu - Ducha Świętego w swych duszach. A zatem mogą
być również w tajemniczy sposób włączeni do Jego Kościoła. Aby
opisać - używając przenośni - tę sytuację mówimy, że przynale­
żą oni do duszy Kościoła, choć nie należą do ciała, gdyż nie otrzyma­
li sakramentów. DUCH CHRYSTUSA
Także w tym znaczeniu Kościół jest powszechny. Jako znak Bo­
żej obecności w świecie i jako sakrament zbawienia, w tajemniczy
DOBRA NOWINA
sposób gromadzi wszystkich ludzi wszystkich ras, ludów, kultur,
a w jego łonie zostają odnowione także wszystkie ludzkie sprawy. Gdyby Syn Boży nie żył wśród nas, nie wiedzielibyśmy nic o życiu
Boga. „Boga nikt nigdy nie widział - czytamy w Prologu do Ewan­
gelii św. Jana. - Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca,
[o Nim] pouczył". Chrystus odkrył przed nami, jakie jest życie Bo­
że, kiedy objawił nam, że jest prawdziwym Synem Boga i kiedy
mówił o Duchu Świętym, który jest jednocześnie Duchem Ojca i Du­
chem Syna.
W ten sposób dał nam poznać, że w Bogu są trzy Osoby: Ojciec,
Syn i Duch Święty; i że życie Boga polega właśnie na relacji pomię­
dzy Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Tak dotarliśmy do wewnę­
trznego misterium Boga, misterium życia Bożego, misterium
Trójcy Świętej.
Po ludzku, słowami, możemy wyrazić wielkość tego miste­
rium jedynie w sposób bardzo ubogi. Ale wiemy, że nasze słowa
są prawdziwe i że choć możemy zaledwie domyślać się, o czym
mówimy, prawdą jest, iż życie Boga polega na tychże relacjach,
które są poznaniem i miłością, między Ojcem, Synem i Duchem
Świętym.

259
ŁASKA

DOBRA N O W I N A

Wyznajemy, że Chrystus jest Mesjaszem, namaszczonym


obecny w życiu i śmierci każdego chrześcijanina. Dlatego On jest
Duchem Świętym i prawdziwym Synem Boga. Tajemnica moral­
centrum moralności chrześcijańskiej.
ności chrześcijańskiej polega właśnie na tym, że poprzez misterium
Obecność Ducha Świętego w głębi duszy jest przyczyną pewnej
Jego śmierci i zmartwychwstania także i my jesteśmy namaszczeni
przez Ducha Świętego i przemienieni w dzieci Boże. Chrystus wysłał realnej przemiany w człowieku: sprawia, że u chrześcijanina poja­
Ducha Świętego do naszych dusz i dzięki temu możemy łączyć się wiają się duchowe cechy Chrystusa. Jeśli jesteśmy wierni impul­
z Synem i w realny choć tajemniczy sposób uczestniczyć w życiu Bo­ som Ducha Świętego, które przejawiają się w naszym sumieniu, po­
ga. „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy na­ mału dokonuje się w nas przemiana. Nie chodzi tylko o ślad, jaki
zwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy", mówi św Jan pozostawiają nasze dobre czyny - cnoty - ale o przemianę, która
Apostoł w swym Pierwszym Liście (3,1). pochodzi bezpośrednio od Boga i która poprawia nasz sposób życia,
nie pozbawiając nas naszej tożsamości.
Taka jest Dobra Nowina, którą Chrystus przyniósł na świat.
Dlatego wszyscy święci, wszyscy wierni Bogu, posiadają pewne
Ewangelia oznacza właśnie Dobrą Nowinę. A chrześcijańska Dobra
Nowina jest taka: grzech świata i śmierć zostały przezwyciężone wspólne cechy, choć jednocześnie mają bardzo różne osobowości.
przez Chrystusa i póki żyjemy na tym świecie, w Chrystusie możemy Wszyscy podobni są do Chrystusa; wszyscy zbliżają się do tego, kim
pokonać grzech i stać się dziećmi Bożymi. byłby Jezus Chrystus, gdyby żył w podobnych okolicznościach. Bo
rzeczywiście, poprzez działanie Ducha Świętego Chrystus w jakiś
Obecność Ducha Świętego w naszych duszach czyni nas
sposób żyje w nich.
podobnymi do Chrystusa, w miarę jak pozwala nam uczestniczyć
w Jego życiu. Dlatego moralność chrześcijańską możemy określić I poprzez Bożych ludzi przemieniające - uświęcające - dzia­
jako naśladowanie Chrystusa, a także pójście za Chrystusem. łanie Ducha Świętego dociera do wszystkich rzeczywistości świata.
I jest to trafna definicja, ponieważ zawiera ponadto pewną naukę I tak, wszelkie rzeczywistości ziemskie, za sprawą działań ludzi do­
praktyczną: trzeba się uczyć od Chrystusa takiego, jakiego poka­ brych, przybliżają się do Chrystusa. To podstawowy sposób działa­
zują nam Ewangelie: naśladować Jego działania, iść za Jego rada­ nia Bożego na tym świecie. Dlatego nieraz nie widać Go i wydaje się,
mi, zastanawiać się nad Jego nauką, starać się nawet wzbudzić że nie jest obecny w rzeczywistościach tego świata; a mimo wszystko
w sobie Jego uczucia. W każdej sytuacji trzeba sobie stawiać pyta­ jest, ponieważ gdziekolwiek znajdzie się człowiek sprawiedliwy, tam
nie, co zrobiłby Pan, gdyby znalazł się w takich samych okoliczno­ działa Duch Święty i realizuje się Boże zbawienie.
ściach; i starać się naśladować Syna Bożego, aby żyć jak Skutek przemieniającej obecności Ducha Świętego w duszy na­
dziecko Boga. zywamy łaską uświęcającą: „łaską", ponieważ owa obecność jest
prezentem, cudownym darem Boga; „uświęcającą", bo uświęca nas,
Jednak moralność chrześcijańska jest nie tylko zewnętrznym
czyniąc podobnymi do Chrystusa.
„naśladowaniem" czy „pójściem za": jest prawdziwym powtórze­
Moralność chrześcijańska ofiarowuje nie tylko teoretyczne za­
niem i przyswojeniem sobie Jego życia. Nie jest to teoria ani nawet
sady i motywacje religijne, lecz zarazem dostarcza pewnej zasady
opis tego, jak należy żyć, nie jest to też relacja o życiu Chrystusa,
życiowej - jest to łaska uświęcająca - która pozwala nam żyć
lecz rzeczywiste uczestnictwo w Jego życiu. Chrystus staje się
jak dzieci Boże. Dlatego to, co najbardziej charakterystyczne
LASKA NASZ OJCIEC

dla moralności chrześcijańskiej, nie może być przedstawione tak, mian tłumaczy, że jesteśmy dziećmi adoptowanymi: „Albowiem
jak się przedstawia etykę: nie jest to zbiór rozumowych zasad, które wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są Synami Bożymi ...
można ułożyć w listę i wyjaśnić. Jest to bowiem sposób życia, który otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać:
przekazuje, w łączności z Chrystusem. Dlatego konieczne było «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego du­
mówienie o misteriach życia Jezusa; także dlatego rozmawialiśmy cha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to
o sakramentach. i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa;
W kolejnych podrozdziałach przyjrzymy się niektórym cechom, skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział
właściwym duchowemu wizerunkowi Chrystusa, a powtarzającym w chwale" (8,14-17).
się w każdym chrześcijaninie. Najpierw porozmawiamy o podejściu To nie my, a On chciał, aby rzeczy tak się miały. Chciał nas uczy­
do Boga: dla chrześcijan Bóg jest Ojcem. Potem przyjrzymy się bło­ nić swoimi dziećmi w Chrystusie. Chciał, abyśmy się stali braćmi
gosławieństwom, w których Chrystus ukazuje i chwali określone ce­ w Chrystusie, i czymś więcej niż braćmi, jako że zostaliśmy z Nim
chy chrześcijanina. Wreszcie zajmiemy się miłością, która jest impul­ utożsamieni. Z Jego inicjatywy Bóg jest naszym Ojcem, a my Jego
sem mającym kierować wszystkimi naszymi działaniami i która dziećmi.
czyni je podobnymi do działania Boga. Modyfikuje to treści, które wyraziliśmy w rozdziale dziesiątym
na temat podejścia do Boga. Mówiliśmy tam, że Bóg zasługuje na
naszą pełną miłość. Teraz precyzujemy: miłość, którą winni jeste­
NASZ OJCIEC śmy Bogu, jest miłością dziecka. Nadaje to szczególnego brzmie­
My, chrześcijanie, nazywamy Boga „Ojcem". Tego nauczył nas Je­ nia pierwszemu przykazaniu: „Będziesz miłował Pana, Boga twe­
zus, gdy wyjaśniał nam, jak mamy się modlić. „Ojcze nasz, który je­ go, z całego serca twego, z całej duszy twojej i ze wszystkich sił
steś w niebie, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź twoich", jak też innemu: „Będziesz miłował bliźniego jak siebie sa­
wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi". mego". Okazuje się przecież, że inni ludzie są naszymi braćmi.
I zupełnie zasadnie nazywamy Go Ojcem, bo rzeczywiście jeste­ Nasze podejście do Boga, choć zawsze pełne szacunku, powin­
śmy dziećmi Boga. Otrzymaliśmy tego samego Ducha Bożego, które­ no być podejściem synowskim. Skoro jesteśmy Jego dziećmi, stara­
go Chrystus posiada w pełni. Dlatego nie jesteśmy dziećmi niejako my się, aby było uświęcone Jego imię: to znaczy, aby było wielu lu­
symbolicznie, lecz realnie. Nazywamy Go Ojcem, tak samo, jak na­ dzi, którzy dochodzą do poznania i miłości Boga. Troszczymy się
zywa Go Chrystus. Z tą różnicą, że Jezus nazywa tak Ojca od całej o Jego sprawy, o sprawy Bożej rodziny. Dlatego prosimy, aby przy­
wieczności, podczas gdy my od chwili, kiedy otrzymaliśmy Jego szło do nas Jego Królestwo: by rozszerzyło się na cały świat, by zbaw­
Świętego Ducha. cze działanie Chrystusa objęło wszystkie rzeczy.
Jezus Chrystus jest Synem Ojca od całej wieczności i otrzymał Prosimy także, aby spełniła się Jego wola: „Bądź wola Twoja ja­
pełnię bytu Boga w wieczności; my natomiast jesteśmy bytami stwo­ ko w niebie tak i na ziemi". Powinno nas poruszać to, czego pragnie
rzonymi w czasie, które mogą otrzymać życie Boże tylko częściowo nasz Ojciec. Chrystus powiedział nawet: „Moim pokarmem jest czy­
i na zasadzie uczestnictwa. Dlatego św. Paweł w swym Liście do Rzy- nić wolę mego Ojca". Dla chrześcijanina, utożsamionego
ŁASKA

NASZ OJCIEC

z Chrystusem, wypełnianie woli Bożej także powinno być pokar­


Bogu wystarczy znacznie mniej; właściwie w Chrystusowej
mem; tej woli, którą odczuwa w sumieniu, którą odczytuje w wyda­
przypowieści syn marnotrawny powraca dlatego, że w domu ojca
rzeniach, której wysłuchuje w słowie, jakie kieruje do niego Kościół.
żyło mu się lepiej, a nie z innych względów. Bogu to wystarcza, aby
Powinniśmy traktować Ojca z zaufaniem. Ponieważ jesteśmy
przebaczyć. Faktycznie wiemy, że na spowiedzi wystarczy ów żal ze
bytami biednymi i kruchymi, natychmiast czujemy się skłonni prosić
strachu przed karą (nazywany skruchą), aby zostało nam wybaczo­
Go o rzeczy materialne i duchowe. Prosimy o chleb codzienny - by
nie brakowało nam niczego, co niezbędne do życia - i o wyzwole­ ne. Jednak nam, jeżeli wiemy, co znaczy kochać, nie może to wystar­
nie nas od wszelkiego zła; prosimy, aby nie pozwolił nam ulec poku­ czyć. Możemy podziwiać, do jakiego stopnia Bóg szanuje wolność
sie: by pomagał nam we wszelkich próbach fizycznych i moralnych; człowieka, jak dalece pragnie, aby nasza miłość do Niego była zupeł­
prosimy Go także o wybaczenie naszych win,, jako i my odpuszcza­ nie wolna: aby była miłością synów, a nie niewolników.
my naszym winowajcom".
Teraz, omówiwszy ojcostwo Boga, trzeba też powiedzieć, przy­
Świadomość dziecięctwa Bożego nadaje naszym grzechom no­
najmniej krótko, o innym misterium, jakim jest macierzyństwo
wy wymiar - mówimy o nich „winy". Nie jest tym samym krzyw­
Maryi.
dzić kogoś dalekiego i własnego Ojca. Tajemnica grzechu nabiera
Nie stoją one na tym samym poziomie, ponieważ Maryja nie jest
nowej głębi, kiedy znamy jej związek z Krzyżem i kiedy wiemy, że
nasze grzechy znieważają Boga, naszego Ojca. Bogiem, lecz stworzeniem. Są jednak w tajemniczy sposób związa­
ne, Chrystus jest bowiem Synem Bożym i również synem Maryi. Ja­
To odkrycie z jednej strony pozbawia grzech strachu przed Bożą
ko Bóg, jest prawdziwym synem Boga od całej wieczności; a jako
pomstą, który mogą odczuwać wyznawcy innych religii. Jako chrze­
człowiek, jest także prawdziwym synem Maryi, w czasie. Skoro my,
ścijanie wiemy, że Bóg, nasz Ojciec, nie mści się na nas, nie prześla­
chrześcijanie, utożsamiamy się z Chrystusem, jesteśmy dziećmi Bo­
duje nas ani nie krzywdzi, kiedy grzeszymy. Przeciwnie: w przypo­
ga i równocześnie dziećmi Maryi.
wieści o synu marnotrawnym Chrystus pozostawił nam cudowny
przykład tego, czym jest Boże miłosierdzie; jak Bóg czeka na syna, Życie chrześcijańskie w Maryi zawsze miało punkt odniesienia.
który zgrzeszył; jak jest gotowy mu przebaczyć; w jaki sposób, gdy To wynik instynktu wiary. Każdy zrozumie, że Chrystus kocha swoją
syn powraca, przyjmuje go na powrót jako syna i wypełnia swoją Matkę i że miła mu jest serdeczność, jaką darzą Ją chrześcijanie. Ta­
miłością. ka jest logika, której w Chrystusie, prawdziwym Bogu i prawdzi­
wym człowieku, nie może zabraknąć.
Bóg nie mści się na grzeszniku, ale na Krzyżu oczekuje jego
Ponadto z Maryją wiąże się doskonała realizacja zbawczej misji
żalu. Jako chrześcijanie, jeśli wniknęliśmy w to, czym jest misterium
Chrystusa. Dlatego służy jako wzór dla wszystkich chrześcijan. Od
Krzyża, misterium miłości Boga, winniśmy się czuć zdecydowanie
swego poczęcia była uwolniona od grzechu - Niepokalanie Poczę­
bardziej zobowiązani do naprawy naszych win. Nasz żal powinien
być znacznie bardziej szczery i głęboki od żalu tych, którzy wyraża­ ta - i pełna Bożej łaski. Duch Święty był w niej od samego począt­
jąc go, chcą jedynie uniknąć Bożej kary. My winniśmy żałować jak ku i napełnił Ją swymi darami - „pełna łaski, Pan z tobą". Ona jest
dzieci, które obraziły swego Ojca. pierwszą chrześcijanką, pierwszą, która uwierzyła w misterium
Chrystusa, która oddała się na służbę Chrystusowemu misterium
ŁASKA CECHY CHRYSTUSA

zbawienia - „niech mi się stanie według Twego słowa"; pierwszą Chrystus pokazuje w niej obszernie, jak powinni żyć Jego ucznio­
także, która przeszła przez Zmartwychwstanie Jezusa, gdy została wie, którzy chcieliby Go naśladować i pójść za Nim. Mowa zaczyna
z duszą i ciałem zabrana do nieba. się od cennych pochwał, które nazywamy Błogosławieństwami.
Życie Maryi zawiera pewną bardzo wartościową naukę. Ona, Błogosławieństwo oznacza szczęście. Pan obiecuje szczęście,
spośród wszystkich ludzi najbardziej błogosławiona przez Boga, w tym życiu i w przyszłym, ludziom, którzy żyją jak dzieci Boga.
była tą, która najwierniej pełniła Jego wolę, a mimo to prowadziła I wskazuje na niektóre cechy, jakie winni posiadać. Cechy te
życie najzupełniej normalne. Strawiła swe życie na małych, domo­ odzwierciedlają sposób życia Chrystusa i powtarzają się w każdym
wych zajęciach; nie dokonała niczego nadzwyczajnego, z wyjąt­ chrześcijaninie. Te same cechy możemy dostrzec w życiu Dziewicy
kiem ukochania Boga całym sercem, całym umysłem i ze wszyst­ Maryi i w życiu wszystkich świętych, wszystkich ludzi, którzy pra­
kich sił, i ukochania wszystkich ludzi miłością Bożą. Dlatego jest gnęli żyć blisko Boga i podążać po śladach Chrystusa.
wzorem dla wszystkich chrześcijan we wszelkich okolicznościach Choć tekst jest dość obszerny, przytoczymy go w całości i na­
życia. Przesłanie Maryi jest takie, iż urzeczywistnianie Królestwa stępnie krótko skomentujemy, punkt po punkcie.
Bożego, zbawczej misji Chrystusa, nie wymaga wielkich okazji, wy­ „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy
pełnia się we wszystkich ludzkich zajęciach, jeśli są czynione z mi­ królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni
łością Boga. będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność po­
Maryja miała ważną rolę w pierwszych chwilach życia Kościoła, siądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości,
gdyż pierwsi chrześcijanie zgromadzili się wokół Niej, przed dniem albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem
Pięćdziesiątnicy, kiedy jeszcze bali się głosić orędzie Chrystusa. I za­ oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem
wsze zajmowała ważne miejsce w historii Kościoła. Maryja, w której oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój,
łonie uformowało się fizyczne ciało Jezusa, spełnia także rolę matki albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy
w odniesieniu do Ciała Chrystusa, jakim jest Kościół. Dlatego papież cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich nale­
Paweł VI, podczas Drugiego Soboru Watykańskiego, uroczyście ży królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam
ogłosił Ją Matką Kościoła. urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie
Pobożność chrześcijańska nie myli się, gdy wyczuwa zawsze bli­ wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest
ską obecność Maryi i kiedy ucieka się do Niej, aby nauczyć się wier­ wasza nagroda w niebie...".
ności Chrystusowi. Kochając Maryję, każdy chrześcijanin odtwarza Jak widzimy, każde zdanie ma podobny rytm. Najpierw nazy­
w sobie tę cechę. wa ich „błogosławionymi", to znaczy „szczęśliwymi"; następnie
mówi, kogo chwali, a w końcu obiecuje im nagrodę, która zawsze
jest taka sama. Są szczęśliwi, ponieważ należy do nich królestwo
CECHY CHRYSTUSA niebieskie, albo dlatego, że odziedziczą ziemię, albo spotkają ukoje­
W piątym rozdziale Ewangelii św. Mateusza odnajdujemy wspania­ nie i sprawiedliwość, i miłosierdzie, czy wreszcie zobaczą Boga i zo­
łą mowę Pana, którą zwykło się nazywać Kazaniem na Górze. staną uznani za synów Bożych.
ŁASKA CECHY CHRYSTUSA

Królestwo niebieskie jest królestwem dzieci Bożych. Świat zo­ Nie zawsze jest możliwe odnalezienie polskiego [hiszpańskiego] od­
stał uczyniony dla nich i gdy zostanie oczyszczony z grzechu, gdy powiednika, który wyrażałby dokładnie to, co Jezus chciał powie­
w pełni zrealizuje się sprawiedliwość, świat zostanie im oddany. Jed­ dzieć; ale możemy wyrobić sobie trafny pogląd na całość.
nak szczęście nie będzie pochodziło z prostego faktu posiadania
świata, lecz oglądania Boga. Wszystko jest dziełem Bożego miłosier­ Być ubogim w duchu oznacza żyć w oderwaniu od dóbr ziem­
dzia, które wyswobadza nas z grzechu, sprawia, że pożądamy spra­ skich; nie pragnąć ich, nie pozwalać, aby serce do nich przylgnęło;
wiedliwości i przemienia nas w dzieci Boga. unikać tego, by życie przemijało na ich poszukiwaniu, używać ich
Królestwo nadeszło wraz z przyjściem Chrystusa na świat. Chry­ z umiarkowaniem, nie pokładając w nich swego serca; przedkładać
stus rozpoczął, nauczając, że królestwo nadchodzi, a uczniów swo­ prostotę. Oczywiście kontrastuje to z naturalną tendencją człowie­
ich pouczył, że już jest w nich. Gdzie jest Boże dziecko, gdzie urze­ ka, którą jest zachłanność. Jesteśmy skłonni myśleć, że im więcej po­
czywistniło się nawrócenie i włączenie w Chrystusa, tam jest obecne siadamy, tym lepiej. Ale jak widzieliśmy, posiadanie stwarza wza­
królestwo. Dlatego Kościół jest jakby znakiem obecności królestwa jemne powiązania: rzeczy zależą od nas, a i my w końcu
Bożego i wyprzedzeniem tego, czym będzie na końcu. uzależniamy się od rzeczy. Paradoksalnie, posiadanie z jednej strony
Królestwo urzeczywistni się w pełni na końcu czasów, kiedy daje wolność - możemy zrobić więcej - ale z drugiej ją odbiera,
wszystkie rzeczy - poczynając od ludzkich serc - zostaną oczy­ bo sprawia, że żyjemy w uzależnieniu od rzeczy, które posiadamy.
szczone z grzechu. Póki co, królestwo rozszerza się w miarę jak dzie­ A mogą nas one uczynić niewolnikami. Aby mieć serce wolne i ko­
ci Boże pozwalają przemienić się łasce i dzięki jej działaniu nadają chać Boga ponad wszystko, a bliźniego jak dziecko Boże, trzeba być
chrześcijański kształt wszystkim rzeczywistościom świata. ubogim w duchu. „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie", ostrzega
O królestwie mówiliśmy już przy innych okazjach; obecnie inte­ sam Chrystus nieco dalej, w tej samej mowie.
resuje nas skomentowanie różnych cech, które Pan pochwala, oto bo­ Ubogi duchem oznacza także pokorny, nie uważający się za
wiem pojawia się portret duchowy chrześcijanina, dziecka Bożego. wielkiego ani lepszego od innych. Ubogi duchem to ktoś, kto nie
Pan chwali ubogich w duchu i cichych, tych, którzy płaczą, podporządkowuje sobie innych, nie chełpi się, nie gardzi, nie
którzy łakną i pragną sprawiedliwości, miłosiernych i czystego ser­ jest mściwy; kto ma serce proste, jak dziecko, przed Bogiem
ca, tych, którzy pracują dla pokoju i którzy są prześladowani z po­ i ludźmi.
wodu umiłowania sprawiedliwości i pójścia za Chrystusem. Jeśli W tym znaczeniu jest dość podobny do człowieka „cichego". Sło­
chcemy być podobni do Chrystusa, musimy być właśnie tacy: wo to nie znalazło szczęśliwego tłumaczenia na hiszpański [manso].
ubodzy w duchu, cierpliwi, zakochani w sprawiedliwości, pragnący Wyraża słodycz właściwą ludziom Bożym. Św. Bonawentura widział
pokoju i czystego serca. Pan obiecuje szczęście tym, którzy będą się jego odbicie, na przykład, w miłym, przyjaznym i tkliwym charakte­
starali żyć w taki sposób. I nie odnosi się tylko do szczęścia na koń­ rze św. Franciszka z Asyżu. To cecha właściwa wszystkim świętym.
cu czasów, ale już teraz. Żyć jak Chrystus - daje wielkie szczęście. Widoczna jest także w zachowaniu Pana, który był dostępny dla wszyst­
Słowa Pana nie zawsze są łatwe do przetłumaczenia, ponieważ kich: kochał dzieci, przyjmował grzeszników i przebaczał tym, którzy
używa On języka pełnego odwołań do historii i mentalności Izraela. życzyli Mu źle.
LASKA CECHY CHRYSTUSA

Błogosławieni, którzy płaczą; ale ci, którzy płaczą bez złości, z Chrystusem. W prześladowaniu sprawiedliwego odkrywamy
po cichu. Ci, którzy cierpią, łączą się, świadomie lub nie, z cierpie­ grzech świata, a także lekarstwo nań. Sprawiedliwy jest znakiem
niem Chrystusa na Krzyżu. Swym bólem przyczyniają się do oczy­ sprzeciwu, który sprawia, że serca się odsłaniają: jedne wpadają
szczenia swych serc i swych działań; do oczyszczenia świata, w jed­ w złość przeciw sprawiedliwemu i gubią się; inne czują się poruszo­
ności z Chrystusem. Znajdą pocieszenie w Bogu. ne i skruszone. Dlatego „błogosławieni, którzy łakną i pragną spra­
wiedliwości, albowiem oni będą nasyceni; (...) błogosławieni,
Pan zaprasza nas, abyśmy łaknęli i pragnęli sprawiedliwości, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do
abyśmy byli prawi, abyśmy chcieli rzeczy takimi, jakimi powinny nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy [lu­
być. Pojęcie sprawiedliwości zostało współcześnie zawężone. Kiedy dzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią
mówi się dziś o sprawiedliwości, myśli się przede wszystkim o rela­ kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem
cjach ekonomicznych, a także o karaniu złoczyńców. Tymczasem bi­ wielka jest wasza nagroda w niebie".
blijne pojęcie sprawiedliwości jest znacznie bogatsze. Sprawiedli­ Zostają nam jeszcze trzy błogosławieństwa: miłosiernych, wpro­
wość to niemal to samo, co świętość. Sprawiedliwym jest człowiek wadzających pokój i czystego serca.
prawy, który jest zakochany w Bogu i który kieruje się w życiu zasa­
dą wypełniania Jego woli. Sprawiedliwy cierpi, gdy widzi, że prawo Ludzie czystego serca są prawi, uczynili swe serce niewinnym
Boże nie jest respektowane, że słowem lub czynem krzywdzi się bliź­ jak serce dziecka. Owa czystość serca przeciwstawia się zamętowi
niego, że nieporządek panuje w miłości do dóbr ziemskich, że ni­ namiętności, nieuporządkowaniu skąpstwa, jedzenia, picia; przeciw­
szczy się zdrowie życia seksualnego, że w społeczeństwie dominują stawia się szczególnie niekontrolowanej seksualności, kiedy,
partykularne interesy i egoizm, że marnuje się dobro wspólne, że chcąc zaspokoić instynkt, przeprowadza się zamach na naturalną
ciemięży się słabych, że cierpią niewinni. funkcję seksualną. Wszystkie te rzeczy mącą wzrok duszy i kontakty
Bardzo często sprawiedliwy jest prześladowany z powodu z Bogiem czynią coraz rzadszymi; w końcu zaczyna się źle patrzeć
sprawiedliwości. Bo staje się niewygodny dla niesprawiedliwych. na Boga. Czystość serca natomiast daje wielką łatwość w stosunkach
Stawia im przed oczy, choćby tego nie chciał, ich własne zło: nie z Bogiem. Kto nie osiągnie jej w tym życiu, będzie musiał oczyścić
wchodzi w układy, nie jest wspólnikiem niesprawiedliwości; swe serce po śmierci, aby posiąść zdolność kochania Boga ponad
nie bierze udziału w nieczystej grze, a swym milczeniem nie uspra­ wszystko.
wiedliwia złych działań innych; czuje się zobowiązany do szlachet­
nego protestu przeciw nadużyciom i wskazywania zła. Ci, co chcą Jako że pokój noszą w swym wnętrzu, Boży ludzie przekazują
działać źle, znajdują w nim dokuczliwą przeszkodę. Dlatego go pokój; gdzie się znajdą, tam pracują dla pokoju i propagują go. Po­
prześladują. trafią doprowadzić ludzi do źródeł tego Bożego daru: przybliżają ich
Mówiliśmy już o cierpieniu sprawiedliwego, przekonaliśmy się, do Boga i zbliżają ich wzajemnie do siebie. Grzech dzieli człowieka
że takie jest nieuniknione prawo tego świata; taki też jest powód, dla od wewnątrz, oddziela człowieka od Boga i sprawia, że ludzie nie
którego Chrystus cierpiał i cierpi; stąd utożsamienie sprawiedliwego rozumieją się między sobą. Pokój jest darem Boga; przychodzi, gdy
LASKA Z MIŁOŚCIĄ BOGA

zostaje zlikwidowany grzech, kiedy jest zdolność do poprawy, kiedy moralność chrześcijańska nie jest zwykłym przedłużeniem moral­
pojawia się żal; kiedy zostaje odrzucona postawa pychy, kiedy miar­ ności naturalnej, gdyż tu także pojawia się nowy czynnik, jakim jest
kuje się zachłanność, kiedy zostają przełamane urazy Siła do poko­ życie Boże.
nania grzechu, który dzieli, pochodzi zawsze od łaski Boga, która Błogosławieństwa wskazują, jakie są cechy Chrystusa, które
naprawia wnętrze człowieka. Przyjaźń z Bogiem jest fundamentem spontanicznie pojawiają się w zachowaniu chrześcijańskim. Cechy
pokoju. te są specyficznie chrześcijańskie i są owocem przemiany, jaką prze­
prowadza w duszy Duch Święty. Jeśli mogą uwidaczniać się w lu­
Miłosierni są ci, którzy mają serca wrażliwe na cierpienia bliź­ dziach, którzy nie są chrześcijanami, to dlatego, że w tajemniczy
nich, którzy odczuwają je jak własne, którzy współczują i cierpią sposób także w nich są dziełem Ducha Bożego. Błogosławieństwa są
z innymi, którzy mają wielkie serce. W wielkości serca, w którym sposobem bycia Boga przeżywanym wśród ludzi, sposobem bycia
mieszczą się wszystkie nieszczęścia ludzkie, odbija się serce Boga. samego Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka.
Miłość Boża jest miłością miłosierną, jak zobaczyliśmy w przypowie­
ści o synu marnotrawnym. Chrześcijanin, który jest miłosierny, który
potrafi współczuć i przebaczać, ma tę Boską cechę. Urazy są nie na Z MIŁOŚCIĄ BOGA
miejscu w sercu chrześcijanina. Powiedzieliśmy, że moralność chrześcijańska nie jest zbiorem zasad
i norm, ale życiem samego Chrystusa. Jednak w najbardziej uroczy­
Oczywiste jest, że poprzez błogosławieństwa Pan pragnie zbu­ stej chwili Ostatniej Wieczerzy, kiedy Pan dał uczniom ostatnie pou­
dować pewien kontrast. Błogosławiony jest taki sposób bycia, który czenia, mówił im o „przykazaniu". Według ewangelicznego przeka­
pojmowany zbyt po ludzku wydawałby się raczej nieszczęściem. zu św. Jana, Jezus powiedział do swoich uczniów: „To jest moje
I rzeczywiście, choć moralność zawiera i doprowadza do pełni swe­ przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiło­
go rodzaju moralność naturalną, stanowi jednakże kontrast z tym, wałem. (...) To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali"
co można by uważać za spontaniczny sposób życia. (15,12.17).
Jeśli zakładamy, że zachowanie ludzkie jest oparte na sponta­ Przykazanie Chrystusa polega zatem na tym, aby kochać tak,
niczności pierwotnych instynktów, otrzymamy wtedy moralność, jak On sam kochał. To nic innego, jak obowiązek kochania. Widzie­
która jest odzwierciedleniem świata zwierzęcego: zdominowaną liśmy, że streszczeniem Dekalogu jest obowiązek kochania Boga
przez instynkt samozachowawczy i reprodukcyjny. W takiej moral­ nade wszystko, a bliźniego jak siebie samego. Jednak w przykaza­
ności zasadami byłyby pragnienie dominacji - wznosić się, posia­ niu Chrystusa jest coś nowego. Nie prosi uczniów po prostu, aby
dać, dominować - i możliwie najszersze zaspokojenie pozostałych „kochali bliźniego jak siebie samego", ale aby „kochali tak, jak On
instynktów pierwotnych. Pozbawione znaczenia byłyby ubóstwo, ich ukochał". Trzeba kochać bliźniego i Boga samą Bożą miłością.
miłosierdzie, pokój, sprawiedliwość i czystość serca. Jednak moral­ To, co wydaje się niemożliwe, staje się możliwe, gdyż utożsa­
ność naturalna nie jest zwykłym przedłużeniem zachowania zwie­ mienie z Chrystusem pozwala uczestniczyć w Jego życiu, a przez to
rzęcego, pojawia się bowiem nowy czynnik, jakim jest rozum. Także i w Jego miłości. Z Bożą łaską chrześcijanin może uczestniczyć
ŁASKA
Z MIŁOŚCIĄ BOGA

w miłości, którą Syn kocha Ojca, w tej samej miłości, którą Bóg ko­ cech: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie
cha wszystkich ludzi. Ta Boża miłość jest nazywana przez św. Pawła szuka poklasku, nie unosi się pychą i nie dopuszcza się bezwstydu,
caritas; w swym Liście do Rzymian wskazuje on, że „miłość Boża nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego(...)"
rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został (13,4-6).
nam dany" (5, 5). To miłość, która nie kalkuluje, ale jest otwarta na wszystkich lu­
Jako że jest to miłość Boża, różni się ona bardzo od miłości ludz­ dzi, chociaż nie zawsze wydają się godni miłości. Pan prosi swych
kiej. Przyjmuje inne kryteria. Człowiek ma skłonność do kochania uczniów, aby kochali nawet wrogów i z rozmysłem daje im za wzór
tego, co dobre, co mu jest miłe. Tymczasem miłość Boża jest zawsze miłość Boga. W Ewangelii św. Łukasza odnajdujemy Jego słowa:
miłością stwórczą, wyprzedzającą, która czyni dobrym przedmiot „Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i po­
swej miłości. Miłość Boża stworzyła świat i powołała do istnienia życzajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda bę­
wszystkie rzeczy. Jeśli świat i rzeczy na nim istnieją, to dlatego, że dzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest do­
pragnie tego Bóg. Dokładnie mówiąc nie jest tak, że Bóg kocha rze­ bry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz
czy, które istnieją, ale raczej istnieją one dlatego, że Bóg je kocha. jest miłosierny" (6, 35-36).
Dlatego mówimy, że miłość Boża jest wyprzedzająca i stwórcza; że Miłość prowadząca do oddania siebie innym, która nie spodzie­
czyni dobrym to, co kocha. wa się żadnej korzyści, jest całkowitym przeciwieństwem egoizmu,
Ta sama miłość, bezinteresowna i wyprzedzająca, prowadzi który nade wszystko szuka własnego dobra. Taka miłość nie bierze
Boga do interwencji w historię ludzką. I doprowadza aż do Krzyża. pod uwagę ludzkich miar. Nie znaczy to, że trzeba być naiwnym, ale
Chrystus na Krzyżu ukazuje, jaka jest miłość Boga, zdolna cierpieć że trzeba być Chrystusem; nie chodzi o to, by innym stwarzać okazje
niesprawiedliwość, przebaczać ludziom i przemieniać ich w synów do wyrządzania nam zła, ale o szukanie ich dobra, choćbyśmy nie­
Bożych. To miłość zdolna do szaleństwa Krzyża, do stania się do­ kiedy mieli z tego powodu cierpieć.
stępną dla ludzi, aby zostać skrzywdzoną przez jednych, a przyjętą Miłość, także taka, o jakiej tu mowa (caritas) ma swój porzą­
przez innych, zdolna do przebaczania z wysokości Krzyża. dek. Trzeba czynić dobro tym, którzy nas otaczają, poczynając od
Tej miłości, stwórczej i wyprzedzającej, Bóg pragnie dla tych, najbliższych, ale winna być otwarta na innych. Skłania ona do my­
którzy idą za Nim. Pan chciałby, aby owa miłość była znakiem, który ślenia najpierw o innych, nie zaś kierowania się własnym egoi­
odróżniałby Jego uczniów: „Po tym poznają, żeście uczniami Moimi, zmem; do wybaczania raczej niż złego myślenia; do przebaczania
jeśli się będziecie wzajemnie miłowali". Kiedy życie chrześcijańskie niż zemsty; do cierpienia z wszystkimi, rozumienia wszystkich i po­
dojrzewa i dochodzi do swej pełni, wyróżnia się taką właśnie miło­ magania wszystkim. W rzeczywistości przejawów miłości nie moż­
ścią. Jest ona przejawem tego, że otrzymaliśmy Ducha Świętego na skodyfikować, są bowiem spontanicznym owocem obecności
i nowe życie w Chrystusie. Ducha Świętego w duszy. Dawna moralność mogła zostać
Miłość ta daje nam siły do pójścia śladami Chrystusa, do czy­ skodyfikowana w Dekalogu, ale moralność Chrystusowa, choć ją
nienia Go obecnym w świecie, cierpienia i przebaczania. Św. Paweł szanuje, przewyższa wszystkie normy i w rzeczywistości ich nie po­
w swym Pierwszym Liście do Koryntian wskazuje niektóre z jej trzebuje: wypełnia je jakby niepostrzeżenie i czyni znacznie więcej.
ŁASKA
Z MIŁOŚCIĄ BOGA

Nowa moralność polega na impulsie miłości. Chodzi o wysłuchi­


ziemskie państwo uczyniła miłość własna aż do pogardy Boga; nie­
wanie natchnień Ducha Świętego w sumieniu i kochanie, bez kal­
bieskie państwo uczyniła miłość Boża aż do pogardy samego siebie
kulowania, Boga i ludzi.
posunięta. (...) Bo ziemskie szuka [chwały] u ludzi; dla niebieskie­
Stąd moralność chrześcijańska, choć przyjmuje słuszne zasady
go Bóg, sumienia świadek, jest chwałą najwyższą. (...) Nad ziem­
wszelkiej etyki i wszelkiej moralności, idzie znacznie dalej. Etyka
skim - władzę ma żądza panowania w jego książętach i w tych na­
wprowadza do ludzkiego działania porządek i miarę rozumu, nie
rodach, które sobie zhołdowało; w niebieskim służą sobie wszyscy
może jednak zapewnić wewnętrznej siły do pokonania grzechu. Tak
wzajemnie" (przekł. ks. W. Kubicki).
iż tragedią każdej etyki jest fakt, że naucza nas, co jest dobre, ale nie
Taka jest moralność chrześcijańska: nie moralność minimum,
jesteśmy potem w stanie zrealizować tych wskazań. Moralność Chry­
lecz maksimum; nie moralność układów, ale faktów; nie moralność
stusa najpierw uzdrawia człowieka i daje mu nową zasadę postępo­
ograniczeń, ale pełni; nie moralność niewolników, ale synów. Moral­
wania, którą jest działanie Ducha Świętego w duszy.
ność chrześcijańska jest w rzeczywistości życiem Chrystusa wśród
Miłość wyróżnia moralność chrześcijańską. Życie świętych, ludzi i z powodzeniem możemy określić ją jako „sztukę życia
ludzi, którzy doszli do przebywania bardzo blisko Boga, wyróżnia w Chrystusie".
się właśnie taką miłością. Historia Kościoła jest jej pełna. Prawdą
jest, że obok tego światła było także wiele przeciętności. Ale w prze­
ciętności nie ma nic zaskakującego, bo napotykamy ją we wszyst­
kich ludzkich przedsięwzięciach. Zaskakujące i wyjątkowe jest to, że
pomimo słabości człowieka powstało w historii tak wielkie, tak obfi­
te i tak uniwersalne świadectwo miłości Boga: ludzie wszystkich
epok, wszystkich ras, ze wszystkich stron świata, poruszeni siłą łaski
byli zdolni żyć jak dzieci Boże, uobecniać Chrystusa w swoim życiu,
kochać tak, jak On kocha. To niepodważalne świadectwo doniosło­
ści moralności chrześcijańskiej.

Na początku tej książki powiedzieliśmy, że życie moralne zaczy­


na się wtedy, gdy zaczynamy przełamywać dziecięcy egoizm, in­
stynktowną tendencję do życia w skupieniu na własnych potrze­
bach. Kończąc, mówimy, że pełnią moralności jest miłość Boża, która
prowadzi do oddania się bez reszty. Św. Augustyn w znanym frag­
mencie „O państwie Bożym" (XIV, 28) porównuje dwa symboliczne
państwa, które w rzeczywistości przedstawiają dwa sposoby życia
na ziemi: „Dwojaka tedy miłość dwojakie państwo uczyniła:

276
NOTA BIBLIOGRAFICZNA

Nie chciałem obciążać tekstu odniesieniami bibliograficznymi z róż­


nych powodów. Po pierwsze dlatego, że w zaprezentowanej formie
jest łatwiejszy do czytania; po drugie dlatego, że okazuje się również
łatwiejszy do napisania: styl staje się bardziej lotny, a słownictwo prost­
sze i mniej skomplikowane w użyciu; po trzecie dlatego, że mógłby
sprawiać wrażenie, iż moralność jest czymś skomplikowanym, a ta
książka nie jest napisana dla specjalistów, lecz dla ludzi, których mo­
ralność interesuje niejako przedmiot spekulacji, ale ideał życia.
Jednakże wydaje mi się słuszne przedstawienie na końcu pew­
nych odniesień, zarówno dla wskazania pewnych szlaków
Czytelnikowi, w którym obudziło się zainteresowanie, jak i dla okre­
ślenia tych autorów, którym niniejsza książka zawdzięcza wiele, jeśli
nie wszystko.
Bibliografia dotycząca moralności jest olbrzymia, różnorodna
i nie do objęcia. Tutaj ograniczam się tylko do tytułów, które szcze­
rze i prywatnie poleciłbym dobremu przyjacielowi. Pokaźna ich
część nawet nie mówi bezpośrednio o moralności, ale pomaga po­
chylić się nad wnętrzem człowieka. Jest to zatem bibliografia, która
nie ma innych intencji, jak rzucenie światła i określenie zapożyczeń.
NOTA BIBLIOGRAFICZNA
NOTA BIBLIOGRAFICZNA

Pierwszym niezbędnym i bardzo bogatym punktem odniesienia ducha w „Przewodniku dla niezdecydowanych"; w swej książce
jest doktryna Kościoła. Moralność została określona w wielu waż­ „Małe jest piękne" zmusza do myślenia o szacunku, na jaki zasługu­
nych dokumentach. Jan Paweł II podjął fundamenty moralności je natura i o tym, czym musiałaby być ekonomia na ludzką miarę.
chrześcijańskiej w encyklice „Veritatis splendor". Ponadto rozwija Kontynuując przegląd angielskich eseistów, warto wspomnieć o cen­
szeroko tematy moralne w swych encyklikach społecznych, jak nej książeczce Ch. Derricka, „Kruche stworzenie".
„Laborem exercens", „Sollicitudo rei socialis" czy „Centesimus
Jeśli zbliżymy się do klasyków, trzeba doradzić rzut oka na
annus". Można też odnaleźć wiele sugestii w innych dokumentach,
„Państwo" Platona i „Etyki" Arystotelesa: „nikomachejską" oraz
jak list „Do młodych całego świata" (1985), który zawiera świetne
„eudemejską". Z korzyścią i z ciekawością przeczytamy „Listy
analizy używania wolności. Wiele interesujących opinii Jana
moralne do Lucyliusza" Seneki oraz traktat „O powinnościach"
Pawła II można znaleźć w książce-wywiadzie, przygotowanej przez
Cycerona. Dają pogląd na to, czym może być etyka, która nie pozna­
A. Frossarda, „Nie lękajcie się".
ła jeszcze chrześcijaństwa.
Trzecia część nowego „Katechizmu Kościoła Katolickiego" Z ogromnej panoramy starożytnej literatury chrześcijańskiej
jest bez wątpienia podstawowym tekstem odniesienia, który wska­ wybierzmy dwa klejnoty. „Wyznania" św. Augustyna, w których,
zuje fundamentalne punkty moralności chrześcijańskiej, uporząd­ obok opowiadania o jego nawróceniu, możemy odnaleźć myśl o tym,
kowane i omówione przystępnym językiem. Ze swej strony co oznacza Bóg w życiu moralnym człowieka. Istnieje wydanie Pedra
Konferencja Episkopatu Hiszpanii opublikowała trafny dokument Antonia Urbina (Ediciones Palabra), które, pozbawione ulubionych
pod tytułem „La verdad os hara libres" [„Prawda was wyzwoli"], przez św. Augustyna spekulatywnych rozważań, może okazać się
który zawiera interesujące kompendium moralności chrześcijań­
lżejsze w lekturze.
skiej; chodzi o trzecią część dokumentu.
Drugim klejnotem jest „Suma teologiczna" św. Tomasza
Obok tego nieodzownego odniesienia doktrynalnego, warto z Akwinu. To najsłynniejsze dzieło w historii teologii i okazuje się
czytać dzieła tych autorów, którzy mają zasługę przedstawiania mo­ szczególnie znaczące na polu działania moralności. Zbiera klasycz­
ralności chrześcijańskiej stylem wyjątkowo sugestywnym i ładnym. ną mądrość i łączy ją z wielkimi intuicjami chrześcijańskimi. Miało
Zacznijmy od rzeczy najprostszych. C. S. Lewis, prócz tego, że był wyjątkowy wpływ na myśl chrześcijańską. Warto poznać je z pierw­
wielkim profesorem literatury średniowiecznej, umiał z godną poza­ szej ręki, choć nie jest łatwe do czytania. Dobrze jest zwłaszcza przej­
zdroszczenia prostotą przedstawić niektóre fundamenty moralno­ rzeć część I-II, w której Tomasz mówi, jakie jest działanie ludzkie:
ści, m. in. w „Abolicji człowieka", „Czterech miłościach" o woli, wolności, o tym, czym są nawyki i cnoty; oraz część II-II, gdzie
i „Problemie cierpienia". Można się od niego wiele nauczyć odnośnie odnosi się konkretnie do najważniejszych cnót: przede wszystkim
do stylu i sposobu wykładu. G. K. Chesterton ze swej strony uczy miłości, mądrości, sprawiedliwości (bardzo ciekawe cnoty społecz­
mówić o chrześcijaństwie z błyskotliwą i sympatyczną naturalnością ne), męstwa i umiarkowania. W. Farrell stworzył wersję uproszczo­
w swej „Ortodoksji", a także w „Wiecznym człowieku". W tej sa­ ną, która może być pomocna. Do części I-II za wstęp mogą służyć
mej konwencji prostoty i przejrzystości, E. F. Schumacher potrafi niektóre bardzo sugestywne rozdziały książki historyka filozofii
złagodzić pozytywistyczne ekscesy i otworzyć perspektywę na świat E. Gilsona, „Elementy filozofii chrześcijańskiej", zaś do części II-II
NOTA BIBLIOGRAFICZNA
NOTA BIBLIOGRAFICZNA

świetne opracowanie filozofa niemieckiego J. Piepera, „Cnoty


fundamentalne". Wiele interesujących pozycji pozostawił eseista R. Guardini.
Są wśród nich: bardzo ważna „Istota chrześcijaństwa"; świetne,
Do autorów z przeszłości, których lektura zawsze jest owocna,
choć nieco wzniosłe „Świat i osoba", także „Chrześcijaństwo
należy Pascal: przeglądając jego „Myśli" można się wiele nauczyć
o ograniczeniach i wielkości człowieka. i społeczeństwo"; klasyczne „Pascal i dramat świadomości
chrześcijańskiej". Można się sporo nauczyć z jego bezpośrednich
D. von Hildebrand, filozof z tradycji fenomenologicznej, wywie­
i błyskodiwych wywodów.
ra rosnący i pozytywny wpływ, choć jeszcze niewystarczająco uzna­
R J. Sheedowi udało się przedstawić w serdecznym i bezpreten­
ny, na moralność współczesną. Stanowi znakomite uzupełnienie tra­
sjonalnym stylu rzeczy wielkie w dziele „Osoba i społeczeństwo",
dycji klasycznej, poprzez niego bowiem dochodzą echa myśli
zwłaszcza w części poświęconej małżeństwu. P. J. Villadrich także
chrześcijańskiej, która umiała krytycznie przyswoić sobie współ­
skreślił błyskodiwe i bardzo celne stronice w eseju o małżeństwie
czesność. Jego pojęcie „szacunku" wydaje mi się bardzo uzasa­
„Agonia małżeństwa prawnego". Wśród wielu interesujących
dnione. Wśród dzieł przedumaczonych [na hiszpański], interesują­
dzieł, których autorem jest A. López Quintas, chciałbym wyróżnić
ce są „Nasze przemienienie w Chrystusa" oraz „Świętość i cnota
„Miłość ludzką".
w świecie". Godna polecenia jest ponadto jego „Etyka", sugestyw­
Niniejsza książka wiele zawdzięcza bł. Josemarii Escriva
na, ale być może zbyt trudna dla niewprawnego Czytelnika.
de Balaguer. W jego rozważaniach, zatytułowanych „Droga", „Ślad"
Trzymając się dalej linii filozoficznej, warto przeczytać „Etykę,
czy „Kuźnia" zawarta jest żywa, przenikliwa i pozytywna nauka
zasadnicze kwestie" R. Spaemanna, która jest zbiorem krótkich,
o życiu moralnym. Wiele można się nauczyć, często obcując z tymi
bardzo inteligentnych esejów. W swym niedawnym tomie
stronicami. Także jego medytacje zawierają światłe rozwinięcie
„Szczęśliwość i życzliwość" chciał dokonać syntezy klasycznej mo­
podejmowanych tu problemów; na przykład „Szacunek do osoby
ralności eudajmonistycznej i kantowskiej moralności obowiązku;
i jej wolności", „Małżeństwo, powołanie chrześcijańskie" oraz
także nieco zbyt trudna dla niespecjalistów. Zawsze można się cze­
„Walka wewnętrzna", zebrane w „To Chrystus przechodzi".
goś nauczyć od Maritaina. Napisał wiele ciekawych, ale trudno do­
stępnych dzieł. Wspomnijmy „Człowieka i państwo". Trudno do­ Warto też udać się na obszar chrześcijaństwa wschodniego,
stępny jest także G. Marcel. Jego styl wydawać się może nieco które ma bogate doświadczenie głębi ludzkiego ducha i jego relacji
chaotyczny tym, którzy lubią systematyczność, ale powiedział rze­ do Boga. Podstawową trudnością jest fakt, że niewiele jeszcze prze­
czy zasadnicze w swym „Być i mieć". tłumaczono na język hiszpański, choć zainteresowanie wzrasta i na­
leży się spodziewać, że wkrótce będziemy mieli odpowiedni wybór.
Viktor Frankl ma inny styl i wywodzi się z innego kręgu myśli. Jako świadectwo można przytoczyć książkę O. Clementa
Jednak słynny żydowski psychiatra z Wiednia pozostawił niezapo­
„O człowieku"; cenne jest również „Życie w Chrystusie" N. Cabasilasa.
mniane stronice na temat ducha ludzkiego w swym krótkim
Tyle teologowie. Natomiast F. Dostojewski, wielki pisarz, który ma
świadectwie „Człowiek w poszukiwaniu sensu", a także
także coś z teologa, w swych najważniejszych powieściach zawarł
„Niezauważona obecność Boga".
cenne rozważania o grzechu, Krzyżu i wspólnocie świętych;
NOTA BIBLIOGRAFICZNA

odnajdujemy je na przykład w „Zbrodni i karze" i „Braciach


Karamazow".
Pora już przywołać kilku autorów, którzy są moralistami.
Spośród wielu, zatrzymam się na czterech. Aurelio Fernandez
w swych niedawnych trzech tomach teologii moralnej dokonał bar­
dzo ważkiej próby naukowego przedstawienia moralności chrześci­
jańskiej. Wydaje mi się, że to najlepsza rzecz, jaką można obecnie SPIS TREŚCI
spotkać w języku hiszpańskim. Być może dla niespecjalistów okaże
się zbyt obszerna, ale dobrze się ją czyta. Warte wspomnienia są
„W poszukiwaniu szczęścia" i „Źródła moralności chrześcijańskiej"
J. Pinckaersa. C. Caffarra napisał nową próbę syntezy teoretycznej CZĘŚĆ P I E R W S Z A
„Żyć w Chrystusie"; sugestywne, chociaż dla niektórych może oka­ PRAWDA
zać się zbyt trudne. Wiele zawdzięczam R. Garcii de Haro, który
podczas swych wykładów starał się przedstawiać moralność o no­ 1 CZYM JEST I CZYM NIEJEST M O R A L N O Ś Ć
wym, pozytywnym i jasnym sensie; znajduje to wyraz w jego książ­ CZYM NIE JEST MORALNOŚĆ 13
kach „Moralność chrześcijańska" i „Sumienie chrześcijańskie". Kie­ CZYM JEST MORALNOŚĆ 17
dy piszę te słowa, ukazuje się właśnie jego podstawowy podręcznik M O R A L N O Ś Ć JAKO SZTUKA 23
teologii moralnej, Życie chrześcijańskie, obszerny traktat zawiera­ M O R A L N O Ś Ć CHRZEŚCIJAŃSKA 30
jący liczne ciekawe rozwinięcia. 2 GŁOS NATURY
W związku z lekturą Pisma Świętego nadal użyteczną pracą jest BYT EKSCENTRYCZNY 35
klasyczna monumentalna praca C. Spicąa „Moralność w Nowym D O B R A I OBOWIĄZKI 39
Testamencie". Lektura przystępna, choć nieco za długa dla osoby po­ O D EGOIZMU D O POCZUCIA OBOWIĄZKU 44
czątkującej. W każdym razie można się wiele nauczyć, czytając ją i za­ TRZY TYPY O B O W I Ą Z K Ó W 47
trzymując się na fragmentach, które najbardziej przyciągają uwagę. 3 PORZĄDEK MIŁOŚCI
Jako podręcznik, zawierający panoramiczną wizję wszystkich ŁĄCZENIE DÓBR I OBOWIĄZKÓW 53
klasycznych kwestii moralności, polecam „Kompendium teologii O S Ą D SUMIENIA
5 8

moralnej" Auberta. W Y R O B I O N E SUMIENIE 63


Oto co poleciłbym przyjacielowi, który chciałby nie tylko czegoś DEKALOG 67
się dowiedzieć, ale i dobrze żyć. Oczywiście istnieje bogatsza, znacz­ 4 LUDZKA SŁABOŚĆ
nie bogatsza literatura, ale trzeba wybierać. Być może przytoczyłem DOŚWIADCZENIE SŁABOŚCI 71
już zbyt wiele propozycji, ale nie umiałem poprzestać na mniejszej TRZY ŹRÓDŁA SŁABOŚCI
74

liczbie tytułów.
WYSIŁEK PRZEZWYCIĘŻANIA 81 10 Z CAŁEJ DUSZY
ŚLAD GRZECHU PIERWORODNEGO 86 PONIEWAŻ B Ó G ISTNIEJE 199

5 HORYZONT WOLNOŚCI B Ó G I GŁOS SUMIENIA 204

ŻYĆ W PRAWDZIE 93 UWIELBIENIE I ZNIEWAGA 207

W O L N O Ś Ć UMIEJSCOWIONA 97 ZAANGAŻOWANIE MIŁOŚCI 211

W I E L K I E WYBORY 103
H E R O I Z M I PIĘKNO 107

CZĘŚĆ TRZECIA
CZĘŚĆ D R U G A ŁASKA
SZACUNEK
11 M I S T E R I U M C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E
6 Z A R Z Ą D C A , ALE NIE PAN NAMASZCZENIE CHRYSTUSA 223

UŻYWAĆ CZY SZANOWAĆ NATURĘ 117 GRZECH I KRZYŻ 226

NASZA RELACJA DO RZECZY 122 SENS CIERPIENIA 231

M I Ł O Ś Ć DO PIENIĘDZY 126 M I S T E R I U M PASCHALNE 234

MENTALNOŚĆ EKONOMICZNA 131 12 C I A Ł O CHRYSTUSA


7 B L I Ź N I E G O S W E G O J A K SIEBIE S A M E G O ZJEDNOCZYĆ SIĘ Z CHRYSTUSEM 241

POŚRÓD RÓWNYCH 139 K O M U N I A Z CHRYSTUSEM 246

D O B R O I ZŁO BLIŹNIEGO 142 FUNKCJE CIAŁA CHRYSTUSOWEGO 251

W O B E C NAJBLIŻSZYCH 149 POWSZECHNOŚĆ 254

M I Ł O Ś Ć B O G A I BLIŹNIEGO 153 13 D U C H CHRYSTUSA


8 P R Z E K A Z Y W A N I E ŻYCIA DOBRA NOWINA 259

PRAWDA PŁCI 159 NASZ OJCIEC 262

SEKSUALNE TABU 164 CECHY CHRYSTUSA 266

SEKS I RODZINA 167 Z MIŁOŚCIĄ B O G A 273

M I Ł O Ś Ć W RODZINIE 175
9 KORZENIE CZŁOWIEKA NOTA BIBLIOGRAFICZNA 279
BYT ZAKORZENIONY 181
DOJRZAŁOŚĆ I DOBRO WSPÓLNE 187
ROLA WŁADZY 191
ZASADA POMOCNICZOŚCI 195
„Przygotujcie drogę Panu"
(Mt 3, 3; por. Mk 1, 3; Łk 3,4; J1,23; Iz 40, 3)

You might also like